Autora książki tej zapewne ciekawej przebardzo (lub tłumacza, który być może przyłozył się do tych treści) winno się ukamionować, poćwiartować i utopić, gdyż powiadam wam, że nic nie jest grzechem większym, niźli męczenienie swojego czytelnika zdaniami po milon razy złożonymi, gdyż (w sposób pewien) jest to oznaka braku (niezbędnego) szaucnku, który należy się czytelnikowi (no chyba, że czytelnikiem ten jest nasz recenzent (pracy doktorskiej (lub habilitacji))).
![Evil :evil:](./images/smilies/devil.gif)