http://wyborcza.pl/1,75477,7418894,Irla ... erstw.html
XXI wiek będzie wiekiem religii albo nie będzie go wcale?
![żart ;)](./images/smilies/msn-wink.gif)
Ale to ma wywołać jeszcze oburzenie, czujesz się oburzony oczywitością tych treści?chaon pisze:To prawo jest całkowicie pozbawione sensu, ponieważ religie są wobec siebie nawzajem bluźniercze, np. w Biblii jest napisane, że wszyscy bogowie innych religii to demony, a w Talmudzie że Jezus jest bękartem spłodzonym w skutek małżeńskiej zdrady Maryji.
Moje oburzenie jest wprost proporcjonalne do ewentualnego zadośćuczynienia finansowego, jeżeli takie w tym prawie jest dla wyznawców obrażanej religii przewidzianeGreenTea pisze:Ej, ciężko nam buddystom będzie się oburzyć...![]()
Wg mnie osoba która praktykuje (lub przynajmniej stara się, na tyle na ile zewnętrzne i wewnętrzne warunki pozwalają) praktykować Wadzrajanę (Diamentowa Drogę),GreenTea pisze: Ej, ciężko nam buddystom będzie się oburzyć...![]()
A to ciekawe nawetBjork pisze:Buddyści twierdzą, że wracamy na świat jako zwierzęta, czyli niższe istoty. Zwierzęta nie są niższymi istotami, są takie jak my. Ja mówię więc: p buddystów
Gdyby nie "Czyńcie sobie Ziemię poddaną" to nie siedzielibyśmy teraz przed komputerkami, tylko dalej w jaskiniach lub w najlepszym przypadku świętych gajachDobek pisze:I tak lepsze to niż "Czyńcie sobie Ziemię poddaną"
I storyline z Pocahontas.Dobek pisze:Intrek, nie oglądałeś jeszcze Avatara? Śliczny film o tym jak komputerki dostają w dupę od świętych gajów
w bajkach wszystko jest możliweDobek pisze:Intrek, nie oglądałeś jeszcze Avatara? Śliczny film o tym jak komputerki dostają w dupę od świętych gajów
No mogłoby być ciekawie, ale jak już coś, to ja wolę z kimś o bardziej zwyczajnym wyrazie twarzy (niż Bjork)Ryuu pisze:A to ciekawe nawetBjork pisze:Buddyści twierdzą, że wracamy na świat jako zwierzęta, czyli niższe istoty. Zwierzęta nie są niższymi istotami, są takie jak my. Ja mówię więc: p buddystów
A czy aby ten film nie powstał na komputerku???Dobek pisze:Śliczny film o tym jak komputerki dostają w dupę od świętych gajów
Przykro mi, że panu Lesławowi przeszkadza, że prezydent jego miasta jest katolikiem i w jego gabinecie wisi krzyż, ale skoro juz mamy tę demokracje i ludzie wybrali sobie takiego prezydenta to niech sobie wisi. Nie rozumiem, nie popieram i nie akceptuję zachowania ludzi, którzy idą do Strasburga i próbują z NASZEGO budżetu wyłudzać pieniądze za to, że im przeszkadza, że dla kogoś innego ważnym jest kawałek drewienka wiszący na czyjejś ścianie.
Artykuł, który zalinkowałeś odnosi się akurat również do gabinetów. W tej chwili w szkołach, czy sejmie obecność krzyża nie jest nakazana i jeżeli ktoś chce to go sobie wiesza (a i są szkoły, w których takich krzyzy nie ma). Niektórzy by chcieli wprowadzić ZAKAZ i według mnie właśnie taki zakaz byłby naruszeniem czyjejś wolności. Jeżeli państwo ma na prawdę być neutralne religijnie to takie rzeczy nie mogą być regulowane prawnie. Zamiast walczyć z krzyżami, które nikomu nic nie robią powinniśmy na przykład spróbować walczyć z oceną z religii na świadectwie i wliczanej w średnią, obowiązkowym wolnym z okazji różnych katolickich świąt, dopłacanie z budżetu do instytucji kościelnych itp, itd.Damian907 pisze:Prywatny gabinet to co innego, jesli ktoś zakazałby danej osobie umieszczać w takim miejscu symboli dla niej ważnych (religijnych) to nie tylko że nie jest to właściwie ale sprzeczne z prawem. Bardziej chodzi mi o obecność krucyfiksu w szkołach, lokalach wyborczych, w sejmie...
