pozdrawiam braci i siostry w dharmie
![Wesoly :)](./images/smilies/smile.gif)
Moderator: forum e-budda team
Jest na to proste rozwiazanie: dowiadujesz sie jaka to sutra (lub jakie to sutry), prosisz o wytlumaczenie o co w nich chodzi i jak sie maja do danej praktyki. Wzglednie szukasz tlumaczenia samego tekstu sutry w sieci. Ot i cala filozofia. Dalsze zrozumienie powinno przyjsc z zazen. Ale Kwan Um to nie moja szkola, wiec dokladnie nie wiemsamandka pisze:nie chcę mówić wyglaszać śpiewać czegoś czego nie rozumiem....
On śpiewał mantrę, której się nie tłumaczy. Też jej nie rozumiałsamandka pisze:Jednak nie sądzę abym śpiewając teksty sutr których kompletnie nie rozumiem doszła do oświecenia...
W zen chodzi o to, by nie było myśli?samandka pisze:Po pierwsze dobrze medytuje mi się z mantrą, którą mam w umysle. W ten sposób lepiej koncentruje się. A myśli które pojawiają mi się znikają.
Jakieś inne ścieżki masz na myśli?samandka pisze:Zen jest wolny od dogmatów, w przeciwieństwie do innych ścieżek.
Czołemsamandka pisze: Zen jest wolny od dogmatów, w przeciwieństwie do innych ścieżek.
metta&peacePytanie: Dlaczego jest tyle różnych typów buddyzmu?
Odpowiedź: Są różne rodzaje cukru - brązowy, biały, w bryłkach, syrop i lukier, ale wciąż jest to cukier i jest słodki. Produkowany jest pod różnymi postaciami, aby można go było użyć do różnych celów. Buddyzm jest taki sam: jest theravada, zen, buddyzm Czystej Krainy, jogaczara i wadżrajana, lecz wciąż są to nauki Buddy i mają taki sam smak - smak wolności. Buddyzm przybrał różne postaci, by dostosować się do rozmaitych warunków kulturowych, w których się rozwijał. W ciągu stuleci dochodziło do reinterpretacji, aby dla kolejnych pokoleń buddyzm pozostawał nadal żywy. Na pierwszy rzut oka poszczególne tradycje buddyjskie mogą się od siebie bardzo różnić, ale ich jądro zawsze stanowią Cztery Szlachetne Prawdy i Ośmioraka Ścieżka. Każda większa religia, wliczając w to buddyzm, dzieli się na mniejsze szkoły i wyznania. Od innych religii odróżnia buddyzm postawa wzajemnej przyjaźni i tolerancji poszczególnych szkół.
Pytanie: Pewnie masz bardzo wysokie mniemanie o buddyzmie. Domyślam się, że wierzysz, iż jest to jedyna prawdziwa religia, a wszystkie pozostałe są fałszywe?
Odpowiedź: Żaden buddysta, który rozumie nauki Buddy, nie sądzi, że pozostałe religie są błędne. Nie będzie myślał w ten sposób również ktoś, kto z otwartym umysłem podjął szczery wysiłek poznania innych religii. W istocie pierwszą rzeczą, jaką zauważysz podczas takich badań, będzie to, jak wiele mają one ze sobą wspólnego. Wszystkie przyznają, że obecny stan ludzkości jest niesatysfakcjonujący. Wszystkie wierzą, że niezbędna jest zmiana nastawienia i zachowania, jeśli ludzie chcą poprawić własną sytuację. Wszystkie głoszą zasady moralne, w których centrum znajduje się miłość, dobroć, cierpliwość, hojność i odpowiedzialność. Co więcej, wszystkie akceptują istnienie jakiejś formy Absolutu. By opisać i wyjaśnić te rzeczy, posługują się rozmaitymi językami, różnymi nazwami i symbolami. Nietolerancja, duma, przeświadczenie o własnej nieomylności pojawiają się tylko wtedy, gdy ludzie dostają klapek na oczach, stają się przywiązani do pewnego punktu widzenia.
