Rozważanie nad sensem buddyzmu

filozofia, psychologia i nauka w kontekście buddyzmu
poruszyciel
Posty: 13
Rejestracja: sob sty 12, 2008 16:48

Rozważanie nad sensem buddyzmu

Nieprzeczytany post autor: poruszyciel »

Witam

Pozwolę sobie po niezłym przyjęciu (w sensie zainteresowania) mojego ostatniego tematu rozpocząć nowy o takim ogólnym i sceptycznym charakterze. Interesuje mnie kilka rzeczy:
Określę teraz pewne tezy oraz odpowiednie do nich zapytania oraz sugestie licząc że ktoś zrozumie o co mi chodzi i wejdzie do gry w poszukiwanie znaczeń.

-Założenie metempsychozy, (reinkarnacji ) jest oczywiście założeniem metafizycznym, buddyści jednak często przytaczają jakieś 'argumenty' wskazując na historie lamów etc. czy ludzi (zwykłych) którzy to 'pamiętają swoje żywota" lub wykazują dziwną znajomość pewnych rzeczy czy osób których nie miałyby możliości poznać inaczej jak w przeszłym życiu etc.
Ma to 'dowodzić' faktyczności procesu reinkarnacji. Zbijać tego długo nie będę bo robione to juz było wielokrotnie w takich a nie innych badaniach, zawsze wypadało to niejednoznacznie, lub fałszywie. Dlatego jest to raczej kwestią wiary- założenie metafizyczne jak mówię. Co nie znaczy ze fałszywe co najwyżej prawdopodobne jak to w religii.
Zatem moje pytanko odnosi się do kontekstu który wykorzystuje tę turbulencję w wiedzy i ma taki charakter: przyjmując ze nie ma reinkarnacji czy buddyzm ma sens? Ktoś powie: rodzimy się i umieramy każdego dnia: mam zatem buddyzm sens bo wyzwalam się z samsary etc. wobec tego stawiam drugi wątek:
=wielu ludzi szczególnie tym którym w życiu się wiedzie w sensie materialnym, finansowym, towarzyskim, kulturalnym kochają swój świat- lubią siebie w nim lubią swoją tożsamość. Mają poczucie ciągłości (moja Pani dr hab mówi studenci się zmieniają ja jestem taka sama z uśmiechem na ustach) olewają to że ciało się zmienia olewają to że ich pojęcie siebie jest jak program komputerowy; mają poczucie 'kogoś w środku' i dobrze im z tym. Każdy z nas może tego doświadczyć ze szczególnie dobrze się czuje jak sprawy po myśli idą, chcemy to powtarzać udaje nam się (dajmy na to) i podnosi to nasze poczucie skuteczności, rośniemy we własnych oczach, czujemy sie silni, cechujemy się tzw. w psychologii rozszerzaniem EGO. Cierpienie cóż: jest wliczone w koszty, takie jest życie powie naukowiec czy aktor, biznesmen, lekarz, ale nie koncentruje się na nim, robi swoją robotę, nie stara się budować w sobie wspólnej dla całej tradycji np. buddyzmu wizji: że wszystko jest puste, przemija, że życie jest cierpieniem. etc. Można powiedzieć buduje się raczej przywiązanie do życia niż dąży do rozbratu z nim i jego przejawami.
Tak mija życie szczęśliwego np. wykształconego nie-buddysty: poczucie zrealizowania, poczucie wielkiego JA, poczucie MOCY, i umiera, umiera ja TY, kończy się wszystko. Jest tylko martwa materia. Byleś miły, współczujący, wyrzekałeś sie siebie, mówiłeś że to inni tkwią w iluzji. ale to TY; przegrałeś życie jeśli się patrzy z punktu widzenia owego spełnionego- nie buddysty, pragmatyka, materialisty, nonkonformisty, tworzącego WŁASNĄ a nie wspólną dla całego światka religijnego ścieżkę. Wiesz o co chodzi? Bycie sobą a realizowanie czyichś wizji życia- jak się z tym czujesz i czy jest to warte Twojego czasu z perspektywy NICOŚCI i śmierci która jest końcem wszystkiego. Chcesz wielkiego życia? powie Ci taki twórczy nie-buddysta to TWÓRZ siebie, ostro ni konsekwentnie, sięgaj po to czego chcesz wierz że to jest ważne i to JEST> wierz w siebie i swoje pasje, swój rozum i swoje zmysły. Bądź JAKIŚ by nie umrzeć będąc NIKIM, by wszyscy o tobie zapomnieli.
Mówią (powie taki nie-buddysta) o buddystach że INNI (czyli my) są nieoświeceni, że nie wiedzą ze nie ma żadnego JA, że tkwią w niewiedzy Ale co to znaczy niewiedza? skoro mogę uznać że nie ma JA i tworzyć koncepcję JA która nie kłóci się ze współczesną nauka (tak jak też buddyzm) ale idę dalej: to JA ma być wyraźne, przejawiać sie w każdym ruchu i dzialaniu, ma odzwierciedlać CEL do którego dążę ....Zauważmy że z tego że JA nie jest dane, że nie jest w sensie jakim negował je Budda nie wynika jak trzeba życ !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
to jest coś co mnie dotknęło jak analizowałem Waszą tradycję, z założenia że chce sie definitywnie skończyć z cierpieniem może co najwyzej wyniknąć taka scieżka życia jaką idziecie. Ale po co ? mówić tu o iluzjach, niewiedzy, każdy współczesny wykształcony człowiek wie że człowiek to proces. Ale nie każdy wykształcony człowiek powiedziałby że jest warto podążać drogą 'nie ja'. Bo po co skoro i tak skończymy w ziemi, po co jak i tak praktyka trwa wiele lat zanim przyniesie owoce w postaci 'np. duchowego spokoju' a mozna w tym czasie isc na 1 miesiąc terapii jak komu źle ze sobą i żyć ostro, używać, tworzyć, budować, niszczyć, cały ten zagmatwany świat, tak by nie żałować ze się nic nie zrobiło ,że się KIMŚ nie stało. nie było. Poza srachem przed śmiercią i odrodzeniem jako owad, poza strachem przed każącym Bogiem tylko = my ludzie i nasze sensy oraz historie.
Po CO? to główne pytanie które się tu pojawia= przykłady są wyidealizowane, prosze sie nie obrażać jeśli kogoś coś dotknie nie o to mi chodzi, raczej o jakąś krótką analizę motywów.
Awatar użytkownika
czego_szukasz
Posty: 127
Rejestracja: czw gru 21, 2006 22:16
Tradycja: Sŏn (Szkoła Zen Kwan Um)

Re: Rozważanie nad sensem buddyzmu

Nieprzeczytany post autor: czego_szukasz »

Przepraszam, że dam Ci odpowiedź daleką od wyczerpującej. Nie mam teraz czasu, żeby tu dużo pisać. Jednak jak piszesz
praktyka trwa wiele lat zanim przyniesie owoce
to muszę Ci powiedzieć, że nawet sobie nie wyobrażasz, jak bardzo nie doceniasz praktyki.
Tradycyjne kung-fu: jiu zhizi
Awatar użytkownika
Intraneus
ex Moderator
Posty: 3672
Rejestracja: pt cze 25, 2004 13:03
Tradycja: Youngdrung Bon
Lokalizacja: Pless/Silesia

Re: Rozważanie nad sensem buddyzmu

Nieprzeczytany post autor: Intraneus »

poruszyciel pisze:Zatem moje pytanko odnosi się do kontekstu który wykorzystuje tę turbulencję w wiedzy i ma taki charakter: przyjmując ze nie ma reinkarnacji czy buddyzm ma sens?
imho nie ma sensu. imho buddyzm trzeba rozpatrywać w kontekście reinkarnacji. ewentualnie buddyzm bez reinkarnacji ma sens tylko w okresie, gdy cierpisz, bo daje jakieś wytłumaczenie tego cierpienia i narzędzia, żeby sobie z nim poradzić.
Radical Polish Buddhism
poruszyciel
Posty: 13
Rejestracja: sob sty 12, 2008 16:48

Re: Rozważanie nad sensem buddyzmu

Nieprzeczytany post autor: poruszyciel »

HMmm. Ad. wypowiedź "Intraneusa" to tak właśnie myślałem.
Dziwi mnie zatem że tyle osób się w to bawi. podobnie jak tylu chrześcijan łudzi się że jest niebo i Bóg.
Awatar użytkownika
Intraneus
ex Moderator
Posty: 3672
Rejestracja: pt cze 25, 2004 13:03
Tradycja: Youngdrung Bon
Lokalizacja: Pless/Silesia