Pełna zgoda.Ryuu pisze:Dopóki obecność krzyży w miejscach publicznych nie jest prawnie nakazana (a nie jest w przeciwieństwie do Włoch, które właśnie za ten nakaz dostały karę) to powinniśmy jednak szanować to w jakim kraju i wśród jakich ludzi żyjemy.
Pełna zgoda.Ryuu pisze:Niektórzy by chcieli wprowadzić ZAKAZ i według mnie właśnie taki zakaz byłby naruszeniem czyjejś wolności. Jeżeli państwo ma na prawdę być neutralne religijnie to takie rzeczy nie mogą być regulowane prawnie.
Tak samo uważam.Ryuu pisze:Zamiast walczyć z krzyżami, które nikomu nic nie robią powinniśmy na przykład spróbować walczyć z oceną z religii na świadectwie i wliczanej w średnią,
Co?!Ryuu pisze:obowiązkowym wolnym z okazji różnych katolickich świąt,
Na pewne wsparcie liczyć mogą, choć niewielkie i oczywiście nieporównywalne do tego co się dzieje w obrębie wszelkich ruchów związanych z kościołem.Ryuu pisze:dopłacanie z budżetu do instytucji kościelnych itp, itd.
A tak swoją drogą to na jakiego rodzaju pomoc finansową mogą liczyć takie buddyjskie związki wyznaniowe?
Sprawdz samRyuu pisze:A tak swoją drogą to na jakiego rodzaju pomoc finansową mogą liczyć takie buddyjskie związki wyznaniowe?
To ciekawe, bo znam całkiem sporo wyjątków od tego ponoć udowodnionego "faktu", czyli ludzi, którzy z żadną religią nie potrzebują się ani utożsamiać ani wyznawać i najzwyczajniej tego nie robią.pawel pisze:Jest udowodnione że człowiek ma wrodzoną potrzebę religii.
Pogadaj z nimi bardziej wnikliwie na temat tego w co naprawdę wierzą. Założę się że się mocno zdziwisz. Dla przykładu mnie się zdarzyło odbyć rozmowę z moim ojcem na temat jego wiary i okazało się, że jakkolwiek utożsamia się z religią katolicką i nawet uważa że ją praktykuje, to tak naprawdę wierzy w opiekę zmarłych. I także rozmawiałem kiedyś z kolegą z pracy, który określał siebie jako przeciwnika religii, w co wierzy: ustaliliśmy że wierzy w nic, czyli że jest to materialne życie i dalej po nim nic nie ma, dlatego religie są bez sensu. Poza tym jeszcze rozmawialiśmy o roli przypadku i różnych pokrewnych sprawach. Potem spotkaliśmy się po kilku latach i okazało się że jego poglądy troszkę drgnęły w stronę uznania w życiu pewnej tajemnicy. I mam także jeszcze jednego kolegę - lekarza - który wierzy w tabula rasa. Znajomą, zagorzałą przeciwniczkę wszystkich religii, która kocha zwierzęta - która wierzy w czystość i doskonałość świata zwierząt, dwie koleżanki wierzące w przekazy New Age i tożsamość przekazu wszystkich religii, z jednoczesnym odrzucaniem wyznawania i utożsamiania się z którąkolwiek. A moja mama - lekarz - utożsamia się z tradycją świąt katolickich, oraz utożsamia się z religią katolicką, ale nie można powiedzieć że wierzy i praktykuje ją - a jak ją zapytasz dlaczego, odpowie że nie ma na to czasu bo ma mnóstwo do zrobienia. Oraz mam jedną koleżankę która wierzy w miłość.jw pisze:To ciekawe, bo znam całkiem sporo wyjątków od tego ponoć udowodnionego "faktu", czyli ludzi, którzy z żadną religią nie potrzebują się ani utożsamiać ani wyznawać i najzwyczajniej tego nie robią.pawel pisze:Jest udowodnione że człowiek ma wrodzoną potrzebę religii.