Wyobraź sobie Anglika, Francuza, Chińczyka i Indonezyjczyka patrzących na filiżankę. Anglik powie: "To jest a cup." Francuz na to: "Ależ nie. To jest une tasse." Wtedy zareaguje Chinczyk: "Obaj się mylicie. To jest pei." Na końcu Indonezyjczyk wyśmieje pozostałych i powie: "Głupcy. To jest cawan." Wtedy Anglik sięgnie po słownik i pokaże im go, mówiąc: "Mogę udowodnić, że to jest cup. Tak jest wedle mojego słownika." "Więc twój słownik zawiera błędy", odpowie Francuz, "bo mój słownik stawia sprawę jasno, że to jest tasse." Chińczyk zadrwi: "Natomiast wedle mojego to jest pei, a mój słownik jest o tysiące lat starszy, niż wasze, więc na pewno jest dobry. Poza tym, więcej ludzi mówi po chińsku, niż w jakimkolwiek innym języku - to musi być pei." Gdy wszyscy zaczynają się nadymać się i kłócić, podchodzi do nich inny człowiek pijący z filiżanki i mówi: "Bez względu na to, czy nazywacie to cup, tasse, pei czy cawan, rolą filiżanki jest utrzymanie płynu, aby dało się go wypić. Przestańcie się spierać i pijcie, przestańcie się nadymać i ugaście swoje pragnienie." Taka jest właśnie buddyjska postawa wobec innych religii.
Oprócz Wielkiej Dharani, która jest nie do przetłumaczenia, teksty reszty popularnych śpiewów są przetłumaczone.samandka pisze:nie chcę mówić wyglaszać śpiewać czegoś czego nie rozumiem
http://bonlodz.blox.pl/htmlmonaszi pisze:i Bon - dokładnie nie wiem gdzie, ale mogę się dowiedzieć, jeśli nie znajdziesz w necie informacji.
Nie. Jest stanem umysłu.samandka pisze:Czy uważacie że "myślenie jest chorobą ludzkiego umysłu"?
No dobrze, ale po co?samandka pisze:Czy w ogóle jest możliwe żyjąc w dzisiejszym świecie i kulturze całkowicie uwolnić się od abstrakcyjnego myślenia.
A co przekonuje Ciebie, że jest dla Ciebie? /o ile coś takiego jest/atomuse pisze:Coraz bardziej przekonujecie mnie do tego, ze zen jest nie dla mnie...
Zgadzam się że myślenie jest stanem umysłu. W praktyce nie można się przywiązywać do przepływających jak chmury po niebie myśli.kunzang pisze:samandka napisał/a:
Czy uważacie że "myślenie jest chorobą ludzkiego umysłu"?
Nie. Jest stanem umysłu
samandka napisał/a:
Czy w ogóle jest możliwe żyjąc w dzisiejszym świecie i kulturze całkowicie uwolnić się od abstrakcyjnego myślenia.
No dobrze, ale po co?
Samo myślenie napewno nie, ale przywiązanie do myślenia, jak najbardziej może się stać chorobą.samandka pisze:Czy uważacie że "myślenie jest chorobą ludzkiego umysłu"?
Może i nie można, jednak tak robimy właśniesamandka pisze:W praktyce nie można się przywiązywać do przepływających jak chmury po niebie myśli.
Ale co takiego?samandka pisze:"Z buddyjskiego punktu widzenia jest to całkowitą prawdą" !
Ale dlaczego?samandka pisze:Wskazywałoby na to że myslenie trzeba wyrugować z naszego umysłu?
Oczywiście, że nie. Chyba, że ktoś pragnie osiągnąć stan kamienia, czy krzesła.samandka pisze:Przecież w buddyzmie nie chodzi o zaprzestanie myślenia.
Nic mnie nie przekonuje.kunzang pisze:A co przekonuje Ciebie, że jest dla Ciebie? /o ile coś takiego jest/
A kto tak mowi?monaszi pisze:Zen jest trudny.
