
Co o tym sądzicie? Można zyc akceptujac wszystko co sie dzieje, wydarza? A może istnieja granice akceptacji i wówczas trzeba zamanifestowac wlasny sprzeciw, bunt?
W jaki sposób określano/Jak rozumiano tę tolerancję? Słownik PWN podaje:Har-Dao pisze: Natomiast u mędrców taoistycznych tolerancja była najwyższą cnotą.
żródło:http://pl.wikipedia.org/wiki/Daodejingbogini wiki pisze: Człowiek osiąga szczęście dzięki łączeniu przeciwieństw, sam zaś powinien żyć życiem prostym, skromnym i cichym, bez dążenia do celów, a jedynie poprzez czerpanie naturalnej radości z upływającej chwili. Źródłem zła jest sztuczność i pragnienia. Człowiek winien unikać konfliktów, nawet jeżeli wierzy w swoją słuszność. Silniejszy powinien ustępować słabszemu; rację ma ten, który tej racji nie udowadnia. Dobroć okazywać winniśmy każdemu, nie tylko temu, który dobry jest dla nas (jak postulował Konfucjusz według „zasady wzajemności”). Z kolei na agresję powinniśmy reagować biernością, która tę agresję niejako unieszkodliwi.
Ogólnie Księga ma charakter przeciwny do maksymy "dziel i rządź" - bo bez podziałów ludzie sami soba rządzą i jest spokój i harmonia :))))
29
(...)
Wśród ludzi bowiem jedni są z przodu, drudzy podążają za nimi; jedni oddychają przez nos, drudzy dyszą; jedni są silni, drudzy są słabi; jedni są energiczni, drudzy ospali.
Mędrzec uwalnia sie od nadmiaru, od ekstrawagancji, od zbytku [3]
Komentarz
[3] Wszystkie te "jedni to - drudzy tamto" znaczą, że wszystko , co zaistniało i cała rzeczywistość różnicuje się pod wpływem nakazów i żywionych przekonań. Mędrzec zna to, co każdy ma sam z siebie, czyli naturalnie (ziran), i to co każdy czuje (qing). Dlatego współdziała, zamiast działać, dostosowuje się, zamiast tworzyć (cos nowego). Oczyszcza to, co zmieszane i uwalnia od chaosu, serca i umysłu oczyszcza z waśni i pozwala, by to, co wszyscy i wszystko mają z natury (ziran) samo sie wypełniło.
Zadałeś sobie pytanie - i odpowiedziałeś na nie. Pytasz, czy inni się z Tobą zgadzają, czy AKCEPTUJĄ Twoją akceptację?taps pisze:Frustracja wynika z oczekiwan, pragnien. Licze ze ktos, cos zachowa sie, wydarzy w zaplanowany przeze mnie sposob. Remedium na to jest akceptacja, otwartosc na rozne warianty. Szczegolnie istotne wydaje sie odpowiednie podejscie w stosunku do drugiego czlowieka. Z doświadczenia wiem ze nie rozpaczalem z powodu takiej czy innej manifestacji rzeczy nieożywionych np. zła (nieoczekiwana) pogoda. Często zaś ból, zawód sprawia druga osoba. Dlaczego? Ano chciałbym żeby ktoś byl taki i owaki, żeby zrobił coś co sobie w umyśle zaprojektowalem. Wydaje się że rozwiązaniem tego frustrującego stanu jest zrezygnowanie z tych oczekiwań, projekcji i akceptacja.
Co o tym sądzicie? Można zyc akceptujac wszystko co sie dzieje, wydarza? A może istnieja granice akceptacji i wówczas trzeba zamanifestowac wlasny sprzeciw, bunt?
Z jednej strony masz racje, jednak jesli rezygnujemy z oczekiwan, nie tworzymy w umysle pewnych rozwiazan, to jestesmy jakby troche bierni i pozwalamy, aby cos decydowalo za nas. Moze taka akceptacja jest usprawiedliwieniem strachu i obaw, ze cos moze potoczyc sie nie po naszej mysli.Wydaje się że rozwiązaniem tego frustrującego stanu jest zrezygnowanie z tych oczekiwań, projekcji i akceptacja.
Zastanawiam sie akurat, co jest przeciwienstwem "akceptacji"... tzn. na jaka ceche akceptacja jest antidotum?taps pisze:Co o tym sądzicie? Można zyc akceptujac wszystko co sie dzieje, wydarza? A może istnieja granice akceptacji i wówczas trzeba zamanifestowac wlasny sprzeciw, bunt?
Innymi słowy - to że oślepłem nie jest takie hop siup, znaczy, że ta ślepota skądś przyszła, spowodowana jakąś nieprawidłowością. Coś co nie funkcjonuje nie jest zgodne z taoI-Cing pisze: 1. Księga Przemian zawiera miarę nieba i ziemi; dlatego można z jej pomocą pojąc tao nieba i ziemi i jego porządek.
(....)