W pewnym sensie miałbyś i rację, ale co ma z tym wszystkim wspólnego wolne w boże ciało, albo trzech króli? O ile wielkanoc i boże narodzenie to już takie święta wryte w naszą kulturę to w inne dni wolnego robić nie ma sensu. To, ż ktos sobie wstanie o 11 i obejrzy jeden film w telewizji więcej nie ma nic wspólnego z żadną religijnością, czy duchowością, a do tego sie ogranicza świętowanie wielu ludzi.pawel pisze: Co?!brrr! oczywiście że katolickie święta powinny być ustawowo wolne. Mieszkamy w kraju który ma religię państwową - na szczęście! Mieszkanie w społeczeństwie bezreligijnym (specjalnie nie piszę laickim, bo myślę że to nie to samo) to byłby dopiero koszmar. Już państwo laickie to jest w pewnym sensie krok w złym kierunku, w stronę degradacji wartości wewnętrznych na rzecz materialistycznych.
Ta, ale to jest akurat z unijnych pieniędzy, a nie polskich, więc to troszkę nie do końca to samo. Tak spytałem, bo z jednej strony mamy drogie jak cholera dofinansowanie światyni opatrzności bożej, a zdrugiej bonpo zbierający się w Łodzi jeszcze w zeszłą zimę musieli medytować w kurtkach i czapkach. Nie jestem pewny juz teraz, ale oni tam chyba nawet okien nie mieli.Damian907 pisze:Sprawdz sam
No to teraz jasne. Uzyłeś terminu religia w innym znaczeniu, niż ja. To, ze człowiek (czy każdy? - nie wiem) posiada potrzebę duchowych przeżyć i refleksji nie oznacza, że automatycznie posiada potrzebę utożsamiania się z jakąś religią, czyli duchowością (a i to nie zawsze) zinstytucjonalizowaną, która w dodatku niekoniecznie pokrywa się z jego osobistymi poglądami.pawel pisze:Pogadaj z nimi bardziej wnikliwie na temat tego w co naprawdę wierzą. Założę się że się mocno zdziwisz.
Obecność krzyża w sejmie jest nakazana, nie tyle prawem (nota bene krucyfiks został zawieszony nielegalnie pod osłoną nocy) ale bardziej zwyczajem (nie chce nawet myśleć co by sie stało z osobą która by od tak zdjeła sobie też symbol palenia na stosach "heretyków" z sali na której odbywają się obrady sejmu). Nie mówiąc juz nawet o tym że sejm jest izbą w której zasiadają przedstawiciele WSZYSTKICH Polaków, nie tylko katolików czy nawet chrześcijan, ja jako buddysta widząc krucyfiks w parlamencie czuję się obywatelem drugiej kategorii.Ryuu pisze:W tej chwili w szkołach, czy sejmie obecność krzyża nie jest nakazana i jeżeli ktoś chce to go sobie wiesza (a i są szkoły, w których takich krzyzy nie ma).
Zakaz nie przeciwko prywatnym oznakom przynależności, ale zakaz faworyzowania jednej religii w miejscach publicznych do których wszyscy musimy chodzić (jak urzędy, szkoły, szpitale), dla mnie widok krzyża na każdym kroku jest w pewnym sensie ograniczaniem mojej wolności, próbą narzucenia mi pogladów większości.Ryuu pisze:Niektórzy by chcieli wprowadzić ZAKAZ i według mnie właśnie taki zakaz byłby naruszeniem czyjejś wolności.