No to fajnie, ze bylo o czym pogadacmonaszi pisze:p.s. ani ja nie noszę skarpetek, ani mój mąż nie zostawia ich na podłodze![]()
nie opieraj się za bardzo na 3 filarach, tą książkę fajnie się czyta i może zachęcić do praktyki ale moim zdaniem zdecydowanie nie powinniśmy praktykować na jej podstawie, najlepszym oparciem praktyki jest osobisty kontakt z nauczycielem do tego dodać książki polecane w dziale Zen...samandka pisze:Zgadzam się że myślenie jest stanem umysłu. W praktyce nie można się przywiązywać do przepływających jak chmury po niebie myśli.kunzang pisze:samandka napisał/a:
Czy uważacie że "myślenie jest chorobą ludzkiego umysłu"?
Nie. Jest stanem umysłu
samandka napisał/a:
Czy w ogóle jest możliwe żyjąc w dzisiejszym świecie i kulturze całkowicie uwolnić się od abstrakcyjnego myślenia.
No dobrze, ale po co?
Cytat pochodzi z Philipa Kapleau "Trzy filary.." dalej czytamy: "Z buddyjskiego punktu widzenia jest to całkowitą prawdą" ! Wskazywałoby na to że myslenie trzeba wyrugować z naszego umysłu? Przecież w buddyzmie nie chodzi o zaprzestanie myślenia. Oczywiście należy zdawać sobie sprawę z ograniczeń naszego intelektu...
Pozdrawiam
Samandka
To błędnie wskazuje. Nie chodzi o wyrugowanie, a o zmianę naszej postawy w stosunku do.samandka pisze:Wskazywałoby na to że myslenie trzeba wyrugować z naszego umysłu?
Ano nie chodzi o to, choć chodzi o stan, który wykracza poza to /jest tego pozbawionym/, co nie znaczy, że nie myśli się.samandka pisze:Przecież w buddyzmie nie chodzi o zaprzestanie myślenia.
I w związku z rozpoznaniem własnej kondycji należy dobrać sobie ścieżkę - wtedy staje sie ona w pełni efektywna. Po prostu, znaczenia nie ma, czy to zen, dzogczen, tantra, czy mahamudra itdsamandka pisze:Oczywiście należy zdawać sobie sprawę z ograniczeń naszego intelektu...
kunzang pisze:I w związku z rozpoznaniem własnej kondycji należy dobrać sobie ścieżkę - wtedy staje sie ona w pełni efektywna. Po prostu, znaczenia nie ma, czy to zen, dzogczen, tantra, czy mahamudra itdsamandka pisze:Oczywiście należy zdawać sobie sprawę z ograniczeń naszego intelektu...
Możemy sobie wymyślić, że np dzogczen to, TO, i latami w tym siedzieć i zemrzeć z tym by powrócić, niezauważając, że gdybyśmy to, co sobie wymyśliliśmy - nie respektując swej kondycji - zostawili w spokoju i respektując swą kondycje podążali ścieżką np theravady, już za tego życia bylibyśmy wolni - przebudzeni.
Hmmm... a jak to zrobić? Spróbować to tu to tam?kunzang pisze:I w związku z rozpoznaniem własnej kondycji należy dobrać sobie ścieżkę
Należy się przyjrzeć samemu sobie - będąc uważnym i obecnym.macszym pisze:Hmmm... a jak to zrobić?
Tylko niestety czasem bywa, że im więcej wpatrywania się w siebie, tym więcej wizji się tworzy.kunzang pisze:Należy się przyjrzeć samemu sobie - będąc uważnym i obecnym.
Ano bywa. Tu jednak chodzi o coś innego, o respektowanie swego stanu chodzi, o respektowanie swych ograniczeń i wykorzystanie tendencji już obecnych, nie o tworzenie kolejnych wizji na swój temat.macszym pisze:Tylko niestety czasem bywa, że im więcej wpatrywania się w siebie, tym więcej wizji się tworzy.
