Awersja do zenkowych obrzędów
Moderator: iwanxxx
Awersja do zenkowych obrzędów
Słuchajcie, sprawa jest prosta.
Wziąłem się zawziąłem i poszedłem w niedzielę do szczecińskiej misji buddyjskiej (na deptaku Bogusława - dla tych co ze Szczecina), do Kanzena (nie było go akurat, ale mniejsza o to).
Posiedziałem sobie godzinkę i się wystraszyłem. Byłem przerażony niemalże, przywiązaniem do rytuałów, które jest moim zdaniem większe nawet niż w kościele.
Sama filozofia zen odpowiada mi w 100%, ale te rytuały... Byłem przekonany, że idąc do misji wreszcie zacznę robić coś w kierunku poprawy swojego życia, umysłu, cokolwiek, że coś się zacznie dziać, ale na takie wianki na kiju niestety nie byłem przygotowany. Sparzyłem się, sorry.
Może to wina mojego ego, które jest tak wielkie, że chyba ani jednego pokłonu bym nie zrobił...
Może macie ochote zapytać: a jak sobie wyobrażałeś spotkania w ośrodkach?
Ja miałem wrażenie, że tam się przychodzi wita, siada i medytuje. Zazen i tyle.
Jest jakaś droga dla kogoś kto ma awersję do ceremonii?
Czy jestem skazany na samotną, książkową, nieudolną, i może nawet niebezpieczną medytację w samotności w domu?
Czy jest jakikolwiek odłam buddyzmu który nie kładzie takiego nacisku na ceremonię i obrzędy?
Jak wyglądał Wasz pierwszy kontakt z ośrodkami?
Pozdrawiam
Maverick
Wziąłem się zawziąłem i poszedłem w niedzielę do szczecińskiej misji buddyjskiej (na deptaku Bogusława - dla tych co ze Szczecina), do Kanzena (nie było go akurat, ale mniejsza o to).
Posiedziałem sobie godzinkę i się wystraszyłem. Byłem przerażony niemalże, przywiązaniem do rytuałów, które jest moim zdaniem większe nawet niż w kościele.
Sama filozofia zen odpowiada mi w 100%, ale te rytuały... Byłem przekonany, że idąc do misji wreszcie zacznę robić coś w kierunku poprawy swojego życia, umysłu, cokolwiek, że coś się zacznie dziać, ale na takie wianki na kiju niestety nie byłem przygotowany. Sparzyłem się, sorry.
Może to wina mojego ego, które jest tak wielkie, że chyba ani jednego pokłonu bym nie zrobił...
Może macie ochote zapytać: a jak sobie wyobrażałeś spotkania w ośrodkach?
Ja miałem wrażenie, że tam się przychodzi wita, siada i medytuje. Zazen i tyle.
Jest jakaś droga dla kogoś kto ma awersję do ceremonii?
Czy jestem skazany na samotną, książkową, nieudolną, i może nawet niebezpieczną medytację w samotności w domu?
Czy jest jakikolwiek odłam buddyzmu który nie kładzie takiego nacisku na ceremonię i obrzędy?
Jak wyglądał Wasz pierwszy kontakt z ośrodkami?
Pozdrawiam
Maverick
Przebywając na tym forum automatycznie daje świadectwo swojej ignorancji i niezrozumieniu nauk Buddy, tym samym moje słowa są nic nie warte.
- LordD
- Posty: 2542
- Rejestracja: czw sie 31, 2006 09:12
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Karma Kamtsang
- Lokalizacja: Olsztyn
- Kontakt:
Re: Awersja do zenkowych obrzędów
Też mam blokadę na "kościelność". Np. podczas ceremonii wskazań (Kwan Um) czułem się dziwnie, ale jednocześnie bardzo mi się podobało.
- iwanxxx
- Admin
- Posty: 5373
- Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Buddhadharma
- Lokalizacja: Toruń
Re: Awersja do zenkowych obrzędów
Wklejam po angielsku, ale kiedyś przetłumaczę - w tej chwili nie mam czasu. Zen jest chyba najbardziej formalistyczną szkołą buddyzmu, na pewno bardziej sformalizowaną niż Kościół Faktem jest, że w ramach zen soto jest z kolei królem sformalizowania, więc bardziej formalistycznie nie mogłeś trafić. Jeszcze coś tu dopiszę, a na razie wklejam to:
Piotr
PzdrMistrz Zen Dae Bong pisze: I think I’m up to number nine, so I’ll talk about form. Already I’ve talked about our formal styles of practice, bowing, sitting, chanting, and walking. Now I’ll talk about some other aspects of form. Sometimes people come to our practice and they don’t like it because they feel there is too much form and structure. But, if we’re able to explain it well, for many people, they will get over that hindrance and be able to act together and
really get something out of practice.
First, the purpose. The purpose of form is to help us put down our opinion, to help me put down my opinion and attain original mind. Anything we do in life has some form. So, by making a simple form and simply doing it together, it gives us a chance to see our opinion moment to moment, put it down, and then suddenly attain our original mind, which is open, wide, and free. Most people who like freedom, especially in America, are attached to freedom, and they’re not really free. Then when they’re in a structured situation, their like and dislike mind appears and they can’t follow it [the situation.] But if you’re really free, that means that you’re also free of your likes and dislikes.
Even if you have likes and dislikes, you’re not controlled by them. So it’s possible to follow any kind of form to help others. So the first purpose of form is to help us put down my opinion and attain original mind.
Next purpose is to help us function together harmoniously. Dae Soen Sa Nim often says, “follow the situation, then get happiness.” So in each situation, our teaching is always to follow the situation. If you go to a Tibetan temple, practice Tibetan style. If you visit a Japanese temple, follow the Japanese style. If come to a Kwan Um School of Zen temple, then follow the Kwan Um School of Zen style. If you learn this way and can live this way, then in any situation you can make harmony, and also you can put down your opinion and attain original mind and get wisdom and be of great help to people. This means keeping our great direction.
Also, learn to use your eyes, ears, hands, etc. If you go to another Zen center and you watch what they do, soon you’re able to follow them. Then often they’re very surprised because most of the time we have to tell people over and over what a particular form is. Most people are not able to really use their eyes, ears, hands, etc, clearly.
One example is, when I lived at Cambridge Zen Center, our Zen Center was right in between Massachusetts Institute of Technology and Harvard University, two of the strongest universities in our country. But when students from these universities would come to our Center, and everyone would be sitting on their cushions waiting for chanting, then it would be time to chant, and maybe twenty of our students would stand up, pick up the black cushion, put it to the right in acertain position, but the guests would stand there holding their cushions, not knowing what to do, even though half the room, or three-quarters of the room, had done the same action with it. That always struck me, that some people depend on verbal instructions, which are often difficult to follow anyway, and can’t use their eyes. So if we as Zen students learn to use our eyes, ears, hands, correctly, then much more quickly we’re able to connect with others and other situations.
Piotr
-
- Posty: 374
- Rejestracja: ndz kwie 09, 2006 21:16
- Lokalizacja: Zima
Re: Awersja do zenkowych obrzędów
http://www.newfalcon.com/b-zen_without_masters.phpCzy jest jakikolwiek odłam buddyzmu który nie kładzie takiego nacisku na ceremonię i obrzędy?
Masz tyle rytualow ile tylko sobie wymyslisz
Mi jednak obrzedowosc Zen odpowiada. Czuje jakby ze wszystko jest na swoim miejscu i w jakis sposob chce mi pomoc. Ciezko to wytlumaczyc, ale intuicyjnie czuje ze obrzedy nie sa po to by mi przeszkodzic w czymkolwiek tylko wprost przeciwnie.
Nigdy nie zapominaj:
Chodzimy nad piekłem
Oglądając kwiaty.
Issa
Chodzimy nad piekłem
Oglądając kwiaty.
Issa
- iwanxxx
- Admin
- Posty: 5373
- Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Buddhadharma
- Lokalizacja: Toruń
Re: Awersja do zenkowych obrzędów
Ty to tak na poważnie? Przecież to śmieszne. Zen to ścieżka, która wymaga ścisłego kontaktu z nauczycielem.Kilgore Trout pisze:http://www.newfalcon.com/b-zen_without_masters.php
Masz tyle rytualow ile tylko sobie wymyslisz n
Pzdr
Piotr
-
- Posty: 374
- Rejestracja: ndz kwie 09, 2006 21:16
- Lokalizacja: Zima
Re: Awersja do zenkowych obrzędów
Osobiscie uwazam ze Zen jak i cale nauki Buddy sa dla kazdego i nie wymagaja niczego oprocz osobistego zaangazowania w poznawanie wlasnego umyslu i natury rzeczywistosci. "Wymaganie" to dogmat typowo monoteistyczny. Musisz chodzic do kosciola, musisz sie spowiadac etc. Iluzja Nie mozesz przeciez zabronic komus czerpania z Zen tylko dlatego ze inaczej patrzy na to co sie "wymaga". Jednemu pasuje tak, drugiemu inaczej a mocne przywiazanie do mistrza to chyba nic dobrego. Latwo przekroczyc bariere pomiedzy "nauczycielem" a "guru" chyba.Ty to tak na poważnie? Przecież to śmieszne. Zen to ścieżka, która wymaga ścisłego kontaktu z nauczycielem.