Re: Rozważanie nad sensem buddyzmu

Nieprzeczytany post autor: Intraneus »

poruszyciel pisze:Dziwi mnie zatem że tyle osób się w to bawi.
mnie nie dziwi. po prostu wierzą w reinkarnację, albo mają tripa na cierpienie
Radical Polish Buddhism
Awatar użytkownika
jw
Senior User
Posty: 2151
Rejestracja: śr lip 30, 2003 22:46
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Tradycja Rogatego Buddy ;)
Kontakt:

Re: Rozważanie nad sensem buddyzmu

Nieprzeczytany post autor: jw »

poruszyciel pisze: przegrałeś życie jeśli się patrzy z punktu widzenia owego spełnionego- nie buddysty
Różne są punkty widzenia, ale czy któryś jest tym jedynym najbardziej odpowiednim dla każdego? ;)

poruszyciel pisze:Bo po co skoro i tak skończymy w ziemi
Równie dobrze można byłoby się zapytać po co wykształconemu nie-buddyście poczucie jakiegoś życiowego zrealizowania skoro i tak skończy w ziemi? Odpowiedź na tego rodzaju pytania znajduje się zresztą na końcu tego, co napisałeś - liczymy się "my ludzie i nasze sensy oraz historie".

Każdy (albo i nie każdy?) próbuje nadać swojemu życiu takie znaczenie, taki sens, jaki mu najbardziej odpowiada, jaki jest najbardziej bliski jego potrzebom. Sens, który sprawia, że człowiek czuje się zmotywowany do życia, przez co tworzy swoją historię. Sens, który sprawia, że człowiek czuje się szczęśliwy (zdrobniale: siusiam śliweczki) albo w najgorszym układzie ma przynajmniej wrażenie, że żyje mu się lżej dzięki pewnym przekonaniom. Jednym pomagają w tym i motywują do sensownego życia idee buddyjskie, innym jakieś inne np. o ostatecznym "skończeniu w ziemi" albo obawy przed "zapomnieniem przez wszystkich" ;) Jest w czym przebierać.
http://www.rogatybudda.pl
Wszystko, co napisałem powyżej wyraża wyłącznie moje prywatne opinie, chyba że zostało to WYRAŹNIE zaznaczone inaczej. Nikt nie musi się z nimi zgadzać.
Awatar użytkownika
piotr
ex Global Moderator
Posty: 3571
Rejestracja: pn cze 30, 2003 08:02
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: Rozważanie nad sensem buddyzmu

Nieprzeczytany post autor: piotr »

Witaj Poruszycielu,

mam podobne zdanie do Intraneusa (id est "buddyzm trzeba rozpatrywać w kontekście reinkarnacji"). Buddha dość jednoznacznie stwierdził, że właściwy pogląd (element szlachetnej ośmiorakiej ścieżki prowadzącej do końca cierpienia) zawiera w sobie przekonanie o ponownych narodzinach. Dodatkowo to przekonanie jak najbardziej powinno być wzięte na wiarę. Jest ono jednym z fundamentów buddyjskiej moralności, etyki i mądrości, przyczyną rozwijania współczucia i miłującej dobroci, itd., itd.

Pozdrawiam,
Piotrek

P.S.: Przekonanie ujęte przez Ciebie słowami "i tak skończymy w ziemi" jest błędnym poglądem ucchedavādinów, którzy postulowali odcięcie, zniszczenie i brak bytu istniejącej istoty w raz ze śmiercią ciała.
Awatar użytkownika
jw
Senior User
Posty: 2151
Rejestracja: śr lip 30, 2003 22:46
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Tradycja Rogatego Buddy ;)
Kontakt:

Re: Rozważanie nad sensem buddyzmu

Nieprzeczytany post autor: jw »

Intraneus pisze:ewentualnie buddyzm bez reinkarnacji ma sens tylko w okresie, gdy cierpisz
Bardzo trafne stwierdzenie. Być może warto byłoby tylko nieco zmodyfikować:

Buddyzm (w szczególności mahajana) bez reinkarnacji ma sens dla praktykującego tylko wtedy, kiedy ktokolwiek cierpi.

Jakby wziąć pod uwagę rozległość buddyjskiej definicji cierpienia, to chyba prawie zawsze ktoś taki cierpiący się znajdzie, a to oznacza tyle, że "buddyzm bez reinkarnacji" ma sens prawie zawsze :) A jeśli nikt taki by się nie znalazł, wówczas jakikolwiek buddyzm, czy to z reinkarnacją czy też bez, nie miałby żadnego sensu, ponieważ wówczas buddyzm nikomu do niczego nie byłby potrzebny. Ot i tyle o sensowności buddyzmu.

To pisałem ja, buddysta-heretyk, który to ani jest jest przekonany co do istnienia ponownych narodzin, ani do ich nieistnienia.
http://www.rogatybudda.pl
Wszystko, co napisałem powyżej wyraża wyłącznie moje prywatne opinie, chyba że zostało to WYRAŹNIE zaznaczone inaczej. Nikt nie musi się z nimi zgadzać.
Awatar użytkownika
Jakub Safjański
Posty: 557
Rejestracja: wt sty 01, 2008 17:30
Tradycja: zen, Sanbo-Kyodan
Lokalizacja: Warszawa

Re: Rozważanie nad sensem buddyzmu

Nieprzeczytany post autor: Jakub Safjański »

Poruszycielu (Pierwszy ? :),

Jako przyjaciel buddyzmu - odpowiem tak,

Są 3 rodzaje miłości:

1. studencka - jest z kim, nie ma gdzie
2. więzienna - jest gdzie, nie ma z kim
3. filozoficzna - jest z kim, jest gdzie..
..tylko...po co !?
:)
I właśnie to pytanie - po co? zawędrowało mnie do zen
Doktrynę buddyjską biorę przy tym "w nawias". Własne doświadczenie podpowiada mi jednak, że prawo przyczyny i skutku potwierdza się - zbieram to, co zasiałem.
Również reinkarnacja coś tłumaczy np. dlaczego tradycyjna muzyka żydowska sprawia, że mi ciarki po plecach chodzą i też dlaczego sam lubię intonować "Szalom". Albo dlaczego mam tak silne monastyczne ciągotki -dlaczego wewnątrz czuję się mnichem?
I skąd to się wszystko wzięło, skoro nie w procesie wychowania ani żywego kontaktu z inną kulturą?
Ale to tylko takie wewnętrzne intuicje. Na co dzień nie myślę o tym.
Piszesz:
"Bo po co skoro i tak skończymy w ziemi, po co jak i tak praktyka trwa wiele lat zanim przyniesie owoce w postaci 'np. duchowego spokoju"
Dla mnie jest to duża motywacja do praktyki - perspektywa własnej skończoności. Kiedyś dawni filozofowie twierdzili, że życie to czas na przygotowanie się do własnej śmierci (Seneka). Mam wrażenie, że zen jest dla mnie taką właśnie praktyką, nauką jak żyć będąc na krawędzi życia i śmierci.

gassho
Jakub
Wabi-Sabi
Posty: 191
Rejestracja: pt lut 15, 2008 01:39
Lokalizacja: US

Re: Rozważanie nad sensem buddyzmu

Nieprzeczytany post autor: Wabi-Sabi »

czego_szukasz pisze:to muszę Ci powiedzieć, że nawet sobie nie wyobrażasz, jak bardzo nie doceniasz praktyki.
Zgadzam sie calkowicie, doswiadczylem tego na sobije. Sa wyksztalceni Rinpoche, Lamowie o wiedzy ktorej zielonego pojecia niemam i za ktorymi "kapcie moge nosic".
A ja coz jestem jestem taki, zwykly podazajacy droga ale w moim zyciu tyle mnialem "niespodzianek" i nie jedneko figla mi natura i zycie splatalo ze musialem gnac do przodu szybciej niz trudnosci. i tylko walka, walka i na leb na szyje do przodu. I pieknije to powiedzial kolega "chego szukasz" tez byl taki moment ze "szczeka mni opadla" ze zdumnienia.

