
Może jest to trochę idealistyczne podejście, ale cały czas przekonuję się, że warto wychodzić z takiego założenia. Nawet pozornie bezsensowne czyny mogą być nauczaniem. Pamiętam jak byłem na retricie Chan z Chi Chernem Fashi, pewnego razu Mistrz postanowił poprowadzić rozgrzewkę i podczas mówienia o tym jak się rozciągać i pochylać, w pewnym momencie dotarło do mnie, że Mistrz równie dobrze może mówić teraz o tym jak trenować umysł i jak powinna wyglądać medytacja. Co ciekawe, nie były to tylko moje spostrzeżenia, po retricie pewna pani powiedziała mi to samo.