Tak się składa że krucyfisku w salach lekcyjnych nie ma głównie w szkołach wyznaniowych (dla nich to byłaby profanacja), pomieszanie sacrum z profanum,Ryuu pisze:W tej chwili w szkołach, czy sejmie obecność krzyża nie jest nakazana i jeżeli ktoś chce to go sobie wiesza (a i są szkoły, w których takich krzyzy nie ma)
W Polsce w chwili obecnej tak właśnie jest, ale wg mnie mamy do czynienia z samowolą i narzucaniem woli większości a nie z neutralnością religijną...Ryuu pisze:Jeżeli państwo ma na prawdę być neutralne religijnie to takie rzeczy nie mogą być regulowane prawnie.
Jedno wynika z drugiegoRyuu pisze:Zamiast walczyć z krzyżami, które nikomu nic nie robią powinniśmy na przykład spróbować walczyć z oceną z religii na świadectwie i wliczanej w średnią, obowiązkowym wolnym z okazji różnych katolickich świąt, dopłacanie z budżetu do instytucji kościelnych itp, itd.
W Polsce mamy wolność wyznania (kto jak kto ale buddysta powinien o tym wiedziećpawel pisze: oczywiście że katolickie święta powinny być ustawowo wolne. Mieszkamy w kraju który ma religię państwową - na szczęście!
Co jest ''materialistycznego'' w braku narzucania innym religii chrzescijanskiej?pawel pisze: Mieszkanie w społeczeństwie bezreligijnym (specjalnie nie piszę laickim, bo myślę że to nie to samo) to byłby dopiero koszmar. Już państwo laickie to jest w pewnym sensie krok w złym kierunku, w stronę degradacji wartości wewnętrznych na rzecz materialistycznych.
Tak jak ma to miejsce (w pewnym stopniu) w Polsce...pawel pisze: prowadzi do rozwoju chorych ustrojów i społeczeństw, podobnie jak czynienie z religii doktryny.
W praktyce byloby trudno to wprowadzic, jesli juz to te dni by przepadly, zauwaz ile bylo klopotu ze ''sw. 3 kroli'' a bylo przeciez 700 000 (!) podpisow.Ryuu pisze: Da się stworzyć jakieś rozwiązania systemowe. Można by na przykład dać wszystkim zamiast tych obowiązkowych świąt dodatkowe trzy dni do urlopu i kazać pracodawcy bezwzględnie dawać te trzy dni wolnego jeżeli to z powodów religijnych. Wtedy na przykład ktoś kto nie musi świętować może sobie wydłużyć urlop nad morzem.
Dlatego racjonalnym byloby wprowadzenie podatku na rzecz wspolnoty religijnej danego obywatela, wtedy zamiast na ''światynie opatrzności bożej'' (najwieksza glupota jaka w zyciu slyszalem) Twoje podatki moglyby wspomoc Bonpo. W obecnej sytuacji kasa ktora panstwo nam zabiera idzie na odnowe kosciolow i na facetow w czarnych sukienkach (polecam jakikolwiek numer ''Faktow i Mitow'').Ryuu pisze:Ta, ale to jest akurat z unijnych pieniędzy, a nie polskich, więc to troszkę nie do końca to samo. Tak spytałem, bo z jednej strony mamy drogie jak cholera dofinansowanie światyni opatrzności bożej, a zdrugiej bonpo zbierający się w Łodzi jeszcze w zeszłą zimę musieli medytować w kurtkach i czapkach. Nie jestem pewny juz teraz, ale oni tam chyba nawet okien nie mieli.Damian907 pisze:Sprawdz sam
To prawda. Natomiast prawdą jest także i to, że kiedy pozycja religii (w zwykłym znaczeniu tego słowa) słabnie, staje się silniejszy materializm i ogólne zastępowanie wewnętrznej refleksji gotowymi produktami.jw pisze:No to teraz jasne. Uzyłeś terminu religia w innym znaczeniu, niż ja. To, ze człowiek (czy każdy? - nie wiem) posiada potrzebę duchowych przeżyć i refleksji nie oznacza, że automatycznie posiada potrzebę utożsamiania się z jakąś religią, czyli duchowością (a i to nie zawsze) zinstytucjonalizowaną, która w dodatku niekoniecznie pokrywa się z jego osobistymi poglądami.pawel pisze:Pogadaj z nimi bardziej wnikliwie na temat tego w co naprawdę wierzą. Założę się że się mocno zdziwisz.
