Jestem Rafał, od jakiegoś czasu pochłonął mnie buddyzm!
![Wesoly :)](./images/smilies/smile.gif)
![żart ;)](./images/smilies/msn-wink.gif)
Zacznijmy od tła
![Wesoly :)](./images/smilies/smile.gif)
![żart ;)](./images/smilies/msn-wink.gif)
![Wesoly :)](./images/smilies/smile.gif)
Od czego powinienem zacząć? Co proponujecie?
Moderator: forum e-budda team
- zapoznać się ogólnie z tym poprzez co chcesz się rozwijać /zobaczyć, czy to jest dla Ciebie to/nemokamai pisze:Od czego powinienem zacząć? Co proponujecie?
Lo'tsa'wa pisze:A co studiujesz? Oglądałeś "Bartona Finka" ?
To bardzo dobry filmBloo pisze:Lo'tsa'wa pisze:A co studiujesz? Oglądałeś "Bartona Finka" ?
Ja widziałem. Co ma to wspólnego z czymkolwiek?
Ta, i tapeta sama się odkleja...LewKanapowy pisze:To bardzo dobry filmBloo pisze:Lo'tsa'wa pisze:A co studiujesz? Oglądałeś "Bartona Finka" ?
Ja widziałem. Co ma to wspólnego z czymkolwiek?
Z mojego punktu widzenia buddyzm tybetański wymaga poświęcenia dużej ilości czasu którego aktualnie nie mam; jest bardzo.. barwny, rozległy, filozoficzny, "z rozmachem", mnóstwo postaci/buddów/mistrzów, mnóstwo aspektów, energii, "przypowieści", multum praktyk, szkół... Dla mnie cały system jest nieco chaotyczny, chociaż może ktoś inny powiedziałby, że jest duża swoboda wyboru. Podobne stereotypy mam względem bonusuru pisze: a ja się ocieram o tematu buddyzm od jakiegoś czasu - znam kogoś kto praktykuje i zazdroszczę wiary, jakiejś takiej siły hm, ale nie śmiem pytać tej osoby o.. wskazówki, bo raz już zostalam zastopowana i wiem, że chyba nie mogę, zresztą teraz i tak nie mam możliwości rozmowy, muszę sobie radzić sama. ale do rzeczy.
buddyzm w sieci - przeglądałam pobieżnie jakieś strony, ale to forum odkryłam dopiero teraz i - przyznaję się bez bicia, że nie przeczytałam wszystkich wątków, a niecierpliwość każe mi zadać pytanie, które na pewno już padło - skąd wiedzieliście, że to np. ma być buddyzm tybetański albo buddyzm zen, bon czy jeszcze coś innego. Widziałam odpowiedzi, że trzeba próbować, porównywać, ale - to chyba nie jest po prostu analiza, ale coś wiecej. Co jeszcze braliście pod uwagę?
Wybierz to co Ci bardziej pasuje. Nie da się tego jakoś opisać. Wszystko zalezy od tego jakie wolisz podejście. a) wszystko opisane jak w naukowej instrukcji (Theravada) b)praktyka jest najważniejsza i tylko tak możesz zdobyć jakąś prawdziwą wiedzę (Zen) c) dużo metafor, praktyk i sporo folkloru (Tybet). To są oczywiście bardzo skrócone i uogólnione opisy, ale jakoś od tego można zacząć wychodzić.suru pisze:skąd wiedzieliście, że to np. ma być buddyzm tybetański albo buddyzm zen, bon czy jeszcze coś innego.
Tak, możesz swobodnie wziąć udział w tych warsztatach. Możesz nic nie wiedzieć - te warsztaty są właśnie po to, by można było się dowiedziećsuru pisze:I jeszcze jedno pytanie, wiem, że powinno paść w innym miejscu, ale nie chcę... zajmować zbyt wiele miejsca. Czy... ktoś tak przypadkowy jak ja i nic nie wiedzący mógłby... wziąć udział w warsztatach Schronienie w Tradycji Jungdrung Bon (to własnie mnie interesuje...), one będą w grudniu w Warszawie. czy warsztaty są dla osób, które już coś wiedzą, hm np. już praktykowały medytowały... cokolwiek.
