Pięknie Bardzo się cieszę, że tak to właśnie czujeszpustelnik pisze:czulem poprostu jakies takie niezrozumiale szczęscie i zaczynam zauwazac i podziwac rzeczy ktorych dotad nie zauwazalem
Pozdrawiam.m.
Pięknie Bardzo się cieszę, że tak to właśnie czujeszpustelnik pisze:czulem poprostu jakies takie niezrozumiale szczęscie i zaczynam zauwazac i podziwac rzeczy ktorych dotad nie zauwazalem
Nie jest moim zamierzeniem cię niepokoić ale można zauważyć pewien mały trend wśród lekarzy.. Chętnie tłumaczą choroby nerwicami - bo tak jest łatwiej - a w rzeczywistości nie są to nerwicowe dolegliwości. Mnie też tak "diagnozowali". EKG, krew czy test wysiłkowy nic nie wykazywały, ale sam już holter 24h pokazał, że mam dość nieciekawą chorobę serca, która powoduje te jakoby nerwicowe reakcjepustelnik pisze:EKG mialem robione przy ataku wyszlo ze wszystko ok, krew badana tez po ataku(jak zawsze przy takich objawach sie robi) i tez wszystko ok bylo, niewydolnosci raczej nie mam bo na dyskotece czasem to tancze dlugo i jest wszystko ok. jak to lekarz psychiatra powiedzial serduszko mam zdrowe tylko zle rozkazy glowka wydaje
A cóż to jest takiego?Maz pisze:Czy w Zenie w Polsce jest jakiś spec od fizjologii Zazen ?
Zdradzisz coś więcej? (co, gdzie, kiedy? )Maz pisze:Wszystkie dotychczasowe kontakty do tej pory, dla mnie, były koangowe, "schematyczno-przypowieściowe" i bardzo "szczegółowo-ogólne."
Aha. A jak jeszcze mógłby Ci pomóc?Maz pisze:To znaczy, że nauczyciel raczej odpowie na
wszelkie problemy ogólnie, "wskaże kierunek" za pomocą przykładów, anegdot i przypowieści (buddyjskich itp.)
Rozumiem. Wymagać "wszystkiego" - czyli.... co masz na myśli, a czego nie otrzymałeś?Maz pisze:Zaliczyłem kiedyś Kyol Cze (tydzień) może z dziesięć razy. Szanuję i lubie "Popsanimów", ale nie można od nich wymagać wszystkiego
Jaką relację masz na myśli?Maz pisze:Trudno mówić o relacji z mistrzem, gdy mistrz trzyma przy kolanie bardzo długą listę "praktykantów."
o kurde,.. kolejny zenek i kolejny koan...Maz pisze:OK - wszyscy są na swoim miejscu,
kocim pytaniom: miau
Łof, łofMaz pisze:OK - wszyscy są na swoim miejscu,
kocim pytaniom: miau!
Lęk jest uczuciem, który przeplata wszystkie stany egzystencji. Ale myślę, ze w naszej kulturze, w której by wydawało się, ze nie ma się o co bać, bo mamy dach nad głową, prace żywność, dobra służbę zdrowia, cierpimy na chroniczny lęk. Czasem przed wymyślonymi zagrożeniami. Można powiedzieć, ze to główny demon ludzi zachodu żyjących w dobrobycie. Lęk można przekształcić we współczucie jeśli sobie uświadomisz, ze wszyscy na to cierpią, każdy boi się śmierci, bólu i samego strachu i choroby, negatywnego odrodzenia się.Moim zdaniem najlepszą obrona jest świadomość pustki leku, ze jest on iluzja i stanem przejściowym i byciem tu i teraz. Często lęk jest wykorzystywany do praktyki duchowej.w jakie pozytywne uczucie mozna taki lek przeksztalcic? (bo np zazdrosc we wspolczucie, podobnie jak np gniew, ale do leku wewnetrznego to mi jakos nie pasuje)
Jest coś takiego jak nieustraszoność. Jeden z rodzajów dawania stosowanych przez praktykujących Dana Paramitę (doskonałość dawania/szczodrości) to właśnie udzielanie nieustraszoności.Dorota pisze:w jakie pozytywne uczucie mozna taki lek przeksztalcic?
