Hej,
Jaka jest różnica między
(')buddyjskim rozumieniem ego
('')psychologicznym (zachodnim) rozumieniu ego?
(chodzi mi o znaczenie słowa!)
Czy buddyzm jakoś nawołuje do wyłączenia ego psychologicznego, które opiera się na iluzorycznym poczuciu siebie jako czegoś trwałego?
----------------------------------------------
Zastanawiam się czy w ogóle to jest możliwe?! Być może w pewnych stanach medytacyjnych człowiek zdaje sobie sprawę z iluzorycznośći JA oraz z jego nierozdzielności od Kosmosu. Mimo to, później wychodzi rozmawiać z ludźmi, uczy się jeździć samolotem, umiera... W jakiś sposób musi wiedzieć, że On to On. Tak samo jak wiem, że klawiatura na której piszę to "ta sama" (w sensie luźnej tożsamości) co ta na której pisałem wczoraj.
Przyznam, że jestem trochę pogubiony odnośnie anatty. Zastanawiam się czy nie wynika to po prostu z pomieszania pojęć. Być może rozumiem tę część doktryny nihilistycznie.
Słysząc o anatta kojarzy mi się ona z psychozą. Jak rozumiem zrealizowani buddyści funkcjonują bez ego lub przynajmniej funkcjonują tak przez większość czasu. Z drugiej strony słyszałem takie opinie, że mistrzowie zen, ludzie zrealizowani zwykle mają bardzo silne, zdrowe ego i pewien wgląd wykraczający poza ego. Więc jak to jest? Czy zachodzi jakaś różnica między tymi 2 poglądami czy występuje ona tylko na poziomie słów i ich znaczeń?
Często tłumacząc anattę porównuje się JA do rydwanu. Nie wiem czy w proponowanych odpowiedziach na ten problem jest możliwość, że JA jest syntezą składników. Taka odpowiedź mi się zazwyczaj nasuwała. Chodzi mi o to, że interpretowałem JA jako pewne ułożenie, formę tych elementów składowych. Oczywiści konstelacja może się zmieniać i wtedy Ja będzie już inne. W sensie ontologicznie twardym będzie czymś innym, ale na poziomie psychologicznym Podmiot(Umysł?) (na pewno wytkniecie mi myślenie podmiotowo-przedmiotowe) zachowa względną tożsamość. A czy rozwijanie różnych zdrowych cech - jak mądrość czy współczucie nie jest właśnie rozwijaniem po prostu pewnych aspektów tego wyjściowego rydwanu kosztem innych? (być może zupełnie już tu błądzę, wybaczcie moją ignorancję)
Poza tym jest jeszcze jeden aspekt anatty, którego nie rozumiem. Wydaje mi się, że jest, że
(')z jednej strony istnieją procesy takie jak myślenie, robienie zakupów, odczuwanie smutku, etc.
(')Z drugiej strony istnieje metaproces szeregowania tych procesów jako coś co robi (iluzoryczne?) JA.
Czy kiedy zadajemy pytanie Dalajlamie co myśli wróżeniu z fusów to kto nam odpowiada?!
Zakładam, że w mózgu Dalajlamy istnieją podświadome, uwarunkowane genetycznie i doświadczeniem struktury, które generują odpowiedź. Choć te struktury są nietrwałe to jednak nie zmieniają się w sposób arbitaralny ani bardzo szybki. Czy nie jest tak, że synteza tych struktur generuje świadomość autonomicznego JA, które jest systemem, który choć zmienny to jako proces jest niezbędny w jakimkolwiek funkcjonowaniu (sytuacja odwrotna - psychoza). Poczucie JA mogłobybyć generowane przez pewien obszar mózgu, podczas gdy poczucie unio mystica generowałby inny obszar mózgu, ale nie znaczy chyba, że wyłączałoby to w jakiś sposób osobowość/poczucie JA (osobowość to kolejny termin, który mnie trapi w kontekście praktyki buddyjskiej ;])
Jaka jest relacja między psychologicznym ego a ego w buddyjskiej praktyce? Co to znaczy żyć bez poczucia siebie? Mówi się np. w zen o tym, że ktoś ma silne centrum. Czy nie znaczy to, że ma silnie zintegrowaną, zdrową osobowość??
Jestem początkującym na ścieżce buddyjskiej. I wszelkie wasze odpowiedzi przeczytam z zainteresowaniem.
Dziękuję
