Ole tłumaczy to tak (przytaczm z pamięci, bo nie mam teraz czasu przesłuchiwać nagrań): Tulku oprócz wyzwolonego umysłu posiada też normalne fizyczne ciało, a ciało ma to do siebie np nie lubi bicia a lubi głaskanie, albo że na duże systematyczne dawki alkoholu reaguje alkoholizmem. Przy czym azjaci- co potwierdzają badania naukowe- sa z powodu metabolizmu bardziej narażeni na alkoholizm niż europejczycy. Ole mówi, ze jednak kiedy taki tulku po smierci uwolni się od ciała, jego umysł od razu rozpoznaje jasne światło i wraca na swój poziom urzeczywistnienia.booker pisze:Mnie zastanawia wówczas czy w takim razie nie pojawia się w tym momencie pytanie o owe wysokie urzeczywistnienie?Efcia25 pisze: mam odwagę stwierdzić: Jest możliwe, że wysoko urzeczywistniony mistrz buddyjski popełni poważny błąd.
Nie chodzi mi o kwestionowanie, że dana osoba w pewnym momencie i na jakiś okres owe wysokie urzeczywistnienie osiągnęła. Pojawia się pytanie, czy - skoro poważne przewinienie lub poważny błąd został popełniony (i jeszcze dodatkowo powtarzany) ... czy w takim razie one wysokie urzeczywistnienie owa osoba utraciła?
Jak gdyby jedno z drugim - zn. wysokie urzeczywistnienie i poważne przewinienie(a) - jakoś mi nie idzie w parze.
Czy może jednak taka sprawa jak wysokie urzeczywistnienie i alkoholizm bądź wykorzystywania seksualne albo inne nadużycia to jest...normalka, i jakby nie ma tu problemu, w sensie, że jedno i drugie ze sobą współgra. Piszę to też dlatego, że na "moim" podwórku mam przykłady nauczycieli - wybitnych - którzy albo byli wkręceni w alkoholizm, albo skandaliki seksualne. Mimo to jednak swoim innym zachowaniem i nauczaniem udowadniali iż mają poważne osiągnięcia na ścieżce.
Jest to dla mnie zagwozdka.
Taaa, jasne. Ktoś niedawno pisał na tym forum o byłym mężu, który przy pomocy buddyzmu i "karmy" próbuje się wymigać od alimentów i odpowiedzialnosci za dziecko Oceniam na podstawie efektów praktyki- gdyby J.C. , w najgorszym razie po kilku przeplakanych nocach, pod wpływem relacji seksualnej z Kalu Rinpocze rozwinęła się tak jak np partnerki Drukpy Kunleja, to wszystko byłoby w porządku. Ale ona po wielu latach się skarży, nie widać, aby jej to pomogło. Ewidentny "błąd w sztuce" ze strony ordynującego rzeczoną praktykę lamy.amogh pisze:Ale chyba nie o to chodzi. Myślę, że skala problemu w takiej sytuacji zawsze będzie zależna od tego jaką perspektywę moralno-etyczno-filozoficzno-religijną się przyjmie, włączając w to zagadnienie wolnej woli. Bo patrząc z buddyjskiej perspektywy to J. Campbel dostała to czego chciała, taka jej karma. Poza tym, czy nie wydaje Ci się, że stosowanie dualistycznych norm do oceniania tego, co ma miejsce w toku praktyki jest błędem?
Po raz kolejny chciałabym przypomnieć o Kalamasutrze...
Czy Szamar Rinpocze prowadził jakąś "wojenkę" z Kalu Rinpocze, skoro Kalu rinpocze zmarł zanim rozpętała się "Karmapa Controversy"?kunzang pisze:A, no nie zwalnia. Ze swej strony wiem też to, że między lamami trwają ''wojny polityczne'' i że w związku z nimi wykorzystują ''przykłady'', które są dla nich wygodne.
Dla mnie oznaką myślenia z mej strony jest to, że w te konflikty lamów tybetańskich, które implantuje się na nasz grunt, nie daję się wkręcić - to wojenki polityczne są, i to ich sprawa, nie moja. W istocie nie wiemy jak to jest ale z dużą łatwością opowiadamy się po tej, czy innej stronie. Jeszcze porządnie nie ugruntowaliśmy się na ścieżce a już wkręcamy się w konflikty i problemy, które implantuje się z ''tybetu'', tuta
Karinos, czy mi się zdaje, czy usilnie próbujesz sprowadzić dyskusję w zakazne przez moderacje obszary?Karinos pisze: Ja sie wcale temu nie dziwie, po pierwsze Polacy sa bardzo latwo podatni na manipulacje mediow lub autorytetow - cecha narodowa, a po drugie po ukazaniu sie najgorszego paszkwilu w dziejach buddyzmu (polskiego) zachodniego - ksiazki "oszusci w szatach" tego typu zachowania staly sie powszechnie akceptowane zeby nie powiedziec ze w niektorych kregach "modne" a jak wiemy najlatwiejszym sposobem budowania fanatycznej grupy religijnej jest stworzenie jej sztucznych wrogow i ciagla nieustanna krytyka ich poczynan. A potem juz $$ plyna do wlasciwej kasy hehe.
Ale dobrze: zapytam wobec tego co zwolennicy Tai Situpy sądzą o Szamarpie tzn czy sądzą że Szamarpa popełnił poważny błąd czy nie?
I czy przypadkiem artykuły pana Sieradzana publikowane w kwartalniku religioznawczym "Nomos" nie mają cech paszkwilu?
Albo czy artykuły pani Therune głoszące że Topga Rinpocze zagarnął i przepił własnosc Karmapy nie były paszkwilami?