Nie mówię o narzucaniu żadnej religii, tylko o szanowaniu wszystkich religii i nienarzucaniu poglądów antyreligijnych i świeckich.Damian907 pisze:Co jest ''materialistycznego'' w braku narzucania innym religii chrzescijanskiej?
Wiem że mamy wolność wyznania, niemniej wydawało mi się że coś takiego jak religia państwowa było określone - może się mylę.Damian907 pisze:W Polsce mamy wolność wyznania (kto jak kto ale buddysta powinien o tym wiedziećpawel pisze: oczywiście że katolickie święta powinny być ustawowo wolne. Mieszkamy w kraju który ma religię państwową - na szczęście!)
Czy Ty uważasz że ja chcę mieszkać w państwie wyznaniowym?Damian907 pisze:Gdybyśmy naprawdę żyli w państwie wyznaniowo katolickim (na myśl o czym tak się Pawle ucieszyłeś) to za apostazję prawdopodobnie dostalibyśmy "poena capitalis", a za nieobecność na mszy albo złamanie postu moglibyśmy już ponieść odpowiedzialność przed społeczeństwem (co sie w historii zdarzalo).
Religia państwowa a religia znacznej większości obywateli to różnica, ciekawe że kraje takie jak Wielka Brytania czy Finlandia mają religię państwową a np. Polska niepawel pisze:Wiem że mamy wolność wyznania, niemniej wydawało mi się że coś takiego jak religia państwowa było określone - może się mylę.
Jak się nie mieszka w kraju laickim to się mieszka w państwie (mniej lub bardziej) wyznaniowym, to tak jak z ciążą albo jest albo jej nie ma (jak to mawiali Rzymianie "Trzecia opcja nie jest dana"). A jesli nawet uważasz inaczej to chętnie poznam Twój pogląd na relacje państwo - religia, tylko proszę o konkrety.pawel pisze:Czy Ty uważasz że ja chcę mieszkać w państwie wyznaniowym?
Ja po prostu nie chcę mieszkać w państwie wyznaniowo laickim, ani antyreligijnym.
Polska nie ma religii państwowej: http://pl.wikipedia.org/wiki/Religia_pa%C5%84stwowapawel pisze:Co?!brrr! oczywiście że katolickie święta powinny być ustawowo wolne. Mieszkamy w kraju który ma religię państwową - na szczęście!
Tak, zwyczajem, a nie prawem. Jeżeli jest taki zwyczaj/obyczaj/tradycja to prawo nie powinno w to ingerować, bo na tym właśnie powinno polegać nieingerowanie państwa w sprawy religijne, że prawnie nie próbuje regulować takich rzeczy. Faktycznie źle się stało, że w parlamencie ten krzyż zawisł i do tego w takich okolicznościach. Jednak jak w sejmie będzie wystarczająco dużo osób, które tego krzyża nie będą chcieli to oni go sobie zdejmą i tyle.Damian907 pisze: Obecność krzyża w sejmie jest nakazana, nie tyle prawem (nota bene krucyfiks został zawieszony nielegalnie pod osłoną nocy) ale bardziej zwyczajem (nie chce nawet myśleć co by sie stało z osobą która by od tak zdjeła sobie też symbol palenia na stosach "heretyków" z sali na której odbywają się obrady sejmu). Nie mówiąc juz nawet o tym że sejm jest izbą w której zasiadają przedstawiciele WSZYSTKICH Polaków, nie tylko katolików czy nawet chrześcijan, ja jako buddysta widząc krucyfiks w parlamencie czuję się obywatelem drugiej kategorii.
