1. Kim jest Rafał Kostrzyński i dlaczego postanowił napisać swój artykuł o współczesnych mnichach w Tajlandii?
2. Dlaczego autor wylicza jednym ciągiem: kult Sai Baby obok Falun Gong czy Sukyo Mahikari i nazywa je wszystkie "parareligijnymi sektami"?
3. "Gandzia natychmiast wypiera z ich wokabularza marihuanę i trawkę." - no, brawa dla autora za propagowanie narkotyków w iście machiawelicznym stylu (w jawnym sposób, w artykule popularnego tygodnika).
4. "W Tajlandii nie trzeba było na to długo czekać – kult Buddy został wyparty przez kult mamony." - autor zbyt często posługuje sie takimi uogólnieniami. Tak się zdarza, że mam w rodzinie tłumacza, który często bywał w tamtych stronach i mogę zapewnić, że obok "wierzących niepraktykujących" są w Tajlandii także i praktykujący wierzący. Tak się składa, że autor opisuje głównie życie młodych ludzi i ich światopogląd, więc tego nie zauważył
5. "Nui wejdzie do świątyni, odda cześć triratnie (trzem klejnotom symbolizującym kolejno Buddę, jego nauki i jego gminę) i trzykrotnie poprosi o przyjęcie do nowicjatu, trzykrotnie poprosi o zgodę na schronienie się u Pana, trzykrotnie poprosi o wpuszczenie na Drogę Prawdy." U Pana? Gmina? Tak długo był autor w Tajlandii, a nie znalazł innych synonimów, by lepiej opowiedzieć czytelnikom, czym tam jest kult Oświeconego i buddyjskiej społeczności?
6. "Nui nie zna pali. Prawie nikt nie zna, ale tu chodzi tylko o wkucie kilku formułek do wyrecytowania." Dla wyjaśnienia autor mógłby dodać, że pali, to wymarły już język (dlatego prawie nikt go nie zna), którym posługiwano się do III w p.n.e i że używa się go w celach religijnych, ponieważ w tym języku powstały księgi z tzw. kanonu palijskiego - Tipitaka.
7.Cały artykuł opiera się na wywiadzie z trzema osobami i cytatami z jednej książki. Autor nie zadał sobie trudu, żeby spotkać się z kimś, kto np. wychodzi ze świątyni ( dlaczego tam był, w jakim celu). Nie próbował prosić o spotkanie z jakimś przełożonym w klasztorze, itd. W ten sposób i ja mogę napisać kontr-artykuł o wierzącej Tajlandii, opierając się jedynie na opowieściach z drugiej reki osób, które tam były (a wszyscy oni mówią, że mnisi są tam bardzo szanowaną grupą społeczną - z czego to się bierze? z lekkomyślnego podejścia do pseudo-nowicjatu? nie sądzę...)
8. Generalnie to artykuł jest tendencyjny i nie mówi nic o współczesnej Tajlandii.
9. TV i prasa -jak zwykle- kłamią. Byleby ogórek był.
Lo'tsa'wa pisze:„Dziś w Tajlandii mężczyźni zostają mnichami nie dlatego, że potrzebują wyciszenia i samotności – ale dlatego, że tego chce od nich rodzina”.
Co za paradoks
![Zawstydzony :zawstydzony:](./images/smilies/blush.gif)
U nas to chyba jest odwrotnie. Tak źle i tak nie dobrze
![Hyhy :hyhy:](./images/smilies/naughty.gif)
Myślisz, że u nas nie ma osób, które poszły do zakonu, bo tego od nich wymagała rodzina? Mylisz się - jest b. dużo takich przypadków. Robią to najczęściej z tych samych powodów, dla których odbywa się mini-nowicjaty w Tajlandii.