Jeżeli nie czytałeś ''Świat buddyzmu tybetańskiego'' XIV Dalajlama Tenzin Giaco, to polecam - wg mnie ta książka daje podstawę do uporządkowania sobie tego, co nazywamy ''Buddyzmem Tybetańskim'' i choć wprawdzie jest to rozpatrywane poprzez pryzmat szkoły Gelugpa niemniej w pozostałych szkołach systematyka nauk wygląda podobnie.Lo'tsa'wa pisze:Z mojego punktu widzenia buddyzm tybetański wymaga poświęcenia dużej ilości czasu którego aktualnie nie mam; jest bardzo.. barwny, rozległy, filozoficzny, "z rozmachem", mnóstwo postaci/buddów/mistrzów, mnóstwo aspektów, energii, "przypowieści", multum praktyk, szkół... Dla mnie cały system jest nieco chaotyczny, chociaż może ktoś inny powiedziałby, że jest duża swoboda wyboru. Podobne stereotypy mam względem bonu![]()
Cześć, Surusuru pisze: i nie wiem czy to nie po prostu przez kogoś kto jest dla mnie wzorem - może nie powinnam w ogóle tego zgłębiać, jeśli stoi za tym podziw dla kogoś, podziwianie tej niezwykłej siły, tego czegoś, co trudno mi nawet określić, ale co po prostu czuję
Nie musisz tego wszystkiego ogarniać, żeby zacząć praktykować. Zawsze jest coś, czego się jeszcze nie zrozumiało, zawsze są jakieś książki, których się jeszcze nie przeczytało, jakaś wiedza, której się nie zdobyło, jakieś kwestie, których się nie zna itd. Jakby odkładać praktykę na "kiedy już wszystko poznam i zrozumiem", nie byłoby żadnych praktykujących. Już kiedyś przytaczałam ten cytat na forum, ale myślę, że warto go powtórzyć - Tenzin Wangyal Rinpocze udzielił kiedyś rady na podobne do Twoich rozterki: nie skupiajcie się na tym, czego nie rozumiecie, ale na tym, co zrozumieliście.suru pisze: A co do buddyzmu, to właśnie - też widzę jak wiele jest szczegółów, jak wiele jest rzeczy, których trudno sie samemu nauczyć, dlatego moje pytania.
Jeżeli chodzi o prostą analizę to zawsze możesz po prostu zacząć myślećsuru pisze:skąd wiedzieliście, że to np. ma być buddyzm tybetański albo buddyzm zen, bon czy jeszcze coś innego. Widziałam odpowiedzi, że trzeba próbować, porównywać, ale - to chyba nie jest po prostu analiza, ale coś wiecej.
Cały czas trzeba uważać...suru pisze:Co jeszcze braliście pod uwagę?
też zawsze to powtarzamamogh pisze: Cały czas trzeba uważać...
Też jestem osobą sceptyczną, z rozbieganym umysłem i miałem wielki mętlik w głowie odnośnie tego, w ramach jakiej szkoły i tradycji chciałbym praktykować. Na początku dużo czytałem i analizowałem. Zgłębiałem szczegóły. A potem po prostu poszedłem sprawdzić jak jest i to okazało się stokroć bardziej przydatne. Wszystkie elementy układanki same wpadły na miejsce i z czasem coraz bardziej umacniam się w tym przekonaniu. Po prostu poczułem wyjątkową atmosferę miejsca, obserwowałem praktykę, ludzi, własne odczucia i poczułem że to dobre miejsce dla mnie.a ja się ocieram o tematu buddyzm od jakiegoś czasu - znam kogoś kto praktykuje i zazdroszczę wiary, jakiejś takiej siły hm, ale nie śmiem pytać tej osoby o.. wskazówki, bo raz już zostalam zastopowana i wiem, że chyba nie mogę, zresztą teraz i tak nie mam możliwości rozmowy, muszę sobie radzić sama. ale do rzeczy.
buddyzm w sieci - przeglądałam pobieżnie jakieś strony, ale to forum odkryłam dopiero teraz i - przyznaję się bez bicia, że nie przeczytałam wszystkich wątków, a niecierpliwość każe mi zadać pytanie, które na pewno już padło - skąd wiedzieliście, że to np. ma być buddyzm tybetański albo buddyzm zen, bon czy jeszcze coś innego. Widziałam odpowiedzi, że trzeba próbować, porównywać, ale - to chyba nie jest po prostu analiza, ale coś wiecej. Co jeszcze braliście pod uwagę?