Zeszta nie szukajmy daleko, Maverick ma awersje do obrzedowosci Zen. Co teraz? Sorry stary ale jak tak nie wolno ci praktykowac Zen?
Nigdy nie zapominaj:
Chodzimy nad piekłem
Oglądając kwiaty.
Issa
Chodzimy nad piekłem
Oglądając kwiaty.
Issa
Re: Awersja do zenkowych obrzędów
Mhm, rozumiem cel, ale pojawia się pytanie o sam sposób na to aby się przemóc i zacząć chodzić. Ja odnoszę wrażenie, że to musi samo "dojrzeć" w umyśle. Chociaz u mnie to już jakiś czas dojrzewa i wciąż jest kwaśne.I think I’m up to number nine, so I’ll talk about form. Already I’ve talked about our formal styles of practice, bowing, sitting, chanting, and walking. Now I’ll talk about some other aspects of form. Sometimes people come to our practice and they don’t like it because they feel there is too much form and structure. But, if we’re able to explain it well, for many people, they will get over that hindrance and be able to act together and
really get something out of practice.
First, the purpose. The purpose of form is to help us put down our opinion, to help me put down my opinion and attain original mind. Anything we do in life has some form. So, by making a simple form and simply doing it together, it gives us a chance to see our opinion moment to moment, put it down, and then suddenly attain our original mind, which is open, wide, and free. Most people who like freedom, especially in America, are attached to freedom, and they’re not really free. Then when they’re in a structured situation, their like and dislike mind appears and they can’t follow it [the situation.] But if you’re really free, that means that you’re also free of your likes and dislikes.
Even if you have likes and dislikes, you’re not controlled by them. So it’s possible to follow any kind of form to help others. So the first purpose of form is to help us put down my opinion and attain original mind.
Next purpose is to help us function together harmoniously. Dae Soen Sa Nim often says, “follow the situation, then get happiness.” So in each situation, our teaching is always to follow the situation. If you go to a Tibetan temple, practice Tibetan style. If you visit a Japanese temple, follow the Japanese style. If come to a Kwan Um School of Zen temple, then follow the Kwan Um School of Zen style. If you learn this way and can live this way, then in any situation you can make harmony, and also you can put down your opinion and attain original mind and get wisdom and be of great help to people. This means keeping our great direction.
Also, learn to use your eyes, ears, hands, etc. If you go to another Zen center and you watch what they do, soon you’re able to follow them. Then often they’re very surprised because most of the time we have to tell people over and over what a particular form is. Most people are not able to really use their eyes, ears, hands, etc, clearly.
One example is, when I lived at Cambridge Zen Center, our Zen Center was right in between Massachusetts Institute of Technology and Harvard University, two of the strongest universities in our country. But when students from these universities would come to our Center, and everyone would be sitting on their cushions waiting for chanting, then it would be time to chant, and maybe twenty of our students would stand up, pick up the black cushion, put it to the right in acertain position, but the guests would stand there holding their cushions, not knowing what to do, even though half the room, or three-quarters of the room, had done the same action with it. That always struck me, that some people depend on verbal instructions, which are often difficult to follow anyway, and can’t use their eyes. So if we as Zen students learn to use our eyes, ears, hands, correctly, then much more quickly we’re able to connect with others and other situations.
Przebywając na tym forum automatycznie daje świadectwo swojej ignorancji i niezrozumieniu nauk Buddy, tym samym moje słowa są nic nie warte.
- iwanxxx
- Admin
- Posty: 5373
- Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Buddhadharma
- Lokalizacja: Toruń
Re: Awersja do zenkowych obrzędów
Witaj Kilgore Trout,Kilgore Trout pisze:Osobiscie uwazam ze Zen jak i cale nauki Buddy sa dla kazdego i nie wymagaja niczego oprocz osobistego zaangazowania w poznawanie wlasnego umyslu i natury rzeczywistosci. "Wymaganie" to dogmat typowo monoteistyczny. Musisz chodzic do kosciola, musisz sie spowiadac etc. Iluzja n Nie mozesz przeciez zabronic komus czerpania z Zen tylko dlatego ze inaczej patrzy na to co sie "wymaga". Jednemu pasuje tak, drugiemu inaczej a mocne przywiazanie do mistrza to chyba nic dobrego. Latwo przekrocz bariere pomiedzy "nauczycielem" a "guru" chyba.
To miło, ze już tak dobrze wiesz, co jest iluzją, a co nie :?
Nie mogę nic nikomu zabronić, natomiast w oparciu o własne doświadczenie i obserwacje, uważam, że nie bardzo da się praktykować zen bez nauczyciela. Można idealizować i gadać o pierwotnej naturze, pewnie. Ale w praktyce nic z tego nie wynika, bo specyfika ścieżki zen jest taka, że bez nauczyciela zbłądzisz. Jak mi powiedziała Myong Oh SN - Na dziesięciu, którzy osiągną wielkie oświecenie bez wielkiego nauczyciela, dziesięciu stanie się demonami.
I nie machaj mi przed oczami skrajnościami w drugą stronę i sofizmatami typu tekst o dogmatach. Na prawdę, nie nabiorę się na to Sofizmaty słabo działają w internecie.
Mogę z dużą drogą prawdopodobieństwa stwierdzić, że to będzie w najlepszym przypadku zen zewnętrznych ścieżek. Są buddyjskie ściezki, które można praktykować bez nauczyciela, ale na pewno nie należy do nich zen.Kilgore Trout pisze:Sorry stary ale jak tak nie wolno ci praktykowac Zen? n
Pzdr
Piotr
- iwanxxx
- Admin
- Posty: 5373
- Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Buddhadharma
- Lokalizacja: Toruń
Re: Awersja do zenkowych obrzędów
Jest jeszcze taka kwestia, że może Cię odrzucać, bo soto, to nie Twoja ścieżka. A w wersji MB3S masz jego najbardziej ortodoksyjną w kraju wersję - wielu nauczycieli przekazując zen na zachód odpuściło sporo rytualizmu. Spróbuj też gdzie indziej, może gdzieś poczujesz, że "to tu".Maverick pisze: Mhm, rozumiem cel, ale pojawia się pytanie o sam sposób na to aby się przemóc i zacząć chodzić. Ja odnoszę wrażenie, że to musi samo "dojrzeć" w umyśle. Chociaz u mnie to już jakiś czas dojrzewa i wciąż jest kwaśne.
Jak mawiał wielki nauczyciel "put it all down". A potem "tylko rób to".Maverick pisze: Mhm, rozumiem cel, ale pojawia się pytanie o sam sposób na to aby się przemóc i zacząć chodzić.
Pzdr
Piotr
Re: Awersja do zenkowych obrzędów
Czyli co? Na ten czas pozostaje mi masturbacja buddyzmem...?iwanxxx pisze:Mogę z dużą drogą prawdopodobieństwa stwierdzić, że to będzie w najlepszym przypadku zen zewnętrznych ścieżek. Są buddyjskie ściezki, które można praktykować bez nauczyciela, ale na pewno nie należy do nich zen.
Przebywając na tym forum automatycznie daje świadectwo swojej ignorancji i niezrozumieniu nauk Buddy, tym samym moje słowa są nic nie warte.
-
- użytkownik zbanowany
- Posty: 1010
- Rejestracja: ndz sty 14, 2007 05:07
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: brak
Re: Awersja do zenkowych obrzędów
Nie przejmuj się tym. Awersja rzecz porządana. Opór jest najlepszym drogowskazem. Wszystko to co dzieje się w Zendo jest skonstruowane tak aby Cię zjeżyć - przynajmniej na początku - później, zależnie od okoliczonści możesz ujrzeć w tym nawet prawdziwą sztukę - zastanawiać należałoby się w tym kontekście po co współczesnym katolikom msza łacińska. Poza tym najważniejsze abyś dostrzegł i zrozumiał sens tej wydawałoby się na pierwszy rzut oka ogłupiającej i zniewalającej rytualizacji. Procedura w Zendo tworzy coś na kształt struktury w której nasze często rozszalałe umysły zyskują możliwość na osiągniecie pozycji obserwatora. Najważniejszy jednak ryt odbywa się gdzie indziej ! Na ulicy czekając na autobus. Karmiąc gołębie w parku. Pocąc się w pracy podczas kolejnych nadgodzin za biurkiem. Rozwodząc się ... karmiąc krzyczące dziecko o trzeciej nad ranem.Wybierz swoją wersję.Maverick pisze:Jest jakaś droga dla kogoś kto ma awersję do ceremonii?
Maverick pisze:Czy jestem skazany na samotną, książkową, nieudolną, i może nawet niebezpieczną medytację w samotności w domu?
Jeżeli sądzisz że siedząc przed ścianą czy samotnie nad książką jesteś sam to tutaj tworzy się pytanie zasadnicze.
