Kontynuujmy więc ten temat.
Moje rozumienie skąd się wzięła poprzedzająca dharma w tym życiu: już w łonie, gdzie mózg ukształtował się na tyle aby umysł mógł z odbierać iluzoryczne formy, zwane procesem emocjonalno-mentalnym. Zanim powstała forma-ciała w umyśle zostały zgromadzone zjawiska z okresu pomiędzy śmiercią a narodzinami. Jak śpisz, również są one produkowane, tak więc generalnie to trwa bez ustanku.
Stan umysłu podobnie jak gdy śpimy, również w okresie między śmiercią a narodzinami, do teraz na jawie, to "śnienie" (brak przytomności, znikoma przytomność, niewykształcony "awareness"). Oznaką (ale nie determinującą) rozwijania tej przytomności są świadome sny, to znaczy "pokapowanie się" podczas spania, iż przeżywa się śnienie.W pełni rozwinięta przytomność manifestuje się zarówno podczas śnienia jak i na jawie.Niestety podczas jawy, umysł dalej przebywa w tym otępiałym stanie, postrzegania własnych iluzorycznych manifestacji-produktów myślowo-emocjonalnych (dharm) , jako rzeczywistych, natomiast one, są warunkiem powstawania instrumentu zwanego "świadomością mentalną", "zmysłem mentalnym", dodatkowo zaś, w tym momencie do tego równolegle dokładają się wrażenia docierające poprzez świadomość, będąca skupieniem pozostałych pięciu zmysłów (wzrok,słuch,smak,zapach,dotyk). Tak więc mamy świadomość pamięci, stworzoną przez poprzednie działania, świadomość mentalną umysłu, tworzoną przez jego produkty, oraz 5 z ciała. Razem tworzą gniota zwanego po prostu "świadomością ja". Możliwe jest uzyskanie, czy stworzenie jeszcze kolejnego składnika świadomości (składnika przebudzenia, Bodhicitta, pewnie jeszcze inne tez można wzbudzić, oraz funkcja świadomości mogąca sama się rozpoznać) poprzez praktykowanie Drogi.W taki sposób świadomość powstaje i rozpada się na bazie warunków.
Umysł każdej istoty błąka się, dopóki nie ocknie się z cierpienia przywiązywania do własnych tworów-dharm, które nie są trwałe i ciągle się rozpadają powodując utratę. Jednak "to" co postrzega te procesy, to jest po prostu przytomność umysłu,podobna przestrzeni czystego nieba, w którym one się rozgrywają przelatując jak chmurki, czarne-i-białe, życie-i-śmierć, moje-i-twoje. Główny kłopot jest z tym, że poprzez małą uważność, przegapiamy moment pomiedzy kreowaniem dharm a nadawaniem im istoty-znaczenia. Z tego rozpoczyna się cała manifestacja, którą nazywamy sobą, oraz to-co-lubimy, to-kogo-nie-lubimy, to-kim-jesteśmy i to jakimi-rzeczy-są.Rozpoczyna się pielęgnowanie nawyku chwytania, który jest podstawą zradzania, jego druga strona to odpychanie.
Żeby się z tego otrząsnąć, można posłużyć się do pewnego momentu rozumowaniem doktryny. Jednak bez medytacji i wykorzystania możliwości jakie niesie, czyli uspokojenia umysłu na codzień, dharmy zapitalają w takim tempie, że nie ma się jak pokapować o co biega. W buddyzmie dodatkowo przyjmujemy schronienie w Buddzie. Oznacza to z jednej strony schronienie w nauczycielu Sakjamunim, z drugiej zaś otwarcie się na naturalny potencjał osiągnięcia przebudzenia, kolejne więc schronienie, które do tego prowadzi to Dharma (Nauki) , oraz przyjaciele, którzy towarzyszą na na drodze.
Sam umysł, to warto wspomnieć, jest pusty, to znaczy nie posiada swojej istoty i tak samo jak wszystko to co produkuje-projektuje "mnie, ciebie, Kaczyńskiego" (czyli to co sadzę na temat, mnie, ciebie oraz Kaczyńskiego, poprzez moje uwarunkowania, przeszłość, zaciemnienia, chwytliwość i odpychanie, wyobrażenia oraz praktykę) i nie jest czymś rzeczywistym, co się "posiada". Dlaczego jest pusty, dlatego, że obecnie to co czytasz, kreuje grę zjawisk w Twoim umyśle więc tak naprawdę nie pozwala i nigdy nie pozwoli poznać umysłu,czy natury umysłu, ale tylko to co on produkuje.
Co do zjawisk (dharm) to warto chyba wspomnieć iż ten uwarunkowany świat, nasze ciała, świadomości, smutki i radości, to również pozbawione własnej istoty zjawiska. Umysł dodatkowo oprócz tego że jest pusty (nie ma swojej istoty, nie ma ograniczeń, nigdy się nie "przepełnia" jest wiec niewyczerpany-i-bez-granic) i przejrzysty (to jest przenośnia mówiąca iż jest w stanie postrzegać to co się w nim wydarza-dzieje) jest również świetlisty, to znaczy, że może wszystko produkować (jednak zawsze się to będzie rozpadać).
Na przykład sto złotych nie jest w stanie się sama zrobić. Po pierwsze potrzebuje poprzedniej dharmy-braku-srodka-platniczego, to wraca do umysłu, który nada jej mentalną formę, po drugie ciała, które fizycznie ukształtuje stówę. Jak już będzie dostępna fizycznie, wówczas można się będzie do niej przywiązać i robić wiele głupich rzeczy doświadczając związanego z tym cierpienia. Jednak wcześniej potrzebuje to świata, w którym będzie się to wydarzać - i otośmy. Pan Kaczy, jest tym za kogo się uważa, i tym kogo z siebie zrobił - czyli tym kogo my wyprojektowaliśmy sennymi wiązaniami zjawisk w naszym umyśle które postrzegamy jako prawdziwe-i-mające-istotę. Gdy ktoś powie Kaczy, to w zależności od warunków albo usta unoszą się nam w banana, albo nam "zwisa" albo szlag nas trafia,
![żart ;)](./images/smilies/msn-wink.gif)
Pozdrawiam
/M