Czy chodzi o rozpoznanie swoich światowych cech i zmierzanie w kierunku ścieżki, która na światowym poziomie preferuje podobne cechy? Czyli w skrócie - dążenie do grup i nauczycieli podobnych, w sensie światowym, do nas?kunzang pisze:Ano bywa. Tu jednak chodzi o coś innego, o respektowanie swego stanu chodzi, o respektowanie swych ograniczeń i wykorzystanie tendencji już obecnych, nie o tworzenie kolejnych wizji na swój temat.
Snilo mi sie dzisiaj, ze jechalam na wrotkach. Po asfaltowanym chodniku. Jechalo sie troche mozolnie, poniewaz droga chylila sie na lewo. Niestety nie rozbiore, czy to moja kondycja wplynela na jakosc sciezki, czy moze nachylenie chodnika spowodowalo, ze sie tak meczylam.I w związku z rozpoznaniem własnej kondycji należy dobrać sobie ścieżkę
Znaczy się -na lewo to źle, na prawo dobrze? Czarne be, białe cacy? Góra jest dobra, a dół zły. Itd. Ale wiesz, że to tylko taki folklor Atomuse? Piszę folklor, ponieważ ten właśnie sposób wartościowania pojawia się we wszystkich ludowych przejawach kultury, kultury która była światem zamkniętym i niechętnie przyjmowała "obcych". Kultury, która mówiła , że świat na zewnątrz jest niebezpieczny, ale ten, który mamy pomiędzy sobą nas chroni.atomuse pisze:Jechalo sie troche mozolnie, poniewaz droga chylila sie na lewo
atomuse pisze:Niestety nie rozbiore, czy to moja kondycja wplynela na jakosc sciezki, czy moze nachylenie chodnika spowodowalo, ze sie tak meczylam.
Niestety znalezienie "klucza" do samego siebie jest bardo trudne. Nigdy do końca nie wiadomo, czy:kunzang pisze:Tu jednak chodzi o coś innego, o respektowanie swego stanu chodzi, o respektowanie swych ograniczeń i wykorzystanie tendencji już obecnych,
a co w sumie sie nam jawi?nie wszystko to, co się nam jawi, jest tym czym się nam jawi
Wielki nauczyciel uczyl, że jeśli myślisz, stwarzasz wszystko, co się jawi i wtedy sa wizje, śmieci, zły klucz. Przed myśleniem, wszystko, co się jawi, łącznie z myśleniem, jest prawdą, ten świat jest Czystą Krainą, a Twoje ciało ciałem buddy.macszym pisze:a co w sumie sie nam jawi?
Ale są i takie obrazy, które w pewien sposób potrafią ochronić umysł, stworzyć w nim "mocne" punkty, o które można się już bezpiecznie "zaczepić", ponieważ są one dobre i dla innych i dla nas samych. Pewnie taki jest sens obrazów i wizualizacji w buddyzmie tybetańskim i pewnie każdy z nas pomaga sobie w trudnych chwilach "dobrymi" obrazami, które przechowuje w pamięci.iwanxxx pisze:i wtedy sa wizje
Trudno mi się do tego ustosunkować. Akurat praktyka zen, do której potrafię się jakoś odnieść, nie zajmuje się tworzeniem, raczej wymiataniem koncepcji. Nie ma tego znanego w tybetańskich szkołach "zaprogramowywania się na coś". W zen uczą, że jeśli masz "nie wiem", czyli nic nie stwarzasz, wtedy "cały wszechświat staje się twym domem" i po prostu jesteś jednym z każdą sytuacją, co nazywa się właściwą funkcją. Nie czepiasz się wtedy niczego, łącznie z sytuacją kryzysową.moi pisze:Ale są i takie obrazy, które w pewien sposób potrafią ochronić umysł, stworzyć w nim "mocne" punkty, o które można się już bezpiecznie "zaczepić", ponieważ są one dobre i dla innych i dla nas samych
Być może zależy to od kondycji umysłu, od psychiki , itd. Są tacy (w tym i ja), którzy ciągle coś mają w głowie: obrazy, filmy, wiele rzeczy dobrych i złych. Mówienie takiemu komuś: " a teraz tego nie ma, puść to", powoduje uczucie paniki. To może być trudne.iwanxxx pisze:Nie czepiasz się wtedy niczego, łącznie z sytuacją kryzysową.