Nie wiem co w konkretnej sytuacji byłoby najlepsze, ale mi przychodzi na myśl "praktyka dawania i brania" (tonglen). Polega to na tym, że wyobrażasz sobie, że bierzesz na siebie cierpienie i problemy innych (np. strach), ono w tobie znika, a ty dajesz im wszystko, co najlepsze. Wizualizacje wyglądają mniej więcej tak, że strapienia i kłopoty osoby/osób nad którymi medytujesz wyobrażasz sobie jako czarną chmurę; przy wdechu wdychasz tą chmurę do swojego serca, w którym ona znika; przy wydechu wyobrażasz sobie, że wszystko, co najlepsze płynie od Ciebie, z serca, do tamtej osoby (osób) i stają się one szczęśliwe i wolne od przeszkód.Dorota pisze:a jak radzic sobie z lękiem, który niesie choroba?
hej zyptse, ta nieustraszoność o której piszesz jest nieco inna. W kanonie palijskim jest zwana abaya dana(abaya znaczy właśnie nieustraszony), czyli taki rodzaj ofiarowania który chroni innych. Np. gdy ofiarujesz komuś schronienie, wybaczasz lub jesteś cierpliwy dla czyjegoś zachowania.Jest coś takiego jak nieustraszoność. Jeden z rodzajów dawania stosowanych przez praktykujących Dana Paramitę (doskonałość dawania/szczodrości) to właśnie udzielanie nieustraszoności.
Sam cierpię na nieuleczalną chorobę. Wyzwala to we mnie jakiś lęk o przedwczesną śmierć, albo żal że jestem młody i muszę z wielu rzeczy rezygnować, bo niejednokrotnie nie mogę "normalnie funkcjonować" bo bardzo słabo się czuję. Przede wszystkim staram się zaakceptować swoją karmę. Jeśli ktoś cierpi na zanik mięśni i nie może wielu rzeczy zrobić, to cały czas, może robić coś, co inni nawet nie umieją. Imho tego typu lęĸi bardzo dobrze koją rozmyślania o cennym, ludzkim ciele.Dorota pisze:a jak radzic sobie z lękiem, który niesie choroba? (szukalam na forum, ale nie znalazlam takiego pytania, wiec mam nadzieje ze sie nie powtorze) tzn nie chodzi mi o lek przed smiercią, ale np chory na AIDS moze sie bac odrzucenia, ktos z zanikiem mięsni samotnosci i opuszczenia. nawet zwykla grypa moze wywolac lek przed powiklaniami. w jakie pozytywne uczucie mozna taki lek przeksztalcic? (bo np zazdrosc we wspolczucie, podobnie jak np gniew, ale do leku wewnetrznego to mi jakos nie pasuje)
Odizolować? Zdaję się, że lęk najlepiej "wziąść za łeb" i skoncentrować się na nim. Lęk jest pusty i rozpuszcza się w przytomnym umyśle.Dorota pisze:myslę że macie racje, ze swiadomosc tego, iz wszyscy ludzi maja podobne leki pomaga zobaczyc szersza prespektywe i odizolowac sie troche od swojego wewnetrznego leku i wzbudzic w sobie wspolczucie. dziekuje ze mi to wytlumaczyliscie
hmmm no ale jak sie skoncentrowac? jak zaczynam myslec o wlasnym lekach to one sie robia coraz wieksze i wieksze, dla mnie to juz lepiej myslec ze inni maja podobne, ze nie tylko ja sie boje, tak jak napisal Milarepa, przeksztalcic go we wspolczucie, w ten sposob jakos sie od leku oddzielam, dochodze do wniosku ze strach ma wielkie oczy i skoro inni sobie z wlasnymi problemami radza to i ja dam rade, ze nie bedzie tak zle.tomo pisze:Odizolować? Zdaję się, że lęk najlepiej "wziąść za łeb" i skoncentrować się na nim. Lęk jest pusty i rozpuszcza się w przytomnym umyśle
A propos praktyk/bóstw leczniczych, jeśli chodzi o Wadżrajanę, ostatnio natrafiłem na wiadomości o Parnaszawari. Jest to bóstwo związane z mistycznym plemieniem Szawari ze starożytnych Indii, Boginii Lasu. Na wizerunkach jest przedstawiana z trzema twarzami i sześcioma rękoma. Ma założoną girlandę i suknię z (ubitych jak strzecha) zielonych liści. Jest kojarzona z plemionami leśnymi i praktyką uzdrawiania, w szczególności zakaźnych i wszelkich tzw. nieuleczalnych chorób*. Jest przykładem bóstwa, które weszło do panteonu bóstw buddyjskich (tantrycznych) z niebuddyjskich wierzeń indyjskich. Jej tybetańskie imię to Lomagjona (Lomagyona).booker pisze:Hmm, no są praktyki wspomagające rózne stany cierpienia spowodowanego psychodzami.
Jeżeli jesteśmy w wadżrajanie to Kochające Oczy oraz Zielona Tara.