Witaj Horosha
Postaram się trochę odpowiedzieć na twoje pytania, choć liczę, że inni, lepiej wykształceni, mi w tym pomogą
Horosha pisze:
Po pierwsze, jest Nirvana. Przeczytałam o niej sporo, a czuję, że nie mam o niej zielonego pojęcia. Piszą, że jest to zdmuchnięcie, wyzbycie się pragnień, i jest opisywana jako coś pięknego. No i co właściwie się dzieje w tej Nirvanie? Myśli się? Są emocje? COŚ jest?
Nie tylko ty sobie zadajesz pytanie "Czym jest Nirvana".
Buddyści raczej o tym nie mówią(przynajmniej w mojej tradycji). Jest tak dla tego, że nie da się go opisać. To stan w którym się znajdujesz, drastycznie odmienny od tego w jakim jesteś teraz. Równocześnie nic się nie zmienia. Miałaś pryszcz i masz pryszcz, swędziała cię lewa noga i dalej cię swędzi. Tyle tylko, że będąc w innym stanie inaczej postrzegasz pryszcz i inaczej swędzi noga...
Piszesz, że wiele o tym przeczytałaś. Ktoś kto nigdy nie jadł lodów waniliowych, też mógł o nich wiele przeczytać i co wie? Że są kaloryczne i białe. Ale czy białość i kaloryczność jest sensem lodów, czy dlatego ludzie chcą je jeść?
Na przykład Sutra Serca - jak to czytam, to mi się niedobrze robi. Wytłumaczy ktoś?
Może masz chory żołądek
Ja jak czytam Sutrę Serca, to za każdym razem prawie płacze ze wzruszenia. Dla mnie to jeden z najważniejszych tekstów ludzkości. Czuje, że jest tam wyjaśniona "rzeczywistość". Choć tego nie doświadczam, to w tym tekście prawda wydaje się być na wyciągnięcie ręki, jakby za jakąś błonką tylko.
Następna rzecz, to Czysta Kraina. Nirvana=bycie w czystej krainie, czy jak? Bo skoro jesteśmy "zdmuchnięci", to chyba nie możemy istnieć, ale z drugiej strony nie istnieć też nie. I czy z tego wszystkiego nie wynika, że całe życie, świat, nie ma sensu, bo i tak kiedyś diametralnie się zmieni, lub wgl przestanie istnieć? Jak to jest?
Ajaj!
Pomięszanie z poplątaniem. Tzw. Czyste krainy to nie jest jeszcze oświecony umysł (Nirvana).
Zacznijmy od tego, że istnieją trzy aspekty Stanu Buddy, nazywamy je Kajami czyli ciałami.
Pierwszy z nich to Dharmakaja i najłatwiej ją opisać porównując do absolutu znanego w tradycji zachodniej. Nie ma formy, zapachu, smaku itd. Jest wszechprzenikająca i nic jej nie ogranicza itd. Jej niezbywalną cechą jest nieograniczone współczucie. Po to by pomóc istotom we wszystkich światach, Dharmakaja emanuje foremne Kaje - Sambhogakaje i Nirmanakaje. Sambhogakaja to całkowicie "czysta" przestrzeń, pozbawiona problemów samsary. Może się przejawiać w formie istot np. Awalokiteśwary albo Tary "z obrazków", może się też przejawiać w formie przedmiotów np. Klejnotu spełniającego życzenia, lub przestrzeni np. Czystych Krain.
Mówi się że każdy oświecony umysł emanuje własną samghogakajną Czystą Krainę. Robi to po to by pomóc istotom na ścieżce. Doświadczyć Sambhogakaji mogą tylko ludzie, którzy częściowo chociażby oczyścili swój umysł. W Czystych Krainach stworzenia odradzają się, po to aby , bez większych zakłóceń, kontynuować praktykę Dharmy.
