Co was w buddyzmie denerwuje?
Moderator: forum e-budda team
-
- Posty: 18
- Rejestracja: pn sie 28, 2006 11:36
Re: Co was w buddyzmie denerwuje?
Szamanie!
Jesli mieszkasz w sosnowcu a bliska Ci jest linia Kagyu to moze podskocz do Katowic tramwajem, albo do Gliwic Tam raczej czegos takiego nie usłyszysz.
Swoją drogą, jeśli to prawda co piszesz, to również jestem zażenowany zachowaniem tamtego człowieka. W naszym ośrodku bywał nawet uczeń Tai Situ i było bardzo przyjacielsko, a już na pewno nie było żadnych durnych uwag kto jego lamą powinien być (z resztą nie wyobrażam sobie takiej sytuacji).
Pozdrawiam
Jesli mieszkasz w sosnowcu a bliska Ci jest linia Kagyu to moze podskocz do Katowic tramwajem, albo do Gliwic Tam raczej czegos takiego nie usłyszysz.
Swoją drogą, jeśli to prawda co piszesz, to również jestem zażenowany zachowaniem tamtego człowieka. W naszym ośrodku bywał nawet uczeń Tai Situ i było bardzo przyjacielsko, a już na pewno nie było żadnych durnych uwag kto jego lamą powinien być (z resztą nie wyobrażam sobie takiej sytuacji).
Pozdrawiam
- booker
- Posty: 10090
- Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Yungdrung Bön
- Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych
Re: Co was w buddyzmie denerwuje?
Może tamten kolega miał jakąś "misję" (przynajmniej w głowie).
Ja akurat spotkałem się z takim matczynym traktowaniem w Londynie (przez niektórych polaków) - w końcu nawet poproszono mnie, abym przy przyjmowaniu schronienia od Lamy Ole zapytał się go, czy mogę praktykować Diamentową Drogę czy nie
Zrobiłem to (ku zaskoczeniu Lamy, który chyba by odpowiedzieć mi na to pytanie otworzył wszystkie swe siddhi ) ale Ci, którzy mnie o to prosili byli zadowoleni, że Lama wyraził zgodę więc i wilk syty i offca cała
Amen i po sprawie
Aha, Szaman. Z tym schronieniem w sandze Lamy Ole (przynajmniej jak tu się spotkałem) to jest tak trochę paranoidalnie, że oni sądzą, że jak nie masz Schronienia to 'nie jesteś chroniony' a w wadżrajanie schronienie jest potrzebne, ponieważ ma chronić przed możliwymi "ostrymi skutkami" (patrz: jazdy), które mogą pojawić się na tej ścieżce (szybka scieżka, szybkie oczyszczania, szybkie efekty itp). Przynajmniej uczniowie tak mi mówili po oficjalnej ceremoni "Masz schronienie, teraz już wszystko okej". No okej - najważniejsze chyba, że parę osób było po prostu zadowolonych. Chyba się bali o mnie, że coś może mi odbije albo jakoś tak jeżeli nie przyjmę schronienia. Czeski Magic
Pozdrawiam
/M
Ja akurat spotkałem się z takim matczynym traktowaniem w Londynie (przez niektórych polaków) - w końcu nawet poproszono mnie, abym przy przyjmowaniu schronienia od Lamy Ole zapytał się go, czy mogę praktykować Diamentową Drogę czy nie
Zrobiłem to (ku zaskoczeniu Lamy, który chyba by odpowiedzieć mi na to pytanie otworzył wszystkie swe siddhi ) ale Ci, którzy mnie o to prosili byli zadowoleni, że Lama wyraził zgodę więc i wilk syty i offca cała
Amen i po sprawie
Aha, Szaman. Z tym schronieniem w sandze Lamy Ole (przynajmniej jak tu się spotkałem) to jest tak trochę paranoidalnie, że oni sądzą, że jak nie masz Schronienia to 'nie jesteś chroniony' a w wadżrajanie schronienie jest potrzebne, ponieważ ma chronić przed możliwymi "ostrymi skutkami" (patrz: jazdy), które mogą pojawić się na tej ścieżce (szybka scieżka, szybkie oczyszczania, szybkie efekty itp). Przynajmniej uczniowie tak mi mówili po oficjalnej ceremoni "Masz schronienie, teraz już wszystko okej". No okej - najważniejsze chyba, że parę osób było po prostu zadowolonych. Chyba się bali o mnie, że coś może mi odbije albo jakoś tak jeżeli nie przyjmę schronienia. Czeski Magic
Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Re: Co was w buddyzmie denerwuje?
Mnie nie denerwuje buddyzm lecz niektórzy buddyści (ze mną na czele - chore przywiązanie do buddyzmu), choć wiem, że buddyści to nie buddowie. Zawitałem razu któregoś do ośrodka Diamentowej Drogi w Szczecinie. Na pozór wszystko super. Miałem farta bo akurat trafiłem na moment kiedy w ośrodku przebywała jakaś nauczycielka. Na naukach sprawiała wrażenie bardzo spokojnej i wyciszonej. Tacy zresztą wydawali mi się wszyscy (a może to ja miałem do nich takie podejście). Jednak gdy wieczorem po medytacji (która swoją drogą też była niezłą szopką) poszliśmy na piwo wyszło szydło z worka. Nauczycielka jak i reszta sangi prezentowali postawę dokładnie odwrotną od omawianej przed medytacją. Nauczycielka opowiadała o bezdomnych którzy przychodzili do ośrodka gdy była w Anglii wyśmiewając się z nich, szydząc i parodiując (choć zaledwie godzinę wcześniej na wykładzie poświęciła dużo czasu na omówienie problemu... obgadywania), a inna dziewczyna (praktykująca od 8 lat) przez 20 minut zaśmiewała się obgadując swojego byłego kolegę który trafił to psychiatryka. Przecierałem oczy ze zdumienia. To tylko wycinek tego co się działo.
Więcej tam nie poszedłem. Może wyciągnąłem pochopne wnioski, nie wiem. Jednak uprzedziłem się do tej sangi.
Acha... dodam, że po jakimś czasie kilkakrotnie spotkałem na ulicy jednego z tamtejszych chłopaków. Głos mu się łamał gdy ze mną rozmawiał, ręce mu się trzęsły i robił się czerwony, a potem w ogóle przestał mnie zauważać gdy się mijaliśmy. Ewidentna nieśmiałość i strach przed oceną - rozdmuchane JA. Chłopak praktykował od 6 lat codziennie po dwie godziny.
Pozdrawiam
Maverick
Więcej tam nie poszedłem. Może wyciągnąłem pochopne wnioski, nie wiem. Jednak uprzedziłem się do tej sangi.
Acha... dodam, że po jakimś czasie kilkakrotnie spotkałem na ulicy jednego z tamtejszych chłopaków. Głos mu się łamał gdy ze mną rozmawiał, ręce mu się trzęsły i robił się czerwony, a potem w ogóle przestał mnie zauważać gdy się mijaliśmy. Ewidentna nieśmiałość i strach przed oceną - rozdmuchane JA. Chłopak praktykował od 6 lat codziennie po dwie godziny.