Bo ja.. chyba wiem, ale nic poza tym - nie zgłębiłam szczegółów, trochę ciężko samemu i nie wiem czy to nie po prostu przez kogoś kto jest dla mnie wzorem - może nie powinnam w ogóle tego zgłębiać, jeśli stoi za tym podziw dla kogoś, podziwianie tej niezwykłej siły, tego czegoś, co trudno mi nawet określić, ale co po prostu czuję.
Zastanawiam się też czy... przepraszam z góry za naiwne i głupie pytanie, ale czy hm sięgaliście może do... hipnozy regresyjnej (przepraszam też, bo nie sprawdziłam czy był taki temat na forum, edit: trochę sprawdziłam teraz, ale i tak zostawie to pytanie)? Dręczy mnie myśl, że... to co się dzieje, to kim jestem, jaka jestem jest wypadkową czegoś co było, może byłoby mi łatwiej gdybym wiedziała co.. ale jestem zbyt racjonalna i ostrożna.. i brak mi wiary. czasami mam wrażenie, że nie było mnie jako.. człowieka (to wariackie, wiem).
Ze studiowania (jestem indologiem), a poza tym z odwiedzania swiatyn i czytania o praktykach oraz rozmawiania z mnichami itd. Troche to byla metoda eliminacj: Theravada nie trafia do mnie z uwagi na negatywne nastawienie do kobiet itd. W Buddyzmie tybetanskim odstraszaja mnie czary itd elementy. W przeciwienstwie do innych nie chcialam w ogole medytowac i dla mnie Buddyzm opiera sie tak jak dla bardziej religijnych Buddystow z krajow Buddytskich, na egzekwowaniu Sciezki i odwiedzaniu swiatyni, w ogole nie na medytacji, mantrowaniu etc. Bardzo kierowalam sie tez dwoma wypowiedziami: ta sugerujaca, ze ludzie zachodu powinni sie zastanowic BARDZO nad przejsciem na Buddyzm (Dalajlama - gdzies mowil ze ogolnie odradza, jest taka szersza wypowiedz jego, gdzies krazy wywiad po necie), oraz, ze chec przejscia na Buddyzm jest wbrew nauczaniu Buddyzmu, oglednei mowiac i ze przechodzi sie na Buddyzm nie w ten sposob, ze "trzask" i od dzis jestem Buddysta, tylko raczej najpierw sie zostaje buddysta (z uwagi na poglady i postepowanie) a dopiero pozniej sie przechodzi. W ten sposob zdalam sobie sprawe (niesuru pisze: - skąd wiedzieliście, że to np. ma być buddyzm tybetański albo buddyzm zen, bon czy jeszcze coś innego. .
W sensie, co jeszcze rozpatrywalam, czy co mialo wplyw? Wplyw mial na mnie duz sposob podejscia nakowcow ktorzy prywatnie zostali buddystami, najbardziej Damiena Keowna. Do dzis nie wiem, jaka tradycje ten facet wyznaje, ale podoba mi sie jego egalitarne podejscie i takie staram sie miec. Natomiast co do rozpatrywania, to skupilam sie na tym, ktora tradycja pomoze mi osiagnac to, do czego dazylam. U mnie byl to glownie rozwoj moralny, ze tak to ujme niezbyt trafnie chyba, i samodyscyplina. Przez rozwoj moralny chodzi mi postawe wobec cierpienia innych istnien, niekoniecznie likwidowanie wlasnego i "ulatwianie" sobie zycia. Szukalam tradycji, ktora egzekwuje maitri (metta ) w najwiekszym stopniu. Zaraz tu moze wyjdzie, ze dyskryminuje inne tradycje uznajac je za mniej skupione na tym problemie, moze chodzi o forme podejscia do niego bardziej, niz sam fakt,a moze moje subiektywne odczucie. Skonczylam na mahayaniesuru pisze: Co jeszcze braliście pod uwagę?
tak, wiem.Asti pisze:
Powinnaś zaglądać przede wszystkim w siebie, a nie praktykować coś ze względu na inną osobę.
Rzeczywiscie rzadkie zjawisko u zachodniego buddysty "nie chciec medytowac". Moge sobie wyobrazic praktyke "bez medytacji" jak np w szkolach Czystej Kariny czy Nichiren, ale juz bez mantrowania (czy chantingu imion Buddow i bodhisattwow) - to nie wiem jak.Sarasvati pisze:W przeciwienstwie do innych nie chcialam w ogole medytowac i dla mnie Buddyzm opiera sie tak jak dla bardziej religijnych Buddystow z krajow Buddytskich, na egzekwowaniu Sciezki i odwiedzaniu swiatyni, w ogole nie na medytacji, mantrowaniu etc.