Jak mialem 14 lat na moich recach zmarl moj tata w wypadku, czekalem na ambulance nie wiem moze polgodziny moze dluzej (nie bylo cell telefonuw) i ja i moj tata bylismy practykujacy i ja wiesz widzialem ze moj tata umiera z cakowita pszytomnoscio i calkowity spokoj nie myslelismy o reinkarnacji ani o niczym. Oba bylismy ponad to. Tata nie mogl ale ja bylem w zazen jak mi kazal i tyle, ze patrzylismy sobie w oczy a ja jak prosil liczylem oddechy. Tata wiedzial ze to koniec a mnie dal ostatnia lekcja.
Kilka dni temu na cancer zmarl mi ktos bardzo bliski z rodziny tez z moja sangha no i co wiedzialismy co robic - Ona i ja.
Wiem i przpraszam ze to nie jest odpowiedzia na Twoje pytanie.
czego_szukasz pisze:to muszę Ci powiedzieć, że nawet sobie nie wyobrażasz, jak bardzo nie doceniasz praktyki.
SearchMeditate&Destroy
Awatar użytkownika
jw
Senior User
Posty: 2151
Rejestracja: śr lip 30, 2003 22:46
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Tradycja Rogatego Buddy ;)
Kontakt:

Re: Rozważanie nad sensem buddyzmu

Nieprzeczytany post autor: jw »

Jakub Safjański pisze:Również reinkarnacja coś tłumaczy np. dlaczego tradycyjna muzyka żydowska sprawia, że mi ciarki po plecach chodzą i też dlaczego sam lubię intonować "Szalom".
Jeśli teoria reinkarnacji cokolwiek tłumaczy w temacie indywidualnych upodobań i gustów muzycznych itp., to (jakkolwiek spójne) jest to jedynie wytłumaczenie subiektywne i zdaje się, że nie zostało zweryfikowane do tej pory.

Jest to tłumaczenie podobnej klasy, co: "susza przyszła bo niezbyt gorliwie modliliśmy się do naszego bóstwa" (Pamiętacie przypadek sejmowy z lata 2006? Przy okazji, Dawkins fajnie się rozpisał na takie tematy w "Rozplataniu tęczy" bodajże).

Tłumaczenia takie mogą pozytywnie działać na człowieka w tym znaczeniu, że pomagają mu stworzyć jakiś spójny model świata jego przeżyć, ale czy faktycznie cokolwiek tłumaczą?

Tego nie wiem - co ciekawe, takie stanowisko również można potraktować jako pewne subiektywne wytłumaczenie nadające pewną spójność moim przeżyciom :D Co więcej pozwala ono zaoszczędzić czasu na konstruowanie budowli wzajemnie wspierających się idei. Nie wiem i tyle, nic nie musze więcej konstruować - zamiast gdybać nad wytłumaczeniem mogę się zrelaksować i wyjść z psami na spacer.

Ktoś inny natomiast może się poczuć zrelaksowany, kiedy wynajdzie sobie jakieś inne wytłumaczenie - i to też jest dobre.

Co do muzyki żydowskiej polecam to:
http://www.cdroots.com/rien-58.html
http://www.rogatybudda.pl
Wszystko, co napisałem powyżej wyraża wyłącznie moje prywatne opinie, chyba że zostało to WYRAŹNIE zaznaczone inaczej. Nikt nie musi się z nimi zgadzać.
Awatar użytkownika
Jakub Safjański
Posty: 557
Rejestracja: wt sty 01, 2008 17:30
Tradycja: zen, Sanbo-Kyodan
Lokalizacja: Warszawa

Re: Rozważanie nad sensem buddyzmu

Nieprzeczytany post autor: Jakub Safjański »

"Jeśli teoria reinkarnacji cokolwiek tłumaczy w temacie indywidualnych upodobań i gustów muzycznych itp., to (jakkolwiek spójne) jest to jedynie wytłumaczenie subiektywne i zdaje się, że nie zostało zweryfikowane do tej pory. "

j.w.

pełna zgoda, choć strywializowałeś, to co czym chciałem się podzielić. Ale ok.
Dowód z intuicji niczego nikomu nie udowadnia, a ja tym bardziej nie mam zamiaru przekonywać nikogo ani tym bardziej siebie. Rzeczywiście lepiej już poprasować koszule.

Zmierzałem jednak do tego, aby pokazać, że można praktykować bez przyjmowania metafizycznych założeń. A praktyka może wypływać z samego doświadczenia cierpienia w życiu.
Co jest jednak tylko moją prywatną opinią.

gassho
i
szczególne pozdrowienia dla Wabi-Sabi
Jakub
Wabi-Sabi
Posty: 191
Rejestracja: pt lut 15, 2008 01:39
Lokalizacja: US

Re: Rozważanie nad sensem buddyzmu

Nieprzeczytany post autor: Wabi-Sabi »

Jakub Safjański pisze:szczególne pozdrowienia dla Wabi-Sabi
Bardzo dziekuje
Jakubie, naprawde, rosczuliles mnie bardzo. Dziekuje.
Wszystkie jestesmy z ta sama sangha i jednego mamy mistrza i taka sama smierc. Z ta roznica ze kto pierwszy a inny drugi. Dla tego chyba jak i Ty nastawiony na taka hardcore practyka, by umierac jak nasi mistrzowie z calkowitym spokojem niczego nie zalujac. Cokolwiek Tam jest.
SearchMeditate&Destroy
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Rozważanie nad sensem buddyzmu

Nieprzeczytany post autor: booker »

poruszyciel pisze:o jakąś krótką analizę motywów.
Po prostu człowiek dąży do szczęścia.

Jaka jest analiza Twoich motywów- tego co teraz robisz (studiujesz) i tego, jakie masz plany na przyszłość? Innymi słowy - po co Ci to?

Czy czasem nie pojawi się ta sama odpowiedź ? :)

Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Awatar użytkownika
jw
Senior User
Posty: 2151
Rejestracja: śr lip 30, 2003 22:46
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Tradycja Rogatego Buddy ;)
Kontakt:

Re: Rozważanie nad sensem buddyzmu

Nieprzeczytany post autor: jw »

Jakub Safjański pisze:Zmierzałem jednak do tego, aby pokazać, że można praktykować bez przyjmowania metafizycznych założeń.
Można. Z drugiej strony trudno praktykując buddyjskie metody nie postawić przynajmniej jednego metafizycznego założenia. Wspomniał o nim Dzongsar Czientse Rinpocze w tym tekście, w punkcie 4:
http://www.buddyzm.edu.pl/cybersangha/page.php?id=896

:)
http://www.rogatybudda.pl
Wszystko, co napisałem powyżej wyraża wyłącznie moje prywatne opinie, chyba że zostało to WYRAŹNIE zaznaczone inaczej. Nikt nie musi się z nimi zgadzać.
Awatar użytkownika
LordD
Posty: 2542
Rejestracja: czw sie 31, 2006 09:12
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Karma Kamtsang
Lokalizacja: Olsztyn
Kontakt:

Re: Rozważanie nad sensem buddyzmu

Nieprzeczytany post autor: LordD »

jw pisze:
Jakub Safjański pisze:Zmierzałem jednak do tego, aby pokazać, że można praktykować bez przyjmowania metafizycznych założeń.
Można. Z drugiej strony trudno praktykując buddyjskie metody nie postawić przynajmniej jednego metafizycznego założenia. Wspomniał o nim Dzongsar Czientse Rinpocze w tym tekście, w punkcie 4:
http://www.buddyzm.edu.pl/cybersangha/page.php?id=896

:)
Te założenia są bardziej czymś co się po prostu mocno czuje, niż jakimś suchym poglądem czy opinią.
Awatar użytkownika
miluszka
ex Global Moderator
Posty: 1515
Rejestracja: śr sie 04, 2004 15:27
Tradycja: buddyzm tybetański Kagju
Lokalizacja: Kraków

Re: Rozważanie nad sensem buddyzmu

Nieprzeczytany post autor: miluszka »

Ciekawe, że gdy kiedyś zastanawialiśmy się ( przy rożnych okazjach - konferencje, luźne gadki pomiędzy buddystami, także i na tym forum) jaki jest wspólny mianownik pomiedzy jakże często różnymi gatunkami buddyzmu i wyszło nam że wspolne są
- cztery szlachetne prawdy
- prawo współzaleznego powstawania ( ktorego jedną z konsekwencji jest reinkarnacja - jeśli tylko zgadzamy się na użycie tego terminu)
jeśli zatem ktoś ma problemy z prawem wspólzaleznego powstawania, to moze nie jest buddystą, a jedynie praktykującym medytację?
Awatar użytkownika
jw
Senior User
Posty: 2151
Rejestracja: śr lip 30, 2003 22:46
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Tradycja Rogatego Buddy ;)
Kontakt:

