iwanxxx pisze:HarryShultz pisze:Znam jedną grupę, w której weterani praktykują regularnie ponad 20 lat i żadne kensho się tam nie przytrafiło. Zdają się pokrywać ten fakt lekceważącym "przecież nie o to chodzi". Przyznam, że trochę mnie to podłamało.
Czemu zakładasz, że ktoś by o tym opowiadał?
Bo ich pytałem
stepowy jeż pisze:Praktykowanie by osiągnąć kensho czy jakiś inny poziom oświecenia to nie jest najwłaściwszy kierunek praktyki, dlatego dla wielu buddystów "Trzy filary zen" są kontrowersyjne (bo promują poniekąd ten sposób myślenia). Choć na początku taka motywacja do praktyki może być OK, to po 20 latach już najwyższy czas byłoby ją porzucić,
Nie tylko 3 filary, któryś z tych dwóch Suzukich (ciągle ich mylę) we "Wprowadzeniu do buddyzmu zen" walił wprost: celem zen jest satori; dopiero ono rozbija dotychczasowy sposób myślenia i buduje zupełnie nowy itd. Owszem, u Seung Shana jest inaczej, czyli po prostu sami mistrzowie zen mają zróżnicowane opinie co do istotności rozmaitych mistycznych wglądów.
My jednak (zwłaszcza tu na zachodzie) nie jesteśmy mistrzami zen, mamy natomiast mnóstwo historycznych doświadczeń tego, jak rozmaite (i na wzajem sprzeczne) religijne (oczywiście: i nie tylko) idee i wierzenia, sprawiając nader szlache wrażenie - gdy oglądane z zewnątrz, przekazywane z równie szlachetnych pobudek z pokolenia na pokolenie i przyjmowane wciąż na wiarę prowadziły do konserwowania bzdur, mnożyły cierpienia i tragedie. Domaganie się możliwości empirycznej weryfikacji tego, że nauka której ma się podporządkować sporą część własnego życia rzeczywiście głosi prawdę wcale nie jest płytką motywacją. Raczej obowiązkiem zdrowego rozsądku - sprawdzaj, czy idziesz we właściwym kierunku, czy też znów zacząłeś sam siebie oszukiwać, przyjmując za prawdę coś, co tylko chciałbyś, aby było słuszne. Dlatego jeśli są ludzie, którzy doświadczyli pewnych poziomów wglądu, na których naocznie mogli stwierdzić prawdziwość Drogi (lub choćby jej fragmentów), winno się o tym mówić głośno i wyraźnie, nie zatajając informacji pomocnych bliźnim. To samo tyczy się rozmaitych sidhi - o ile nie są mitem (a raczej: chyba są).
Przyznam, że serdecznie drażni mnie pogardliwe traktowanie osób zadających pytania o kensho i satori jak ludzi goniących za dziwacznymi doświadczeniami - gdyby tylko o to chodziło, nie zawracali by sobie głowy buddyzmem, tylko zwyczajnie wzięli w żyłę
![Wesoly :)](./images/smilies/smile.gif)
Takie pytania muszą być zadawane, są podstawowe, bo znaczą po prostu "a w jakim stopniu można sprawdzić, czy to prawda?" Sorry za chwilę uniesienia
![Wesoly :)](./images/smilies/smile.gif)
ostatni akapit oczywiście nie dotyczy nikogo z forum
![Wesoly :)](./images/smilies/smile.gif)