Pozdrawiam
Maverick
- iwanxxx
- Admin
- Posty: 5373
- Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Buddhadharma
- Lokalizacja: Toruń
Re: Co was w buddyzmie denerwuje?
...albo tak tylko opowiadał.Maverick pisze:Chłopak praktykował od 6 lat codziennie po dwie godziny.
Pzdr
Piotr
- iwanxxx
- Admin
- Posty: 5373
- Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Buddhadharma
- Lokalizacja: Toruń
Re: Co was w buddyzmie denerwuje?
Zajrzyj do Sutry Surangamy (nie tylko VII rozdziału)Szaman pisze:Nauk mówiących o sposobach samych narodzin demonów nie znam żadnych, i przyznam, że bardzo i szczerze w związku nie tylko z tą sprawą ciekawym was wszystkich (tj. nie tylko kagyupów czy tybków, ale wszystkich tutejszych bywalców) wiedzy w tym temacie.
Pzdr
Piotr
Re: Co was w buddyzmie denerwuje?
Wątpie. Potwierdzali to inni.iwanxxx pisze:...albo tak tylko opowiadał.
Przebywając na tym forum automatycznie daje świadectwo swojej ignorancji i niezrozumieniu nauk Buddy, tym samym moje słowa są nic nie warte.
- booker
- Posty: 10090
- Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Yungdrung Bön
- Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych
Re: Co was w buddyzmie denerwuje?
Masz coś więcej niż tom VIII ?iwanxxx pisze:Zajrzyj do Sutry Surangamy (nie tylko VII rozdziału)
http://mahajana.net/teksty/sutra_surang ... ngama.html
Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
- kunzang
- Admin
- Posty: 12729
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: Co was w buddyzmie denerwuje?
Witam
Pozdrawiam
kunzang
Kiedyś, Tenzin Wangyal Rinpocze opowiadał o kilku amerykanach, którzy odbyli trzyletnie odosobnienie w kanadzie pod okiem tybetańskiego lamy. Przed odosobnieniem i podczas jego trwania otrzymali wyjaśnienia tyczące się praktyk. Czy to lama założył, że pewne kwestie powinny być dla nich jasne, czy też oni nie zrozumieli w czym rzecz, tak czy inaczej, po pewnym czasie /owi praktykujący/ w przerwach miedzy sesjami formalnymi i wieczorami, gdy już nie mieli ze sobą o czym rozmawiać - wiedzieli po pewnym czasie już wszystko o sobie - zaczęli rozmawiać o starych amerykańskich filmach, który to temat nie był obcym żadnemu z nich. Efekt tego odosobnienia był prawdopodobnie żaden, ale przynajmniej poszerzyli swą wiedzę i zrozumienie starych amerykańskich filmów. No i mogą swobodnie powiedzieć o sobie, iż odbyli trzyletnie odosobnienie.iwanxxx pisze:...albo tak tylko opowiadał.
Pozdrawiam
kunzang
- iwanxxx
- Admin
- Posty: 5373
- Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Buddhadharma
- Lokalizacja: Toruń
Re: Co was w buddyzmie denerwuje?
Tu jest pdf z całocią, ze skróconym komentarzem mistrza Han Shana (nie tego poety, innego)
Pzdr
Piotr
Pzdr
Piotr
- booker
- Posty: 10090
- Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Yungdrung Bön
- Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych
Re: Co was w buddyzmie denerwuje?
Dzięki Iwanxxx.iwanxxx pisze:Tu jest pdf z całocią, ze skróconym komentarzem mistrza Han Shana (nie tego poety, innego)
ps. Aaaallllee grubaśna rozpaśna jest ona
Pozdr
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
- iwanxxx
- Admin
- Posty: 5373
- Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Buddhadharma
- Lokalizacja: Toruń
Re: Co was w buddyzmie denerwuje?
A mi z Taiwanu za friko przysłali ją na papierzebooker pisze:ps. Aaaallllee grubaśna rozpaśna jest ona
Pzdr
Piotr
Re: Co was w buddyzmie denerwuje?
Booker, jak ci za cieńka , to tu masz 8 grubaśnych pdf-ów, po jednym dla każdego rozdziału. Komentarz: Ven. Hsuan Hua (bezpośredni spadkobierca mistrza Hsu Yuna).
Dobrze, ktoś chce to wszystko czytać. Ja strawiłem tylko dwa rozdziały ( 1 i 8 ).
Link pobrałem z Mahajana Buddhist Sutras in English
Pozdrawiam.
zyptse
Dobrze, ktoś chce to wszystko czytać. Ja strawiłem tylko dwa rozdziały ( 1 i 8 ).
Link pobrałem z Mahajana Buddhist Sutras in English
Pozdrawiam.
zyptse
-
- użytkownik zbanowany
- Posty: 1169
- Rejestracja: ndz lip 09, 2006 15:26
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: #
Re: Co was w buddyzmie denerwuje?
Nie, nie jestem z Sosnowca i sytuacja ta nie miała miejsca w sosnowieckim ośrodku, nie ma to znaczenia w którym. Dziękuję za zaproszenie Może kiedyś mnie rozpoznasz, a jeśli wrzucić tu w Lepszą Galerię jakąś swoją fotkę, to i ja będe wiedział kogo wypatrywać W wolnym chwilach chętnie odwiedzam ośrodki w miastach w których bywam. Ostatnio połączyłem tę przyjemność z zabraniem pary moich satanizujących przyjaciół do wspomnianego przez Mavericka ośrodka szczecińskiego na Trzy Światła, żeby im trochę tego buddyzmu w którym tak namiętnie maczam palce pokazać, i miło wspominam tamtejszą z nimi wizytę. Zostaliśmy wszyscy bardzo miło i ciepło przyjęci (dla mnie tradycyjnie, dla nich, w ośrodku buddyjskim pierwszy raz w życiu aż zaskakująco jeśli nie szokująco miło :mrgreen: ) W czasie medytacji wzięło ich trochę na spanie :mrgreen: a kolegę, jak zaczęło się przywołanie strażnika, to nawet na wymioty :mrgreen: ale po wszystkim dało się wyczuć u całej naszej trójki zrelaksowane ożywienie i wewnętrze rozradowanie, które przyczyniło się jak sądzę do bardzo miłego spędzenia ze sobą reszty wieczoruReflection pisze:Szamanie!
Jesli mieszkasz w sosnowcu a bliska Ci jest linia Kagyu to moze podskocz do Katowic tramwajem, albo do Gliwic Tam raczej czegos takiego nie usłyszysz.