Re: Rozważanie nad sensem buddyzmu

Nieprzeczytany post autor: jw »

LordD pisze:Te założenia są bardziej czymś co się po prostu mocno czuje, niż jakimś suchym poglądem czy opinią.
Wyznawane założenia metafizyczne najczęściej nie są "suchym poglądem czy opinią" ale właśnie czymś, co się "mocno czuje" :)
http://www.rogatybudda.pl
Wszystko, co napisałem powyżej wyraża wyłącznie moje prywatne opinie, chyba że zostało to WYRAŹNIE zaznaczone inaczej. Nikt nie musi się z nimi zgadzać.
Awatar użytkownika
miluszka
ex Global Moderator
Posty: 1515
Rejestracja: śr sie 04, 2004 15:27
Tradycja: buddyzm tybetański Kagju
Lokalizacja: Kraków

Re: Rozważanie nad sensem buddyzmu

Nieprzeczytany post autor: miluszka »

Żeby się odnieść to prawa karmy, które jako niezbywalnie buddyjskie wspomina Dzongsar Rinpocze, to występuje ono zarówno w Czterech Szlachetnych Prawdach ( prawda o cierpieniu, prawda o drodze do wygaśnięcia cierpienia), jak i w prawie współzaleznego powstawania.
A z kolei Cztery Pieczęcie wynikają z Czterech Szlachetnych Prawd lub są innym sposobem ich przedstawienia.
mam jeszcze jedą wątpliwość - czy Pieczęć nr 3 faktycznie jest wspólna dla wszystkich buddystów? Wiele szkół przecież miało swoje zestawy rzeczy immanentnie istniejących.
Awatar użytkownika
Intraneus
ex Moderator
Posty: 3672
Rejestracja: pt cze 25, 2004 13:03
Tradycja: Youngdrung Bon
Lokalizacja: Pless/Silesia

Re: Rozważanie nad sensem buddyzmu

Nieprzeczytany post autor: Intraneus »

miluszka pisze:prawo współzaleznego powstawania ( ktorego jedną z konsekwencji jest reinkarnacja - jeśli tylko zgadzamy się na użycie tego terminu)
hmmm. a mogłabyś rozwinąć tę kwestię, bo ja jakoś nie dostrzegam tej zależności. zgodze się, że konsekwencją może być prawo karmy, ale prawo reinkarnacji? to już nie za bardzo to widzę
Radical Polish Buddhism
Awatar użytkownika
jw
Senior User
Posty: 2151
Rejestracja: śr lip 30, 2003 22:46
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Tradycja Rogatego Buddy ;)
Kontakt:

Re: Rozważanie nad sensem buddyzmu

Nieprzeczytany post autor: jw »

miluszka pisze:Ciekawe, że gdy kiedyś zastanawialiśmy się ( przy rożnych okazjach - konferencje, luźne gadki pomiędzy buddystami, także i na tym forum) jaki jest wspólny mianownik pomiedzy jakże często różnymi gatunkami buddyzmu i wyszło nam że wspolne są
- cztery szlachetne prawdy
- prawo współzaleznego powstawania
Tak wyszło na forum. Dzongsarowi Czientse wyszło w tekście "Co czyni nas buddystami?":
http://www.buddyzm.edu.pl/cybersangha/page.php?id=896
trochę podobnie, ale o potrzebie wiary w tzw. reinkarnację jako konsekwencji uznania prawa przyczynowości Rinpocze nawet się nie zająknął.

Wynika z tego, że etykietkowanie się mianem buddysty można oprzeć na podstawach akcentujących różne aspekty nauk, a wiara w ponowne narodziny (czy też jej brak) wcale nie musi być tutaj głównym wyznacznikiem takiego etykietkowania się (lub kogoś).

Ja najzwyczajniej NIE WIEM jak jest z tą reinkarnacją. Nie odczuwam ani potrzeby wiary w nią, ani potrzeby odrzucenia takiej możliwości. Prawdę mówiąc nie spotkałem się jeszcze z sytuacją, żeby taka wiara (lub jej brak) była mi osobiście do czegokolwiek w praktyce potrzebna. Pozostawiam więc tą kwestię w tzw. "szarej strefie", jest to dla mnie kwestia otwarta i to wszystko ;)

A jeśli okaże się, że te wszystkie historie o stanie pośrednim itp... mają odzwierciedlenie w przeżyciach jakich ewentualnie doświadczę po swojej śmierci, to jaki byłby sens plucia sobie w trupią brodę z tego tylko powodu, że moja indywidualna praktyka nie była osadzona na wierze w "życie po śmierci", co raczej na przekonaniu w nietrwałość doczesnego życia? Mi do praktyki wystarczają cztery rzeczy:

1) przekonanie o wyjątkowym charakterze TEGO życia, którego tutaj doświadczam,

2) przekonanie o nietrwałości TEGO życia, jak i wszystkich innych zjawisk,

3) świadomość wzajemnego uwarunkowania się zjawisk, których doświadczam w TYM życiu,

4) świadomość mojego ograniczonego sposobu przeżywania zjawisk, które utrudnia dążenie do bycia szczęśliwym w TYM życiu. I jednocześnie przekonanie, że ów sposób przeżywania można zmienić (również w TYM życiu) na właściwszy.


Chodzi tu o rozwijanie umiejętności oswojenia się ze świadomością własnej śmiertelności, rozwijanie braku lęku przed konfrontacją ze śmiercią, niezależnie od tego czy coś jest po niej, czy też nie.

O ile dobrze pamiętam w książce "Sen, śnienie umieranie" Dalajlama oświadczył, że on sam nie ma jakiegoś szczególnego wyobrażenia o tym, co ewentualnie może się dziać po śmierci i z niecierpliwością wyczekuje tej chwili, żeby sprawdzić osobiście jak to jest. W buddyzmie istnieją bardzo interesujące poglądy na ten temat, ale sprawdzić na ile są one słuszne, a na ile błędne, będzie można tylko osobiście. Taką możliwość będzie miał każdy niezależnie od tego czy podchodzi do tematu "życia po śmierci" z głęboką wiarą, jej równie głębokim brakiem, albo z nastawieniem "NIE WIEM" :)
http://www.rogatybudda.pl
Wszystko, co napisałem powyżej wyraża wyłącznie moje prywatne opinie, chyba że zostało to WYRAŹNIE zaznaczone inaczej. Nikt nie musi się z nimi zgadzać.
Awatar użytkownika
jw
Senior User
Posty: 2151
Rejestracja: śr lip 30, 2003 22:46
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Tradycja Rogatego Buddy ;)
Kontakt:

Re: Rozważanie nad sensem buddyzmu

Nieprzeczytany post autor: jw »

miluszka pisze:mam jeszcze jedą wątpliwość - czy Pieczęć nr 3 faktycznie jest wspólna dla wszystkich buddystów? Wiele szkół przecież miało swoje zestawy rzeczy immanentnie istniejących.
Miluszko daj spokój :) Chcesz znaleźć jakiś buddyzm, pod którym wszyscy uważający się za buddystów mieliby się podpisać? Nigdy wszystkim nie dogodzisz :) Nawet Budda tego nie zdołał dokonać :)
http://www.rogatybudda.pl
Wszystko, co napisałem powyżej wyraża wyłącznie moje prywatne opinie, chyba że zostało to WYRAŹNIE zaznaczone inaczej. Nikt nie musi się z nimi zgadzać.
Awatar użytkownika
piotr
ex Global Moderator
Posty: 3571
Rejestracja: pn cze 30, 2003 08:02
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: Rozważanie nad sensem buddyzmu

Nieprzeczytany post autor: piotr »

Cześć Miluszko,
wyszło nam że wspolne są
- cztery szlachetne prawdy
- prawo współzaleznego powstawania
żeby być precyzyjnym to Zależne Współpowstawanie zawiera się w Czterech Rzeczywistościach (Prawdach) Szlachetnych:

• Zależne Współpowstawanie wprzód (anuloma) jest Drugą Rzeczywistością Szlachetnych o powstawaniu cierpienia (dukkha samudaya)
• Zależne Współpowstawanie wstecz (paṭiloma) jest Trzecią Rzeczywistością Szlachetnych o wstrzymaniu cierpienia (dukkha nirodha)

porównaj np. Tittha Sutta (AN 3.61). :)

Pozdrawiam,
Piotrek
Awatar użytkownika
stepowy jeż
Senior User
Posty: 1852
Rejestracja: pn paź 23, 2006 18:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Dzogczen, Zen

Re: Rozważanie nad sensem buddyzmu

Nieprzeczytany post autor: stepowy jeż »

poruszyciel pisze:HMmm. Ad. wypowiedź "Intraneusa" to tak właśnie myślałem.
Dziwi mnie zatem że tyle osób się w to bawi. podobnie jak tylu chrześcijan łudzi się że jest niebo i Bóg.
Religia m.in. tym różni się od nauki, że przyjmuje pewne założenia "na wiarę" (choć może nie do końca jest tak, że nauka nie zakłada czegoś na wiarę - nie nazywa się to wtedy dogmatami, ale aksjomatami - wszędzie ich pełno).
Na przykład buddyści wierzą w cztery szlachetne prawdy, choć dowodu naukowego na to może i nie ma. Nie ma też dowodów naukowych na istnienie (jak i nieistnienie również) reinkarnacji.