Ta.... Jedna religia jest faworyzowana zwyczajem i tradycjom, ale to dlatego, że póki co z tym zwyczajem i z tą tradycją jest niesamowicie związana. Po raz kolejny napiszę: To jest kwestia ludzi, a nie prawnych regulacji. Twierdzisz, że obecność tego krzyża jest dla Ciebie ograniczeniem wolności i próbą narzucenia jakiegos światopoglądu. Chcesz tak uważać to tak uważaj. Twórz sobie dalej ten swój problem. Dla mnie to są raczej jakieś zwykłe urojenia. Mi jakoś krzyż w urzędzie nie narzuca żadnego światopoglądu, ani żadnej mojej wolności nie ogranicza. Jak w przyszłości będę jakimś urzędnikiem na tyle ważnym by mieć jakiś swój gabinet i w tym gabinecie będzie wisiał krzyż to go po prostu sobie zdejmę. Dopiero JEŻELI wtedy ktoś chciałby mi tego zabronić to dopiero wtedy mógłbym mówić o ograniczaniu wolności czy narzucaniu światopoglądów.Damian907 pisze: Zakaz nie przeciwko prywatnym oznakom przynależności, ale zakaz faworyzowania jednej religii w miejscach publicznych do których wszyscy musimy chodzić (jak urzędy, szkoły, szpitale), dla mnie widok krzyża na każdym kroku jest w pewnym sensie ograniczaniem mojej wolności, próbą narzucenia mi pogladów większości.
No i znowu trochę mieszasz pojęcia. Mamy do czynienia z samowolą, ale z czym innym mielibyśmy miec do czynienia jeżeli coś nie jest prawnie regulowane?Damian907 pisze: W Polsce w chwili obecnej tak właśnie jest, ale wg mnie mamy do czynienia z samowolą i narzucaniem woli większości a nie z neutralnością religijną...
Nie, nie wynika. Jeszcze parę lat temu w szkołach krzyż wisiał, a ocena z religii do świadectwa nie była wliczana. Z resztą sam mówiłeś, że krzyże wiszą z powodu zwyczaju, a te wszystkie rzeczy, w których ja widzę problem wynikają z (moim zdaniem niezgodnego z duchem konstytucyjnej równości i rozłączności państwa od religii) konkordatu.Damian907 pisze: Jedno wynika z drugiego
Z tym podatkiem pełna zgoda. Prosiłbym tylko, żebyś nie obrażał kleru nazywając ich "facetami w czarnych sukienkach." Chociaz w sumie takiej retoryki można by się spodziewać po kimś kto marnuje pieniądze na tak nieobiektywny i pod każdym względem tendencyjny szmatławiec jakim jest "Fakty i mity." Przy tym brukowcu nawet Nasz Dziennik wydaje się obiektywna gazetą.Damian907 pisze: Dlatego racjonalnym byloby wprowadzenie podatku na rzecz wspolnoty religijnej danego obywatela, wtedy zamiast na ''światynie opatrzności bożej'' (najwieksza glupota jaka w zyciu slyszalem) Twoje podatki moglyby wspomoc Bonpo. W obecnej sytuacji kasa ktora panstwo nam zabiera idzie na odnowe kosciolow i na facetow w czarnych sukienkach (polecam jakikolwiek numer ''Faktow i Mitow'').
Dla mnie ideałem jest prawo które nie tyle nie ingeruje w sprawy religijne (o czym już wspominałem w poprzednich postach), ale bardziej zapewnia równe traktowanie wszystkich wyznań i wszystkich którzy do żadnego wyznania się nie przyznają.Ryuu pisze:Tak, zwyczajem, a nie prawem. Jeżeli jest taki zwyczaj/obyczaj/tradycja to prawo nie powinno w to ingerować, bo na tym właśnie powinno polegać nieingerowanie państwa w sprawy religijne, że prawnie nie próbuje regulować takich rzeczy.
