Witam
GatoNegro pisze:Sądzę że współczucie powinniśmy okazywać oprawcom jak i ofiarom tego zamachu, ponieważ od bycia cierpiącym a stwarzającym cierpienie jest cienka granica.
Dokładnie
A mocą, dzięki której Guru Rinpocze /i nie tylko On/ był w stanie wprowadzać tzw demony na ścieżkę, jest Bodhiczitta /współczucie/ - bez Niej, nie jest to możliwym, można je co najwyżej obłaskawić, a do tego wystarczą praktyki szamańskie.
I jeszcze odnośnie strażników, cytacik:
''Ogólnie mówiąc są dwa rodzaje strażników. Mogą oni być światowi ze swej natury (`jig-rten-pa`i srung-ma). Te istoty, pomniejsze bóstwa lub duchy zostały nawrócone na ścieżkę dharmy przez Buddę lub innych wielkich mistrzów. Są one czującymi istotami tak jak my, ciągle krążącymi w samsarze. Chociaż mogą być bardzo potężne i wiele wiedzące w pewnych dziedzinach, nie są one ani wszechpotężne ani wszechwiedzące. Ich moc i wiedza mają swoje ograniczenia. Kiedykolwiek lama lub praktykujący wzywa je, odprawiając Rytuał Strażników, musi uważać aby odpowiednio dobrać w medytacji właściwą formę czy też manifestację mocy bóstwa i złożyć ofiary, rzeczywiste lub zwizualizowane w umyśle, przygotowane uprzednio w celu ich przywołania. Strażnik lub inaczej sungma jest związany przysięgą (dam-can) aby ochraniać nauki i ich praktykujących, ale w orszaku każdego Sungmy jest wiele Dregpa, agresywnych i aroganckich duchów, które łatwo wpadają w gniew i atakują, gdy są niewłaściwie traktowane. Dlatego w szczególności ci "poddani" muszą być obłaskawieni, a nawet przekupieni poprzez ofiary (mchod-pa, skt. pudża). Dopiero po przyjęciu tych ofiar z zadowoleniem i satysfakcją, są one znowu zmobilizowane (`chol-ba) przez praktykujących do wykonywania ochronnych zadań, do których się wcześniej zobowiązały. Modlitwy pojedynczych praktykujących nie są wystarczające. Ci strażnicy i duchy im podległe nie są oświeconymi istotami, dlatego muszą być przekupywane i nakłaniene do podtrzymywania swoich przyrzeczeń nawet poprzez groźbę. Jest to wymiana energii pomiędzy praktykującym i światem duchów - dawanie darów i ofiar ze strony praktykującego, skutkujące wykonywaniem zadań ze strony strażników. Znajduje to swoje odbicie w słowach Liturgii Rytu Strażników.
Innym rodzajem strażnika jest typ pozaziemski lub istniejący poza światem (`jig-rten las `das-pa`i srung-ma). Taki strażnik nie jest jakimś gorszym bogiem lub duchem pokonanym i nawróconym na dharmę i związanym pod przymusem przysięgą ale manifestacją lub duchem (sprul-pa) oświeconej istoty.Taka istota nie potrzebuje być przekupywana ofiarami aby zachowywać się odpowiednio i dla pożytku ludzkości, ponieważ od niepamiętnych czasów jest ona aktywną manifestacją oświeconego współczucia. Wszyscy Buddowie i wielcy bodhisattwowie posiedli zdolność stwarzania i emanowania takich, mających duchową naturę, strażników. Jednak w związku z taką manifestacją oświeconej świadomości, praktykujący czyni ofiary w ten sam sposób jak wobec światowych Strażników. Praktyka ta jest dla własnego pożytku w okresie rozwoju duchowego. Budda lub oświecony strażnik nie potrzebuje naszych ofiar. Szczodrość (sbyin-pa) jest pierwszą spośród Dziesięciu Doskonałości (phar phyin bcu) i nie ma lepszej drogi do nagromadzenia zasługi karmicznej niż poprzez hojność.''
''The Healing Practice of Sidpa Gyalmo'' /Praktyka uzdrawiająca Sipa Dzialmo/ John Reynolds
Więcej -
TUTAJ
Pozdrawiam
![kunzang :14:](./images/smilies/14.gif)