Być może znacznie bardziej zależy to od zrozumienia własnego umysłu (co przecież zawiera też zrozumienie jego kondycji) niż od jego kondycji samego w sobie.moi pisze:Być może zależy to od kondycji umysłu, od psychiki , itd. Są tacy (w tym i ja), którzy ciągle coś mają w głowie: obrazy, filmy, wiele rzeczy dobrych i złych.
Może nie aż odrazu "a teraz tego nie ma". Może z początku "puść to i zobacz co się stanie, a jak Ci nie zapasi, zawsze możesz to sobie znów podnieść".moi pisze: Mówienie takiemu komuś: " a teraz tego nie ma, puść to", powoduje uczucie paniki. To może być trudne.
No to jest już właśnie stwarzanie wizjizyptse pisze: (...) Czyli w skrócie - dążenie do grup i nauczycieli podobnych, w sensie światowym, do nas?
Cóż począć... trzeba podjąć ryzyko, jednak - wg mnie - im mniej stwarzasz, a bardziej jesteś nastawionym na obserwację siebie w tym właśnie momencie, nie wymyślając sobie nic na swój temat /nie wlokąc trupów wizji bycia w związku ze ścieżką KIMŚ/, jest duża szansa, że zaczniesz podążać ścieżką, która jest adekwatna do twej kondycji.macszym pisze:Niestety znalezienie "klucza" do samego siebie jest bardo trudne. Nigdy do końca nie wiadomo, czy:
Cytat:
nie wszystko to, co się nam jawi, jest tym czym się nam jawi
Widzisz, bo Ty teraz opisujesz to łagodnymi słowami. Ale Joko Back opisuje pewne sesin, podczas którego krzyczano: "Musisz umrzeć, musisz" i ludzie byli bladzi ze strachu.booker pisze:Jak to jest, trzymam to cierpie, nie trzymam nie trace ale mniej cierpie, jak to?![]()
Znane są historie ze starych czasów, gdzie mistrz płynąc sobie łudeczką ze studentem, nagle go CHLAST! wiosłem i student BAH! do wody i cały pod wodę. Wypływa, mistrz coś tam do studenta krzyczy, ten coś odpowiada, a mistrz go znowu BAH! go pod wodę przytopil.moi pisze:Ale Joko Back opisuje pewne sesin, podczas którego krzyczano: "Musisz umrzeć, musisz" i ludzie byli bladzi ze strachu.
Warto to wspomóc jakąś praktyką formalną, bo jak nie praktykujesz mocno, to te filmy Cię porywają ze sobą. Jak ktoś ma na prawdę dużo myślenia, dużo tych filmów, to z praktyk zen najlepsze są chyba pokłony i mantra.moi pisze:I mnie doradzono np., żeby po prostu patrzeć na te filmy
No ale tu już chyba wychodzą te różnice formalne, związane z rożnymi szkołami i tego chyba raczej nie powinno się mieszać?iwanxxx pisze:Warto to wspomóc jakąś praktyką formalną, bo jak nie praktykujesz mocno, to te filmy Cię porywają ze sobą. Jak ktoś ma na prawdę dużo myślenia, dużo tych filmów, to z praktyk zen najlepsze są chyba pokłony i mantra.
Dlatego napisałem "z praktyk zen"moi pisze:No ale tu już chyba wychodzą te różnice formalne, związane z rożnymi szkołami i tego chyba raczej nie powinno się mieszać?