Mniej wiecej tak, jak mozna byc Katolikiem nie modlac sie uzywajac "Ojcze Nasz"Igo pisze: Rzeczywiscie rzadkie zjawisko u zachodniego buddysty "nie chciec medytowac". Moge sobie wyobrazic praktyke "bez medytacji" jak np w szkolach Czystej Kariny czy Nichiren, ale juz bez mantrowania (czy chantingu imion Buddow i bodhisattwow) - to nie wiem jak.
Jednak kazdy katolik na kazdej mszy powtarza (powinien przynajmniej) "Ojcze Nasz".Sarasvati pisze:Mniej wiecej tak, jak mozna byc Katolikiem nie modlac sie uzywajac "Ojcze Nasz"Igo pisze: Rzeczywiscie rzadkie zjawisko u zachodniego buddysty "nie chciec medytowac". Moge sobie wyobrazic praktyke "bez medytacji" jak np w szkolach Czystej Kariny czy Nichiren, ale juz bez mantrowania (czy chantingu imion Buddow i bodhisattwow) - to nie wiem jak.. WIelu Buddystow byloby zdziwionych jak mozna byc Buddysta nie swietujac urodzin Buddy w swiatyni stajac w kolejce, dajac pieniezne ofiary i oblewajac chochelka posazku
Szczerze powiedziawszy, nie wiem, co powtarzaja, bo robia to po cichu, nie zaobserwowalam ani w CHinach ani w Kambodzy itd zjawiska "buczacych" Buddystow. Porownanie do Ojcze Nasz bylo trafne tylko do pewnego stopnia, gdyz uczestnictwo w regularnych nabozenstwach jest absolutnym wymogiem bycia Katolikiem, jest nakazane przykazaniem koscielnym, a te przykazania w Kosciele Katolickim sa rownie wazne, jak 10 Przykazan (tradycja i nauki kosciola sa wazne ROWNORZEDNIE z naukami Biblii). Inna sprawa, ze w Hong Kongu widzialam wielu katolikow i powatpiewam czy wszyscy znaja Ojcze NaszIgo pisze:Jednak kazdy katolik na kazdej mszy powtarza (powinien przynajmniej) "Ojcze Nasz".Sarasvati pisze:Mniej wiecej tak, jak mozna byc Katolikiem nie modlac sie uzywajac "Ojcze Nasz"Igo pisze: Rzeczywiscie rzadkie zjawisko u zachodniego buddysty "nie chciec medytowac". Moge sobie wyobrazic praktyke "bez medytacji" jak np w szkolach Czystej Kariny czy Nichiren, ale juz bez mantrowania (czy chantingu imion Buddow i bodhisattwow) - to nie wiem jak.. WIelu Buddystow byloby zdziwionych jak mozna byc Buddysta nie swietujac urodzin Buddy w swiatyni stajac w kolejce, dajac pieniezne ofiary i oblewajac chochelka posazku
Czyli Chinczycy przyszedłszy do swiatyni buddyjskiej nie spiewaja/nie powtarzaja "Namo Ami To Fo" ?
W Polsce byloby trudno praktykowac buddyzm jak Azjaci, bo raczej nie ma swiatyn, ktore mozna odwiedzac. Sa tylko tzw "osrodki medytacyjne".
Swiatynia wietnamska w Warszawie zostala zamknieta: http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34 ... tynie.html
W mojej "karierze buddysty" zdarzylo mi sie tylko raz oblewac chochelka posazek przy okazji wystawy z relikwiami buddyjskimi. Gdybym chcial to robic chociaz raz na rok musialbym pojechac zagranice.
U nas to się robi raz w roku na urodziny Buddy SiakjamuniegoIgo pisze:W mojej "karierze buddysty" zdarzylo mi sie tylko raz oblewac chochelka posazek przy okazji wystawy z relikwiami buddyjskimi. Gdybym chcial to robic chociaz raz na rok musialbym pojechac zagranice.
O! To dobra wiadomosc. Dziekiiwanxxx pisze:U nas to się robi raz w roku na urodziny Buddy SiakjamuniegoIgo pisze:W mojej "karierze buddysty" zdarzylo mi sie tylko raz oblewac chochelka posazek przy okazji wystawy z relikwiami buddyjskimi. Gdybym chcial to robic chociaz raz na rok musialbym pojechac zagranice.Zapraszam