Nie dość że czeski, to i projekcyjny i jako że dobrze rozumiany, to mnie i nużący. By było zabawniej, jak już kiedyś z Tobą pisałem, jestem po tym Małym Schronieniu i wspominałem też i o tym, że po części pokłonów ... no bo co mi kurcze szkodzi se takie rzeczy robić ... nawet se i Dordże Sempa czasem poczytam w foteliku a bywało że (o zgrozo, zapnijcie wszystkie pasy ) usiadłem sobie do tego z dwa czy trzy razy bez Schronienia i lungu ... i mnie osobiście taki zapaleńczy protekcjonalizm " bardziej (nie do końca wiedzieć w czym) doświadczonych dłużej (wiernie w jednej linii) praktykujących" nakłaniających mniej lub bardziej delikatnie do wyboru (swojego) lamy po najmniejszej linii oporu (no bo u Ole najłatwiej) nie odpowiada mimo leżących u jego podstaw trosk o dobro innych ... :? Sam zresztą jako facet "umysłowo doświadczony" :mrgreen: wiesz jak jest i czego Twój post jest świadectwem, jesteś na pewne ludzkie subtelności wyczulony i je obserwujesz, samemu ich też doświadczywszy...booker pisze:Aha, Szaman. Z tym schronieniem w sandze Lamy Ole (przynajmniej jak tu się spotkałem) to jest tak trochę paranoidalnie, że oni sądzą, że jak nie masz Schronienia to 'nie jesteś chroniony' a w wadżrajanie schronienie jest potrzebne, ponieważ ma chronić przed możliwymi "ostrymi skutkami" (patrz: jazdy), które mogą pojawić się na tej ścieżce (szybka scieżka, szybkie oczyszczania, szybkie efekty itp). Przynajmniej uczniowie tak mi mówili po oficjalnej ceremoni "Masz schronienie, teraz już wszystko okej". No okej - najważniejsze chyba, że parę osób było po prostu zadowolonych. Chyba się bali o mnie, że coś może mi odbije albo jakoś tak jeżeli nie przyjmę schronienia. Czeski Magic
... no choć na zasadzie samospełniającej się przewodni to to by się może i rzeczywiście "im" booker zgadzało, masz Schronienie, to Cię "ostre skutki" = jazdy ze strony Schronionych nie spotykają :mrgreen: No chyba że to wszystko to robota strażnika linii wtedy szacuneczek i czapeczka z głowy :mrgreen:
Pozdrawiam Panowie serdecznie
- jerez
- ex Moderator
- Posty: 993
- Rejestracja: wt lut 24, 2004 14:30
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: Sosnowiec
Re: Co was w buddyzmie denerwuje?
czemu?kunzang pisze: Efekt tego odosobnienia był prawdopodobnie żaden, ale przynajmniej poszerzyli swą wiedzę i zrozumienie starych amerykańskich filmów.
edit:
w sensie czemu efekt byl prawie zaden? mieli zakaz gadulstwa czy jak?
- booker
- Posty: 10090
- Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Yungdrung Bön
- Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych
Re: Co was w buddyzmie denerwuje?
No spoko Szaman.
Anyway, przyjęcie schronienia od danego tam Lamy (no pal niech będzie to Lama Ole) nie oznacza (w wadżrajanie), że staje się on Twoim Lamą. To nie jest tak.
Jest tak, że tradycyjnie Schronienie w Trzech Klejnotach przyjmowało się od nauczyciela. No jeżeli go nie było też można przyjąć, ale ogólnie było tak Budda dawał wszystkim schronienia. Więc były przyjmowane u nauczyciela. W sumie sprawa tradycji danej linii obecnie, bo Budda jak wiadomo passed away.
Więc - jak wpada Lama Ole a ty się zdecydowałeś że w ogóle chcesz się schronić w Buddzie,Dharmie i Sandze, to uczestniczysz (przytomnie) w tej małej ceremonii. Fakt, że dostaniesz później dyplomik, że przyjąłeś schronienie w linii Karma-Kagyu ale chyba członki Ci od tego nie poodpadają.
Wiec tyle o schronieniu. Poza tym, jak robisz sobie praktykę wadżrajany to tam w tekstach cały czas przyjmujesz schronienie. No ale ceremonialnie blessa zawsze można possać i tradycyjnie przekazu na Nyndro wysłuchać. Po prostu - tradycyjnie.
I jak teraz będzie Karmapa w Londynie to też przyjmę blessa, w ogóle pójdę na wykład itp - mimo że wadzrajany już nie praktykuję.
Ok, teraz Twój Lama.
Twój Lama to będzie, tkw. rdzenny kiedy TY się na niego zdecydujesz i decyzje podejmujesz Ty i tylko Ty. Więc jak ktoś robi naciski to znaczy, że chyba nie rozumie co to znaczy przyjąć rdzennego lamę. Poza tym, nawet jeżeli będziesz już miał rdzennego ale będziesz chciał zrobić np. Phowa, a Twój nauczyciel nie będzie miał przekazu - to Ci go nie da i trza będzie się dowlec do Lamy Ole, albo do kogoś innego, kto Ci poprowadzi tą praktykę. I to jest normalne.
Pozdrówka
/M
Anyway, przyjęcie schronienia od danego tam Lamy (no pal niech będzie to Lama Ole) nie oznacza (w wadżrajanie), że staje się on Twoim Lamą. To nie jest tak.
Jest tak, że tradycyjnie Schronienie w Trzech Klejnotach przyjmowało się od nauczyciela. No jeżeli go nie było też można przyjąć, ale ogólnie było tak Budda dawał wszystkim schronienia. Więc były przyjmowane u nauczyciela. W sumie sprawa tradycji danej linii obecnie, bo Budda jak wiadomo passed away.
Więc - jak wpada Lama Ole a ty się zdecydowałeś że w ogóle chcesz się schronić w Buddzie,Dharmie i Sandze, to uczestniczysz (przytomnie) w tej małej ceremonii. Fakt, że dostaniesz później dyplomik, że przyjąłeś schronienie w linii Karma-Kagyu ale chyba członki Ci od tego nie poodpadają.
Wiec tyle o schronieniu. Poza tym, jak robisz sobie praktykę wadżrajany to tam w tekstach cały czas przyjmujesz schronienie. No ale ceremonialnie blessa zawsze można possać i tradycyjnie przekazu na Nyndro wysłuchać. Po prostu - tradycyjnie.
I jak teraz będzie Karmapa w Londynie to też przyjmę blessa, w ogóle pójdę na wykład itp - mimo że wadzrajany już nie praktykuję.
Ok, teraz Twój Lama.
Twój Lama to będzie, tkw. rdzenny kiedy TY się na niego zdecydujesz i decyzje podejmujesz Ty i tylko Ty. Więc jak ktoś robi naciski to znaczy, że chyba nie rozumie co to znaczy przyjąć rdzennego lamę. Poza tym, nawet jeżeli będziesz już miał rdzennego ale będziesz chciał zrobić np. Phowa, a Twój nauczyciel nie będzie miał przekazu - to Ci go nie da i trza będzie się dowlec do Lamy Ole, albo do kogoś innego, kto Ci poprowadzi tą praktykę. I to jest normalne.
Pozdrówka
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
- jerez
- ex Moderator
- Posty: 993
- Rejestracja: wt lut 24, 2004 14:30
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: Sosnowiec
Re: Co was w buddyzmie denerwuje?
wow. to zupelnie jak akt chrztu w kk :shock:booker pisze:Fakt, że dostaniesz później dyplomik, że przyjąłeś schronienie w linii Karma-Kagyu ale chyba członki Ci od tego nie poodpadają.
- booker
- Posty: 10090
- Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Yungdrung Bön
- Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych
Re: Co was w buddyzmie denerwuje?