W angielskim żargonie Zen istnieje takie określenie jak ' Zen without toys ' czyli wolno tłumacząc 'Zen bez nagród'. Siedzenie, siedzenie, siedzenie ... jednak nie przeceniajmy siedzenia.Jeśli jesteś w Polsce, myślę że w Kwan Um jest to całkiem wypośrodkowane. Trochę ceremoni i wystarczejąca ilość siedzenia.Maverick pisze:Czy jest jakikolwiek odłam buddyzmu który nie kładzie takiego nacisku na ceremonię i obrzędy?
pozdrawiam +
- iwanxxx
- Admin
- Posty: 5373
- Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Buddhadharma
- Lokalizacja: Toruń
Re: Awersja do zenkowych obrzędów
Dobrze Tomek pisze!Tomek pisze:Nie przejmuj się tym. Awersja rzecz porządana. Opór jest najlepszym drogowskazem.
Dodam tylko, że awersja, nie awersja, tylko spróbuj zrobić te śpiewy, te pokłony itd. Ja na przykład codziennie rano z awersją rozpoczynam 108 pokłonów
Tylko spróbuj. To właśnie jest ten słynny "umysł początkującego". To będzie bardzo mocna praktyka.
Pzdr
Piotr
-
- Posty: 374
- Rejestracja: ndz kwie 09, 2006 21:16
- Lokalizacja: Zima
Re: Awersja do zenkowych obrzędów
Coz, ta iluzja byla akurat łatwaiwanxxx pisze:To miło, ze już tak dobrze wiesz, co jest iluzją, a co nie :?
Mocne slowa Myon Oh SN. Pierwszym takim demonem byl pewnie sam Siakjamuni (jak 100% to 100%) Ciezko mi jednak polemizowac bo nie znam osobiscie zadnego oswieconego Pewnie nie jest to latwa sciezka ale i tak koniec koncow wszystko musimy robic samodzielnie. Wiec nie ma co za duzo polegac na osobach trzecich.Nie mogę nic nikomu zabronić, natomiast w oparciu o własne doświadczenie i obserwacje nie bardzo da się praktykować zen bez nauczyciela. Można idealizować i gadać o pierwotnej naturze, pewnie. Ale w praktyce nic z tego nie wynika, bo specyfika ścieżki zen jest taka, że bez nauczyciela zbłądzisz. Jak mi powiedziała Myong Oh SN - Na dziesięciu, którzy osiągną wielkie oświecenie bez wielkiego nauczyciela, dziesięciu stanie się demonami.
Kiedy to prawda, moze banalna ale jednak. Wszedzie moga sie przedrzec dogmaty. Kazda wielka nauka moze skostniec w nich. Zobaczcie co sie stalo z naukami Chrystusa.I nie machaj mi przed oczami skrajnościami w drugą stronę i sofizmatami typu tekst o dogmatach. Na prawdę, nie nabiorę się na to Sofizmaty słabo działają w internecie.
Wszystko moze byc nauczycielemMogę z dużą drogą prawdopodobieństwa stwierdzić, że to będzie w najlepszym przypadku zen zewnętrznych ścieżek. Są buddyjskie ściezki, które można praktykować bez nauczyciela, ale na pewno nie należy do nich zen.
Nigdy nie zapominaj:
Chodzimy nad piekłem
Oglądając kwiaty.
Issa
Chodzimy nad piekłem
Oglądając kwiaty.
Issa
Re: Awersja do zenkowych obrzędów
A może w ogóle nic takiego nie ma?Maverick pisze:Sama filozofia zen odpowiada mi w 100%
Stałe pytanie buddyzmu na zachodzie - czy jesteś gotów przyjąć tylko te nauki, które Ci się podobają i te, w których czujesz się dobrze? Czy też jesteś gotów zaufać nauczycielowi/tradycji, że to 'ma sens' i przyjąć całość nauk? A może to nie musi byc zen?Maverick pisze:Byłem przekonany, że idąc do misji wreszcie zacznę robić coś w kierunku poprawy swojego życia, umysłu, cokolwiek, że coś się zacznie dziać, ale na takie wianki na kiju niestety nie byłem przygotowany. Sparzyłem się, sorry.
Thich Thien Tam pisze:
Pytanie: Praktyka Czystej Krainy jest nudna!
Odpowiedź: Budda otworzył 84 000 wrót Dharmy. Każde z tych drzwi to lekarstwo na daną chorobę w danej sytuacji. Szkoła Czystej Krainy niekoniecznie jest dla ciebie odpowiednia. Możesz spróbować np. Zen lub Theravady.
Zmień sobie tylko kolejność szkół w powyższej wypowiedzi
A wiesz jak to zrobić samemu? Buddyzm odnosi się wprost do doświadczenia Buddy Siakjamuniego.Kilgore Trout pisze:Osobiscie uwazam ze Zen jak i cale nauki Buddy sa dla kazdego i nie wymagaja niczego oprocz osobistego zaangazowania w poznawanie wlasnego umyslu i natury rzeczywistosci.
Pewnie, że nie. Jednak niekoniecznie będzie to nadal zen. I pomimo, że ktoś tam może sobie napisać, iż:Kilgore Trout pisze:Nie mozesz przeciez zabronic komus czerpania z Zen tylko dlatego ze inaczej patrzy na to co sie "wymaga".
to, tak naprawdę, tak nie jest.There are two approaches to getting into Zen.
- booker
- Posty: 10090
- Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Yungdrung Bön
- Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych
Re: Awersja do zenkowych obrzędów
Była taka sławna już dziś historia o facecie, który w sumie mocno już praktykował od dłuższego czasu samotnie, tylko siedział i tyle.Maverick pisze: Ja miałem wrażenie, że tam się przychodzi wita, siada i medytuje. Zazen i tyle.
Kiedyś odpwiedził go mistrz i usiadłwszy koło niego począł skrabać kamieniem o dachówkę, podczas gdy tamten dalej tylko siedział.... nie posiedział za długo
Hmmmm....Idź może do ośrodka Zen w innej szkole i sam zobacz.Maverick pisze:Czy jest jakikolwiek odłam buddyzmu który nie kładzie takiego nacisku na ceremonię i obrzędy?
Obrzędy wydają się głupie - "a dlaczego ja mam to robić? a dlaczego to mam śpiewać? a nie moge śpiewać czegoś innego? a dlaczego mam się kłaniać? ja chce tylko siedzieć, nie moge tylko siedzieć?"
- ale kiedy stają się formalną praktyką i powoli zaczynamy postrzegać ich funkcję, to się okazują bardzo fajne.
Więcej ceremonii.Maverick pisze:Jest jakaś droga dla kogoś kto ma awersję do ceremonii?
Pamiętam fajny tekst tego grubego mistrza, w filmie "Un Buda", powiedział coś mniej więcej w tym stylu, że na początku lekarstwo jest gorzkie, że jest niedobre, ale później okazuje się iż jest bardzo dobre, że leczyło bardzo dobrze.
Normalnie, noMaverick pisze: Jak wyglądał Wasz pierwszy kontakt z ośrodkami?
Przyszedłem i robiłem to co robili wszyscy i chciałem zobaczyć co się stanie.
Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Re: Awersja do zenkowych obrzędów
Maverick - rozumiem ciebie dobrze, ten sposob myslenia.
Czlowiek bledne zaklada ze do wolnosci osobistej prowadzi [jedynie] droga wolnosci. czyli minimalny formalizm, robie jak chce i kiedy chce.
ze swojej strony tylko polecam sprobowac takiej praktyki w grupie zen jakis czas- wtedy sie bedziesz mogl przekonac po co to wszystko. jedna z drog do wolnosci prowadzi wlasnie przez takie rewiry na ktorych masz 100% formalizmu w ruchach i zasadach zachowania- wtedy latwo dosttrzegasz swoja karme tzn swoje przywiazania (pojawiaja sie mocno lubie/nie lubie). jesli masz 100 % luzu w praktyce (np praktykujesz sam + bez zadnego narzuconego sobie planu praktyki) to bardzo trudno o ile mozliwe jest w ogole zauwazenie swojej karmy. najpierw zauwaz karme, potem bedziesz mogl ja kontrolowac a na koncu ja zmienic lub ona w ogole zniknie. taka to droga praktyki w grupie zen/
Czlowiek bledne zaklada ze do wolnosci osobistej prowadzi [jedynie] droga wolnosci. czyli minimalny formalizm, robie jak chce i kiedy chce.
ze swojej strony tylko polecam sprobowac takiej praktyki w grupie zen jakis czas- wtedy sie bedziesz mogl przekonac po co to wszystko. jedna z drog do wolnosci prowadzi wlasnie przez takie rewiry na ktorych masz 100% formalizmu w ruchach i zasadach zachowania- wtedy latwo dosttrzegasz swoja karme tzn swoje przywiazania (pojawiaja sie mocno lubie/nie lubie). jesli masz 100 % luzu w praktyce (np praktykujesz sam + bez zadnego narzuconego sobie planu praktyki) to bardzo trudno o ile mozliwe jest w ogole zauwazenie swojej karmy. najpierw zauwaz karme, potem bedziesz mogl ja kontrolowac a na koncu ja zmienic lub ona w ogole zniknie. taka to droga praktyki w grupie zen/
..
