Kilka lat temu zaczęłam się interesować buddyzmem (chciałam poznać "wroga"
![;-)](./images/smilies/msn-wink.gif)
![:-)](./images/smilies/smile.gif)
Nie wiem jak mam z tym walczyć, ów strach jest na tyle silny, że przestaję liczyć oddechy i przerywam. Czy ktoś z Was, miał podobne doświadczenia?
Pozdrawiam ciepło
Moderator: forum e-budda team
Cześć, KsadionKsadion pisze:Kilka lat temu zaczęłam się interesować buddyzmem (chciałam poznać "wroga")
(...)
medytuję... Po około 12-15 minutach przerywam świadomie - gdyż pojawia się we mnie mocne odczucie strachu, niepokoju, niejasności i żalu za straconym. (nie wiem co tracę)
To długa historia... W skrócie: dawno temu wyprowadziłam się z córką od pierwszego męża, a on po miesiącu wyjechał zagranicę zostawiając nas z trudną sytuacją; niesamowite długi, które aktualnie obciążają mnie i córkę.GreenTea pisze: A coś Ty się tak uparła, żeby "poznać 'wroga'"?
Ksadion pisze: Po kilku latach całkowitego milczenia, ex skontaktował się ze mną, spotkaliśmy się. I dowiedziałam się, że jest buddystą. Jak zadałam mu pytanie: dlaczego przez jego działania ja i nasza córka cierpi odpowiedział: taka nasza karma. Jak pytałam dlaczego nie chciał kontaktować się z córką to odpowiedział, że każde przywiązanie prowadzi do cierpienia, więc odciął się od wszystkiego co było. Jak pytałam o odpowiedzialność za życie, które się daje, nawet o tzw. alimenty odpowiadał, że buddyści nie przywiązują uwagi do pieniędzy, więc nie ma zamiaru płacić Etc etc...
Ksadion, nie lekceważyłabym tego uczucia, może informować o czymś ważnym. Sprawdź w kierunku jakich odpowiedzi prowadzi podążanie za lękiem. Jeśli próby medytowania okażą się nie dość przyjemne, zaczekaj z nimi do spotkania z jakąś grupą buddyjską, w której będziesz mogła uzyskać podstawowe wyjaśnienia i jakiś rodzaj wsparcia.Ksadion pisze:Tylko odczucie lęku jest uparte...
Bez obawy. Minie.Ksadion pisze: i wystarczy być cierpliwym, aż samo odejdzie.
Wygląda na to, że twój ex po prostu używał buddyzmu jako wymówki. Trzeba było go porządnie kopnąć w tyłek, a potem stwierdzić że:Ksadion pisze:Witaj GreenTea
Jak zadałam mu pytanie: dlaczego przez jego działania ja i nasza córka cierpi odpowiedział: taka nasza karma. Jak pytałam dlaczego nie chciał kontaktować się z córką to odpowiedział, że każde przywiązanie prowadzi do cierpienia, więc odciął się od wszystkiego co było. Jak pytałam o odpowiedzialność za życie, które się daje, nawet o tzw. alimenty odpowiadał, że buddyści nie przywiązują uwagi do pieniędzy, więc nie ma zamiaru płacić Etc etc...
He... he... jeżeli o nim nie myślisz, to nie myśl, a nie myślisz, że w tym życiu nie do osiągnięciaKsadion pisze:(O oświeceniu nie myślę, za duże Czary-Mary, raczej w tym życiu nie do osiągnięcia).
kunzang pisze:Bry
He... he... jeżeli o nim nie myślisz, to nie myśl, a nie myślisz, że w tym życiu nie do osiągnięciaKsadion pisze:(O oświeceniu nie myślę, za duże Czary-Mary, raczej w tym życiu nie do osiągnięcia).![]()
Pozdrawiam
kunzang
Paradoksalnie - tak. I chyba nie tyko za buddyzmKsadion pisze: O! I wypadałoby mi, podziękować mojemu eks![]()