3. Ponieważ w ten sposób człowiek staje się podobny niebu i ziemi, nie popada z nimi w sprzeczność. Jego mądrość obejmuje wszystkie rzeczy, a jego tao wprowadza porządek w całym świecie; dlatego nie popełnia on błędów. Działa on wszędzie, ale nigdzie nie pozwala się porwać. Raduje się niebem i zna przeznaczenie, i dlatego jest on wolny od trosk. Jest zadowolony ze swego położenia i szczery w swej dobroci, dlatego zdolny jest praktykować miłość.
No tak, w idealnym przypadku mędrzec działa w zgodzie z Tao i wtedy wszystko jest ok. Ale ktoś kto jest na początku drogi napotyka różne przeciwności losu, i wtedy musi sobie z nimi radzić. To, że się pojawia jakieś cierpienie, np. ślepota, czy to nie jest zgodne z Tao? Wg. mnie jest zgodne z Tao. Może przyczyną tego cierpienia było działanie w przeszłości, które było niezgodne z Tao, ale jeżeli sie coś manifestuje tu i teraz bez mojego wpływu to akceptując to, działam w zgodzie z Tao.Har-Dao pisze:Innymi słowy - to że oślepłem nie jest takie hop siup, znaczy, że ta ślepota skądś przyszła, spowodowana jakąś nieprawidłowością. Coś co nie funkcjonuje nie jest zgodne z tao ) Utylitaryzm w naturze to podstawa
CzołemNezz pisze: No tak, w idealnym przypadku mędrzec działa w zgodzie z Tao i wtedy wszystko jest ok. Ale ktoś kto jest na początku drogi napotyka różne przeciwności losu, i wtedy musi sobie z nimi radzić. To, że się pojawia jakieś cierpienie, np. ślepota, czy to nie jest zgodne z Tao? Wg. mnie jest zgodne z Tao. Może przyczyną tego cierpienia było działanie w przeszłości, które było niezgodne z Tao, ale jeżeli sie coś manifestuje tu i teraz bez mojego wpływu to akceptując to, działam w zgodzie z Tao.
Poszukam coś może w Tao te King na ten temat, jakieś cytaty, ale to raczej jutro.
Ja mam innę, wg. mnie czytelniejsze tłumaczenie tego fragmentu:Pięć kolorów czyni ludzkie oczy ślepymi
pięć dźwięków czyni ludzkie uszy głuchymi,
pięć smaków powoduje, że ludzkie usta tracą smak,
wyścigi i polowania czynią ludzkie umysły szalonymi *
a trudno dostępne dobra czynią z ludzi złodziei
Dlatego człowiek mądry skupia sie na brzuchu, a pomija oczy.
Stąd odrzuca to drugie, a przystaje na pierwsze.
No teraz jest to bardziej jasne, choć i tak trzeba przyznać, że Lao-Tsy jest trudny do czytania dla nie-chińczykaHar-Dao pisze:Czołem Nezz
Co do tego ustępu,Wang Bi tak to tłumaczy:
"Umysł pragnie wiedzy, żołądek pragnie pokarmu - mądry człowiek opróżnia z wiedzy to, co jest jej pełne [czyli umysł] a napełnia to, co jest bez wiedzy [czyli żołądek]".
"Kości nie maja ambicji i dlatego są mocne. Ambicje rodzą [nową] rzeczywistość (shi) - to prowadzi do chaosu."
Można i tak to rozumieć, choć ja bym nie rozróżniał tych dwóch symboli bo to komplikuje sprawę. Ja to rozumiem bardziej intuicyjnie. w każdym bądź razie jak coś jest dla mnie nie do końca jasne, to bardziej polegam na intuicyjnym rozumieniu niż intelektualnym.Jeśli o moje rozumienie chodzi - dla mnie żołądek i brzuch to dwa różne symbole. Brzuch to właśnie wnętrze (przeciwieństwem jest koncentracja na zewnątrz, zazwyczaj, najczęściej wzrok). Żołądek to z kolei wg mnie coś jakby "id" - w odróżnieniu od umysłu (ego) i serca (superego). Nie chodzi by zaspokajać pragnienia żołądka, ale by właśnie nauczyć, by radzić sobie na najgłębszym poziomie.
Przyszło mi do głowy skojarzenie z tym co powiedział Andrzej Stec: "nie wiem zawsze wie"mądry człowiek opróżnia z wiedzy to, co jest jej pełne [czyli umysł] a napełnia to, co jest bez wiedzy [czyli żołądek]".
Myślę, że nawet jakbyśmy nawet bardzo nie chcieli to i tak podejmujemy decyzje i musimy ponosic konsekwencje tych wyborow.santhi pisze:Z jednej strony masz racje, jednak jesli rezygnujemy z oczekiwan, nie tworzymy w umysle pewnych rozwiazan, to jestesmy jakby troche bierni i pozwalamy, aby cos decydowalo za nas. Moze taka akceptacja jest usprawiedliwieniem strachu i obaw, ze cos moze potoczyc sie nie po naszej mysli.Wydaje się że rozwiązaniem tego frustrującego stanu jest zrezygnowanie z tych oczekiwań, projekcji i akceptacja.
Co o tym myslisz?