-
- Posty: 374
- Rejestracja: ndz kwie 09, 2006 21:16
- Lokalizacja: Zima
Re: Awersja do zenkowych obrzędów
Nigdy tego nie kwestionowalem.A wiesz jak to zrobić samemu? Buddyzm odnosi się wprost do doświadczenia Buddy Siakjamuniego.
hyh zrobmy moze taki spis w dwoch tabelkach:Pewnie, że nie. Jednak niekoniecznie będzie to nadal zen. I pomimo, że ktoś tam może sobie napisać, iż: Cytat:
There are two approaches to getting into Zen.
to, tak naprawdę, tak nie jest.
- To jest Zen
- To nie jest Zen
Nigdy nie zapominaj:
Chodzimy nad piekłem
Oglądając kwiaty.
Issa
Chodzimy nad piekłem
Oglądając kwiaty.
Issa
- iwanxxx
- Admin
- Posty: 5373
- Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Buddhadharma
- Lokalizacja: Toruń
Re: Awersja do zenkowych obrzędów
Proszę Was (i siebie) o nierobienie już offtopicu w tym wątku. Jeśli macie ochotę dalej dyskutować o istocie ściezki zen, załóżmy nowy wątek.
Pzdr
Piotr
Pzdr
Piotr
Re: Awersja do zenkowych obrzędów
Wiesz o co mi chodzi.abgal pisze:A może w ogóle nic takiego nie ma?
Znam, znam... Mówiąc, że przychodzi się i się siada miałem na myśli, że nie odstawia się tej całej szopki a nie, że się cały czas tylko siedzi. Zdaję sobie sprawę, że siedzenie to nie wszystko.booker pisze:Była taka sławna już dziś historia o facecie, który w sumie mocno już praktykował od dłuższego czasu samotnie, tylko siedział i tyle.
Kiedyś odpwiedził go mistrz i usiadłwszy koło niego począł skrabać kamieniem o dachówkę, podczas gdy tamten dalej tylko siedział.... nie posiedział za długo
Hmm... z tego co mi wiadomo w Szczecinie nie ma innych ośrodków zen, oprócz takich samozwańczych "kwiatów lotosu" ogłaszających się na słupach, itp.booker pisze:Hmmmm....Idź może do ośrodka Zen w innej szkole i sam zobacz.
Ma sens to co mówisz. Ale wiesz na czym polega główny problem?booker pisze:Pamiętam fajny tekst tego grubego mistrza, w filmie "Un Buda", powiedział coś mniej więcej w tym stylu, że na początku lekarstwo jest gorzkie, że jest niedobre, ale później okazuje się iż jest bardzo dobre, że leczyło bardzo dobrze.
Moja racjonalna strona umysłu podpowiada mi, że te ceremoniały są potrzebne, ale ta mniej świadoma część podszeptywowuje że jeśli zaangażuję się w coś co już na wstępie rodzi we mnie niechęć a potem będzie jeszcze gorzej, to nie dość, że stracę kupę czasu który mógłbym poświęcić na praktykowanie czegoś innego, to jeszcze mogę w ogóle zrazić się do buddyzmu. A tego bym nie chciał.
Dla mnie te ceremoniały są jak fosa. Może się okazać, że włożyłem wiele wysiłku w przebycie jej nadaremno.
Podoba mi się to co napisałeś. Nie spoglądałem nigdy na te rytuały od strony karmy, ale faktycznie nie sposób się nie zgodzić, że dopiero przy śpiewach i pokłonach wszystko wyłazi na wierzch. Dzięki za tą sugestię.KROOLIK pisze:ze swojej strony tylko polecam sprobowac takiej praktyki w grupie zen jakis czas- wtedy sie bedziesz mogl przekonac po co to wszystko. jedna z drog do wolnosci prowadzi wlasnie przez takie rewiry na ktorych masz 100% formalizmu w ruchach i zasadach zachowania- wtedy latwo dosttrzegasz swoja karme tzn swoje przywiazania (pojawiaja sie mocno lubie/nie lubie). jesli masz 100 % luzu w praktyce (np praktykujesz sam + bez zadnego narzuconego sobie planu praktyki) to bardzo trudno o ile mozliwe jest w ogole zauwazenie swojej karmy. najpierw zauwaz karme, potem bedziesz mogl ja kontrolowac a na koncu ja zmienic lub ona w ogole zniknie. taka to droga praktyki w grupie zen/
Dzięki za podpowiedzi.
Może się zmuszę w ten weekend.
Pozdrawiam
Maverick
Przebywając na tym forum automatycznie daje świadectwo swojej ignorancji i niezrozumieniu nauk Buddy, tym samym moje słowa są nic nie warte.
- iwanxxx
- Admin
- Posty: 5373
- Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Buddhadharma
- Lokalizacja: Toruń
Re: Awersja do zenkowych obrzędów
Jest grupa Kwan Um. Poza praktyką w tygodniu, wiąże się to zapewne często z taką korzyścią jak np. samochód do Falenicy kiedy jest odosobnienieMaverick pisze:Hmm... z tego co mi wiadomo w Szczecinie nie ma innych ośrodków zen, oprócz takich samozwańczych "kwiatów lotosu" ogłaszających się na słupach, itp.
kwanum@szczecin.z.pl
Ta mniej świadoma część umysłu też jest racjonalna Tylko takie pytanie: co byś chciał więcej praktykować? Jaka fosa? Przebywanie tej "fosy" to jest praktyka, od której nic Cię nie oddziela. Poznanie tego, co wyczyniają z nami nawyki w starciu z nielubianym, to jest praktyka.Maverick pisze: Moja racjonalna strona umysłu podpowiada mi, że te ceremoniały są potrzebne, ale ta mniej świadoma część podszeptywowuje n że jeśli zaangażuję się w coś co już na wstępie rodzi we mnie niechęć a potem będzie jeszcze gorzej, to nie dość, że stracę kupę czasu który mógłbym poświęcić na praktykowanie czegoś innego, to jeszcze mogę w ogóle zrazić się do buddyzmu. A tego bym nie chciał.
Dla mnie te ceremoniały są jak fosa. Może się okazać, że włożyłem wiele wysiłku w przebycie jej nadaremno.
Pzdr
Piotr
- booker
- Posty: 10090
- Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Yungdrung Bön
- Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych
Re: Awersja do zenkowych obrzędów
Możliwe iż pomogło by tu spokojnie przemyśleć sobie czego Ty tak naprawdę chcesz.Maverick pisze:Moja racjonalna strona umysłu podpowiada mi, że te ceremoniały są potrzebne, ale ta mniej świadoma część podszeptywowuje że jeśli zaangażuję się w coś co już na wstępie rodzi we mnie niechęć a potem będzie jeszcze gorzej, to nie dość, że stracę kupę czasu który mógłbym poświęcić na praktykowanie czegoś innego, to jeszcze mogę w ogóle zrazić się do buddyzmu. A tego bym nie chciał.
Ja mogę spróbować.iwanxxx pisze:Wklejam po angielsku, ale kiedyś przetłumaczę - w tej chwili nie mam czasu.
PozdrawiamMistrz Zen Dae Bong pisze: Sądze iż dochodzimy do numeru dziewiątego więc opowiem o formie. Opowiedziałem już o formalnym stylu praktyki, pokłonach, siedzeniu, śpiewach i chodzeniu. Teraz opowiem o pewnych innych aspektach formy. Czasami ludzie przychodzący do nas na praktykę nie lubią jej, ponieważ czują, iż jest zbyt wiele form i struktur. Jeżeli jednak jesteśmy w stanie dobrze je wytłumaczyć to wielu ludziom pozwoili to tą przeszkodę i umożliwić wspólne działanie oraz pozwoli naprawdę uzyskać coś z praktyki.
Po pierwsze, cel. Celem formy jest pomóc nam odłożyć nasze opinie, pomóc mi odłożyć moją opinię oraz osiągnąć oryginalny umysł. Wszystko co robimy w życiu ma jakąś formę. Tak więc stworzenie prostej formy i po porostu robienie jej wspólnie, daje nam szansę na zobaczenie naszej opinii z chwili na chwilę, odłożenie jej i wówczas niespodziewanie osiągnąmy nasz oryginalny umysł, który jest otwarty, szeroki i wolny. Wiele ludzi, lubiących wolność, zwłaszcza w Ameryce, jest przywiązanych do wolności, i tak naprawdę nie są wolnymi. Kiedy znajdują się w zformalizowanej stytuacji, pojawia się ich umysł-lubię-nie-lubię i nie moga podążyć za [tą sytuacją]. Ale jeżeli jesteś naprawdę wolny, oznacza to, że również jesteś wolny od swoich upodobań i niechęci.
