Pod powyższym linkiem można zobaczyć ciekawą historię programów pomocowych w Tajlandii (ograniczanie śmiertelności noworodków, planowanie rodziny, walka z HIV). Mnich święcący prezerwatywy? Możliwe tylko w Tajlandii.

Wideo posiada polskie napisy.
A przepraszam, na jakich to cywilizacjach sie wzorujesz? Egipcjanach? Majach? Aztekach? Khmerach? Bo nie bardzo rozumiem, jaka to historie rozwazasz i do czego porownujesz cywilizacje dysponujaca GMO, lekami, szczepionkami, technologia itd...chaon pisze:Średnia liczba dzieci na małżeństwo spadła z 7 do 1,5 dziecka - to nie jest sukces tylko katastrofa. Jeśli to, o czym mówią w tym programie jest prawdą Tajlandia strzeliła sobie w kolano tak jak Europa, zapisując się na listę narodów do wymarcia. Na youtube jest wideo o demografii w europie i jak samą dzietnością muzułmanie zdobędą ją w ciągu ok 50 lat. Pada w nim informacja o tym, że w historiii ludzkości nie ma żadnej cywilizacji która przetrwałaby po tym jak średnia liczba dzieci spadła poniżej 1,8 na parę.
Chyba, ale ja sie odnosze do twierdzenia, jakoby cywilizacje zaliczaly z tego powodu padake. Znam cosniecos historie i jakos nie kojarze wiele takich przypadkow.zalew pisze:Tak sie dziwnie sklada że szczepionki i gmo moga slużyc do depopulacji i zaliczanie ich do osiagniec cywilizacji jest manipulacją. Nie trzeba byc wielkim matematykiem zeby zrozumiec ze jezeli jest mniej niż 2 dzieci na rodzine to populacja zmniejsza sie. To chyba oczyswiste?
+1Sarasvati pisze:Chyba, ale ja sie odnosze do twierdzenia, jakoby cywilizacje zaliczaly z tego powodu padake. Znam cosniecos historie i jakos nie kojarze wiele takich przypadkow.zalew pisze:Nie trzeba byc wielkim matematykiem zeby zrozumiec ze jezeli jest mniej niż 2 dzieci na rodzine to populacja zmniejsza sie. To chyba oczyswiste?
A ja zapytam jeszcze inaczej: co z tego, że jakaś cywilizacja upadnie?piotr pisze: Co z tego, że przyrost będzie duży, gdy większość z dzieci nie będzie miała żadnych szans np. na edukację.
Wyjąłeś mi to z ustIntraneus pisze:A ja zapytam jeszcze inaczej: co z tego, że jakaś cywilizacja upadnie?piotr pisze: Co z tego, że przyrost będzie duży, gdy większość z dzieci nie będzie miała żadnych szans np. na edukację.
Nie wiem czy dobrze zrozumiałem. Jeśli źle to proszę o pouczenie.Intraneus pisze: A ja zapytam jeszcze inaczej: co z tego, że jakaś cywilizacja upadnie?
Cywilizacje upadają. To rzecz normalna. Nic nie trwa wiecznie. Powinniśmy się rozkoszować upadkiem naszej cywilizacji. Nie często takie cuś można zaobserwować w swoim życiu.
Coś w tym jest!Intraneus pisze:A ja zapytam jeszcze inaczej: co z tego, że jakaś cywilizacja upadnie?Cywilizacje upadają. To rzecz normalna. Nic nie trwa wiecznie. Powinniśmy się rozkoszować upadkiem naszej cywilizacji. Nie często takie cuś można zaobserwować w swoim życiu.
Poczekaj... poczekaj... to nie to samo - to już zahacza o chwyt erystyczny. Czym innym jest decyzja w rękach jednej istoty spoczywająca, a czym innym jest upadek cywilizacji na który może mieć wpływ cała masa czynników z których gro nie jest zależnych od istot, które ją tworzą.leszek wojas pisze:(...)
Czy chodzi tu o rozumowanie w podobnym stylu: ktoś jedzie samochodem krętą, niebezpieczną drogą i wiezie kilka osób. Jedzie zbyt szybko, nieostrożnie i na uwagi pasażerów żeby uważał i zmniejszył prędkość odpowiada: wszyscy kiedyś muszą umrzeć, nikt nie żyje wiecznie, powinniśmy się rozkoszować śmiertelnym wypadkiem bo nie często to się zdarza.
A tam zaraz upadekIntraneus pisze:Powinniśmy się rozkoszować upadkiem naszej cywilizacji. Nie często takie cuś można zaobserwować w swoim życiu.
