![żart ;)](./images/smilies/msn-wink.gif)
![żart ;)](./images/smilies/msn-wink.gif)
Ale jak brzmi moje pytanie do Was, czy paliliscie, palicie, jak udalo Wam sie rzucic, czy wykonywaliscie w tym czasie jakas konkretna praktyke. Naprawde chcialbym rzucic, no ale cholera... Lubie palic
![Wesoly :D](./images/smilies/biggrin.gif)
Moderator: forum e-budda team
paliłem około 4 lat. Rzuciłem po wielu wielu próbach.Ale jak brzmi moje pytanie do Was, czy paliliscie, palicie, jak udalo Wam sie rzucic, czy wykonywaliscie w tym czasie jakas konkretna praktyke. Naprawde chcialbym rzucic, no ale cholera... Lubie palic
niektórzy mówią, że to kwestia chcenia czy woli, ale to nieprawda. Nie ma woli tak naprawdę, a już napewno nie ma woli która jest pod naszą kontrolą. Buddha nauczał iż wszystko jest poza kontrolą i nie nasze - anatta. Powinieneś więcej reflektować nad anatta.Sam pale ponad 6 lat i po 20 probach rzucenia poddalem sie, probowalem pigulek nie pigulek itd. Mowi sie, ze to kwestia woli, ale to nie do konca tak jest, nawet najsilniejsza wola w obliczu glodu moze zostac zlamana
Przynajmniej postaraj się nie truć życia innymfenikt pisze:Rzecza wazniejsza od palenia jest oczywiscie buddyzm, dlatego chce rzucic, ale to dalej nie jest takie latwe
Z tego co zauważyłam, łatwość rzucenia palenia często zależy od lubienia/nielubienia palenia. Są palacze, którzy palą z przyzwyczajenia, ale wcale tego nie lubią. Po prostu we wczesnym wieku się władowali w nałóg, ale samo to, że palą, jednak im przeszkadza i się z tym męczą. Zazwyczaj potrzebują tylko silniejszego impulsu, żeby rzucić nałóg (np. zajście w ciążę w przypadku kobiet, jakieś zgrzyty zdrowotne itd.) i przychodzi im to całkiem łatwo, nawet jak palili długo.niektórzy mówią, że to kwestia chcenia czy woli, ale to nieprawda. Nie ma woli tak naprawdę, a już napewno nie ma woli która jest pod naszą kontrolą. Buddha nauczał iż wszystko jest poza kontrolą i nie nasze - anatta. Powinieneś więcej reflektować nad anatta.
Zobacz, że niektórzy ludzie ot tak żucają palenie inni nawet po 30 latach palenia nie potrafią. Z reguły mówimy "o ale ty masz słabą wolę", "o ale ty masz silną wolę", "o ale ty jesteś głupi że nie możesz rzucić ja wczoraj rzuciłem" itd..
Dlatego wątek dotyczący woli i kontroli wydzielony tuTroche zeszliscie z tematu Moi Drodzy
No tak. Pisałam w oparciu o obserwację moich znajomych, a oni akurat w większości nie palą w mieszkaniu, tylko wychodzą na balkon lub przed klatkę (ze względu na dzieci). I tak samo w pracy - nie palą w pomieszczeniu, gdzie pracują, tylko idą tam, gdzie wolno palić. Dlatego u nich to taka przerwa na relaks.Po czesci masz racje stworzenie, a po czesci niew zasadzie bardzo rzadko pali sie koncentrujac sie tylko na tej czynnosci. Duzo czesciej jest ona "dobrym dopelnieniem" innych czynnosci, picia kawy, ogladania filmu, konczenie posilku, a przede wszystkim po dobrym seksie :twisted: Po prostu w takich sytuacjach i papieros smakuje lepiej jak i samo to przezycie rowniez smakuje lepiej...
A partnerka chce też rzucić, czy w ogóle nie bierze tego pod uwagę?Problematyczne jest tez to ze WSZYSCY moi znajomi lacznie z moja partnerka pala... -.-
booker pisze:niedługo znów wracam do Aikido
Więc, po prostu, tak właśnie róbfenikt pisze:Jedynie moze to, ze te pieniadze moglbym przeznaczyc na potrzeby ludzi, ktorzy naprawde potrzebuja pomocy.