[Wówczas] nawet jeżeli masz upodobania i niechęci to nie jesteś przez nie kontrolowany. Tak więc możliwe jest podążanie za każdego rodzaju formą by pomagać innym. Więc pierwszym celem formy jest pomóc nam odłóżyć własną opinię i osiągnąć oryginalny umysł.
Kolejnym celem jest pomóc nam funkcjonować razem harmonijnie. Dae Soen Sa Nim mawiał często "podążaj za sytuacją, wówczas dostaniesz szczęście". Więc w każdej sytuacij, nasze nauczanie to zawsze podążać za sytuacją. Jeżeli idziesz do tybetańskiej świątyni, praktykuj styl tybetański. Jeżeli odwiedzasz świątynie japońską, podążaj za stylem japońskim. Jeżeli odwiedzasz świątynie Szkoły Kwan Um Zen, wówczas podążaj za stylem szkoły Kwan Um Zen. Jeżeli nauczysz się tak działać i potrafisz żyć w ten sposób, wówczas w każdej sytuacji stwarzasz harmonię, a także odkładasz swoją opinię, osiągasz oryginalny umysł i mądrość potrafiąc nieść wiele pomocy ludziom. To oznacza utrzymywanie naszego wielkiego kierunku.
Również, naucz się używać swoich oczu,uszu,rąk i tak dalej. Jeżeli idziesz to innego ośrodka Zen i obserwujesz to co oni tam robią, wówczas wkrótce będziesz mógł za nimi podążać. Zazwyczaj ci ludzie są wówczas zadziwieni, ponieważ większośc czasu musimy mówić ludziom w kółko i w kółko czym jest dana forma. Większość ludzi nie potrafi w naprawdę jasny sposób używać swoich oczu, rąk itd.
Jeden przykład. Kiedy żyłem w Cambridge Zen Center, nasz ośrodek był dokładnie pomiędzy Massachusetts Institute of Technology oraz Uniwersytetem Harvarda, dwoma najlmocniejszymi uniwersytetami w kraju. Ale kiedy studenci z tych uniwersytetów odwiedzali nasz ośrodek, to kiedy wszyscy siedzieli na swoich poduszkach oczekując na śpiewy, wówczas był to czas śpiewów i może dwudziestu z naszych uczniów wstało by, podniosło czarną poduszk i, położyło po prawej stronie w odpowiedniej pozycji to nasi goście stali trzymając swoje poduszki nie wiedząc co mają zrobić, nawet pomimo tego, że połowa sali, że trzy-czwarte sali wykonało razem tą samą akcję z poduszką. Zawsze mnie uderzało, że niektórzy ludzie bardzo opierają się na werbalnych instrukcjach, za którymi często trudno jest podążyć a nie potrafią używać własnych oczu. Jeżeli więc jako uczniowie zen uczymy się właściwie używać naszych oczu, uszu i rąk, wówczas o wiele szybciej jesteśmy w stanie połączyć się z innymi ludzmi oraz sytuacjami.
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Re: Awersja do zenkowych obrzędów
Hello:)
A skad biora sie owe awersje ? Dla mnie osobiscie to jedynie narzedzia . Nawet zwykly pojedynczy poklon przy wchodzeniu i wychodzeniu z Sali Dharmy potrafi nas wiele nauczyc . Zauwazcie w jaki sposob ludzie wykonuja ten niby prosty gest . Poklony, spiewy , obsluga oltarza , formalne posilki , zazen chodzony i inne "formalnosci" wszystko to pozwala nam zaobserwowac jak zachowuje sie nasz umysl z chwili na chwile , a takze wyciagnac z tego wnioski. Jesli komus brak uwaznosci i nie potrafi wykonac chocby jednego poklonu na 100% jak moze oczekiwac , ze jego zycie nabierze harmonii ? Ten jeden moment przeklada sie na kazdy nastepny moment . Jak dla mnie te wszystkie ceremonialy to kolejne nauczanie . Jak wiemy nauczanie to nie tylko slowa , a wszystko moze stac sie naszym Nauczycielem . Ok , jesli ktos ma z tym problem to chyba kolejna z kwestii " lubie - nie lubie " - wiec pozostaje jedynie TO robic . Osobiscie dzieki temu wszystkiemu zaczalem baczniej obserwowac to co dzieje sie w moim tepym umysle i na prawde to sie potem przeklada na codzienne zycie . Wtedy mozna decydowac czy ofiarowujemy ludziom pieklo czy tez niebo - mysla, mowa i uczynkiem .
Pozdro :)
GieeS
A skad biora sie owe awersje ? Dla mnie osobiscie to jedynie narzedzia . Nawet zwykly pojedynczy poklon przy wchodzeniu i wychodzeniu z Sali Dharmy potrafi nas wiele nauczyc . Zauwazcie w jaki sposob ludzie wykonuja ten niby prosty gest . Poklony, spiewy , obsluga oltarza , formalne posilki , zazen chodzony i inne "formalnosci" wszystko to pozwala nam zaobserwowac jak zachowuje sie nasz umysl z chwili na chwile , a takze wyciagnac z tego wnioski. Jesli komus brak uwaznosci i nie potrafi wykonac chocby jednego poklonu na 100% jak moze oczekiwac , ze jego zycie nabierze harmonii ? Ten jeden moment przeklada sie na kazdy nastepny moment . Jak dla mnie te wszystkie ceremonialy to kolejne nauczanie . Jak wiemy nauczanie to nie tylko slowa , a wszystko moze stac sie naszym Nauczycielem . Ok , jesli ktos ma z tym problem to chyba kolejna z kwestii " lubie - nie lubie " - wiec pozostaje jedynie TO robic . Osobiscie dzieki temu wszystkiemu zaczalem baczniej obserwowac to co dzieje sie w moim tepym umysle i na prawde to sie potem przeklada na codzienne zycie . Wtedy mozna decydowac czy ofiarowujemy ludziom pieklo czy tez niebo - mysla, mowa i uczynkiem .
Pozdro :)
GieeS
- chaon
- Posty: 799
- Rejestracja: czw wrz 06, 2007 00:36
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Soto Zen
- Lokalizacja: Szczecin
Re: Awersja do zenkowych obrzędów
?Maverick pisze:Sama filozofia zen odpowiada mi w 100%, ale te rytuały... Byłem przekonany, że idąc do misji wreszcie zacznę robić coś w kierunku poprawy swojego życia, umysłu, cokolwiek, że coś się zacznie dziać, ale na takie wianki na kiju niestety nie byłem przygotowany. Sparzyłem się, sorry.
Oczekiwałeś, że Twoje życie zacznie się zmieniać, bo raz poszedłeś do świątyni? Jeśli chcesz coś robić w celu poprawy swojego życia, to rób to - nie musisz tego robić w świątyni.
Maverick, na stronie świątyni są opisane cotygodniowe praktyki, dokładnie jest tam opisane kiedy jest zazen i napisane jest też, że w niedzielę odbywa się ceremonia.Maverick pisze:Może macie ochote zapytać: a jak sobie wyobrażałeś spotkania w ośrodkach?
Ja miałem wrażenie, że tam się przychodzi wita, siada i medytuje. Zazen i tyle.
Wiesz, kiedyś i tak będziesz musiał przekroczyć "lubię/nie lubię".Maverick pisze:Jest jakaś droga dla kogoś kto ma awersję do ceremonii?
Mój pierwszy kontakt był ze świątynią Sanboin, około miesiąc temu Podobało mi się tak jak i podoba się teraz. Podobała mi się ceremonia O-higanu, podobała ceremonia przyjęcia schronień. Cieszę się, że Czcigodny Kanzen przywiązuje taką wagę do tradycji i uważam, że dobrze trafiłem.Maverick pisze:Jak wyglądał Wasz pierwszy kontakt z ośrodkami?
Możesz spróbować innej szkoły, może będzie do Ciebie bardziej pasowała, ale uważaj - to buddyzm ma ukształtować Ciebie, a nie na odwrót. Zresztą możesz porozmawiać na temat swojej awersji do rytuałów z Cz. Kanzenem - w tą niedzielę już będzie.
Re: Awersja do zenkowych obrzędów
Jak wchodzisz do sali Darmy robisz pokłon, jak wchodzisz do banku i chcesz dostać pożyczkę musisz zrobić "wielki pokłon", jak idziesz do sklepu to robisz rytuał wyciągania kasy z portfela, jak chcesz poderwać kobietę robisz rytuał za rytuałem żeby się udało itd. itd. W życiu masz mnóstwo rytuałów, w zen są trudniejsze bo masz trudne zadanie do wykonania.Maverick pisze:
Sama filozofia zen odpowiada mi w 100%, ale te rytuały...
Re: Awersja do zenkowych obrzędów
Dzień dobry, jak się macie?
@kreswoz
oo, w porównioaniu z bankiem, to poranne 108 pokłonów to nic
@Maverick
odniosę się do Twojej pierwszej wypowiedzi.
1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
-------
pozdrawiam
m.
