zyptse pisze:zmienna pisze:Przypadek?
zyptse pisze:Wiara w reinkarnację jest konsekwencją prawa karmy
Założyłem tu, że prawo karmy, czyli to, że każda czynność ma swoje konsekwencje (podobne do tej czynności) jest faktem. To, że akcja rodzi reakcje, to chyba fakt powszechny i zrozumiały. Nie potrafię podać czynności, która nie powoduje jakiegokolwiek skutku. Nie znam też sytuacji, w której skutek należy do "innej beczki" niż przyczyna (tzn. zawsze muszą mieć jakiś wspólny grunt). Jeżeli znasz takie, to chętnie je poznam.
Zgadzam się z tym, że jest akcja i reakcja. W przypadku reinkarnacji nie widzę i nie czuję wspólnego gruntu pomiędzy przeszłym, tym i przyszłym życiem. Przyzwyczajenie, o którym napisałeś wcześniej wydaje się być argumentem trochę wymyślonym i trochę na siłę.
zmienna pisze:Mało to przekonujące.
zyptse pisze:O "innej beczce" napisałem wyżej.
Natomiast co do przyzwyczajenia, to chyba nie zaprzeczysz, że jeżeli się do czegoś mocno przyzwyczaisz, to trudno ten "wózek" zatrzymać, a jeszcze trudniej zmienić na inny. Przypadek palacza czy narkomana jest ewidentny, ale dotyczy to także fiksacji na emocjach. Jak ktoś jest nałogowo wkurzony, to trudno sprawić, żeby się wyluzował. To samo dotyczy osób chorobliwie smuntych. To skrajne, przerysowane przypadki, ale w mniejszej skali działa podobnie. Także dotyczy to np. stałych zainteresowań trwających całe życie. Spróbój przekonać kogoś, kto z sercem przez 30-40 lat się czymś zajmował, żeby zmienił sposób na życie na inny. Niektórzy nawet umierają wykonując ukochaną czynność (np. aktorzy umierają czasem na scenie). Jeżeli istnieje życie po śmierci, to dlaczego nagle dotychczasowe zamiłowanie do takich a nie innych rzeczy miałoby nagle zniknąć?
I tu też się z Tobą zgodzę, że siła przyzwyczajenia jest ogromna, ale w życie po śmierci nie wierzę. Umieram i znikam, razem ze mną moje przyzwyczajenia. Moje miejsce zajmie inny, nowy człowiek. Nowa energia?
zmienna pisze:Mogę się zgodzić z tym, że jak zrobię coś złego, to spotka mnie za to kara. Kara ta może się pojawić w różnych postaciach w TYM OBECNYM życiu.
zyptse pisze:Są tacy, którym dobrze się wiedzie mimo, że robią dużo złego (w każdym razie wydaje się, że im się dobrze wiedzie).
Ale spójrzmy na to dalej: Ktoś robi złe rzeczy, stopniowo opuszczają go dobrzy ludzie, bo nie chcą być tacy sami. Następnie zaczyna unikać dobrych miejsc, bo tam go nie chcą i coraz częściej odwiedza złe. Chyba nie sądzisz, że w złych miejscach można być szczęśliwym. Może z początku można wykroić jakiś azyl, ale jeżeli ktoś się upiera przy negatywnych zachowaniach, to stacza się w dół. Jeżeli toczył się tam całe życie, to dlaczego ta rozpędzona kula miałaby nagle zmienić kierunek?
No właśnie zgodnie z zasadą przyczyny i skutku. Widzę, że to co robię jest dla mnie złe, przychodzi jakaś refleksja, odcinam się od tego i zmieniam kierunek.
zyptse pisze:Podobnie z dobrymi czynami - jak zmierzasz w kierunku dobra, to dlaczego po śmierci nagle miałabyś zacząć spadać w dół; dlaczego kierunek miałby się zmienić?
Jeżeli wszystko ma konsekwencje, a nie u wszystkich konsekwencje pojawiają się za TEGO życia, to znaczy, że muszą się pojawić po śmierci.
Konsekwencje w TYM życiu mogą się pojawić w rożnych postaciach. Ktoś w innym wątku zahaczającym o karmę napisał, że bandyta nie zawsze poniesie konsekwencje swoich czynów w takiej formie w jakiej byśmy sobie tego życzyli.
No w konsekwencje po śmierci nadal nie bardzo wierzę.
zyptse pisze:Czyli przyzwyczajenie do jakiejś cechy, utrwalenie jej, rozpędza "wózek", którym jedziesz i będzie kontynuowane także po śmierci.
zmienna pisze:Ale po co miałoby to być kontynuowane?
zyptse pisze:Po co to niezbyt trafne pytanie. To nie ma jakiegoś celu. To bezosobowe prawo tego świata, jak prawo fizyki. Jak zepchniesz kulę z góry, to będzie się toczyć - to prawo grawitacji. Jak wykonasz jakąś czynność, to pojawi się jej skutek - to prawo karmy (przyczyny i skutku).
Jeżeli zapytasz dlaczego jest to kontynuowane, to powiem że "z rozpędu", jako skutek "rozpędzenia wózka". Popchnęłaś wózek z górki, to się toczy. Jak jakiś inny czyn go nie zatrzyma, nie przewróci, czy nie zmieni jego kierunku, to będzie się toczył dalej.
Tak, koło życia się toczy i odradza wciąż na nowo. I dla mnie są to ciągle zupełnie inne nowe postacie, a nie wciąż te same w trochę zmienionej formie.
Kurcze no pamiętałabym coś ze swojego poprzedniego życia!
zmienna pisze:Ps. Czy w buddyzmie trzeba wierzyć w reinkarnacje?
"Wiara" jest zawsze "na kredyt". Potem musisz się upewnić, czy to wszystko na prawdę działa.[/quote]