A jak życie minie?fenikt pisze:Byc moze poczekam na odpowiedni moment, jak to sie mowiNiby to mrzonka, ale w momencie w ktorym udalo mi sie rzucic palenie na poltorej miesiaca, udalo mi sie to dzieki temu, ze wstalem rano i poczulem ze nie mam wcale ochoty zapalic, wiec przestalem
No tak, rozumiem, co masz na myśli. Ja też nie miałam na myśli czekania bezczynnie na cud, ale to, że życie jest krótkie. Nie wiem, ile masz lat, ale ta myśl w końcu jednak przychodzi do głowy.fenikt pisze:Heh, nie mialem do konca na mysli siedzenia i czekania na cudChodzilo mi bardziej o "bardziej" odpowiedni moment, kiedy poczuje silna motywacje itd.
Dla mnie to brzmi, tak samo jak: "zmarnowałem już wiele fajnych okazji, żeby rzucić palenie, ale nie martwię się, bo z pewnością będzie ich mnóstwo, a póki co - jest fajnie".fenikt pisze:Czesto zdarzalo mi sie to czuc, ale praktycznie nigdy za tym nie podążałem i po prostu zapalalem kolejnego papierosa
To napisz za miesiąc, czy Twoja intuicja dobrze wybrała za Ciebiefenikt pisze:Wiem, ze to brzmi glupio, ale "znam" na tyle siebie, ze wiem ze to przyjdzie i wtedy powinno byc latwiej
jw pisze:A tu kilka inspirujących obrazków:
http://www.wsse.waw.pl/UserFiles/ostrol ... ierdze.jpg
http://artandbusiness.onet.pl/_i/galeri ... ski/13.jpg
Twego posta przeczytałem po wklepaniu swojegoRyuu pisze: Gratuluję wszystkim, ktorym udało sie odzwyczaić, ale przede mną chyba jeszcze duuuużo siedzenia na poduszce zanim stanę sie na tyle silny, by z tym skończyć.
Ja rzuciłem palenie po przeczytaniu książki „Prosta Metoda Jak Skutecznie Rzucić Palenie” autor Allena Carr. Nie pale trzy miesiące, paliłem tak nałogowo 10 lat z przerwą, mam nadziej, ze nie wrócę. Gdy miałem głody nikotynowe szczególnie w pracy czytałem książkę nosiłem ja ze sobą to pomagało przetrwać głód. Ale trzeba dodać, ze już jestem zaprawiony w bojach, bo rzuciłem picie, 6 lat nie pije alkoholu. Wykorzystałem wiadomości z tego zakresu przy papierosach, które uważam jest trudniej rzuci niż alkohol z powodów psychologicznych. Ale książka jest super, zasiewa w umyśle wirusa anty nikotynowego. A buddyzm wskazuje żeby dbać o swoje cenne życie. Dzięki rzuceniu papierosów zbierasz duchowa zasługę bo wybierasz cos dobrego dla siebie. Uważa się w buddyzmie, ze odrodziliśmy się jako ludzie którzy zetknęli się ze ścieżką duchowa dzięki temu, ze wybieraliśmy prawe czyny.Prosta Metoda Jak Skutecznie Rzucic Paleniefenikt pisze: Ale jak brzmi moje pytanie do Was, czy paliliscie, palicie, jak udalo Wam sie rzucic, czy wykonywaliscie w tym czasie jakas konkretna praktyke. Naprawde chcialbym rzucic, no ale cholera... Lubie palic
Sądzę, że to nie jest kwestia siły charakteru, ani zdobycia odpowiedniego poziomu świadomości. Ikar pisał o warunkach i rozumiem (chyba) co ma na myśli tak pisząc, ale wydaje mi się, że odpowiednie/nieodpowiednie warunki są kwestią drugorzędną wobec faktu, czy się samemu podjęło trud podążania w pewnym kierunku, że się tak górnolotnie wyrażę. Ludzie cierpią w bardzo różny sposób, nałogi są tego jakby żywym unaocznieniem. Są osoby, które cierpią np. na różne przymusowe zachowania, wynikające z nerwicy, traumy, czy innych rzeczy i one muszą faktycznie włożyć dużo wysiłku w to, żeby uwolnić się od swoich kompulsywnych zachowań. A jednak go podejmują.Ryuu pisze:Gratuluję wszystkim, ktorym udało sie odzwyczaić, ale przede mną chyba jeszcze duuuużo siedzenia na poduszce zanim stanę sie na tyle silny, by z tym skończyć.