Chyba raczej pamiąteczka bardziejjerez pisze:wow. to zupelnie jak akt chrztu w kk :shock:booker pisze:Fakt, że dostaniesz później dyplomik, że przyjąłeś schronienie w linii Karma-Kagyu ale chyba członki Ci od tego nie poodpadają.
Medytka jest schronieniowa i w ogóle fajnie jest.
Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Re: Co was w buddyzmie denerwuje?
A czy rdzennym Lama nie jest czasami ten, który wprowadził praktykującego w naturalny stan?booker pisze:Twój Lama to będzie, tkw. rdzenny kiedy TY się na niego zdecydujesz i decyzje podejmujesz Ty i tylko Ty.
- booker
- Posty: 10090
- Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Yungdrung Bön
- Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych
Re: Co was w buddyzmie denerwuje?
Nie.zooska pisze:A czy rdzennym Lama nie jest czasami ten, który wprowadził praktykującego w naturalny stan?booker pisze:Twój Lama to będzie, tkw. rdzenny kiedy TY się na niego zdecydujesz i decyzje podejmujesz Ty i tylko Ty.
Rdzenny Lama to jest ten, którego uznasz za Rdzennego Lamę.
Tak przynajmniej naucza Czcigodna Khandro Rimpoche (Kagyu i Ningma)
Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
- jerez
- ex Moderator
- Posty: 993
- Rejestracja: wt lut 24, 2004 14:30
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: Sosnowiec
Re: Co was w buddyzmie denerwuje?
jesli naturalny stan to dzogczen.
a co z innymi tradycjami? czy wystepuje tam pojecie rdzennego lamy? << pytanie kieruje do zenkow, tych co podazaja therawada i i za innymi tradycjami... oprocz YB bo wiem ze tam cos takiego wystepuje, i w Karma Kagyu tez jest... ale jak to wyglada gdzie indziej?
edit:
no i w ningma
a co z innymi tradycjami? czy wystepuje tam pojecie rdzennego lamy? << pytanie kieruje do zenkow, tych co podazaja therawada i i za innymi tradycjami... oprocz YB bo wiem ze tam cos takiego wystepuje, i w Karma Kagyu tez jest... ale jak to wyglada gdzie indziej?
edit:
no i w ningma
- booker
- Posty: 10090
- Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Yungdrung Bön
- Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych
Re: Co was w buddyzmie denerwuje?
Zenki nie mają lam, im wystarczy że są lame. 8)jerez pisze:czy wystepuje tam pojecie rdzennego lamy? << pytanie kieruje do zenkow
Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
- jerez
- ex Moderator
- Posty: 993
- Rejestracja: wt lut 24, 2004 14:30
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: Sosnowiec
Re: Co was w buddyzmie denerwuje?
ales polecial... bo kumam ze lame w sensie znaczenia slowka angielskiego?booker pisze:Zenki nie mają lam, im wystarczy że są lame
- kunzang
- Admin
- Posty: 12729
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: Co was w buddyzmie denerwuje?
Witam
Siedzisz sobie przez dwie godziny dziennie wykonując jakąś praktykę przez x lat i znaczy to tyle, że powinien pojawić się efekt tej praktyki, jeżeli go nie ma, to - do Twego wyboru - albo wydaje się Tobie, że robisz dobrze tą praktykę, albo... robisz ją niewłaściwie tylko o tym nie wiesz :mrgreen:
Będzie trochę naokoło, z mej strony...
Znam istoty ludzkie, które potrafią siedzieć przez godzinę w pięciopunktowej pozycji bez najmniejszego ruchu i pytanie w związku z tym: co się dzieje z nimi faktycznie w tym czasie/?/.
To, że ktoś siedzi i widzą to inni, nic dla mnie nie znaczy - znaczy coś dla mnie to, co się dzieje z nimi po formalnej praktyce. Mogę wtedy - fantazjując - stwierdzić, czy praktykują, czy też nie. Bo to, czy siedzą - czy nie, to widać, ale owo widać, znaczy dla mnie tyle: nie wszystko to, co się nam jawi, jest tym, czym sie nam jawi.
Pozdrawiam
kunzang
ps
Pomijam tu kwestię integracji praktyki formalnej z tym, co ma miejsce po jej zakończeniu. Dwie godziny formalnej praktyki dziennie przez x lat powinno - niejako z automatu - zacząć się przekładać na naszą postawę /po zakończeniu sesji praktyki formalnej/.
Odniosłem to, do owego chłopaka z kagyu. Sprecyzuję.jerez pisze:w sensie czemu efekt byl prawie zaden? mieli zakaz gadulstwa czy jak?
Siedzisz sobie przez dwie godziny dziennie wykonując jakąś praktykę przez x lat i znaczy to tyle, że powinien pojawić się efekt tej praktyki, jeżeli go nie ma, to - do Twego wyboru - albo wydaje się Tobie, że robisz dobrze tą praktykę, albo... robisz ją niewłaściwie tylko o tym nie wiesz :mrgreen:
Będzie trochę naokoło, z mej strony...
Znam istoty ludzkie, które potrafią siedzieć przez godzinę w pięciopunktowej pozycji bez najmniejszego ruchu i pytanie w związku z tym: co się dzieje z nimi faktycznie w tym czasie/?/.
To, że ktoś siedzi i widzą to inni, nic dla mnie nie znaczy - znaczy coś dla mnie to, co się dzieje z nimi po formalnej praktyce. Mogę wtedy - fantazjując - stwierdzić, czy praktykują, czy też nie. Bo to, czy siedzą - czy nie, to widać, ale owo widać, znaczy dla mnie tyle: nie wszystko to, co się nam jawi, jest tym, czym sie nam jawi.
Pozdrawiam
kunzang
ps
Pomijam tu kwestię integracji praktyki formalnej z tym, co ma miejsce po jej zakończeniu. Dwie godziny formalnej praktyki dziennie przez x lat powinno - niejako z automatu - zacząć się przekładać na naszą postawę /po zakończeniu sesji praktyki formalnej/.
-
- użytkownik zbanowany
- Posty: 1169
- Rejestracja: ndz lip 09, 2006 15:26
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: #
Re: Co was w buddyzmie denerwuje?
No tak, wiem to. Byłem też na wątku Efci25 , który polecam ...booker pisze:No spoko Szaman.
Anyway, przyjęcie schronienia od danego tam Lamy (no pal niech będzie to Lama Ole) nie oznacza (w wadżrajanie), że staje się on Twoim Lamą. To nie jest tak.
... zoosce.zooska pisze:A czy rdzennym Lama nie jest czasami ten, który wprowadził praktykującego w naturalny stan?
A nie wiem, może i mam do tego podejście niczym dziewica przed rozdziewiczeniem, ale przyjęcie schronienia u danego lamy to dla mnie jednak w jakims sensie zawiązanie z nim jakiś związków, także z tym co reprezentuje, no i na serio, o ile Ole da się lubić, fajny z niego człowiek i w ogóle, to w kwestii przyjecia Schronienia, moje jestestwo gdzieś tam w środku dosyć emocjonalnie mówi też "NIE".Jest tak, że tradycyjnie Schronienie w Trzech Klejnotach przyjmowało się od nauczyciela. No jeżeli go nie było też można przyjąć, ale ogólnie było tak Budda dawał wszystkim schronienia. Więc były przyjmowane u nauczyciela. W sumie sprawa tradycji danej linii obecnie, bo Budda jak wiadomo passed away.
