piotr pisze:Dlatego, aby w pełni wyjaśnić ścieżkę, musiał wyjaśnić też – w odpowiednim zakresie – czym jest działanie (kamma), jaka jest jego natura i siła, czy ma konsekwencje, jakie one są i jak osiągać pożądane rezultaty. Ponadto, sposób w jaki rozumie się działanie, warunkuje rozumienie tego, jaki jest możliwy zakres rezultatów działania.
Gdyby tego nie zrobił, zarzut dziś byłby taki, że buddyzm nie jest logicznie spójnym systemem, nie wyjaśnia całości zjawisk, a zmusza do zawierzenia tajemnicom. Utrzymywanie w buddyzmie tajemnic przeczyłoby z kolei podstawowym założeniom praktyki: doświadcz sam, czy nauki, które dostajesz od nauczyciela są wiarygodne.
Łatwo jest podważyć wiarygodność nauk, zatrzymując się jedynie na pewnym etapie praktyki. Etapie w dodatku, o którym każdy mój tybetański nauczyciel powie, że m.in. niesie ze sobą korzyści w postaci zdrowia psychicznego i fizycznego.
Owszem, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby w tym miejscu się zatrzymać, nie iść dalej. Ale jeśli ktoś próbowałby twierdzić, że owo zdrowie pojawia się bez związku z wierzeniami w karmę, oświecenie, reinkarnację, to musiałabym temu zaprzeczyć. Tradycyjne metody praktyki buddyjskiej opracowane zostały z uwzględnieniem całej wiedzy, którą niosły przekazy. Nie jest oczywiste, że metody te pojawiłyby się na świecie, gdyby nie owe ważne elementy buddyjskich „wierzeń”, czy też elementy spójnego systemu filozoficznego, który miał na celu ułatwić zrozumienie sensu działań praktycznych – jak, kto woli. Pomijam z oczywistych względów (nikt w nie prawdopodobnie nie uwierzy) mnogość relacji z podróży po różnych krainach opisywanych w naukach, które odbywano w głębokich stanach medytacyjnych. Zdrowie do takich podróży, jak mniemań, szczególnie jest potrzebne. Nie tylko zresztą do nich, nie wyobrażam sobie dotarcia do oświecenia bez długiego, zdrowego i w zrównoważony sposób przeżywanego życia. Korzyści zdrowotnych nie da się zatem uniknąć. Twierdzić jednak, że są celem...
Ja dopóki mam możliwość odpisania z podatku 1% na cele buddyjskie przyjmuję, że oficjalna wykładnia buddyzmu jest taka właśnie: religijna. I cieszy mnie, że jest to ten rodzaj religijności, w którym wszystko zostaje wyłożone, jak przysłowiowa "kawa na ławę".
gt