Chaon pisze:w pracy trzeba wiedzieć różne rzeczy bo ją w przeciwnym razie stracimy, a umysł "nie wiem" jakby idzie w tym momencie pod prąd.
Myślę, że nie. "Nie wiem" to nie jest brak myślenia. To raczej jest wgląd przed myślenie, dzięki któremu możemy prowadzić właściwe, nieprzywiązane myślenie. Takie, które jest użytecznym narzędziem, a nie źródłem samoreprodukującej się, trującej piany. Myślenie nie jest problemem, tylko musimy umieć zawiesić je na kołku, kiedy nie jest potrzebne. Wtedy dopiero możemy normalnie funkcjonować, normalnie myśleć. Dlatego nie ma żadnego konfilktu między myśleniem, zdobywaniem i używaniem wiedzy a praktyką zen.
Chaon pisze:rzecież jeżeli ktoś jest np. architektem, to jego praca wymaga wyobrażania, abstrakcyjnego myślenia, planowania w przyszłość itp. różnych rzeczy od których zen (tak mi się wydaje) chce uwolnić.
Nie, to bez sensu
![Wesoly :D](./images/smilies/biggrin.gif)
Zen nie chce nas uwalniać od planowania i abstrakcyjnego myślenia. Chce nas uwolnić od nadbagażu z tym związanego. Andrzej Stec był architektem zanim został mnichem. Opowiadał, że kiedyś właśnie myślał, że właściwa praktyka to powstrzymywanie myślenia. W pracy, siedział jakoś biurko w biurko z szefową. Szefowa dała mu jakiś projekt i tłumaczy: "Popraw to i tamto", On go wziął do ręki, i w drodze do siebie mocno zapytał "CZYM JESTEM? NIE WIEM" i... zapomniał, co ona mu powiedziała. Potem kombinował, jak nie wyjść przed nią na idiotę
Łatwo się przywiązać do myślenia - dlatego robimy codzienną praktykę formalną, okresowe mocniejsze sesje medytacji itd. Mnisi też nie medytują przez cały czas. Ale nie jest konieczne zostawanie mnichem, co Seung Sahn wiele razy podkreślał, a czemu najdobitniej dał wyraz tworząc szkołę Kwan Um, w której mnisi są w hierarchii poniżej świeckich nauczycieli.
Seung Sahn DSSN- Thinking Practice
Pzdr
Piotr