Chciałbym bardzo poruszyć następujący temat; kwestię podejścia do sutr mahajanistycznych przez współczesnych buddystów. Pojawiają się tutaj - dla mnie - pewne nieprzekraczalne niejasności, które można wziąć tylko na wiarę. Czytałem sporo, ale dosyć pobieżnie, bo internetowo, o postrzeganiu sutr mahajanistycznych. Spotkałem się z tezami, że np. leżały one jakiś czas w świecie nagów...że zostały wyłożone przez Buddę (czy raczej położone) w taki sposób, ponieważ ludzie nie byli gotowi na ich przyswojenie.
Prowadzi to do często używanego przez nauczycieli (vide Seung Sahn SSN) poglądu-konstruktu, który umiejscawia przestrzeń "Hinajany" na początku ścieżki, dalej otwierając praktyka na poziom Mahajany, i w końcu (słowami Seung Sahna) na zen. Podobne konstrukcje uskuteczniane są w szkołach tybetańskich; tutaj Wadżrajana czy Dzogczen umiejscawiane są na samym szczycie. Uderza mnie ideologiczność tego zestawienia. Po co w ogóle takowe rozpowszechniać? Są to wtórne, wobec Dharmy Buddy, wewnętrzne dla buddyzmu ideologie, które ów buddyzm zagęszczają treściami, których skuteczność i prawdziwość są dla mnie dyskusyjne. Zastanawiając się nad źródłosłowem terminu "Hinajana" również dochodzę do wniosku, że jest to zabieg ideologiczny (Gorszy Wóz). Tego rodzaju ideologiczne, a więc arbitralne założenia ukryte są gęsto w buddyjskiej historii. Jako takie, mogą być dla mnie wyłącznie przedmiotem wiary, zaakceptowania, przyjęcia. Wielu początkujących w sposób nieświadomy dokonuje takiej akceptacji; gdyby każdy początkujący został postawiony wobec historycznych dylematów związanych z powstaniem Mahajany, czy podjąłby te same decyzje? Czy nie należy dopuścić myśli, że w pewnym momencie zgraja ideologów chlupnęła głęboko w myślenie i dopuściła się retorycznych działalności, skutkującej podzieleniem Sangi? Czy wobec tego nie należy dopuścić myśli dalszej; iż dyskurs Mahajany (używam słów dyskurs, ideologia, aby podkreślić odrębność takich działalności od działalności Buddy) jest obciążony splamieniami, które zmieszały się z reformizmem, który Mahajanę ukonstytuował?
Jak wyznawcy Mahajany konfrontują się z tymi kwestiami? Z kwestią, iż akceptując opowieści o przebywaniu Sutr Mahajany w sferze nagów dokonuje się pewien, często nieujawiony skok wiary? Podobnie z przyjęciem poglądu o kumulatywności pojazdów (Hinajana, Mahajana, Zen, albo Hinajana, Mahajana, Wadżrajana) i ich aktywnym, werbalnym utrzymywaniem.
Niżej przytaczam cytat stąd: http://theravada.i.mahajana.net/Tipitaka.pdf który podnosi te kwestie:
Budda nigdy nie nauczał ani medytacji vipassany ani medytacji transcendentalnej ani medytacji
dynamicznej. Nigdy nie instruował mnichów aby poszukiwali dotyku powietrza na nozdrzach. Nigdy
nikogo nie instruował aby poszukiwać uczuć w poruszeniach powłok brzusznych, nigdy nie nazywał tego
ruchu
uczuciem (VEDANA), nigdy nie uczył że uczucia powstaja na bazie uformowań (SANKHARA)
.
Nigdy nie uczył że ta Dhamma jest do praktykowania dla kogoś kto jej ani nie zna, ani nie rozumie ani nie
ma pojęcia co konkretnie prowadzi do Nibbany. Nigdy nie twierdził, że to medytacja i uzyskany podczas
niej jakiś "wgląd" warunkuje postęp na ścieżce. Nigdy nie nakazywał wegetarianizmu, nacjonalizmu,
ślepego posłuszeństwa nauczycielowi czy religijnej wiary.
Współcześnie praktykowanie buddyzmu kojarzy się głównie z rytuałem i medytacją, a co gorsze,
wyłącznie z poszukiwaniem przyjemności, ekstatycznych doznań.
Podobne wątpliwości zawarte są w przedmowie do tej sutty, mianowicie zachowania mnicha Aritthy: http://sasana.wikidot.com/sn-54-06-vil
W świetle tych słów odnoszę wrażenie, że wiele praktyk na łonie mahajany podpada pod to, co było pomysłem Aritthy, a co zostało jasno potępione przez Buddhę. Jak odnieść się do wyrastających z tego wątpliwości? Można przyjąć, że Buddha, z uwagi na słuchaczy, próbował odwieść ich od takich praktyk (co zgodne jest z poglądem o kumulatywności Wozów), albo, że Buddha po prostu uznał, że są one niewłaściwe, koniec kropka.
Liczę na pogłębioną rozmowę, pozdrawiam w Dharmie/Dhammie
