Nezz pisze:Ale bardziej niż o formę, chodzi mi o rytuały i ich zgubny wpływ na religię. Nie mówię też, że rytuały są w całości złe, bo wg. mnie nie są ani dobre ani złe, ale że bez przypisywania takiej wagi rytuałom albo bez rytuałów, religia - tak mi się wydaje - byłaby lepsza.
Cóż, rytuał to też forma
iwanxxx pisze:ZenGarden pisze:
Jedynym słowem, zasada - albo bierzesz wszystko, razem z pokłonami, czytaniem sutr, mantrami, śpiewami, nauczycielami - albo idziesz błędną ścieżką...
Tak, bez konfrontacji z czymś, co Cię uwiera, nie poznasz siebie. Będziesz się tylko bawić z tym, co nazywamy karmą, a co wiele osób bierze za "wewnętrznego nauczyciela". Ja np. lubię koreańskie jedzenie, ale kiedy je wybieram, to nie dlatego, że mówi mi mój wewnętrzny nauczyciel, tylko dlatego, że mi się podoba. Lubię też słodycze, ale one nie są zbyt zdrowe - to też pochodzi od wewnętrznego nauczyciela?
Jedno jest pewne - wszyscy robimy to dobrowolnie
Trudno jest nam tak naprawdę powiedzieć, czy ściezka, gdzie "czerpie się ze wszystkiego" jest błędna. A nawet jeżeli by tak było, to nie jest nasza sprawa
Tak sądze....Jeżeli każdy z nas będzie myślał, że jego droga jest właściwa, że jego podejście i podejście jego nauczycieli jest właśnie właściwe, no to raczej daleko nie zajedziemy
Kiedyś mistrzyni Bon Yo dała ciekawą odpowiedź nt. choroby Zen (wklejam to tu również dlatego, że wyjaśniona jest tam kwestia funkcji fomy w praktyce):
Warszawa, rok 2006 pisze:
Pyt: Gdzieś na stronach internetowych znalazłem iż San Sa Nim powiedziała jedną ciekawą rzecz, nie pamiętam kiedy to było
ale, że aby znaleźć swoje prawdziwe ja trzeba uwolnić się od choroby, która nazywa się zen.
SSN: Mhmmm
Pyt: Jak to zrobić San Sa Nim?
SSN: [śmiejąc się] Dzisiaj rano miałam Mowę Dharmy na Kyolche w Falenicy i dużo żeśmy o tym rozmawiali. Żeby odrzucić tą konwencję, nie przyczepiać
samemu sobie etykietki "jestem uczniem zen", "jestem buddystą", "praktykuję medytację" bo wtedy się ograniczamy. To jest ta choroba. Zaczynamy siebie
szufladkować, czyli ograniczać. To czego Budda nauczał, i czego nauczali wszyscy mistrzowie po drodze do dzisiejszych czasów, jest czymś co jest nieograniczone.
Jest to praktyka istoty ludzkiej, która nie jest zależna od kultury, pochodzenia, koloru skóry, religii i tak dalej. A więc to pytanie, które padło tutaj
"czym jestem?....niee wieem" to nie jest zen, to nie jest buddyzm, to nie jest nic. To jest człowiek. A więc jeśli będziesz trzymał ten umysł cały czas,
umysł pytającego człowieka, to nie ma problemu, nie zachorujesz. [śmieje się] okej?
Bardzo łatwo jest wpaść, a tym bardziej właśnie w naszym nowoczesnym świecie jest tak dużo rzeczy, dużo wpływów a także dużo, że tak powiem niebezpieczeństw,
w mniejszym i większym sensie. Bardzo durzo niepewności, pomieszania, a więc naturalnie szukamy czegoś czego możemy się złapać, czegoś co daje nam pewne poczucie
pewności, bezpieczeństwa, a więc między innymi jest własnie droga duchowa a jak ona jest jeszcze określona, ubrana tak ładnie [pokazuje na swoje szaty] fajnie, ma postawę
no to ohh no, [śmiech słuchaczy] no to "teraz coś naprawdę dobrego robię, a nie jak tamci inni tylko gonią za pieniędzmi, ja tu teraz jestem wysokiej klasy człowiekiem".
A więc to są te pułapki, które są tego powodem. Więc bardzo ważne jest aby nie trzymać żadnego umysłu, żadnej konwencji...znaczy oczywiście, ubieramy się w jakiś
tam sposób - bo to pomaga. Wszystko to: szkoła taka czy inna, forma taka czy inna, ubranko takie czy inne, to jest wszystko narzędzie, które nam pozwala
skanalizować to pytanie, jakby skoncentrować to pytanie, po to żebyśmy mogli z tym pracować. Nie być takim rozbieganym człowiekiem, gdzieś tam tutaj rachunek telefoniczny przelatuje
[gestykuluje rękoma w powietrzu] tutaj cośtam. A więc spotykamy się w pewnych szczególnych miejscach, które mają pewną atmosferę, zakładamy sobie jakieś ubranka takie.
Ubranie jest bardzo ciekawe. Jak zakładamy eleganckie ubranie natychmiast czujemy się elegancko, zaczynamy się poruszać jakoś tak zgrabnie a kiedy zakładamy dżinsy czy dresy to się
rozluźniamy.
W ten sam sposób działają wszelkie formy. A więc zakładamy pewne ubranie. Zakładamy ubranie Zen, zakładamy ubranie Buddyzmu, wchodzimy do takiej sali, tam wszyscy siedzą
ze skrzyżowanymi nogami i złożonymi rękoma. Przyjmujemy pewną formę, uspakajamy nasze ciało, kanalizujemy swoje myśli, po to, żeby wszystko się tam uspokoiło, ustoiło
po to abyśmy mogli spokojnie i naprawdę głęboko zadać to pytanie "co to jest? o co tu chodzi?...cholera jasna?" [śmiech słuchaczy].
[śmiejąc się] No ta "cholera jasna" jest bardzo ważna. Jak nie macie tej "cholery jasnej" to będziecie tak siedzieć i siedzieć i siedzieć i jajka nie zniesiecie.
A więc trzeba tej energii tego pytania. Okej? A więc to jest lekarstwo.
Pozdrawiam
/M