Trzecia Kaja to Nirmanakaja i przejawia się ona w formie nauczycieli Buddyjskich i innych tradycji, lekarzy, dobrych władców i innych dobroczyńców. Mogą jej doświadczać wszystkie samsaryczne sytworzenia
Podsumowując: Czysta Kraina to nie jest Nirvana. Oświecony umysł może mieć wiele poziomów, Mówi się np. o 10 poziomach Bodhisattwy
Gdybym ja osobiście miała wybierać miedzy piekłem a nirvaną (taką, jak ją teraz odbieram - pustą, "voidfull"), to chyba wolałabym to pierwsze...
Zdecydowanie za mało przeczytałaś o buddyjskich piekłach
A tak serio to co czytałaś, że ci taki bałagan w głowie zostawiło? Jeden mój profesor na studiach mawiał: Mniej czytać, więcej myśleć!
Następne - skąd w tym wszystkim miłość, współczucie...?
Już wspomniałam, ale powtórzę, bo to ważne. Miłość i współczucie jest niezbywalną cechą oświeconego umysłu.
Tego doświadczenia, które z uporem nazywasz Nirvaną.
Stąd buddyjska filozofia, nauka, sztuka. Stąd praktykujący - świeccy i mnisi...
I następna rzecz - jak buddyzm odbiera osobowość?
Nie wiem co buddyzm odbiera, mnie tam niczego nie odebrał
Co z miłością, WIĘZIAMI między ludźmi? Przecież one są piękne, a wydaje mi się, że to "przywiązywanie" jest odbierane jako złe...
Ależ buddyści też tak uważają! Znam nawet nauczycieli Buddyjskich co kochają swoje żony i dzieci
W Buddyzmie nie chodzi o to, żeby nikogo nie kochać, wręcz przeciwnie, chodzi o to żeby kochać wszystkich bez wyjątku. Także taką babinę bez zęba z pod bloku i mordercę i kaczkę krzyżówkę i trzmiela...
Takie kochanie wybranych, ładnych, miłych, naszych ,to łatwizna. Spróbuj kochać Georga W. Buscha!
Nawet jeżeli jest cierpienie, czy nie warto by było go znieść?
A masz jakieś wątpliwości co do istnienia cierpienia? Chyba nie.
Każdy sam decyduje czy warto, czy nie. Może to zależy od poziomu cierpienia, albo stopnia wytrzymałości na ból..
emocje! Przecież emocje są super, czyż nie...? A według buddyzmu?
Czy jesteś pewna że wszystkie emocje są super? Nie przepadasz pewnie za tym, gdy ktoś pod wpływem złego nastroju (emocji) cię zwymyśla, skrzywdzi werbalnie lub fizycznie.
Polecam książki Daniela Golemana np "Emocje destrukcyjne".
No i czytałam jeszcze, że buddyzm uznaje życie za utrapienie. To mnie boli, bo ja je kocham i muszę przyznać, że jestem do niego przywiązana - wiem, że kiedyś się skończy, ale co będzie to będzie.
Tak coś w tym jest. W Buddyzmie uważa się, że życie jest cierpieniem. To cierpienie istnieje w samsarze - naszym świecie na wielu poziomach. W praktyce oznacza to, że człowiek myśli, że za tą górą to już na pewno będzie raj. Jak zdobędę taki przedmiot, takiego partnera, taką wiedzę to zapewnię sobie szczęście. To wielkie kłamstwo samsary.
Taplając się w błocku może być przyjemnie, ale ono przyciąga robaki, owady. Po jakimś czasie zaczyna cuchnąć i powoduje reumatyzm. Uniknąć tych niedogodności możesz dopiero wtedy, gdy wgramolisz się z tej brejki, spłukasz czystą wodą i wytrzesz ręcznikiem.
To tyle.
Pozdrwiam serdecznie
Nie zostawisz samsary, odrzucając ją - wyzwolisz ją wewnętrznie, pozwalając jej być. Twe próby wyleczenia się z nieszczęść nie przyniosły ci ulgi, ulgę przynosi rozluźnienie i pozostawienie rzeczy takimi, jakie są.