Więc - jak wpada Lama Ole a ty się zdecydowałeś że w ogóle chcesz się schronić w Buddzie,Dharmie i Sandze, to uczestniczysz (przytomnie) w tej małej ceremonii. Fakt, że dostaniesz później dyplomik, że przyjąłeś schronienie w linii Karma-Kagyu ale chyba członki Ci od tego nie poodpadają.
Mnie nie tyle o schronienie w Buddzie, Dharmie i Sandze w tym wszystkim chodzi ile w jednoczącym to wszystko Lamie i tym co "poniżej jego" (na Drzewie Schronienia). To sie może wydać dosyć pokretne, ale ja wczesniej zen praktykowałem i w jakims sensie w tych Trzech Klejnotach to ja się już wczesniej schroniłem.
Co więcej, znam osoby z innych linii tybetańskiego które przyjmowania Schronienia u niego odradzają, stawiając mu zarzut łamania związanych z nim ślubów. Mówimy chyba głównie o krytyce islamu, sprzecznej w ich mniemaniu z obecnymi w ich Schronieniu ślubie niekrytykowania innych ścieżek duchowego rozwoju. Samo dawane przez niego Schronienie mają te osoby więc za nieco okrojone. Ja sam nie do końca wiem co o tym sądzić bo tego nie zgłębiłem (przydałoby się dla wyjaśnienia tego wątek założyć), ale wystarczy mi bycie jakimś tam religioznawcą, żeby mnie ton jego niektórych niby to żartobliwych wypowiedzi odrzucał i do niego wystarczająco zniechęcał. Naprawdę bardziej mi juz pasi bardziej tradycyjny, w większym stopniu pozbawiony osobistych przekonań ton nauk innych nauczycieli.
No tak, dlatego też tam wyżej uwagę na ten temat zacząłem od ironicznych słów "By było zabawniej"booker pisze: Wiec tyle o schronieniu. Poza tym, jak robisz sobie praktykę wadżrajany to tam w tekstach cały czas przyjmujesz schronienie.
No pewnie że tak, po blessa poleciałem chętnie i pisałem tu przy innej okazji jak na mnie podziałał, sznureczek też se na pamiątkę wziąłem ... generalnie na mnie te bleessingi to fajnie działają, skąd bądź, kiedyś jak dostałem od znajomej pocztą splot mahakali z Kagyu Monlam w Indyjach to też przez kilka godzin byłem w "niebie" :mrgreen: Lungu wtedy akurat i tak nie było, Ole nie miał czasu, wysłucham go może z jego strony innym razem, bo jak pisałem, lubię go i nie widzę przeszkód, by na jego jeszcze kiedyś nie raz zobaczyć... a kto wie, może nawet po przekonaniu się do niego i to schronienie u niego wreszcie "odfajkować".booker pisze:No ale ceremonialnie blessa zawsze można possać i tradycyjnie przekazu na Nyndro wysłuchać. Po prostu - tradycyjnie.
No pewnie że tak, i luz.I jak teraz będzie Karmapa w Londynie to też przyjmę blessa, w ogóle pójdę na wykład itp - mimo że wadzrajany już nie praktykuję.
Rzecz zrozumiała. Z tymi naciskami to jest tak, że to ja mam swoje własne wrażenie, że swoisty monopol na "rząd dusz" jaki posiada w linii Karma Kagyu na Zachodzie Ole zaciemnia czasem jego przywiązanym do niego uczniom obraz tego, o czym Ty mi tutaj piszesz zupełnie naturalnie, sensownie i racjonalnie, bez tak zwanego "zapominania się".Ok, teraz Twój Lama.
Twój Lama to będzie, tkw. rdzenny kiedy TY się na niego zdecydujesz i decyzje podejmujesz Ty i tylko Ty. Więc jak ktoś robi naciski to znaczy, że chyba nie rozumie co to znaczy przyjąć rdzennego lamę. Poza tym, nawet jeżeli będziesz już miał rdzennego ale będziesz chciał zrobić np. Phowa, a Twój nauczyciel nie będzie miał przekazu - to Ci go nie da i trza będzie się dowlec do Lamy Ole, albo do kogoś innego, kto Ci poprowadzi tą praktykę. I to jest normalne.
-
- użytkownik zbanowany
- Posty: 1169
- Rejestracja: ndz lip 09, 2006 15:26
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: #
Re: Co was w buddyzmie denerwuje?
Dzięki, przy okazji, przywiodło mi to na myśl te oto nauki, nieco kurcze krótszeiwanxxx pisze:Zajrzyj do Sutry Surangamy (nie tylko VII rozdziału)Szaman pisze:Nauk mówiących o sposobach samych narodzin demonów nie znam żadnych, i przyznam, że bardzo i szczerze w związku nie tylko z tą sprawą ciekawym was wszystkich (tj. nie tylko kagyupów czy tybków, ale wszystkich tutejszych bywalców) wiedzy w tym temacie.
-
- użytkownik zbanowany
- Posty: 1169
- Rejestracja: ndz lip 09, 2006 15:26
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: #
Re: Co was w buddyzmie denerwuje?
No i przydaje się też potem niektórym jak ich/je pytają o znaczenie nadanego im wtedy imieniabooker pisze:Chyba raczej pamiąteczka bardziejjerez pisze:wow. to zupelnie jak akt chrztu w kk :shock:booker pisze:Fakt, że dostaniesz później dyplomik, że przyjąłeś schronienie w linii Karma-Kagyu ale chyba członki Ci od tego nie poodpadają.
Medytka jest schronieniowa i w ogóle fajnie jest.
-
- użytkownik zbanowany
- Posty: 1169
- Rejestracja: ndz lip 09, 2006 15:26
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: #
Re: Co was w buddyzmie denerwuje?
&karmapema pisze:Fanatyzm i "wiedzenie najlepiej".
O! I... skoro jesteś buddystką to musisz być idealna, "tworzysz sobie złą karmę" "?
Co Wy na to?