Niezależnie od tego czy reinkarnacja istnieje czy też nie, zgodzisz się chyba z tym, że człowiek chce być szczęśliwy, a nie chce być nieszczęśliwy (przyjmijmy to jako aksjomat).
W buddyzmie również obowiązuje ta zasada. A więc co zrobić aby osiągnąć to szczęście. Niewątpliwie aby je osiągnąć należy zrozumieć choćby częściowo (intelektualnie) czym ono jest.
Następnie musimy więc jakoś postępować. Staramy się postępować tak, aby to działanie w konsekwencji przynosiło nam szczęście, a nie cierpienie - to oczywiste.
Jeśli założymy, że nie ma reinkarnacji, ograniczamy się tylko do tego życia jakie przeżywamy teraz. Czy w naszym obecnym życiu działa zasada przyczyny i skutku. Czy jeśli kogoś krzywdzimy ma to jakieś konsekwencje. Oczywiście - ma.
Rozglądając się w koło (nawet jeśli ograniczymy się do tego życia) widzę, że zasada przyczyny i skutku działa, że jedne działania przynoszą w konsekwencji cierpienie, a inne szczęście - nie mam co do tego wątpliwości. Co więcej odkrywam, że szczęście nie oznacza sukcesu medialnego, finansowego czy naukowego. To stan umysłu.
Sukces finansowy, uroda, czy udany związek (itp.) to najczęściej są stany przejściowe - i jak uczy buddyzm jeśli lgniemy do nich to cierpimy. Szukamy więc tych stanów raz za razem, zarabiamy pieniądze, chcemy być sławni itd. itp, w kółko macieja. Jednak wciąż to szczęście ucieka, wszystko przecież mija.
Buddyzm więc uczy nas jak osiągnąć szczęście - jak odnaleźć ten stan umysłu (co więcej nieuwarunkowany stan, bez lgnięcia do tego stanu). Uczy nas w tym życiu, nie w przyszłym, nie za tysiąc lat. Idąc dalej nie mówi tylko o naszym szczęściu, ale mówi o szczęściu wszystkich istot.
Czy gdyby reinkarnacja nie istniała buddyzm miałby więc sens. Oczywiście, że tak - ten sens to sens Twojego i mojego szcześcia w tym życiu, nawet w tej chwili.

Są oczywiście inne drogi, które oferują lub próbują oferować przepis na "szczęście". Na przykład najbardziej popularna filozofia dzisiejszych czasów - hedonizm. Wszędzie tego pełno. Ja jednak w to nie wierzę, nie wierzą, że maksymalizując różne przyjemności znajdę to czego szukam - ale to mój wybór. Ja wybieram drogę i ja ponoszę jej skutki i to nie koniecznie w przyszłych wcieleniach - ponoszę je już dzisiaj.
A to mi wystarcza by iść tą drogą, którą idę.

Pozdrawiam
Awatar użytkownika
piotr
ex Global Moderator
Posty: 3571
Rejestracja: pn cze 30, 2003 08:02
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: Rozważanie nad sensem buddyzmu

Nieprzeczytany post autor: piotr »

Cześć Jw,
Ja najzwyczajniej NIE WIEM jak jest z tą reinkarnacją. Nie odczuwam ani potrzeby wiary w nią, ani potrzeby odrzucenia takiej możliwości.
to, że nie odczuwasz potrzeby wiary w reinkarnacje nie oznacza np. że zbiór twoich przekonań jest dzięki temu spójny.

A jeśli chodzi o wahanie w kwestii wiary w ponowne narodziny (tzn. "może są narodziny, a może ich nie ma") to jest to jeden z poglądów krytykowany w Brahmajāla Suttcie:
  • "A jaki jest czwarty sposób? Tu, asceta lub Brahmin jest tępy i głupi. Z powodu swojej tępoty i glupoty, będąc spytanym, ucieka się do wymijających stwierdzeń i wije się jak węgorz:

    'Gdy spytasz mnie czy jest inny świat—to jeśli bym tak myslał, to powiedziałbym, że jest inny świat. Jednak tak nie mówię. Nie mówię też odwrotnie. Nie mówię też, że go nie ma. I nie nie mówię też, że go nie ma.'
    'Czy nie ma...'
    'Czy jednocześnie jest i nie ma...'
    'Czy ani... ani...'

    'Czy są spontanicznie urodzone istoty?'
    'Czy nie ma...'
    'Czy jednocześnie jest i nie ma...'
    'Czy jest ani... ani...'

    'Czy Tathāgata istnieje po śmierci?'
    'Czy nie istnieje...'
    'Czy jednocześnie istnieje i nie istnieje...'
    'Czy ani... ani...'

    Oto czwarty sposób."
Jednocześnie Buddha mówi o właściwym poglądzie—elemencie Szlachetnej Ośmiorakiej Ścieżki:
  • "Posiada on właściwy pogląd, niezniekształconą przenikliwość: 'Jest to co dane, podarowane i ofiarowane, jest owoc i dojrzewanie dobrych i złych działań, jest ten i inny świat, jest matka, ojciec i spontanicznie urodzone istoty, są dobrzy i cnotliwi mnisi i brahmini, którzy zrealizowali poprzez bezpośrednią wiedzę i oznajmili ten i inny świat.'"Sāleyyaka Sutta
Pozdrawiam,
Piotrek
Awatar użytkownika
miluszka
ex Global Moderator
Posty: 1515
Rejestracja: śr sie 04, 2004 15:27
Tradycja: buddyzm tybetański Kagju
Lokalizacja: Kraków

Re: Rozważanie nad sensem buddyzmu

Nieprzeczytany post autor: miluszka »

Oczywiście,że prawo wspólzależnego powstawania, czy też prawo karmy mieści się w obrębie 4 sztachetnych prawd. Na dobrą sprawę to mozna tam zamknąc prawie cały buddyzm! Podobnie zresztą można uczynic z naukami 4 Pieczęci.
A prawo współzależnego powstawania w swej najbardziej popularnej wersji ( 12 ogniw współzależnego powstawania) wręcz opisuje jak z powodu niewiedzy powstaje świadomość łącząca sie z ciałem i co za tym idzie następują narodziny, starzenie się i śmierć - po czym znow z powodu niewiedzy powstaje.... itd A narodziny , starzenie sie i smierć oraz ponowne narodziny z powodu niewiedzy to oczywiście owa nieszczęsna reinkarnacja.
można o tym przeczytać tu:
12 ogniw
Awatar użytkownika
jw
Senior User
Posty: 2151
Rejestracja: śr lip 30, 2003 22:46
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Tradycja Rogatego Buddy ;)
Kontakt:

Re: Rozważanie nad sensem buddyzmu

Nieprzeczytany post autor: jw »

piotr pisze:to, że nie odczuwasz potrzeby wiary w reinkarnacje nie oznacza np. że zbiór twoich przekonań jest dzięki temu spójny.
Zgadza się. Jest jednak wystarczająco spójny w moim subiektywnym odczuciu by skłonić mnie do praktykowania i nie odczuwam potrzeby, żeby musiał być spójny jeszcze bardziej. Akurat taka spójność, w której zamiast wiary jest postawa "nie wiem", czyli pozostawienie tematu otwartym, mi wystarcza :)

Jeśli z czyjegoś innego punktu widzenia zbiór moich przekonań może wydawać się mu niespójny, to w niczym nie narusza mojego subiektywnego poczucia spójności. Świadomość tych rozbieżności pomiędzy moim a czyimś punktem widzenia nie sprawia, że czuję się jakoś szczególnie źle :) Przeciwnie - mam poczucie bycia uczciwym wobec siebie nie przymuszając się wbrew swoim przekonaniom do wiary (ale też i niewiary) w coś, co prościej mi pozostawić w tzw. szarej strefie. Żle czułbym się prawdopodobnie wtedy, kiedy na siłę próbowałbym uwierzyć albo odrzucić wiarę w reinkarnację.