@kreswoz
oo, w porównioaniu z bankiem, to poranne 108 pokłonów to nic
@Maverick
odniosę się do Twojej pierwszej wypowiedzi.
1.
dlaczego się "zawziąłeś'? nie mogłeś iść 'po prostu'? Coś Cię blokowało? Co musiałeś przełamać?Wziąłem się zawziąłem
2.
Kto się wystraszył? Czy aby nie "małe ja"?się wystraszyłem.
3.
Nie przywiązuj siedo przywiazania. Jesłi chodzi o rytuały, to bardziej mnie przerażaja rytuału "społeczno-rodzinne'. A czy myjąc się rano nie jest to rytuał?przywiązaniem do rytuałów
4.
No i widzisz - dzieje się, sam na pisałeś, że się przeraziłeś, to jakaś reakcja, uderzenie, którę Cię na chwilę czy dłużej - nie wiem wtrąciło z Twoich schematów myśłenia. Nikt nie powiedział, że będzie łatwo.idąc do misji wreszcie zacznę robić coś w kierunku poprawy swojego życia, umysłu, cokolwiek, że coś się zacznie dziać
5.
a to dlaczego? Co by się stało? Jeśli masz problemy z kolanami możesz przecież robić półpokłonychyba ani jednego pokłonu bym nie zrobił
6.
ja również mama wrażenia. Za często. Życie to nie bajka ani projekcja scenariuszy opartych na naszych wrażeniach.Ja miałem wrażenie
7.
a cóż innego się tam jeszcze robi?tam się przychodzi wita, siada i medytuje
-------
Też trochęze sobawalczyłem, by siewreszcie wybrać, spotkanie z nowym otoczeniem i nieznanmi ludźmi ito jeszcze z własnej woli jest dla mnie dużym stresem. jednak po przekroczeniu rogu wiedziałem, że to jest to - oczywiscie mogło mi się to i owo nie podobać, ale jednak silniejsze było poczucie, ze to jest właśnie ta właściwa ścieżka, to jest pozalogiczne i pozarozumowe, bo sam nie potrafię nieraz sobie wytłumaczyć "co ja tutaj robię", ale wiem, że muszę, ten imperatyw jest silniejszy.Jak wyglądał Wasz pierwszy kontakt z ośrodkami?
pozdrawiam
m.
- Intraneus
- ex Moderator
- Posty: 3671
- Rejestracja: pt cze 25, 2004 13:03
- Tradycja: Youngdrung Bon
- Lokalizacja: Pless/Silesia
Re: Awersja do zenkowych obrzędów
dzogczen (chociaz to nie jest "odlam buddyzmu"). ale zeby do niego dojsc, to pewnie i tak bedziesz musial przejsc przez bardziej zrytualizowane klimaty. nie wiem, czy az tak jak zen, bo zenu nie znam za bardzoMaverick pisze:Czy jest jakikolwiek odłam buddyzmu który nie kładzie takiego nacisku na ceremonię i obrzędy?
podobnie. czulem sie jak w sekcie. razily mnie te wszystkie poklony itp. ale to normalna reakcja jest dla ludzi z naszego kregu kulturowego. przelamalem sie, posiedzialem, popytalem o co w tym chodzi. jak zakumalem, to przestalo mi to przeszkadzac, choc przyznam, ze nie wzbudzilo we mnie oddania do rytualow. traktuje je jako naturalna czesc religii. czasami lubie wziasc w nich udzial, ale zadko to robieMaverick pisze:Jak wyglądał Wasz pierwszy kontakt z ośrodkami?
Radical Polish Buddhism
- monaszi
- Senior User
- Posty: 547
- Rejestracja: wt cze 27, 2006 16:23
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Zen/Kwan Um
- Lokalizacja: Łódź
Re: Awersja do zenkowych obrzędów
Kiedy szukałam Sangi pierwsze trafiłam na Diamentową Drogę. Zraziła mnie swobodna atmosfera, "luzackie podejście" - nie bardzo wiem jak to opisać, bo to subiektywne i powierzchowne odczucia. W każdym razie jeśli Tobie Maverick nie podszedł Zen, to może właśnie Diamentowa Droga będzie odpowiadała, choć również są tam rytuały.
Potem szukałam szkoły w której jest "czysta" medytacja. Znalazłam szkołę Zwykły Umysł (Ordinary Mind) http://www.ordinarymindzen.eu/po/po_home.html . Nie ma rytuałów - i niestety również nie ma Sangi w Łodzi.
W końcu trafiłam na Kwan Um - w którym medytuje się w szatach, są pokłony, śpiewy po koreańsku i ogólnie jak na moje nastawienie jest bardzo sformalizowana. Praktykując zrozumiałam, że medytacja to nie tylko zazen (siedzenie). Zazen jest najbardziej okrojoną z bodźców zewnętrznych sytuacją, w której próbujemy osiągnąć czysty umysł. Ale przecież nie osiągamy go dla samego "mam, złapałem". Mówi się o treningu Zen - jest to trening utrzymywania czystego umysłu w różnych sytuacjach - nie tyko podczas siedzenia. I śpiewy czy pokłony rozszerzają "pakiet" sytuacji, w których medytujemy. To było pierwsze moje ogromne zaskoczenie - jak zrozumiałam, że śpiewanie sutr w Kwan Um to nie jest "takie sobie" śpiewanie - jak np. podczas mszy w kościele. To jest medytacja śpiewu. Potem dotarło do mnie, że spacer między rundami siedzenia to nie tylko rozprostowanie nóg, ale medytacja chodzenia. W czasie YMJJ (weekendowych sesji medytacyjnych) jest godzina pracy. Owszem - trzeba posprzątać w ośrodku, ale przede wszystkim to również jest medytacja - medytacja pracy. W ten sposób Kwan Um uczy jak utrzymywać czysty umysł poza salą Dharmy.
Potem szukałam szkoły w której jest "czysta" medytacja. Znalazłam szkołę Zwykły Umysł (Ordinary Mind) http://www.ordinarymindzen.eu/po/po_home.html . Nie ma rytuałów - i niestety również nie ma Sangi w Łodzi.
W końcu trafiłam na Kwan Um - w którym medytuje się w szatach, są pokłony, śpiewy po koreańsku i ogólnie jak na moje nastawienie jest bardzo sformalizowana. Praktykując zrozumiałam, że medytacja to nie tylko zazen (siedzenie). Zazen jest najbardziej okrojoną z bodźców zewnętrznych sytuacją, w której próbujemy osiągnąć czysty umysł. Ale przecież nie osiągamy go dla samego "mam, złapałem". Mówi się o treningu Zen - jest to trening utrzymywania czystego umysłu w różnych sytuacjach - nie tyko podczas siedzenia. I śpiewy czy pokłony rozszerzają "pakiet" sytuacji, w których medytujemy. To było pierwsze moje ogromne zaskoczenie - jak zrozumiałam, że śpiewanie sutr w Kwan Um to nie jest "takie sobie" śpiewanie - jak np. podczas mszy w kościele. To jest medytacja śpiewu. Potem dotarło do mnie, że spacer między rundami siedzenia to nie tylko rozprostowanie nóg, ale medytacja chodzenia. W czasie YMJJ (weekendowych sesji medytacyjnych) jest godzina pracy. Owszem - trzeba posprzątać w ośrodku, ale przede wszystkim to również jest medytacja - medytacja pracy. W ten sposób Kwan Um uczy jak utrzymywać czysty umysł poza salą Dharmy.
10 razy upaść... 11 razy wstać
Re: Awersja do zenkowych obrzędów
Byłem kilka razy w MB3S. Brałem udział w rytuałach zen będąc theravadinem. I na kilku rytuałach się skończyło. Nie przepadam za rozbudowanym rytem... zwłaszcza obcym i odległy... mało zrozumiałym.
Jeśli interesowała Cię medytacja to powinieneś wcześniej zadzwonić i pogadać o tym - Ty poszedłeś na ceremonię nie na zazen
Jeśli interesowała Cię medytacja to powinieneś wcześniej zadzwonić i pogadać o tym - Ty poszedłeś na ceremonię nie na zazen
братство и јединство!
- LordD
- Posty: 2542
- Rejestracja: czw sie 31, 2006 09:12
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Karma Kamtsang
- Lokalizacja: Olsztyn
- Kontakt:
Re: Awersja do zenkowych obrzędów
Mój pierwszy kontakt z buddyjską grupą miał miejsce w Toruniu, byłem na praktyce i na wykładzie Bon Shim SSN. Wykład mnie zainspirował i wiedziałem, że te nauczanie jest dla mnie, ale podczas praktyki (głównie śpiewów) uruchomiła się moja blokada na "kościelność". Nigdy nie chciałem być członkiem żadnej grupy religijnej - byłem więc trochę spięty. Potem większość ludzi chyba odpadła od tej grupy bo coś im się tam nie podobało. Potem zaliczyłem kilka praktyk goszcząc u Iwanxxx`a i Magdy i wtedy zobaczyłem, że w praktyce nie ma nic z dewocji czy "kościelności", że jest ona po prostu konkretnym działaniem bardzo mocno ukierunkowanym na konkretny cel. I dzięki temu się przekonałem do praktyki w Kwan Um. No i teraz niedawno byłem na Sangha Weekend w warszawskim ośrodku / świątyni. Na początku czułem się tam trochę zagubiony, ale szybko się zorientowałem jak to wszystko funkcjonuje i było ok. Odbyła się wtedy ceremonia przyjęcia wskazań, częściowo moja blokada na "kościelność" się aktywowała, ale po chwili poczułem się już swobodniej i cała ceremonia zrobiła na mnie dobre, mocne i pozytywne wrażenie.