Myślę, że taka sobie. Tak się składa że jakiś czas temu ją z pewną osobą przerobiłem (doszły do tego nawet uwagi na temat gromadzenia zasługi i jej zaprzepaszczania) i chętnie podzielę się tutaj doświadczeniami. Scenariusz czy też scenopis radzenia sobie z taką osoba maluje się tak, że trzeba skończyć z subtelnie szyderzym patyczkowaniem sie z nią (jeśli miało takie wcześniej miejsce i nie poskutkowało) i trzeba ją po prostu wziąć za rękę i wyjść z nią z paradygmatu buddyjskiego na podwórko jesli nie ulicę i tam, w stosownym dla miejsca tonie wyperswadować jej czy to swój stosunek do tegoż to problemu, jeśli nie tejże to właśnie osoby, jeśli to ona jako główny problem w całej tej sprawie Ci się jawi.karmapema pisze:To taka niezła manipulacja ze strony innych, prawda?moi pisze:Tak - uwielbiam, jak ktoś do mnie tak mówikarmapema pisze:"tworzysz sobie złą karmę"
Najprawdopodobniej zszokowana Twym "wybuchem", wiedziona swym religijnym fanatyzmem i "wiedzeniem najlepiej" osoba ta na dalekiej od sakralnej, profanicznej przestrzeni podwórkowo-ulicznej nie poczuje się już werbalnie zbyt pewna siebie i będzie chciała w paradygmat buddyjski usilnie powrócić, pobiegnie do lokalnych władz sakralnych i tam będzie szukać swej sprawiedliwości. Ale nie należy się tym zrażać, należy wykorzystać element zaskoczenia i to, że pewnie nawet i buddyjska prawda jest po Twojej stronie i masz prawo do własnego zdania, i nalezy stać niemal bezczelnie na swoim stanowisku i choćby siłą za włosy osobę tę przy nim/sobie utrzymywać. Rzecz jasna, zrobi się małe larmo i zbiegnie się tłum, ale nie ma sie wtedy czym zrażać, bij ją dalej, możesz być pewna, że znajdą się w nim ludzie się z Tobą zgadzający. Osoba ta, zawiedziona ich "nieidealną buddyjską" postawą, czując się nieco zdradzona i zdezorientowana, zacznie im to zdradzenie jej a co za tym idzie i kolektywnych ideałów zarzucać, i będzie też coś może nawet z dwa albo może i trzy razy przebąkiwać machinalnie o swym odejściu, tak może dla szantażu jakby i czegoś tam wskurania, może dla swej męczeńskiej chwały ... ale tym również nie musisz się przejmować, zostanie niemal na pewno. Ty sama poniesiesz może nawet za swoje czyny konsekwencje większe niż ona, ale mówię Ci, że warto, bo będziesz tę osobe miała z głowy ... przynajmniej ja ją taką do dziś mam... niczym po...
... zabawieniu się w szamańskie czary mary.moi pisze:I co jeszcze mnie denerwuje - zabawa w czary mary
Rozumiem, że mniej asertywnej naturze kobiecej takie zachowanie może przyjść z trudem, ale może jednak dla spokoju własnego sumienia i swej ludzkiej godności, no po prostu dla zachowania szacunku dla samego siebie, pewne ofiary warto ponieść. Najwyżej, gdyby to wszystko było dla Ciebie naprawdę trudne, można nie wychodząc poza paradygmat buddyjski dać problematycznej osobie do myślenia zwróceniem jej uwagi na to, że ta Twoja rzeczona tworzona zła karma dojrzewa być może już właśnie w chwili jej manipulacyjnej zaczepki.
Niniejszym, dużo zdrowia i dobrej karmy (wszystkim) życzę, z cichą nadzieją, że moje twórczo metaforyczne w głównej swej mierze, lecz innej formy przybrać tu nie mogące rady na coś się komuś w przyszłości może zdadzą.
Szami
Re: Co was w buddyzmie denerwuje?
Ja bym to wrzucił do kącika poezji. :mrgreen:Szaman pisze:Myślę, że taka sobie. Tak się składa że jakiś czas temu ją z pewną osobą przerobiłem (doszły do tego nawet uwagi na temat gromadzenia zasługi i jej zaprzepaszczania) i chętnie podzielę się tutaj doświadczeniami. Scenariusz czy też scenopis radzenia sobie z taką osoba maluje się tak, że trzeba skończyć z subtelnie szyderzym patyczkowaniem sie z nią (jeśli miało takie wcześniej miejsce i nie poskutkowało) i trzeba ją po prostu wziąć za rękę i wyjść z nią z paradygmatu buddyjskiego na podwórko jesli nie ulicę i tam, w stosownym dla miejsca tonie wyperswadować jej czy to swój stosunek do tegoż to problemu, jeśli nie tejże to właśnie osoby, jeśli to ona jako główny problem w całej tej sprawie Ci się jawi.
Najprawdopodobniej zszokowana Twym "wybuchem", wiedziona swym religijnym fanatyzmem i "wiedzeniem najlepiej" osoba ta na dalekiej od sakralnej, profanicznej przestrzeni podwórkowo-ulicznej nie poczuje się już werbalnie zbyt pewna siebie i będzie chciała w paradygmat buddyjski usilnie powrócić, pobiegnie do lokalnych władz sakralnych i tam będzie szukać swej sprawiedliwości. Ale nie należy się tym zrażać, należy wykorzystać element zaskoczenia i to, że pewnie nawet i buddyjska prawda jest po Twojej stronie i masz prawo do własnego zdania, i nalezy stać niemal bezczelnie na swoim stanowisku i choćby siłą za włosy osobę tę przy nim/sobie utrzymywać. Rzecz jasna, zrobi się małe larmo i zbiegnie się tłum, ale nie ma sie wtedy czym zrażać, bij ją dalej, możesz być pewna, że znajdą się w nim ludzie się z Tobą zgadzający. Osoba ta, zawiedziona ich "nieidealną buddyjską" postawą, czując się nieco zdradzona i zdezorientowana, zacznie im to zdradzenie jej a co za tym idzie i kolektywnych ideałów zarzucać, i będzie też coś może nawet z dwa albo może i trzy razy przebąkiwać machinalnie o swym odejściu, tak może dla szantażu jakby i czegoś tam wskurania, może dla swej męczeńskiej chwały ... ale tym również nie musisz się przejmować, zostanie niemal na pewno. Ty sama poniesiesz może nawet za swoje czyny konsekwencje większe niż ona, ale mówię Ci, że warto, bo będziesz tę osobe miała z głowy ... przynajmniej ja ją taką do dziś mam... niczym po...
Pozdrawiam
Maverick
Przebywając na tym forum automatycznie daje świadectwo swojej ignorancji i niezrozumieniu nauk Buddy, tym samym moje słowa są nic nie warte.
Re: Co was w buddyzmie denerwuje?
przyznam się że zabrakło mi wykształcenia by zrozumieć cokolwiekJa bym to wrzucił do kącika poezji
wychwyciłem tylko słowa klucze:
- religijny fanatyzm
- szydercze patyczkowanie
- wyjść z paradygmatu na podwórko
- sakralna profaniczna przestrzeń podwórkowa
- małe larmo
- bij ją dalej
- przebąkiwać machinalnie
- męczeńska chwała
i najlepsza rada na końcu: "będziesz tę osobe miała z głowy "
szaman z całym szacunkiem, o czym ten bełkot?
- moi
- Posty: 4728
- Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
- Lokalizacja: Dolny Ślask
Re: Co was w buddyzmie denerwuje?
Przyłączam sie do pytania, tym bardziej,że zahaczasz o moją wypowiedź, Szamanie, dorabiając do niej niewiarygodny kontekst interpretacyjny :shock:zenza pisze:szaman z całym szacunkiem, o czym ten bełkot?
Pozdrawiam.m.
- kunzang
- Admin
- Posty: 12729
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: Co was w buddyzmie denerwuje?
Z całym szacunkiem, owo: ''bełkot'', proszę daruj sobie w przyszłości na tym forum. Podpinanie słowa ''szacunek'', pod imputowanie komuś bełkotu, to jazda personalna w białych rękawiczkach - lub jak wolisz, zagrywka socjotechniczna w ramach jazdy personalnej.zenza pisze:szaman z całym szacunkiem, o czym ten bełkot?
kunzang
- moi
- Posty: 4728
- Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
- Lokalizacja: Dolny Ślask
Re: Co was w buddyzmie denerwuje?
