Mimo wszystko, powiało optymizmemmiluszka pisze:A zatem tulku odradzali się jako mężczyźni, gdyż zgodnie z tybetańskim buddyzmem, nauczyciel pojawia się w takiej formie, by zaspokoić potrzeby uczniów. Teraz jednak, jak zapewniają współcześni lamowie, możemy oczekiwać wzrostu liczby żeńskich inkarnacji, gdyż zachodni adepci buddyzmu chętnie i bez uprzedzeń słuchają kobiet.
Wydaje mi się też, ze nie tylko ja odczuwam ten brak nauk ze strony kobiet, ze nie jest to efekt mojego uprzedzenia (takiego samego,z jakim co poniektórzy mężczyźni podchodzą do kobiet- nauczycielek)...Długo nad tym się zastanawiałam i wydaje mi się, że jest pewna część doświadczeń, które jednak nie będą dostępne dla mężczyzn ( chociażby te związane z macierzyństwem, itp). Ich kontynuację i rozwinięcie w postaci stosownych nauk i praktyk również należałoby chyba szukać bardziej u kobiet - nauczycielek, niż u mężczyzn. Nie jest to kwestia "stałego "przypisywania pewnych ról życiowych, ale..bo ja wiem - większego zrozumienia pewnych stanów i sytuacji, których mogę oczekiwać bardziej od kobiet właśnie, niż mężczyzn.Po prostu bardzo ułatwiałoby to sprawę tłumaczenia pewnych sytuacji, które zdarzają się tylko kobietom. (Nie wiem, czy jasno się wyraziłam, ale ja taki brak właśnie odczuwam)
Pozdrawiam.m.