- lepsze
- ex Moderator
- Posty: 1896
- Rejestracja: ndz paź 16, 2005 21:52
- Tradycja: Brak
- Lokalizacja: Toruń
Re: Awersja do zenkowych obrzędów
monaszi, normalnie... kocham Cię
co napiszesz to tak trafiasz że jestem pełen podziwu. Dzięki za świetną robotę na tym forum, dzięki której choć część jego czytelników może choć trochę zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi
co napiszesz to tak trafiasz że jestem pełen podziwu. Dzięki za świetną robotę na tym forum, dzięki której choć część jego czytelników może choć trochę zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi
"Rozkradzione krople
jej skóra
czyni wodę wiosną. "
by Har Dao _/|\_
jej skóra
czyni wodę wiosną. "
by Har Dao _/|\_
- Intraneus
- ex Moderator
- Posty: 3671
- Rejestracja: pt cze 25, 2004 13:03
- Tradycja: Youngdrung Bon
- Lokalizacja: Pless/Silesia
Re: Awersja do zenkowych obrzędów
generalnie chodzi o zrozumienie. jak człowiek wie czemu służy dany rytm/ceremonia, to może nawiązać z tym jakiś kontakt, przez co nie będzie to już dla niego takie obce. dlatego na początku polecam poobserwować, potem można zacząć zadawać pytania, a jak już się zbierze odpowiednią wiedzę , to wszystko samo się w głowie poukłada i przestanie to razić
a jeśli, pomimo wiedzy, dalej razi, to chyba nie tędy droga.
a jeśli, pomimo wiedzy, dalej razi, to chyba nie tędy droga.
Radical Polish Buddhism
- monaszi
- Senior User
- Posty: 547
- Rejestracja: wt cze 27, 2006 16:23
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Zen/Kwan Um
- Lokalizacja: Łódź
Re: Awersja do zenkowych obrzędów
lepsze, normalnie nie mogę
Nie karm proszę już mego ego
Nie karm proszę już mego ego
10 razy upaść... 11 razy wstać
- jikjol
- Posty: 127
- Rejestracja: wt sty 16, 2007 19:17
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Sŏn Kwan Um
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
Re: Awersja do zenkowych obrzędów
Witam
Problem polega na tym że jeśli uszlachetniamy, poprawiamy, trenujemy, analizujemy, walczymy, i oświecamy nasze ego to "rzeźbimy w pustce". Jeśli przestajemy "rzeźbić w pustce", zaczynamy praktykować. Można "rzeźbić w pustce" i w ośrodku.
Pozdrawiam JIKJOL
Problem polega na tym że jeśli uszlachetniamy, poprawiamy, trenujemy, analizujemy, walczymy, i oświecamy nasze ego to "rzeźbimy w pustce". Jeśli przestajemy "rzeźbić w pustce", zaczynamy praktykować. Można "rzeźbić w pustce" i w ośrodku.
Pozdrawiam JIKJOL
"Bądź po prostu dżdżownicą, która zna wyłącznie dwa słowa: odpuść, odpuść." Ajahn Sumedho
- chaon
- Posty: 799
- Rejestracja: czw wrz 06, 2007 00:36
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Soto Zen
- Lokalizacja: Szczecin
Re: Awersja do zenkowych obrzędów
Tudzież bezproduktywnie i bezczynnie leżymy na kanapie w samozadowoleniu oraz ignorancji. Łatwo jest dawać takie rady jak Ty, ale one nie są uniwersalne. Zwłaszcza tutaj, w internecie, nie wiesz w jakim stanie jest osoba której taką radę dajesz, jak ona żyje i jak odbierze Twoje słowa. Uważam, że w takich warunkach gorzej jest powiedzieć komuś, aby nie pracował nad sobą, niż żeby pracował.jikjol pisze:Problem polega na tym że jeśli uszlachetniamy, poprawiamy, trenujemy, analizujemy, walczymy, i oświecamy nasze ego to "rzeźbimy w pustce". Jeśli przestajemy "rzeźbić w pustce", zaczynamy praktykować.
Re: Awersja do zenkowych obrzędów
Jikjol,
powinno byc dla Ciebie całkowicie jasne, że posty nie przenoszą się do Archiwum same, ale w wyniku interwencji moderatora.
powinno byc dla Ciebie całkowicie jasne, że posty nie przenoszą się do Archiwum same, ale w wyniku interwencji moderatora.
- Intraneus
- ex Moderator
- Posty: 3671
- Rejestracja: pt cze 25, 2004 13:03
- Tradycja: Youngdrung Bon
- Lokalizacja: Pless/Silesia
Re: Awersja do zenkowych obrzędów
Można i na forum buddyjskim...jikjol pisze:Można "rzeźbić w pustce" i w ośrodku.
Radical Polish Buddhism
Re: Awersja do zenkowych obrzędów
Dostałem cynk od mojej ciotki buddystki, że Kanzena nie będzie aż do świąt.
W ogóle pożale się kurde na tą całą sangę. Przychodzę a z ich strony zero zaangażowania (dokładnie tak samo było z Karma Kagyu). Wszyscy tak macie w ośrodkach, że nie robicie żadnego wprowadzenia ani nic? Przychodze i dowiaduję się, że tam jest poduszka i że bede robił to, a to. Ale jak? Dlaczego? Po co? Ale ja bym chciał najpierw porozmawiać. Przedstawić problem. Z jakimś nauczycielem pogadać, żeby mi wyjaśniono coś, cokolwiek.
Nie. Tam jest poduszka, będziesz medytował. Ale ja tu jestem pierwszy raz. A to usiądź sobie z boku.
I tyle. Może ja mam po prostu pecha? Może powinienem zostać hydraulikiem?
Pozdrawiam
Maverick
W ogóle pożale się kurde na tą całą sangę. Przychodzę a z ich strony zero zaangażowania (dokładnie tak samo było z Karma Kagyu). Wszyscy tak macie w ośrodkach, że nie robicie żadnego wprowadzenia ani nic? Przychodze i dowiaduję się, że tam jest poduszka i że bede robił to, a to. Ale jak? Dlaczego? Po co? Ale ja bym chciał najpierw porozmawiać. Przedstawić problem. Z jakimś nauczycielem pogadać, żeby mi wyjaśniono coś, cokolwiek.
Nie. Tam jest poduszka, będziesz medytował. Ale ja tu jestem pierwszy raz. A to usiądź sobie z boku.
I tyle. Może ja mam po prostu pecha? Może powinienem zostać hydraulikiem?
Pozdrawiam
Maverick
Przebywając na tym forum automatycznie daje świadectwo swojej ignorancji i niezrozumieniu nauk Buddy, tym samym moje słowa są nic nie warte.
- iwanxxx
- Admin
- Posty: 5373
- Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Buddhadharma
- Lokalizacja: Toruń
Re: Awersja do zenkowych obrzędów
Ja proszę o przyjście pół godziny wcześniej i robię wprowadzenie. Ale zwróć uwagę: wciąż kręcisz się wokół tego samego:Maverick pisze:Wszyscy tak macie w ośrodkach, że nie robicie żadnego wprowadzenia ani nic?
PzdrDae Bong pisze:Zawsze mnie uderzało, że niektórzy ludzie bardzo opierają się na werbalnych instrukcjach, za którymi często trudno jest podążyć a nie potrafią używać własnych oczu. Jeżeli więc jako uczniowie zen uczymy się właściwie używać naszych oczu, uszu i rąk, wówczas o wiele szybciej jesteśmy w stanie połączyć się z innymi ludzmi oraz sytuacjami.
Piotr
- chaon
- Posty: 799
- Rejestracja: czw wrz 06, 2007 00:36
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Soto Zen
- Lokalizacja: Szczecin
Re: Awersja do zenkowych obrzędów
Tak, do 14 grudnia.Maverick pisze:Dostałem cynk od mojej ciotki buddystki, że Kanzena nie będzie aż do świąt.
Gwoli ścisłości, to nie jest Sangha tylko wspólnotaMaverick pisze:W ogóle pożale się kurde na tą całą sangę.
?Maverick pisze:Przychodzę a z ich strony zero zaangażowania (dokładnie tak samo było z Karma Kagyu). Wszyscy tak macie w ośrodkach, że nie robicie żadnego wprowadzenia ani nic? Przychodze i dowiaduję się, że tam jest poduszka i że bede robił to, a to. Ale jak? Dlaczego? Po co? Ale ja bym chciał najpierw porozmawiać. Przedstawić problem. Z jakimś nauczycielem pogadać, żeby mi wyjaśniono coś, cokolwiek.