Ze słownika jęz. polskiego, hasło "bełkotać":kunzang pisze:bełkotu
1. pot. «mówić niewyraźnie, niezrozumiale; też: wydawać nieartykułowane dźwięki»
2. pot. «mówić coś w sposób niezrozumiały»
3. zob. bulgotać w zn. 3.
Rozumiem, ze to nieelegancko zwrócić się do kogoś w ten sposób, jednakże jest to - "w miarę" neutralne wyrażenie - w porównaniu z "gadać bzdury/ pierdoły/głupoty" itp. , które pojawiały się od czasu do czasu na forum w wersji "nieocenzurowanej"...
Pozdrawiam.m.
Re: Co was w buddyzmie denerwuje?
tak to właśnie miałem na myśli :lol: dzięki moimoi pisze:zob. bulgotać w zn. 3.
"nasze własne ciało i ciało innych w istocie nie są dwoma" (frag. modlitwa pokłonów)- o jakiej jeździe personalnej mówisz?kunzang pisze:to jazda personalna
pozdrawiam serdecznie
Re: Co was w buddyzmie denerwuje?
Nie no, bez przesady, wystarczy się skupić, czytać powoli i ze zrozumieniem.zenza pisze:szaman z całym szacunkiem, o czym ten bełkot?
Pozdrawiam
Maverick
Przebywając na tym forum automatycznie daje świadectwo swojej ignorancji i niezrozumieniu nauk Buddy, tym samym moje słowa są nic nie warte.
- kunzang
- Admin
- Posty: 12729
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: Co was w buddyzmie denerwuje?
Witam
Co do:
''(...) w porównaniu z "gadać bzdury/ pierdoły/głupoty" itp. , które pojawiały się od czasu do czasu na forum w wersji "nieocenzurowanej"... ''
Cóż, każdemu może się to zdarzyć, bywa jednak, że niektórym użytkownikom zdarza się to częściej i wtedy reaguję. Nie patrzę na użytkowników tego forum poprzez incydenty, ale poprzez całokształt ich wypowiedzi na tym forum.
Pozdrawiam
kunzang
Dziękuję za pouczenie Moi - serio I, będę miał na uwadze to, co napisałaś na ten temat.moi pisze:Rozumiem, ze to nieelegancko zwrócić się do kogoś w ten sposób, jednakże jest to - "w miarę" neutralne wyrażenie - w porównaniu z "gadać bzdury/ pierdoły/głupoty" itp. , które pojawiały się od czasu do czasu na forum w wersji "nieocenzurowanej"...
Co do:
''(...) w porównaniu z "gadać bzdury/ pierdoły/głupoty" itp. , które pojawiały się od czasu do czasu na forum w wersji "nieocenzurowanej"... ''
Cóż, każdemu może się to zdarzyć, bywa jednak, że niektórym użytkownikom zdarza się to częściej i wtedy reaguję. Nie patrzę na użytkowników tego forum poprzez incydenty, ale poprzez całokształt ich wypowiedzi na tym forum.
Pozdrawiam
kunzang
- booker
- Posty: 10090
- Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Yungdrung Bön
- Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych
Re: Co was w buddyzmie denerwuje?
Szaman, może ty mylisz albo mieszasz przyjęcie Schronienia i przyjęcia Samaja ?Szaman pisze: (...)a kto wie, może nawet po przekonaniu się do niego i to schronienie u niego wreszcie "odfajkować".
No właśnie - wydaje mi się iż to jest ta sama sytuacja, co z zachęcaniem do Samaja tylko, że w tym wypadku wzięta z drugiej strony (zniechęcaniem przez kogoś).Szaman pisze:znam osoby z innych linii tybetańskiego które przyjmowania Schronienia u niego odradzają, stawiając mu zarzut łamania związanych z nim ślubów.
Kto w końcu decyduje o przyjęciu samaja - Ty czy ktoś kto ładnie zachęca albo zniechęca ?
He no ale imiona wszyscy dostają wtedy takie same.Szaman pisze:przydaje się też potem niektórym jak ich/je pytają o znaczenie nadanego im wtedy imienia Wink
Chyba dopiero jak bierzesz Samaja dostajesz indywidualne imie (tak mi się wydaje).
Wiesz, nie wiem czy to Lama Ole zaciemnia, czy uczniowie sobie zaciemniają.Szaman pisze:Z tymi naciskami to jest tak, że to ja mam swoje własne wrażenie, że swoisty monopol na "rząd dusz" jaki posiada w linii Karma Kagyu na Zachodzie Ole zaciemnia czasem jego przywiązanym do niego uczniom obraz tego, o czym Ty mi tutaj piszesz zupełnie naturalnie, sensownie i racjonalnie, bez tak zwanego "zapominania się".
Nie jestem skory do oceniania tego.
Aczkolwiek w ścieżkach z silnym naciskiem na oddanie w kierunku nauczyciela na pewno warto się pilnować - w sensie tego iż granica między oddaniem a przywiązaniem może się zacierać. Jednakże spotkałem się z tekstem, w którym przywiązanie do nauczyciela określano jako wartościowe (w wadżrajanie).
Uczeń to nie jest baranek boży - w dalszym ciągu dysponuje narzędziem tkzw. "common sense" - zdrowego rozsądku, odpowiada za swoje czyny (chociażby karmicznie) i za swoje niepowodzenia albo jakieś "wąty" nie powinien obwiniać wszystkiego w około.
Często słyszę, że ludzie narzekają na to w jakim stylu naucza Lama Ole, albo Kaisen, albo Osho albo Papierz i do czego to doprowadza uczniów i ogólnie seria marudnych wykładów.
Na co to jest ? Róbmy swoją praktykę i dajmy robić ją innym. Cieszmy się ze swoich i z cudzych sukcesów, a na pewno gruda się rozluźni.
Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Re: Co was w buddyzmie denerwuje?
To chyba zależy od lamy. Z tego, co zauważyłem, to jak ja przyjmowałem Schronienie, to każdy dostawał inne imie.booker pisze:He no ale imiona wszyscy dostają wtedy takie same.
"Jeżeli żądza, gniew czy głupota się zwiększają to to, co praktykujesz nie jest buddyzmem" pewien mistrz zen
- booker
- Posty: 10090
- Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Yungdrung Bön
- Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych
Re: Co was w buddyzmie denerwuje?
Pewnie tak - ja schronienie od Lamy Ole przyjmowałem ze 2 lata temu.zyptse pisze: To chyba zależy od lamy. Z tego, co zauważyłem, to jak ja przyjmowałem Schronienie, to każdy dostawał inne imie.
Może wcześniej wszyscy dostawali różne imiona.
Ah sorki, kogoś może interesować źródło więc może podam.booker pisze: Jednakże spotkałem się z tekstem, w którym przywiązanie do nauczyciela określano jako wartościowe (w wadżrajanie).
