![Wesoly :)](./images/smilies/smile.gif)
Ta dyskusja, pokazuje moim zdaniem, jak wcześnie rozpoczyna się proces rozbudzania konsumpcji. Zmysł smaku jest jednym z pierwszych zmysłów w życiu człowieka którym można manipulować.
Słuchając tej dyskusji miałem refleksję, że kwestie związane z żywieniem to jest tylko jeden z elementów rozbudzania naszych pragnień, ,,nakręcania” naszej konsumpcji.
Żyjemy w świecie bardzo rozbudzonej konsumpcji. W świecie w którym by jedni mogli się bogacić inni muszą konsumować i to możliwie jak najwięcej. A tych potencjalnych konsumentów trzeba sobie ,,wychować”, możliwie jak najwcześniej. W przypadku bardzo małych dzieci manipulacja odbywa się poprzez zmysł smaku. Później, w późniejszym okresie życia, rozpoczyna się manipulacja poprzez umysł. Wmawia się nam, jak wiele rzeczy powinniśmy posiadać. Jak wiele rzeczy jest nam potrzebnych. Wmawia się nam, że powinniśmy te rzeczy często zmieniać, kupując coraz nowsze, coraz bardziej atrakcyjne ich wersje.
Żyjemy w świecie w którym zaspakajanie swoich pragnień jest dość powszechnie uważane za najwyższą wartość. Nie chodzi tu tylko o możliwość zaspakajania swoich pragnień w obecnym (doczesnym) życiu. Również o możliwość (w sensie obietnicy) zaspakajania ich w przyszłym życiu, po śmierci, w jakimś duchowym świecie. Konsumpcjonizm występuje również w wersji duchowej.
W buddyźmie uważa się, że pragnienie jest podstawową siłą która kreuje cierpienie.
Mówi się w buddyźmie o sześciu krainach istnienia. Jedną z tych krain jest kraina głodnych duchów. Jest to stan istnienia istot o wielkich brzuchach i bardzo cienkich szyjach. Istot które nie są w stanie zaspokoić swojego głodu i bardzo z tego powodu cierpią. Umysł przywiązany do konsumpcji jest podobny do umysłu takiego głodnego ducha. Jest to umysł ciągłego nienasycenia, ciągłej pogoni za konsumowaniem.
Z buddyjskiego punktu widzenia konsumpcjonizm, przywiązanie do konsumpcji jest tylko iluzoryczną grą ludzkich umysłów. Nijak się to ma do prawdziwych ludzkich potrzeb. Prawdziwe ludzkie potrzeby, jak pisał Edward Stachura, są bardzo nieduże, wręcz minimalne – coś przyodziać, coś do garnka włożyć.
Myślę, że umysł kultywowany poprzez praktykę buddyjską można by nazwać umysłem ,,wystarczy”. Jest to umysł który łatwo akceptuje sytuację w której się znajduje, umysł który nie lgnie, nie trzyma (nie zatrzymuje) niczego, umysł wolny od osobistych pragnień. To ,,wystarczy” dotyczy zarówno materialnego obszaru jak i duchowego. W buddyźmie mówi się o pustym umyśle, czystym umyśle, umyśle przejrzystym jak przestrzeń. Mistrz Seung Sahn mawiał, ze osoba o umyśle wysokiej klasy ,,może jeść każde jedzenie, może spać gdziekolwiek, nie ma pragnień dla siebie, nie ma przeszkód”. Warto podkreślić, że umysł ,,wystarczy” nie odrzuca rzeczy materialnych jako z gruntu złych czy nieczystych, tylko używa ich z odpowiednią intencją i w odpowiedni sposób. Z odpowiednią intencją to znaczy z intencją współczucia – by wyzwolić inne istoty od cierpienia.
Zapraszam do dyskusji na ten temat
![Wesoly :)](./images/smilies/smile.gif)