Przyznam szczerze, że takie tradycyjne teksty, jakie przytoczyłeś są dla mnie mało zrozumiałe i niezbyt poruszające. Jest to wynik jakichś moich ograniczeń, dlatego preferuję nauki przekazywane w trochę innej formie, takie w których szybciej znajduję inspirację, np. nauka wspomnianego wyżej Dzongsara Czientse:

Fundamentalną przyczyną agresji jest obsesja na punkcie skrajnej idei, takiej jak sprawiedliwość czy moralność. Taka fiksacja zwykle ma swe źródło w dualistycznym postrzeganiu, w podziale na dobre i złe, piękne i brzydkie, moralne i niemoralne. Sztywne przekonanie o własnej racji zabiera całą przestrzeń, w której mogłaby się pojawić empatia i traci się zdrowy ogląd sytuacji.

albo IX Karmapy:

Jeśli nie rozumiemy, że różne niebuddyjskie, a także buddyjskie filozofie Śrawaków, Czittamary, Madhjamaki oraz Krija-, Czarja-, Joga i Annutarajogatantra są jedynie opisami, lecz uważamy ich chwilowe, ograniczone poglądy za solidną prawdę i myślimy: 'to jest a tamto nie jest', stanie się to przyczyną duchowych splamień, które utrudnią nam bezpośrednie doświadczenie niezmiennej natury umysłu.
http://www.rogatybudda.pl
Wszystko, co napisałem powyżej wyraża wyłącznie moje prywatne opinie, chyba że zostało to WYRAŹNIE zaznaczone inaczej. Nikt nie musi się z nimi zgadzać.
Awatar użytkownika
piotr
ex Global Moderator
Posty: 3571
Rejestracja: pn cze 30, 2003 08:02
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: Rozważanie nad sensem buddyzmu

Nieprzeczytany post autor: piotr »

Cześć Jw,

zauważyłem, że dbanie o swoje uczucia i samopoczucie jest niezwykle ważne dla Ciebie. Ale dbanie tylko o to jest, w moim przekonaniu, pierwszym krokiem do stagnacji i braku rozwoju. To, że bardziej uczciwym jawi Ci się odpowiadanie "nie wiem" i na różne pytania i zostawianie niektórych kwestii w "szarej strefie", nie jest niestety tak neutralne jak może to się wydawać. Często bywa tak, że dzięki temu ludzie wprowadzają obce idee do buddyzmu, ogołacając go jednocześnie z tego co jest w nim jak najbardziej istotne.

Przytoczone przez Ciebie cytaty nie postulują niezakładania czegokolwiek i pozostawiania kontrowersyjnych kwestii w "szarej strefie". Mówią za to o tym jak powstają niekorzystne stany umysłu, takie jak nienawiść do kogoś o innych poglądach. I tyle.

Jeśli starożytne teksty nie przypadły Ci do gustu, to przytaczam fragment współczesnego eseju:
  • Większość ludzi Zachodu, przechodząc na buddyzm, świadomie zanegowała część tradycji opartej na wierze. To co wstępnie zachwyca w buddyzmie, to jego nacisk na osobisty i oparty na doświadczeniu rozwój. To wszystko jest właściwe i dobre, ale może stać się bardzo jednostronne. Duchowa zdolność rozróżniającej mądrości musi być uzupełniona wiarą lub, słowami Buddhy, stanie się "cwaniactwem, które jest trudne do wyleczenia, jak choroba spowodowana lekarstwem."—Ajahn Punnadhammo, The Right View of Rebirth
Pozdrawiam,
Piotrek
Awatar użytkownika
jw
Senior User
Posty: 2151
Rejestracja: śr lip 30, 2003 22:46
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Tradycja Rogatego Buddy ;)
Kontakt:

Re: Rozważanie nad sensem buddyzmu

Nieprzeczytany post autor: jw »

piotr pisze:zauważyłem, że dbanie o swoje uczucia i samopoczucie jest niezwykle ważne dla Ciebie. Ale dbanie tylko o to jest, w moim przekonaniu, pierwszym krokiem do stagnacji i braku rozwoju.
Ważne dla mnie jest bycie uczciwym wobec swoich odczuć, potrzeb i przekonań. Nie ignorowanie, nie odrzucanie, nie tłumienie lecz poznawanie ich. Parafrazując twoją konkluzję: w moim przekonaniu pierwszym krokiem do stagnacji i braku rozwoju może być (poza wspomnianym przez Ciebie nadmiernym dbaniem o własne dobre samopoczucie), również odwracanie się od tego, co w środku nas siedzi, wymuszona próba odrzucenia naturalnych potrzeb oraz poglądów i doświadczeń. Bo wtedy zamiast tego, co nazywasz rozwojem, człowiek może zamienić się w plastikową kukiełkę, która obawiając się konfrontacji ze świadomością drzemiącego w niej konfliktu, zaczyna nadmiernie koncentrować się na swojej powierzchownej, plastikowej nowej tożsamości. Nie ma żadnego rozwoju, kiedy cała reszta pod plastikową skorupą pozostaje nienaturalnie stłumiona. Jest tylko plastikowa fasada, za którą nie stoi żadna wewnętrzna przemiana.



piotr pisze:To, że bardziej uczciwym jawi Ci się odpowiadanie "nie wiem" i na różne pytania i zostawianie niektórych kwestii w "szarej strefie", nie jest niestety tak neutralne jak może to się wydawać. Często bywa tak, że dzięki temu ludzie wprowadzają obce idee do buddyzmu, ogołacając go jednocześnie z tego co jest w nim jak najbardziej istotne.
Oczywiście. Nie uważam jednak, żeby wiara w reinkarnację była najbardziej istotnym zagadnieniem (albo jednym z najbardziej istotnych zagadnień) w buddyzmie. Co więcej: wcale nie próbuję ogołocić buddyzmu z idei o ponownych narodzinach. Przeciwnie: uważam, że jest ona w tej tradycji zawarta od samego początku (niezależnie od tego na jak wiele sposobów była ona interpretowana na przestrzeni 25 wieków).

Mam też nadzieję, że nie wprowadzam do buddyzmu jakichś obcych idei, nie piszę przecież żadnych nowych sutr, nie nauczam buddyzmu i nie reprezentuję żadnej buddyjskiej szkoły :) Przedstawiam jedynie mój prywatny pogląd, że można z powodzeniem praktykować buddyjską medytację, że można być odpowiednio do tej praktyki zmotywowanym i wierzyć w jej skuteczność bez konieczności wiary w reinkarnację, pozostawiając tą kwestię otwartą na różne odpowiedzi, które być może pojawią się w przyszłości.

piotr pisze:Przytoczone przez Ciebie cytaty nie postulują nie zakładania czegokolwiek i pozostawiania kontrowersyjnych kwestii w "szarej strefie". Mówią za to o tym jak powstają niekorzystne stany umysłu, takie jak nienawiść do kogoś o innych poglądach. I tyle.
Zgadza się. O tym właśnie napisał Dzongsar Rinpocze.


piotr pisze: Jeśli starożytne teksty nie przypadły Ci do gustu, to przytaczam fragment współczesnego eseju:
  • Większość ludzi Zachodu, przechodząc na buddyzm, świadomie zanegowała część tradycji opartej na wierze. To co wstępnie zachwyca w buddyzmie, to jego nacisk na osobisty i oparty na doświadczeniu rozwój. To wszystko jest właściwe i dobre, ale może stać się bardzo jednostronne. Duchowa zdolność rozróżniającej mądrości musi być uzupełniona wiarą lub, słowami Buddhy, stanie się "cwaniactwem, które jest trudne do wyleczenia, jak choroba spowodowana lekarstwem."The Right View of Rebirth, Ajahn Punnadhammo
Ostatnie zdanie jest chyba niegramatycznie skonstruowane, ale domyślam się o co chodzi. Wiesz, to nie jest tylko kwestia formy, również kwestia podejścia :) Różne szkoły i różni nauczyciele różnią się swoim podejściem i akcentują różne elementy nauk.