PozdrawiamThrangu Rimpoche pisze: W tradycji wadżrajany ważną częścią drogi jest głębokie oddanie i zaufanie do mistrza – guru. W szkole Kagju jest to również bardzo istotne; mistrzem czyli lamą jest Karmapa. Przywiązanie do duchowego nauczyciela nie jest niczym negatywnym, w odróżnieniu od innych rodzajów przywiązania. Nie powoduje ono cierpienia, lecz pozwala je przezwyciężyć poprzez głębsze zrozumienie nauk. Kontakt z guru ułatwia praktykę i kieruje ją na najwłaściwsze tory. Oddanie w stosunku do duchowego nauczyciela pomaga utrzymać umysł niepodzielnym; jest podstawą, ciałem medytacji.
Z książki "Świadomość zwyczajna, świadomość przebudzona." str.19
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
- jerez
- ex Moderator
- Posty: 993
- Rejestracja: wt lut 24, 2004 14:30
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: Sosnowiec
Re: Co was w buddyzmie denerwuje?
czolem
jerez
ale ... pisales o :kunzang pisze:Odniosłem to, do owego chłopaka z kagyu. Sprecyzuję.
no i ja pytam o tych kilku amerykan... nie o hipotetyczna sytuacja ktora dalej opisales i pod ktora sie podpisuje tzn pod tym :Kiedyś, Tenzin Wangyal Rinpocze opowiadał o kilku amerykanach, którzy odbyli trzyletnie odosobnienie w kanadzie pod okiem tybetańskiego lamy..... (ciach az do konca)
pozdrawiamkunzang pisze:To, że ktoś siedzi i widzą to inni, nic dla mnie nie znaczy - znaczy coś dla mnie to, co się dzieje z nimi po formalnej praktyce.
jerez
- jerez
- ex Moderator
- Posty: 993
- Rejestracja: wt lut 24, 2004 14:30
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: Sosnowiec
Re: Co was w buddyzmie denerwuje?
ja bym i tak rozroznil oddanie (por. zaufanie) od fanatycznego oddania (por. ubieranie sie w bojowki jak ole i jego slepe nasladownictwo. ps. przepraszam , jesli kogos to urazilo, za wykorzystanie przykladu olego. takie zachowanie zdaza sie w kazdej tradycji)booker pisze:Thrangu Rimpoche napisał/a:
W tradycji wadżrajany ważną częścią drogi jest głębokie oddanie i zaufanie do mistrza – guru. W szkole Kagju jest to również bardzo istotne; mistrzem czyli lamą jest Karmapa. Przywiązanie do duchowego nauczyciela nie jest niczym negatywnym, w odróżnieniu od innych rodzajów przywiązania. Nie powoduje ono cierpienia, lecz pozwala je przezwyciężyć poprzez głębsze zrozumienie nauk. Kontakt z guru ułatwia praktykę i kieruje ją na najwłaściwsze tory. Oddanie w stosunku do duchowego nauczyciela pomaga utrzymać umysł niepodzielnym; jest podstawą, ciałem medytacji.
Z książki "Świadomość zwyczajna, świadomość przebudzona." str.19
- kunzang
- Admin
- Posty: 12729
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: Co was w buddyzmie denerwuje?
Witam
Człowiek, który to opowiadał T.W.R. stwierdził, że po tym odosobnieniu stał się ekspertem od starych amerykańskich filmów, ale jego praktyka nie posunęła się o krok - był rozżalony i uważał, że stracił trzy lata życia.
Pozdrawiam
kunzang
Ok. Nie zrozumiałem Ciebie.jerez pisze:no i ja pytam o tych kilku amerykan...
Powinni ograniczyć rozmowy do minimum i skupić się także na praktyce pomiędzy sesjami formalnymi. Stało się tak, że nie bardzo wiedząc co mają robić między owymi sesjami, zaczęli dyskutować o filmach, gdzie nakręcali się emocjonalnie - już rozsądniejsze byłyby dyskusje o dharmie, jak dla mnie. No i tym sposobem sesje formalne, stały się przerwami w dyskusjach. A praktyki podczas sesji zaczęli owi ludzie wykonywać dosłownie w formalny sposób.jerez pisze:w sensie czemu efekt byl prawie zaden? mieli zakaz gadulstwa czy jak?
Człowiek, który to opowiadał T.W.R. stwierdził, że po tym odosobnieniu stał się ekspertem od starych amerykańskich filmów, ale jego praktyka nie posunęła się o krok - był rozżalony i uważał, że stracił trzy lata życia.
Pozdrawiam
kunzang
- jerez
- ex Moderator
- Posty: 993
- Rejestracja: wt lut 24, 2004 14:30
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: Sosnowiec
Re: Co was w buddyzmie denerwuje?
a to nie jest tak, ze mozna gadac o starych amerykanskich filmach, ale caly czas kontynuowac praktyke (nieformalnie)? tzn. wydaje mi sie ze sie rozpraszali bezsensownie, i w tym kontekscie nie jest istotne czy gadali o filmach, o samochodach czy o dharmie, bo jesli nie kontynuowali - nie starali sie nie stracic rezultatu medytacji - to nic dziwnego ze stracili 3 lata.
poza tym moze praktyki zle wykonywal ten czlowiek, co tez jest mozliwe...
no i przede wszystkim skoro nie zauwazal postepow to czemu nie rozmawial z tym tybetanskim lama? i czemu lama tego tez nie zauwazyl? to bez sensu...
poza tym moze praktyki zle wykonywal ten czlowiek, co tez jest mozliwe...
no i przede wszystkim skoro nie zauwazal postepow to czemu nie rozmawial z tym tybetanskim lama? i czemu lama tego tez nie zauwazyl? to bez sensu...
- kunzang
- Admin
- Posty: 12729
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: Co was w buddyzmie denerwuje?
Witam
Jednak, jeżeli decydujesz się na trzyletnie odosobnienie, to nieporozumieniem jest wpuszczanie się w dyskusje o filmach, czy generalnie wchodzenie w dyskusje na tzw tematy światowe. Po to udajesz się na trzyletnie odosobnienie, by ''odcinając się'' od świata skupić się na ścieżce.
Pozdrawiam
kunzang
I tak i nie. Jeżeli wiesz jak to zrobić - tak. Jeżeli nie wiesz jak to zrobić - nie.jerez pisze:a to nie jest tak, ze mozna gadac o starych amerykanskich filmach, ale caly czas kontynuowac praktyke (nieformalnie)?
Jednak, jeżeli decydujesz się na trzyletnie odosobnienie, to nieporozumieniem jest wpuszczanie się w dyskusje o filmach, czy generalnie wchodzenie w dyskusje na tzw tematy światowe. Po to udajesz się na trzyletnie odosobnienie, by ''odcinając się'' od świata skupić się na ścieżce.
W tym rzecz.jerez pisze:(...) bo jesli nie kontynuowali - nie starali sie nie stracic rezultatu medytacji - to nic dziwnego ze stracili 3 lata.
Możliwe.jerez pisze:poza tym moze praktyki zle wykonywal ten czlowiek, co tez jest mozliwe...
Nie wiem.jerez pisze:no i przede wszystkim skoro nie zauwazal postepow to czemu nie rozmawial z tym tybetanskim lama? i czemu lama tego tez nie zauwazyl? (...)
Pozdrawiam
kunzang