Witajkunzang pisze:Poczekaj... poczekaj... to nie to samo - to już zahacza o chwyt erystyczny. Czym innym jest decyzja w rękach jednej istoty spoczywająca, a czym innym jest upadek cywilizacji na który może mieć wpływ cała masa czynników z których gro nie jest zależnych od istot, które ją tworzą.leszek wojas pisze:(...)
Czy chodzi tu o rozumowanie w podobnym stylu: ktoś jedzie samochodem krętą, niebezpieczną drogą i wiezie kilka osób. Jedzie zbyt szybko, nieostrożnie i na uwagi pasażerów żeby uważał i zmniejszył prędkość odpowiada: wszyscy kiedyś muszą umrzeć, nikt nie żyje wiecznie, powinniśmy się rozkoszować śmiertelnym wypadkiem bo nie często to się zdarza.
+1 oznacza, że LewKanapowy się z tobą zgadza.Sarasvati pisze:?LewKanapowy pisze: +1
Brawo,Intraneus pisze:A ja zapytam jeszcze inaczej: co z tego, że jakaś cywilizacja upadnie?piotr pisze: Co z tego, że przyrost będzie duży, gdy większość z dzieci nie będzie miała żadnych szans np. na edukację.
Cywilizacje upadają. To rzecz normalna. Nic nie trwa wiecznie. Powinniśmy się rozkoszować upadkiem naszej cywilizacji. Nie często takie cuś można zaobserwować w swoim życiu.
WIesz, wbrew pozorom upadek cywilizacji jest (byl) zawsze na tyle rozciagniety w czasie, ze z perspektywy jednego pokolenia i tak nie byl spektakularny. Wyjatkiem moze byc ewentualnie eksterminacja Zydow w czasie 2 Wojny Swiatowej i tym podobne wydarzenia, ale taki upadek Rzymu, Majow czy Khmerow juz byl srednio zauwazalny dla samych Rzymian, Majow lub Khmerow. Mowie tu o pojedynczych pokoleniach mas "zjadaczy chleba", bo moze jacys tam poeci, bardowie czy swiatli politycy to zauwazali. Reszta biegla po prostu za zarobieniem bytu.Lo'tsa'wa pisze:A nie sądzicie, że taki sposób upadku cywilizacji(powolne zmniejszanie populacji) byłby wyjątkowo nudny, nieciekawy i mało spektakularny?
Konsekwencje powolnego zmniejszania populacji mogą być całkiem ciekawe, mogą być to zjawiska naturalne, geopolityczne itd. Przyroda się odradza, Europa w większości muzułmańska itd.Lo'tsa'wa pisze:A nie sądzicie, że taki sposób upadku cywilizacji(powolne zmniejszanie populacji) byłby wyjątkowo nudny, nieciekawy i mało spektakularny?
Ze tak dorzuce: za tym, ze duzo dzieci rodzi sie w krajach biednych i/lub muzulmanskich etc. stoi po prostu wybor kobiet, a raczej jego BRAK TOTALNY. Jestem chyba jedyna kobieta, ktora sie tu wypowiada stad wy pewnie o tym nie pomysleliscie: tam, gdzie kobiet maja wybor nie rodzic 6,7 czy 10 dzieci nie beda tego robic, gdys bycie w ciazy i pologu przez 5 6 czy 7 lat a potem uganianie sie za 5 , 6 czy 10 dzieci zamiast zdobywanai edukacji, wygodnego zycia, rozwojowi zawodowemu czy poszerzaniu pogladow jest niezbyt atrakcyjna perspektywa. Ot co. Bill Gates odwiedzajac jeden z (rozwinietych akurat) islamskich krajow zostal zapytany, jak widzi jego przyszlosc, na co odparl, patrzac na polowe sali zakutala w szmaty od stop do glow: zle widze, skoro nie wykorzystujecie polowy waszego potencjalu intelektualnego. I tu podsumowal zachodnia cywilizacje: mala dzietnosc to cena za danie kobietom wyboru. A kiedy kobiety zaczynaja egzekwowac swoj wybor to automatycznie maja mniej czasu, checi i energii na mnozenie, a w koncu maja mniej biologicznego czasu (spadek plodnosci). Moja prababka urodzila 11 dzieci, ale to pewnie dlatego, ze, w przeciwienstwie do mnie, nie mogla sie ksztalcic, czy sobie zaakceptowac oferty pracy na innym kontynencie od tak i wyjechac. Teraz pytanie powstaje, czy mamy zmuszac kobiety do rodzenia (bo wierzcie mi, jesli nie bedzie przymusu, to niewiele zdecyduje sie na wiecej niz 1-2 dzieci), czy nie. Moim zdaniem niezmuszanie nikogo do scisle okreslonej przyszlosci w zyciu jest wazna zdobycza naszej cywilizacji. Jesli ocalenie jej ma sie odbyc przez przymus rodzenia, to niech sobie nas podbijaja muzulmanie, bo i tak wszystko stracone.leszek wojas pisze:Najwyższy współczynnik dzietności jest w Afryce. Tam mieszkają i muzułmanie i chrześcijanie. Na bliskim wschodzie jest już trochę niższy. W krajach buddyjskich jest jeszcze niższy. Tak zwana zastępowalność pokoleń jest możliwa przy współczynniku dzietności 2.1-2.15. W Polsce ten współczynnik od lat wynosi poniżej 1.5. Pamiętam parę lat temu dyskusję na jakimś forum na temat właśnie sytuacji demograficznej w Polsce. Ktoś wtedy napisał: wy tu nie dyskutujcie tylko się bierzcie do roboty.