Jakoś nie zauważyłem, żeby jakaś nowa twarz nagabywała innych i chciała się dowiedzieć co i jak. Mnie jakoś nikt nie spytał, gdybym zauważył taką osobę to pewnie, że bym chętnie opowiedział co sam wiem (choć nie wiem wiele). Oczekiwałeś, że wszyscy zaczną wokół Ciebie skakać z hasłami "łi low ju, pliz dżojn as"? Tego co wiem dowiedziałem się dlatego, bo po prostu zadawałem ludziom pytania, nie bądź jak trudna kobieta i nie każ ludziom domyślać się o co Ci chodzi Poza tym z Cz. Kanzenem cały czas jest kontakt mailowy, możesz pisać i zadawać pytania.
A Ty od razu poszedłeś na medytacje? Ja na zazen nie byłem jeszcze ani razu, ale właśnie po to aby najpierw nabrać poglądu poprosiłem Czcigodnego żeby mnie poinstruował na temat medytacji lub odesłał do tekstów wyjaśniających jej sens i właściwe podejście jakie się powinno mieć do zazen. No i na razie czytam, potem jeszcze popytam ludzi na ceremonii, a jak już będę wiedział to co chcę, to przyjdę na zazenMaverick pisze:Nie. Tam jest poduszka, będziesz medytował. Ale ja tu jestem pierwszy raz. A to usiądź sobie z boku.
IMHO robisz problem tam gdzie go nie ma i za bardzo oczekujesz, że wszyscy będą się Tobą zajmować.Maverick pisze:I tyle. Może ja mam po prostu pecha? Może powinienem zostać hydraulikiem?
Acha - przyjąłeś Schronienia?
Re: Awersja do zenkowych obrzędów
Jesteś nauczycielem w szczecińskiej misji buddyjskiej?iwanxxx pisze:Ja proszę o przyjście pół godziny wcześniej i robię wprowadzenie.
Tak, tak. Tylko ja mam bardzo mocno pytający umysł: PO CO JA TO ROBIĘ? PO CO ONI TO ROBIĄ? I wiesz nie ma problemu z tym żebym naśladował resztę, ale przecież nie o ślepe nasladownictwo w zen chodzi, prawda? Jeśli miałbym tylko naśladować, to równie dobrze mógłbym iść na naukę tańca i powtarzać kroki. Mi chodzi o to, że ja tam wchodze i ja nie wiem co mam zrobić ze swoim umysłem. I nie mów, że nic, bo nic to ja robię na codzień - nie musze chodzic do ośrodka żeby nic nie robić. Zakładam, że zen i rytuały to nie jest tylko aerobik, a ci ludzie nic mi nie mówią, oprócz "usiądź sobie pod ścianą", no jaaaaaaa...iwanxxx pisze:Ale zwróć uwagę: wciąż kręcisz się wokół tego samego:
Pozdrawiam
Maverick
Przebywając na tym forum automatycznie daje świadectwo swojej ignorancji i niezrozumieniu nauk Buddy, tym samym moje słowa są nic nie warte.
- iwanxxx
- Admin
- Posty: 5373
- Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Buddhadharma
- Lokalizacja: Toruń
Re: Awersja do zenkowych obrzędów
Nie, robię w Toruńskiej Grupie Zen Kwan Um. Pytałeś:Maverick pisze:Jesteś nauczycielem w szczecińskiej misji buddyjskiej?
Zrozumiałem, że odnosi się to do wszystkich ośrodków zen...Maverick pisze:Wszyscy tak macie w ośrodkach, że nie robicie żadnego wprowadzenia ani nic?
A przeczytałeś ten tekst Dae Bonga SSN? Według mnie mówi wszystko na ten temat.Maverick pisze:I wiesz nie ma problemu z tym żebym naśladował resztę, ale przecież nie o ślepe nasladownictwo w zen chodzi, prawda? J
Pzdr
Piotr
Re: Awersja do zenkowych obrzędów
To ja sobie pójdę po 14.chaon pisze:Tak, do 14 grudnia.
A o co może mi chodzic jak przychodze pierwszy raz do ośrodka?chaon pisze:Tego co wiem dowiedziałem się dlatego, bo po prostu zadawałem ludziom pytania, nie bądź jak trudna kobieta i nie każ ludziom domyślać się o co Ci chodzi
I możesz mi powiedzieć do kogo KONKRETNIE mam się zwrócić z wszelkimi pytaniami? Do Kanzena czy od tego jest ktoś inny? I od czego tam jest Kanzen? Co on tam robi? Można z nim pogadać w cztery oczy? I trzeba się jakoś umawiać? Czy tak sobie można wejść? I skąd mam się dowiedzieć w jakich godzinach on tam jest? I lepiej w tygodniu czy w weekend? I w ogóle skąd się wziął wszechświat? (frustracja przeze mnie przemawia - chciałby człowiek się uspokoić to uzyskuje efekt odwrotny).
Pozdrawiam
Maverick
Przebywając na tym forum automatycznie daje świadectwo swojej ignorancji i niezrozumieniu nauk Buddy, tym samym moje słowa są nic nie warte.
- chaon
- Posty: 799
- Rejestracja: czw wrz 06, 2007 00:36
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Soto Zen
- Lokalizacja: Szczecin
Re: Awersja do zenkowych obrzędów
-Możesz sobie chcieć popatrzeć jak wygląda buddyjska świątyniaMaverick pisze:A o co może mi chodzic jak przychodze pierwszy raz do ośrodka?
-Możesz chcieć sobie sprawdzić jak wygląda ceremonia bo to jest coś egzotycznego
-Możesz być osobą która się przeprowadziła do Szczecina, ale jest doświadczonym buddystą i wie co i jak
-Możesz być osobą zainteresowaną buddyzmem, która chce wszystko wiedzieć
-mogą być jeszcze inne możliwości, ale tak jak pisałem - nie każ się ludziom domyślać
Nie ma osoby wyznaczonej do odpowiadania na pytania Zresztą pomyśl jak to by było gdybyś po raz pierwszy w życiu poszedł do kościoła - też byś sam musiał kogoś popytać jeśli chciałbyś się dowiedzieć co i jakMaverick pisze:I możesz mi powiedzieć do kogo KONKRETNIE mam się zwrócić z wszelkimi pytaniami? Do Kanzena czy od tego jest ktoś inny?
Prowadzi ceremonie i naucza. Nie wiem jakie są obowiązki mnicha odnośnie codziennej praktyki, ani jakie są obowiązki Cz. Kanzena związane z prowadzeniem Misji Buddyjskiej Trzy Schronienia. Na pewno trochę czasu poświęca na tłumaczenie tekstów, które później umieszcza na mahajana.net. Nigdy nie pytałem się Cz. Kanzena o to czym on się szczegółowo w tygodniu zajmuje, jak chcesz wiedzieć to napisz maila do niegoMaverick pisze:I od czego tam jest Kanzen? Co on tam robi?
Można pogadać w cztery oczy i to chyba oczywiste, że trzeba się umówić. Przecież z każdym człowiekiem jak chcesz porozmawiać to się z nim umawiasz, a nie mu spadasz na głowę z nienacka. Czcigodny Kanzen ma swoje rzeczy do roboty jak każdy, nie siedzi na poduszce przy wejściu do świątyni 24 godziny na dobę wyglądając przybyszów Ja jak chcę się o coś spytać, to piszę do niego maila, a nie umawiam na rozmowę z dwóch powodów:Maverick pisze:Można z nim pogadać w cztery oczy? I trzeba się jakoś umawiać? Czy tak sobie można wejść?
1) uważam, że to bardziej wygodne, nie trzeba modyfikować planów na dzień - ja pytam kiedy mam wolną chwilę, Cz. Kanzen odpowiada kiedy ma wolną chwilę
2) odpowiedzi dane w ten sposób mam na piśmie, mogę je zarchiwizować i wrócić do nich kiedy chcę, a nie jak w rozmowie, że może zapomnę co mi Cz. Kanzen powiedział i potem się będę musiał znów pytać o to samo
Napisać maila lub zadzwonić.Maverick pisze:I skąd mam się dowiedzieć w jakich godzinach on tam jest? I lepiej w tygodniu czy w weekend?
Wiesz, nie możesz oczekiwać że Czcigodny zacznie Ci poświęcać niewiadomo ile czasu, nie jesteś przecież jedyną osobą która przychodzi do świątyni i się z nim kontaktuje. Dlatego jak chcesz się dowiedzieć czegoś na jakiś temat to najlepiej poprosić w pierwszym miejscu o wskazanie odpowiedniej lektury, a dopiero jeśli takowej nie ma lub jeśli przeczytałeś to nadal masz pytania, poprosić o naukę lub przedstawić jak zrozumiałeś to co przeczytałeś i spytać czy dobrze rozumiesz.
Chill out dude