Kropla drąży skałę, Ryuu. Najpierw chyba trzeba coś chcieć, pragnienie podaży za myślą. Jeśli chcesz palić - palisz, jeśli nie chcesz palić - nie palisz. Sądzę, ze wielu ludzie rzuciło palenie właśnie dlatego, że postanowili nie palić. Żadna tam siła woli, czy inna magia, tylko konsekwencja w myślenia i działaniuRyuu pisze:Kiedy zaczynałem pisać tego posta miałem ochotę zakonczyć go pisząc, ze własnie po raz kolejny podchodzę do rzucania, ale jak tak się zastanowiłem to wiem, ze i tak nie wytrzymam dłużej niż do jutra do pierwszych wykładów.
Mnie to pytanie, jak na razie, sprawia mega doła i na szczęście nie bawiłam się w nadmierne grzebanie w psychice przy rzucaniu palenia. Ale z przykładów tu zgromadzonych wynika wyraźnie, że każdy orze, jak może, sposobów jest naprawdę dużo. W jednym chyba wszyscy są zgodni: trzeba podjąć mocne postanowienie i starać się je utrzymać (to zdanie brzmi jak z przemówienia księdza pod adresem dzieci przystępujących do pierwszej komunii, ale mam nadzieję, że to nie problempawel pisze:Znanie siebie (mam na myśli tym razem nie od tej oświeconej strony "Kim jestem?" tylko od tej nie-oświeconej "Dlaczego jestem taki popieprzony?") daje wolność.
Wersja specjalnie/nie_tylko dla Ciebie:moi pisze:Mnie to pytanie, jak na razie, sprawia mega doła (...)pawel pisze:Znanie siebie (mam na myśli tym razem nie od tej oświeconej strony "Kim jestem?" tylko od tej nie-oświeconej "Dlaczego jestem taki popieprzony?") daje wolność.
Mersipawel pisze:Poznanie swego mega doła daje wolność
W teorii może i tak, ale w praktyce dopiero kiedy nie zapalaszairavana pisze: Jeśli nie chcesz palić to już nie palisz.
Mówił tak, ale nie wiem o co Ci teraz chodziairavana pisze:Słyszałem gdzieś taką wypowiedź Seung Sahna (być może zacytuję ją niedokładnie)
"Mówisz, że możesz, to możesz. Mówisz, że nie możesz, to nie możesz. Więc sobie wybierz."
Po pierwsze zrozumialem, ze samsary do konca wcale nie chce "rzucic", wiele takich "malych diablikow" mnie w niej trzyma, lubie je, nie lubie, potrzebuje itd. Podobnie jest z paleniem, samo mowienie, ze chce wcale tego nie oznacza. Popracuje wiec nad tym i mam nadzieje, ze niedlugo sie od tego uwolnie.Rzucić palenie to po prostu chcieć rzucić palenie.
Rzucić samsarę to po prostu chcieć rzucić samsarę.
Dopóki naprawdę nie chcemy, to nie rzucimy ani jednego, ani drugiego.
Jeżeli naprawdę chcemy, to już rzuciliśmy
KATZ!airavana pisze:Rzucić palenie to po prostu chcieć rzucić palenie.
Rzucić samsarę to po prostu chcieć rzucić samsarę.
Dopóki naprawdę nie chcemy, to nie rzucimy ani jednego, ani drugiego.
Jeżeli naprawdę chcemy, to już rzuciliśmy
Ryuu pisze: KATZ!
Jakby ktoś pytał, to jestem osoba niepalacąZobaczymy, czy to się szybko nie zmieni spowrotem...
W sumie, mogę powiedzieć, że mam podobne przemyślenia na ten temat. Piszę to ku pokrzepieniu wszystkich palaczyDAT pisze:Śmiem twierdzić, że rzucenie palenia jest jedynie w naszych głowach. Wystraczy chcieć !!!
Pozwolisz, że zapytam: co to jest bezobjawowy zawał serca?DAT pisze:przebyłem bezobjawowo dość masywny i rozległy zawał serca.