Moim zdaniem na kwestię dużych dysproporcji współczynnika dzietności w różnych miejscach na świecie można też spojrzeć od strony ,,karmicznej”. Dlaczego tak wielu ludzi na świecie odradza się w trudnych (bolesnych) warunkach?
+1iwanxxx pisze:Wyjąłeś mi to z ustIntraneus pisze:A ja zapytam jeszcze inaczej: co z tego, że jakaś cywilizacja upadnie?piotr pisze: Co z tego, że przyrost będzie duży, gdy większość z dzieci nie będzie miała żadnych szans np. na edukację.
Wszystko się zmienia. W przeciwnym razie idziemy w stronę "Because the beauty of the White Aryan woman must not perish from the earth."
Pzdr
Piotr
Ej, no nie jest aż tak źle, na razie, jak widzę, to raczej rozdają święcone prezerwatywySarasvati pisze:Jesli ocalenie jej ma sie odbyc przez przymus rodzenia, to niech sobie nas podbijaja muzulmanie, bo i tak wszystko stracone.
No właśnie, dlaczego? Świat jest w końcu projekcją naszych umysłów, czy nie?leszek wojas pisze:Moim zdaniem na kwestię dużych dysproporcji współczynnika dzietności w różnych miejscach na świecie można też spojrzeć od strony ,,karmicznej”. Dlaczego tak wielu ludzi na świecie odradza się w trudnych (bolesnych) warunkach?
No ja bym nie obwiniał za wszystko kobiet:)Sarasvati pisze: Ze tak dorzuce: za tym, ze duzo dzieci rodzi sie w krajach biednych i/lub muzulmanskich etc. stoi po prostu wybor kobiet, a raczej jego BRAK TOTALNY. Jestem chyba jedyna kobieta, ktora sie tu wypowiada stad wy pewnie o tym nie pomysleliscie: tam, gdzie kobiet maja wybor nie rodzic 6,7 czy 10 dzieci nie beda tego robic, gdys bycie w ciazy i pologu przez 5 6 czy 7 lat a potem uganianie sie za 5 , 6 czy 10 dzieci zamiast zdobywanai edukacji, wygodnego zycia, rozwojowi zawodowemu czy poszerzaniu pogladow jest niezbyt atrakcyjna perspektywa. Ot co. Bill Gates odwiedzajac jeden z (rozwinietych akurat) islamskich krajow zostal zapytany, jak widzi jego przyszlosc, na co odparl, patrzac na polowe sali zakutala w szmaty od stop do glow: zle widze, skoro nie wykorzystujecie polowy waszego potencjalu intelektualnego. I tu podsumowal zachodnia cywilizacje: mala dzietnosc to cena za danie kobietom wyboru. A kiedy kobiety zaczynaja egzekwowac swoj wybor to automatycznie maja mniej czasu, checi i energii na mnozenie, a w koncu maja mniej biologicznego czasu (spadek plodnosci). Moja prababka urodzila 11 dzieci, ale to pewnie dlatego, ze, w przeciwienstwie do mnie, nie mogla sie ksztalcic, czy sobie zaakceptowac oferty pracy na innym kontynencie od tak i wyjechac. Teraz pytanie powstaje, czy mamy zmuszac kobiety do rodzenia (bo wierzcie mi, jesli nie bedzie przymusu, to niewiele zdecyduje sie na wiecej niz 1-2 dzieci), czy nie. Moim zdaniem niezmuszanie nikogo do scisle okreslonej przyszlosci w zyciu jest wazna zdobycza naszej cywilizacji. Jesli ocalenie jej ma sie odbyc przez przymus rodzenia, to niech sobie nas podbijaja muzulmanie, bo i tak wszystko stracone.
