Całość wywiadu tutajStephen Batchelor: Chciałbym jeszcze dodać w tym miejscu coś, o czym, jak mi się wydaje wspominałem wcześniej, a mianowicie o „kulturze przebudzenia”. Sądzę, że na Zachodzie istnieje tendencja, która przykłada zbyt wielką wagę do umiejscawiania w centrum uwagi mit heroicznie poszukującej jednostki, który jak wynika z perspektywy historycznej, opiera się na fundamencie tego, że kultura posiada dla niego miejsce, ceni go i wspiera. Rola jaką buddyzm mógłby spełnić w społeczeństwie – inne tradycje również – nie polega na dostarczeniu jakiegoś rodzaju osobistej strategii dla jednostek, a raczej na tworzeniu fundamentu kultury, w której przebudzenie jest uzasadnione, cenione, jasno wyartykułowane i wspierane przez wszystkie sektory społeczne. Myślę również, że pod wieloma względami, jest to o wiele bardziej ważne wyzwanie dla tych z nas, którzy zajmują się tymi ideami, niż ciągłe powracanie ku heroicznym poszukiwaniom jednostki. Oczywiście niektórzy ludzie będą czuli, że jest to dla nich zasadnicza strategia, przy pomocy której reagują na swoje własne egzystencjalne, lub duchowe troski – to nie stanowi dla mnie problemu. Jednak podejście takie w pewien sposób wyklucza, lub stawia na drugim miejscu tych, którzy zainteresowani są tworzeniem struktur umożliwiających rozwój kultury przebudzenia, która miejmy nadzieję, za jakiś nieokreślony czas, dostarczy nam środków, aby przeobrazić tą wysoce materialistyczną i narcystyczną kulturę, w której teraz żyjemy, w kulturę która wspiera takie rodzaje wartości, o których rozmawiamy w tej chwili.
Andrew Cohen: Można by dojść do wniosku, że jedna z drugą idą w parze. Jednak, jeżeli przynajmniej jakaś liczba nas nie będzie skora, aby w heroiczny sposób całkowicie wykroczyć poza to, co znane, to dokładna wizja tych nowych struktur, nie stanie się wystarczająco klarowna, czyż nie?
Stephen Batchelor: Tak i nie. Oczywiście, ten element jest konieczny, bez wątpienia. Jednak, równocześnie myślę, że podejście takie nie docenia, lub ceni w niewystarczający sposób zdolności, które są przyrodzone kreatywnym ludziom – poetom, artystom i innym - tym, którzy mogą nie czuć przyciągania ku intensywnej duchowej praktyce, jednak pomimo tego, w jakiś intuicyjny sposób mają kontakt z innymi możliwościami i formami, takimi które według mnie, także reprezentują prawowite formy praktyki. Także ponownie, jest to pytanie dotyczące uzmysłowienia sobie, że cała kwestia przebudzenia, nie koniecznie związana jest z modelem, który ty zdajesz się faworyzować, a mianowicie modelem skoncentrowanym na heroicznym wysiłku jednostki pragnącej pozbyć się wszystkiego co ma, wkraczającej w nieznane, itd., i wszystko to w większości pojmowane jako samotne poszukiwanie. Ten rodzaj postawy, czyli postawy heroicznego poszukiwania, w o wiele większym stopniu ceni sobie transcendencję niż immanencję. To z pewnością konieczne, ale to co jest ważne, to rozpoznanie tego, że przebudzenie jest także czymś immanentnym. Jest to coś, co w pewnym sensie jest już obecne w zwykłym umyśle. I myślę, że właśnie to tutaj artysta czuje się u siebie. Istnieją rodzaje praktyki, różne formy wyrazu tego rodzaju rzeczy, które nie zawężają się do wglądów ludzi, którzy mieli intensywne transcendentne doświadczenia. Myślę, że przebudzenie w naszych czasach wnika w świat poprzez historię, formy kultury, muzyki, literatury i sztuki, które nie są koniecznie nawet świadomie zaangażowane w ten rodzaj heroicznego poszukiwania, ale starają się zwyczajnie wyrazić rodzaj intuicyjnego przeczucia, że istnieje coś jeszcze, coś innego. Tak więc, powiedziałbym, że kultura przebudzenia obejmuje i ceni oba podejścia.
Pozdrawiam +