Znana jest np. dość radykalnie sformułowana wskazówka jakiej udzielił Maezumi Rosi swoim uczniom w USA, kiedy przenosił tradycyjne buddyjskie nauki z Japonii na zupełnie inny grunt kulturowy:

"Posmakujcie tyle, ile potraficie. Połknijcie to, co wam potrzebne, a resztę wyplujcie"


Z kolei Dalajlama odpowiedział pewnej sceptycznie nastawionej osobie zainteresowanej praktyką buddyjską następująco:

"Ponieważ natura ludzkiego umysłu jest taka, a nie inna, istnieje wiele różnych inklinacji, których owocem są religie i filozofie. Ważna jest jednak pojedyncza istota. To bardzo ważne, byś znalazł coś, co odpowiada tobie i przekonuje ciebie jako pojedynczą istotę. Powinieneś znaleźć coś, co do ciebie trafia i z czego możesz mieć prawdziwy pożytek..."


Przedstawiam te cytaty nie po to, żeby zacząć licytować się, który nauczyciel jest lepszy ;) Chodzi o to, żeby pokazać różnorodność podejść, jakie funkcjonują w ramach tzw. buddyzmu. Są podejścia mniej i bardziej ortodoksyjne. Różne dla różnych ludzi - dlatego tak istotne dla osoby zainteresowanej buddyzmem jest poznanie jej własnych odczuć i potrzeb. Chodzi o to, żeby podążać taką ścieżkę, w której najłatwiej będzie konkretnemu człowiekowi praktykować, która wzbudzi jego największe zaufanie i odpowie na jego potrzeby. Bo chyba buddyzm nie jest po to, żeby to człowiek odpowiadał na potrzeby buddyzmu?

W tym kontekście łatwiej chyba zrozumieć słowa Dzongsara Rinpocze o przestrzeni zajętej przez przekonanie do własnych racji, przestrzeni w której mogłaby pojawić się empatia. Można je odnieść do wielu sytuacji...

Na przykład przychodzi mi tutaj do głowy prosta sytuacja z pracy gdzie wykonuję projekty ulotek, folderów i innych druków reklamowych. Często było tak, że po wykonaniu wstępnego projektu, który wielu ludziom bardzo się podobał, przychodził zleceniodawca projektu i z kwaśną miną stwierdzał, że to nie to. Hasło wymyślone przez copywritera mu się nie podobało, oprawa graficzna też była do bani. Gość był niezadowolony ale też nie potrafił sprecyzować co mu się nie podoba.

Do akcji ruszał wtedy cały arsenał środków, żeby zleceniodawcę przekonać do wykonanego projektu, który przecież był fajny w naszym odczuciu. Jednych się udawało przekonać dość szybko, ale niektórzy byli nie do ruszenia. W końcu zleceniodawca zaczynał dawać jakieś konstruktywne uwagi i powoli rodził się nowy projekt. Efekt ostateczny był taki, że klient był bardzo ze swojego dzieła zadowolony, ale w duchu nikt z pracowników agencji nie przyznałby się, że taki chłam wyszedł z ich studia :)

Problem polegał na tym, że ludzie w pracy za bardzo identyfikowali się z tym, co zrobili. Teraz tego problemu już nie ma. Utożsamianie się z kilkoma napisami i kolorowymi obrazkami minęło, sztywne przekonanie o własnej racji rozpuściło się, pojawiło się w tym wszystkim więcej luzu i więcej czasu, który kiedyś był marnowany na przekonywanie klientów do "swoich racji". Tak zwani "klienci nie do ruszenia" otrzymują teraz dokładnie takie produkty, jakie im odpowiadają i obie strony są zadowolone. Zamiast niepotrzebnego napięcia jest teraz w tym wszystkim więcej przestrzeni i mniej przywiązania, a udało się to uzyskać bez potrzeby wiary w przeszłe i przyszłe żywoty :)

Ktoś może zapytać, a co to w ogóle ma wspólnego z buddyzmem? I tutaj wracamy do pytania postawionego na początku wątku: po co ten buddyzm? Czy nie po to właśnie, żeby już w TYM życiu zmieniła się jakość naszego sposobu przeżywania na taką, w której jest mniej lgnięcia i cierpienia, a więcej otwartości i radości? Choćby nawet ta zmiana była tak niewielka i dotyczyła tak mało ważnego (w porównaniu z problemem życia po śmierci) tematu jak podejście do pracy zarobkowej? :)
http://www.rogatybudda.pl
Wszystko, co napisałem powyżej wyraża wyłącznie moje prywatne opinie, chyba że zostało to WYRAŹNIE zaznaczone inaczej. Nikt nie musi się z nimi zgadzać.
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Rozważanie nad sensem buddyzmu

Nieprzeczytany post autor: booker »

Witaj ponownie na forum, JW :)
jw pisze:Znana jest np. dość radykalnie sformułowana wskazówka jakiej udzielił Maezumi Rosi swoim uczniom w USA, kiedy przenosił tradycyjne buddyjskie nauki z Japonii na zupełnie inny grunt kulturowy:

"Posmakujcie tyle, ile potraficie. Połknijcie to, co wam potrzebne, a resztę wyplujcie"
To znaczy co w tym jest radykalnego?
(jak rozumiesz to zdanie?)


Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Awatar użytkownika
jw
Senior User
Posty: 2151
Rejestracja: śr lip 30, 2003 22:46
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Tradycja Rogatego Buddy ;)
Kontakt:

Re: Rozważanie nad sensem buddyzmu

Nieprzeczytany post autor: jw »

booker pisze:To znaczy co w tym jest radykalnego? (jak rozumiesz to zdanie?)
Słowa radykalne w zestawieniu np. ze sposobami przekazywania nauk religijnych przez innych tzw. nauczycieli duchowych. Trudno mi sobie wyobrazić, żeby np. Benedykt XVI powiedział coś podobnego w treści i formie.

A jak rozumiem to zdanie w odniesieniu do własnej praktyki? Ano tak, że taka wskazówka daje mi możliwość stworzenia "szarej strefy", w której mogę umieścić np. buddyjską ideę o reinkarnacji, ani nie opowiadając się za nią, ani jej nie negując. Albo, że pewne idee zamiast przyjmować dosłownie mogę potraktować jako rodzaj zręcznego środka, który poprzez język symboli opisuje pewne procesy na ścieżce buddyjskiej. O tym chyba wspominał również IX Karmapa we fragmencie przytoczonym parę wpisów wyżej?
http://www.rogatybudda.pl
Wszystko, co napisałem powyżej wyraża wyłącznie moje prywatne opinie, chyba że zostało to WYRAŹNIE zaznaczone inaczej. Nikt nie musi się z nimi zgadzać.
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Rozważanie nad sensem buddyzmu

Nieprzeczytany post autor: booker »

jw pisze:
booker pisze:To znaczy co w tym jest radykalnego? (jak rozumiesz to zdanie?)
Słowa radykalne w zestawieniu np. ze sposobami przekazywania nauk religijnych przez innych tzw. nauczycieli duchowych. Trudno mi sobie wyobrazić, żeby np. Benedykt XVI powiedział coś podobnego w treści i formie.
Ok, chyba rozumiem :)

Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Awatar użytkownika
jerez
ex Moderator
Posty: 993
Rejestracja: wt lut 24, 2004 14:30
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: Rozważanie nad sensem buddyzmu

Nieprzeczytany post autor: jerez »

booker pisze:Po prostu człowiek dąży do szczęścia.
Ot co. dla mnie tylko to sie liczy. Zaryzykuje twierdzenie, ze Ta kwestia jest wspolna dla wszystkich ludzi. I to wlasnie doczuwanie braku szczescia, czyli cierpienie jest przyczyna dla ktorej ludzie praktykuja buddyzm. De facto, przeciez budda poszedl medytowac gdy zobaczyl i odczul bezmiar ludziego cierpienia i to cierpienie 'stworzylo' buddyzm. To cierpienie tez doprowadza ludzi do buddyzmiu.

Jakkolwiek cieprienie bysmy nie nazwali, tj rowniez np brakiem sensu zycia, brakiem zrealizowania siebie cokolwiek to znaczy, czy jakkolwiek inaczej, cierpienie pozostanie cierpieniem, jakims brakiem, wewnętrznym uwieraniem.

A buddyzm mowi wprost co z tym zrobic.

Reinkarnacja w tym wypadku to drugorzedna kwestia jest. Bo cierpi sie zawsze, bez wzgledu czy znajdujemy sie w tym zyciu, czy zgodnie z OSOBISTYMI wierzeniami znajdziemy sie gdzies indziej, np. w niebie, w piekle, czy z poworotem na ziemi.

