jw pisze:Skoro sens ludzkiego życia pozostaje poza naszym ludzkim doświadczeniem, to dlaczego miałbym go chronić i na nim polegać? Dlaczego miałbym w niego wierzyć i być przekonanym, że faktycznie coś takiego istnieje?
Brak precyzji w moich słowach, za co przepraszam.
Chodziło mi o to, że PEŁNE zrozumienie sensu ludzkiego istnienia nie jest możliwe, dlatego w każdym ludzkim życiu jest miejsce dla pewnego rodzaju ...tajemnicy (?).
Jeżeli naprawdę jest tak, że potrafisz w pełni, bez ryzyka błędu, określić sens własnych działań, ich wewnętrznych i zewnętrznych uwarunkowań, itd - to cóż...mogę tyko pozazdrościć tej pewności, Jakkolwiek nie do końca dam wiarę takiemu przekonaniu, takiej postawie.
jw pisze:Jaki miałby to być sens, którego znaczenia nie znam? W jaki sposób miałbym wierzyć w coś, o czym nie mam nawet mglistego pojęcia?
Jak sądzisz ,jaki procent swojej wiedzy używasz w ocenie sensu swojego życia, tego ,co Ci się przydarza? - 1%, 2%, 10%? (podobno 'świadomie" używamy tylko 7% swojego mózgu, a to i tak tylko w porywach;) )..to tylko część wątpliwości, które pojawiają się przy pytaniu o to, jaki jest sens ludzkiego działania, życia, cierpienia itd...Można oczywiście powiedzieć, ze ten sens polega tu na uwolnieniu siebie i innych od cierpienia (o czym jak słusznie zauważył Abgal mówi Pierwsza Szlachetna Prawda)..jednakże podobno Budda nie udzielił swoim uczniom odpowiedzi na pytanie o przyczynę pojawienia się cierpienia...jak więc my możemy uzurpować sobie prawo do tej wiedzy? To jest właśnie ten obszar, którego nie sposób dotknąć z pozycji ludzkiej egzystencji, jak sądzę.
jw pisze:Popatrz na kata z Einsatzgruppe, który strzelając w głowę swojej ofierze śmieje się. Ta sytuacja jest w jego poczuciu czymś zabawnym, przyjemnym. Nie traktuej jej jak nieszczęścia. Jeżeli egzekutor nie jest świadom ogromu nieszczęścia ani tego, co robi an itego, co odczuwa jego ofiara, oznacza to, że ogrom nieszczęścia może również podlegać subiektywnej ocenie, stopniowaniu itp... Co nie zmienia faktu, że dla mnie ogromem nieszczęścia dotknięci są wszyscy uczestnicy tego zdarzenia.
Więc właśnie - nieszczęście nadal będzie tu tym samym nieszczęściem bez względu na to, czy nadamy mu słowami takie, czy inne znaczenie i czy ten kat będzie miał tę świadomość, czy tez nie...Nie sadze, aby dla ludzi na fotografii miało to już jakieś znaczenie. Dla nas oczywiście tak, jednakże przy ocenie tego typu sytuacji warto pamiętać też o tym,że nawet w największym tyglu wojennego okrucieństwa pojawiał się ten element "ludzkiej natury", który ratował ludzkie życie, często w sposób irracjonalny, wbrew wszystkiemu - o tym właśnie opowiada "Dziecko Noego". To są dla mnie wyraźniejsze wskazówki na przyszłość, niż próba zrozumienia i unikania błędów popełnianych w przeszłości przez ludzkość...Jak być ludzkim, gdy nie sposób myśleć, odczuwać, żyć.. i czy jeszcze można - Schmidt twierdzi, że tak. I ja mu wierzę.
Jak wspomniałem, uważam, że człowiek zamiast polegać na jakichś tajemnicach egzystencji i cierpienia, powinien sam nadać znaczenie swojemu życiu. Takie znaczenie, które byłoby dla niego zrozumiałe, żeby zawsze orientował się w tym co robi i w jakim celu.
To nie są tajemnice egzystencji, tylko pokora przed tym, czego nie sposób wytłumaczyć słowami...Znaczenia oczywiście nadajemy sami,w sposób właściwy i odpowiedni dla naszego własnego doświadczenia, poziomu wrażliwości, wiedzy, itd. Ale warto o tym pamiętać,ze jest to tyko jeden z wielu sposobów uporządkowania wizji świata, która tak naprawde nie podlega uporządkowaniu...Przykładanie swojej własnej miary jest tylko użytecznym narzędziem, ale nie wytłumaczy wszystkiego, co się nam w życiu przytrafia.
m.