Wielkość większości objawia się w szacunku dla mniejszości. Przynajmniej taka jest moja opinia.Ryuu pisze:Faktycznie źle się stało, że w parlamencie ten krzyż zawisł i do tego w takich okolicznościach. Jednak jak w sejmie będzie wystarczająco dużo osób, które tego krzyża nie będą chcieli to oni go sobie zdejmą i tyle.
Nic takiego nie napisałem.Ryuu pisze:Piszesz, że czujesz się jako obywatel drugiej kategorii przez to, że jesteś buddystom.
Nie chodzi mi o narzucanie religii (przynajmniej nie w dosłownym rozumieniu), bardziej mam na myśli "sugerowanie" która religia jest (rzekomo) tą "słuszną" poprzez wieszanie wszędzie krucyfiksów, to nie jest tak że ja mam z tym jakiś wielki problem i nie śpie przez to nocamiRyuu pisze:Twierdzisz, że obecność tego krzyża jest dla Ciebie ograniczeniem wolności i próbą narzucenia jakiegos światopoglądu. Chcesz tak uważać to tak uważaj. Twórz sobie dalej ten swój problem. Dla mnie to są raczej jakieś zwykłe urojenia. Mi jakoś krzyż w urzędzie nie narzuca żadnego światopoglądu, ani żadnej mojej wolności nie ogranicza. Jak w przyszłości będę jakimś urzędnikiem na tyle ważnym by mieć jakiś swój gabinet i w tym gabinecie będzie wisiał krzyż to go po prostu sobie zdejmę.
Tu się zgadzamy, podobny pogląd zawarłem w swoim wcześniejszym poście.Ryuu pisze:Jak w przyszłości będę jakimś urzędnikiem na tyle ważnym by mieć jakiś swój gabinet i w tym gabinecie będzie wisiał krzyż to go po prostu sobie zdejmę. Dopiero JEŻELI wtedy ktoś chciałby mi tego zabronić to dopiero wtedy mógłbym mówić o ograniczaniu wolności czy narzucaniu światopoglądów.
Chodzi mi o idee aby państwo nie faworyzowało jednej religii, a wyrazem takiego faworyzowania jest wieszanie krzyża w miejscach publicznych np. na korytarzu urzędu albo w szkolnej klasie. Wieszanie krzyża (czy jakiegokolwiek innego symbolu religijnego) przez urzędnika w jego gabinecie to już inna sprawa i wg mnie nie ma w tym nic niewłaściwego a przepisy które by to zakazywały naruszałyby wolność wyznania.Ryuu pisze:To nie jest narzucanie woli większości. Ktoś wiesza krzyż, a nie zmusza Ciebie do wieszania krzyża, modlenia sie do niego czy coś takiego. To wszystko. Quod erat demonstrandum.
Sam widzisz, im dłużej krucyfiks wisi w szkołach tym bardziej klerykalne staje się prawo, jedno wynika z drugiegoRyuu pisze:Jeszcze parę lat temu w szkołach krzyż wisiał, a ocena z religii do świadectwa nie była wliczana.
Pełna zgoda.Ryuu pisze:Z resztą sam mówiłeś, że krzyże wiszą z powodu zwyczaju, a te wszystkie rzeczy, w których ja widzę problem wynikają z (moim zdaniem niezgodnego z duchem konstytucyjnej równości i rozłączności państwa od religii) konkordatu.
Nie czytam regularnie "FiM", kilka numerów w życiu pożyczyłem od kolegi, szkoda kasyRyuu pisze:Chociaz w sumie takiej retoryki można by się spodziewać po kimś kto marnuje pieniądze na tak nieobiektywny i pod każdym względem tendencyjny szmatławiec jakim jest "Fakty i mity." Przy tym brukowcu nawet Nasz Dziennik wydaje się obiektywna gazetą.