Kwestia hedonizmu, ktora gdzies powyzej poruszyl stepowy_jez, to tez cierpienie ale ubrane pod plaszczykiem szczescia. Wiec i uciekajac w hedonizm i swawolenei sobie... tez cierpimy.

Ot co, cala idea samsary.
Awatar użytkownika
Intraneus
ex Moderator
Posty: 3672
Rejestracja: pt cze 25, 2004 13:03
Tradycja: Youngdrung Bon
Lokalizacja: Pless/Silesia

Re: Rozważanie nad sensem buddyzmu

Nieprzeczytany post autor: Intraneus »

jerez pisze:Bo cierpi sie zawsze
nie zgadzam się a tym. to jest zwykły trip na cierpienie. nie uważam, zebym cierpiał zawsze, cierpie co jakiś czas, tak jak i jestem szczesliwy co jakis czas. trip o cierpieniu to tylko zreczny srodek, zeby miec paliwo do praktyki.
jerez pisze:Wiec i uciekajac w hedonizm i swawolenei sobie... tez cierpimy.
a takie myslenie, to jest zwykłe uciekanie przed szczęsciem w cierpienie
Radical Polish Buddhism
Awatar użytkownika
jerez
ex Moderator
Posty: 993
Rejestracja: wt lut 24, 2004 14:30
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: Rozważanie nad sensem buddyzmu

Nieprzeczytany post autor: jerez »

Intraneus pisze:a takie myslenie, to jest zwykłe uciekanie przed szczęsciem w cierpienie
jest szczescie i szczescie. Jesli przykrywasz to co boli hedonistycznymi zagrywkami to czyni takie szczescie maska cierpienia.
Intraneus pisze:nie uważam, zebym cierpiał zawsze, cierpie co jakiś czas, tak jak i jestem szczesliwy co jakis czas. trip o cierpieniu to tylko zreczny srodek, zeby miec paliwo do praktyki.
poniewaz to (tj cierpienie) jak sam zauwazyles wraca 'co jakis czas' do ciebie, oznacza to 'zawsze' z punktu widzenia calego zycia (chodzi o czas).
Awatar użytkownika
Intraneus
ex Moderator
Posty: 3672
Rejestracja: pt cze 25, 2004 13:03
Tradycja: Youngdrung Bon
Lokalizacja: Pless/Silesia

Re: Rozważanie nad sensem buddyzmu

Nieprzeczytany post autor: Intraneus »

jerez pisze:poniewaz to (tj cierpienie) jak sam zauwazyles wraca 'co jakis czas' do ciebie, oznacza to 'zawsze' z punktu widzenia calego zycia (chodzi o czas).
wystarczy tylko zmienic perspektywe, zeby od razu zrobilo sie wiecej przestrzeni. wystarczy pomyslec, ze to szczescie wraca do nas co jakis czas i z tego punktu widzenia to jest cale zycie.

buddyjski film o "ciągłym cierpieniu" mnie nie przekonuje. jest kuresko duszny i staram sie z siebie go zrzucic. jak siedze z ziomami w knajpie na piwku gadajac o rozwodach, to nie czuje sie, jakbym cierpial ;)
Radical Polish Buddhism
Awatar użytkownika
Intraneus
ex Moderator
Posty: 3672
Rejestracja: pt cze 25, 2004 13:03
Tradycja: Youngdrung Bon
Lokalizacja: Pless/Silesia

Re: Rozważanie nad sensem buddyzmu

Nieprzeczytany post autor: Intraneus »

jerez pisze:jest szczescie i szczescie. Jesli przykrywasz to co boli hedonistycznymi zagrywkami to czyni takie szczescie maska cierpienia.
a takie myslenie to jak dla mnie bezsensowna komplikacja, bo jak sie zastanowisz dobrze, to zawsze znajdziesz se cos, co uznasz, ze warto przykryc. i zamiast poprostu miec radoche, z tego ze jest fajnie, to se wkrecasz film, ze se cos tam hedonistycznie przykrywasz.
Radical Polish Buddhism
Awatar użytkownika
jerez
ex Moderator
Posty: 993
Rejestracja: wt lut 24, 2004 14:30
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: Rozważanie nad sensem buddyzmu

Nieprzeczytany post autor: jerez »

Intraneus pisze:a takie myslenie to jak dla mnie bezsensowna komplikacja, bo jak sie zastanowisz dobrze, to zawsze znajdziesz se cos, co uznasz, ze warto przykryc. i zamiast poprostu miec radoche, z tego ze jest fajnie, to se wkrecasz film, ze se cos tam hedonistycznie przykrywasz.
to nie tak.
to ze przykrywka jest przykrwyka nie zmienia to faktu ze przezywam te przykrywke i nie roztrzasuje tej kwestii, po prostu sie ciesze ze jest fajnie.
Ale przykrywka nadal jest przykrywka. I problem jest przywiazanei do tej przykrywki i w rezultacie ucieczka przed tymi mniej fajnymi stanami wlasnie w owa przykrywke.
Intraneus pisze:wystarczy tylko zmienic perspektywe, zeby od razu zrobilo sie wiecej przestrzeni. wystarczy pomyslec, ze to szczescie wraca do nas co jakis czas i z tego punktu widzenia to jest cale zycie.
fakt, ze punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia. Ale czy to moj punkt czy twoj punkt widzenia, to tylko rozne konce tego samego kija, bo nie da sie uniknac tego ze tutaj jest i szczescie i cierpienie.
Zatem zawsze bedzie z punktu widzenia calego zycia i szczescie i cierpienie, czy tego chcemy czy nie, a dlaczego? bo to my i nasz umysl tworzy te stany.
Awatar użytkownika
Intraneus
ex Moderator
Posty: 3672
Rejestracja: pt cze 25, 2004 13:03
Tradycja: Youngdrung Bon
Lokalizacja: Pless/Silesia

Re: Rozważanie nad sensem buddyzmu

Nieprzeczytany post autor: Intraneus »

jerez pisze:fakt, ze punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia. Ale czy to moj punkt czy twoj punkt widzenia, to tylko rozne konce tego samego kija, bo nie da sie uniknac tego ze tutaj jest i szczescie i cierpienie.
Zatem zawsze bedzie z punktu widzenia calego zycia i szczescie i cierpienie, czy tego chcemy czy nie, a dlaczego? bo to my i nasz umysl tworzy te stany.
otóż to. więc ja wybieram milszy film
Radical Polish Buddhism
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12748
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bon
Lokalizacja: Zantyr

Re: Rozważanie nad sensem buddyzmu

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

do filmu TĘDY
kreska

Re: Rozważanie nad sensem buddyzmu

Nieprzeczytany post autor: kreska »

Przeczytałam wypowiedzi,trochę czasu to zajęło. Zbyt wiele cytatów miałabym do przytocznia i męczenia wzroku użytkowników oczywistościami.
Na podstawie swoich doświadczeń życiowych uważam, że życie nie kończy się na ziemi, ciało jest nietrwałe, intuicja(nie badania, nie mam naukowych podstaw)-mówi mi,że to co poznam pozostanie przy mnie w przyszłym życiu, czy to będzie reinkarnacja czy niebo czy złote piaski riwiery metakosmolitycznej :hyhy: każdy nazywa coś inaczej,coś czego nie ma ale jest :oczami:
Co do teorii intuicyjnej,że muzyka jakiej słuchamy ma związek z reinkarnacją- nie wiem, aczkolwiek cięzko było by mnie się określić, jeśli teoria jest prawdziwa,bo słucham dużo.
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Rozważanie nad sensem buddyzmu

Nieprzeczytany post autor: booker »

Drogi Poruszycielu

Dlaczego by nie wybrac sie na konferencje "Buddhism in psychology" ?

Pierwsza konferencje o praktycznym zastosowaniu buddyzmu w zachodniej psychologii; co ciekawe - zorganizowanej w Warszawie.

http://www.buddhisminpsychology.com

Moze tam beda potrafili przetlumaczyc Ci "z buddyjskiego na zachodnio-psychologiczne" oraz odpowiedziec na, jak widac, nurtujace Cie w tym - i precyzyjnie w tym - kontekscie watpliwosci i zapytania.

Z zyczeniami odnalezienia tego, czego naprawde szukasz.
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Rozważanie nad sensem buddyzmu

Nieprzeczytany post autor: booker »

Heh....

Wlasnie do mnie dotarlo, ze to jest stary temat z przed wielu miesiecy..... :D

Nie ma to jak sie porzadnie nie-wyspac :hyhy:

Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
ODPOWIEDZ

Wróć do „Ateneum - rozważania”