Ja nie obwiniam, nie twierdze tez, ze jest to AZ tak proste, niemniej jest to duzy czynnik.Lo'tsa'wa pisze: No ja bym nie obwiniał za wszystko kobiet:)
PS: Masz polską klawiaturę?tzn. czcionki
Dograj sobie windowsowe czcionki. Pokombinuj też w ustawieniach... jakoś nie chce mi się wierzyć, ze na Mac nie da rady z tymSarasvati pisze:Ja nie obwiniam, nie twierdze tez, ze jest to AZ tak proste, niemniej jest to duzy czynnik.Lo'tsa'wa pisze: No ja bym nie obwiniał za wszystko kobiet:)
PS: Masz polską klawiaturę?tzn. czcionki
Polskich czcionek nie mam, gdyz uzywam Mac'a gdzie, gdy przestawie klawiature na polska, to misie przestawia wszystko i pojawiaja sie polskie znaki zamiast innych, zamiast byc w systemie alt+a, poza tym uzywam na co dzien 2 innych jezykow i nie mogie. Przepraszam
W moim odczuciu sprawa jest w gruncie rzeczy dość prosta. Aby utrzymać zastępowalność pokoleń wystarczy rozsądna polityka prorodzinna państwa. Nie chodzi o to by zmuszać kobiety by miały 5-7 dzieci. Na przykład w takim kraju jak Polska wielu par po prostu ,,nie stać" na posiadanie dzieci czy też większej ilości dzieci nawet jeśli by chcieli.Karinos pisze: wyglada na to ze jeszcze pare tysiecy lat przed ta cywilizacja sa
Zgodziłabym się z Tobą, Leszku, bo to bardzo rozsądne, co piszesz, ale fakty temu przeczą: w Szwecji, gdzie jest prowadzona od lat (dokładnie 70-tych) polityka prorodzinna (urlopy tacierzyńskie, idealna opieka dla matek, długie, płatne urlopy wychowawcze, zasiłki rodzinne, brak bezrobocia, aktywizacja zawodowa matek po urlopach wychowawczych, itd), wcale nie wzrasta w sposób gwałtowny ilość dzieci. Tu są dane na ten temat:leszek wojas pisze:W moim odczuciu sprawa jest w gruncie rzeczy dość prosta. Aby utrzymać zastępowalność pokoleń wystarczy rozsądna polityka prorodzinna państwa. Nie chodzi o to by zmuszać kobiety by miały 5-7 dzieci. Na przykład w takim kraju jak Polska wielu par po prostu ,,nie stać" na posiadanie dzieci czy też większej ilości dzieci nawet jeśli by chcieli.Karinos pisze: wyglada na to ze jeszcze pare tysiecy lat przed ta cywilizacja sa
Chińczycy i tak mają problem z rozmnażaniem się, ze względu na brak kobiet (żeńskie płody są często poddawane aborcjom). Pary małżeńskie wolą mieć jako to jedyne dziecko chłopca, a nie dziewczynkę. Zdaje się, że to tez jest związane z dawną tradycją, że dziewczynkę trzeba było obdarzyć posagiem i zubażała ona w konsekwencji swoją rodzinę, narodziny chłopca natomiast są szczęściem dla rodziny, bo to męski potomek zapewnia opiekę rodzicom na starość.Karinos pisze:za to w Chinach chca zniesc restrykcje posiadania tylko 1 dziecka wiec nie ma sie co martwic - w razie czego zawsze mozna liczyc na rase Han
Da sie, ale nie da sie tak, zeby przy okazji zachowac znaki typu: ü, ö lub ñ, a na tym komputerze uzywany jest glownie angielski, niemiecki i hiszpanskiLordD pisze:
Dograj sobie windowsowe czcionki. Pokombinuj też w ustawieniach... jakoś nie chce mi się wierzyć, ze na Mac nie da rady z tym
Juz tak nie jest i to od dluzszego czasu. Dlatego coraz trudniej zaadoptowac dziewczynke z Chin, co kiedys bylo dla bezplodnych, bogatych zachodnich par latwym wyjsciem. Niektore regiony prowadza wrecz polityke pro-wielodzietna, np w Szanghaju jest program "one is not enough" zachecajacy mlode pary do mnozenia sie. Chiny zaczynaja odchodzic od polityki 2+1 wcale nie tylko ze wzgledu na np. starzenie sie spoleczenstwa, ale takze z uwagi na problemy natury psychologicznej jakie stwarzal taki model.moi pisze:
Chińczycy i tak mają problem z rozmnażaniem się, ze względu na brak kobiet (żeńskie płody są często poddawane aborcjom). Pary małżeńskie wolą mieć jako to jedyne dziecko chłopca, a nie dziewczynkę. Zdaje się, że to tez jest związane z dawną tradycją, że dziewczynkę trzeba było obdarzyć posagiem i zubażała ona w konsekwencji swoją rodzinę, narodziny chłopca natomiast są szczęściem dla rodziny, bo to męski potomek zapewnia opiekę rodzicom na starość.
