kamma pisze:mniejsza o nazewnictwo.
Nazewnictwo nie jest najważniejsze, ma jednak ułatwiać rozumienie. Jeśli kilka osób posługuje się pojęciem, które każda z nich rozumie inaczej, nie tylko słowa nie spełnią swej pomocniczej dla rozumienia funkcji, ale mogą wprowadzić sporo zamieszania.
Pytałem kiedyś o kwestię wadżrajany i mahajany jednego z nauczycieli "od Olego" i oto co usłyszałem - że sparafrazuję:
Nauki buddyjskie to tort który można pokroić na różne sposoby. Istnieje podział na hinajanę i mahajanę, w którym to wadżrajana zawiera się w mahajanie. Istnieje też taki, który wadżrajanę wyróżnia, jako osobną szkołę
Przy okazji - istotą wadżrajany rzeczywiście nie jest pochodzenie od Padmasambhawy.
Obie "klasyfikacje" nauk nie stoją w żadnej sprzeczności i całkowicie zgadzają się z tym, co mówił Szamar Rinpocze. Nawet jeśli wyróżnimy wadżrajanę, jako osobną kategorię, nie można jej oddzielić od mahajany, a nawet od hinajany.
Osobna sprawa dotyczy przedmiotu "klasyfikacji". Tej klasyfikacji używa się do określania różnych szkół buddyjskich (np. mówi się że zen to mahajana, kagyu - wadżrajana, czasem - jak to niepoprawnie upraszcza lama Ole - therawadę określa się jako hinajanę).
Kiedy indziej z kolei używając tych samych pojęć mówi się o poziomach nauk.
Tak właśnie naucza się w kagyu i prawdopodobnie w innych szkołach buddyzmu tybetańskiego. W tym kontekście szkoła np. kagyu zawiera w sobie wszystkie 3 poziomy, od hinajany, poprzez mahajanę, do wadżrajany. Wszystkie poziomy są "równie" ważne.
Jeśli mogę podzielić się swoją opinią, to myślę, że nauczyciele "od lamy Olego" często, zwłaszcza na publicznych wykładach, zapewne chcąc "uprościć", podają tylko tą klasyfikację z trzema poziomami nauk, nie wspominając o innych, rzeczywiście bardziej rozpowszechnionych poza szkołą Olego opisach.
W tym sensie słowa są jednak ważne, szczególnie w rozmowach dotyczących tak złożonych, wielopoziomowych i nie mających odpowiednich dla siebie pojęć w językach zachodu dziedzin, jak buddyzm.