Ale Szanghaj to, zdaje się, wyjątkowe miasto, zupełnie odmienne od np. Pekinu - z bardziej otwartym społeczeństwem, itd. Tu właśnie ma swój teatr tańca pierwszy oficjalny chiński transseksualista (typu M/K), który po udanej operacji znany płci, jako dyrektor, ów teatr prowadzi. Takie coś byłoby nie do pomyślenia w Pekinie - w programie, który oglądałam ten transseksualista sam o tym wspomina.Sarasvati pisze:np w Szanghaju jest program "one is not enough" zachecajacy mlode pary do mnozenia sie.
Napewno jest, ale nie zmienia to faktu, ze, zwlaszcza w miastach, niewielu juz praktykuje pozbywanie sie dziewczynek. Sporo ludnosci CHin dalej mieszka na rolniczej prowincji, to fakt, ale tez wez pod uwage, ze 2mln miasto to w Chinach masz gdzie nei splunac, o wiekszosci to w zyciu nie slyszelismy he he. Naprawde eliminacja plodow / noworodkow zenskich jest juz mocno ukrocona. A to takze dlatego, ze Chinczycy sobie zdali sprawe, ze dziewczynki sa tansze, bo nie trzeba im kupowac mieszkania. W Chinach jest tak, ze mlody kawaler nie jest dobra partia jesli nie ma lokum. A owe lokum kosztuje i to nie malo. Dziewczynki moga i pracowac w fabrykach i (w przypadku lepiej postawionych rodzin) zdobywac edukacje. Wystarczy popatrzec na liste najbogatszych ludzi biznesu Chin i nagle sie okaze, ze DUZA czesc to niezalezne bizneswomen. Dziewczynki sa w Chinach w cenie. Jesli mas watpliwosci sproboj zaadoptowac dziecko z Chin to sie nakgle okaze, ze jest to DUZO trudniejsze niz np 20 lat temu. To juz nie te czasy, moja kolezanka z pracy pracowala dla NGO i zakladala sierociniec & szkole w Yushu kilka lat temu i obie plcie byly rowno reprezentowane wsrod sierot. A to biedy region.moi pisze:Ale Szanghaj to, zdaje się, wyjątkowe miasto, zupełnie odmienne od np. Pekinu - z bardziej otwartym społeczeństwem, itd. Tu właśnie ma swój teatr tańca pierwszy oficjalny chiński transseksualista (typu M/K), który po udanej operacji znany płci, jako dyrektor, ów teatr prowadzi. Takie coś byłoby nie do pomyślenia w Pekinie - w programie, który oglądałam ten transseksualista sam o tym wspomina.Sarasvati pisze:np w Szanghaju jest program "one is not enough" zachecajacy mlode pary do mnozenia sie.
Może więc i polityka rodzinna jest inna w Szanghaju, niż w całych Chinach?
Bo to kujony (niezaleznie od plci), oni jak juz ida na Uni to nic nie robia, tylko siedza w bibliotece caly dzien. Przez co rozumiem CALY, czyli jedza i odbywaja drzemki takzeKarinos pisze:w mojej firmie personel w biurach w Chinach to 70% kobiety - a jest to high tech industry
Moiu, fakty są takie:moi pisze: Zgodziłabym się z Tobą, Leszku, bo to bardzo rozsądne, co piszesz, ale fakty temu przeczą
no ja sie nie dziwie. skoro juz wspomnialem to np w mojej firmie (a jest to duza korporacja z doliny krzemowej) kobiety w ciazy otacza sie duza troska - udzielajac urlopow, doplat czy mozliwosci pracy w domu przez okres kilku ostatnich miesiecy ciazy - potem normalny urlop macierzynski.leszek wojas pisze:Transformacja ustrojowa w Europie środkowej spowodowała obniżenie poczucia bezpieczeństwa bytowego i te dane pokazują, że istnieje korelacja pomiędzy wielkością współczynnika dzietności a stabilną sytuacja bytową w danym kraju.