
http://www.zen.warszawa.pl/ol-soni/
Moderator: kunzang
Bardzo interesujący tekst. Ciekawe są te koreańsko-japońskie powiązania. Z jednej strony wyraźne wsparcie buddyzmu koreańskiego przez (buddyjską) Japonię, z drugiej strony, na przykład po II wś, w ramach ,,patriotycznego nurtu" oczyszczanie buddyzmu koreańskiego z naleciałości japońskich co w efekcie doprowadziło do podziału na szkołę Jogye i Taego.W realiach koreańskich powiązanie buddyzmu z nastawieniem reformatorskim wiązało się także z dokonującą się pod koniec XIX wieku emancypacją wspólnot buddyjskich, wcześniej przez kilka wieków dyskryminowanych i prześladowanych. Dokonywała się ona w znacznej mierze pod wpływem nacisków japońskich; buddyzm koreański był zresztą dość powszechnie postrzegany jako związany z Japonią. W powieści stary służący tłumaczy swojemu panu, przybyłemu z prowincji: „te żółte szczury buddyjskie zawsze ciągną do Japonji. Słusznie twój dziad, Wielki Kim-cza-sań, wielkorządca zachodniej prowincji mówił: buddysta zawsze półjapończyk. Dlatego religia ich jest w pogardzie i oni słusznie uważani są za korejczyków mało lepszych od chrześcijan…” [OSK, s. 22]. Jak podkreślał Sieroszewski w książce Korea. Klucz Dalekiego Wschodu: „Buddyzm korejski zawsze pozostawał w ścisłych i zażyłych stosunkach z buddyzmem japońskim, którego był rodzicem i od którego nawzajem odbierał w ciężkich chwilach moralne i materyalne wsparcia. […] Prześladowany buddyzm, choć bardzo zubożały i zchłopiały, […] żyje jeszcze i zdradza nawet oznaki odrodzenia. Odrodzenie to płynie znowu z Japonii, jak wszystko lepsze, dążące do poprawy kraju, do jaśniejszej przyszłości, do reformy i rozwoju, co pojawiło się w ostatnich czasach w Korei” [s. 55-56]. Japończycy od momentu nawiązania oficjalnych stosunków z królestwem koreańskim w 1876 roku (zawarcie Układu o pokoju i przyjaźni) wykorzystywali swoje wpływy w celu wzmocnienia pozycji buddyzmu. Już w 1877 roku została zbudowana pierwsza świątynia buddyjska w Pusanie, największym mieście portowym Korei, przeznaczona na potrzeby mieszkających tam Japończyków [Ogarek-Czoj 1994, s. 177]; był to pierwszy krok ku ostatecznemu zniesieniu zakazu wznoszenia świątyń buddyjskich w miastach w 1895 roku.
Czy mogłabyś podać więcej szczegółów? Na czym to konkretnie polegało?co oznaczało zarówno włączenie do doktryny elementów racjonalnych i zwiększenie wrażliwości na kwestie społeczne
Z największą przyjemnościąCzy mogłabyś podać więcej szczegółów? Na czym to konkretnie polegało?
Hmm ale czy nie było tak, że te młodzieżowe organizacje buddyjskie włączyły się następnie w nurt militarystyczny? Z tego co pamiętam, w ,,Zen at war" jest mowa tylko o jednej organizacji młodzieżowej która w okresie przed II wś przeciwstawiła się w swych deklaracjach japońskiemu militaryzmowi, jak również potępiła Hitlera i prześladowania Żydów w Niemczech. Chodzi o Shinko Bukkyo Seinen Domei (Młodzieżowa Liga Odnowy Buddyzmu). Wielu z nich zostało aresztowanych, część następnie skazano. Ze względu na antykapitalistyczne postulaty, występowanie przeciwko ,,burżuazyjnemu buddyzmowi" nazwalibyśmy ich dzisiaj pewnie buddyjską lewicą.Zaczęły powstawać buddyjskie organizacje młodzieżowe o charakterze patriotycznym oraz organizacje charytatywne. I to właśnie ten społeczny aspekt buddyzmu tak spodobał się W. Sieroszewskiemu.
Tak, można z pewnością odnaleźć w twórczości D.T. Suzukiego wątki odnoszące się do zachodniej kultury i filozofii. Na przykład w swoich wykładach porównuje on umysłowość Wschodu i Zachodu na przykładzie wierszy Basho i Tennysona. Suzuki wyraźnie gloryfikuje tu umysłowość WschoduWarto sobie przy tym zdać sprawę, że najbardziej znany propagator zen na Zachodzie, D.T. Suzuki, był wytworem właśnie owego nowego buddyzmu. Intelektualista, oczytany w filozoficznej literaturze Zachodu, który przeszedł trening zen w latach studenckich jako osoba świecka, głównie w czasie weekendów i wakacji, odnalazł swoją szansę w dziele unowocześniania przekazu buddyjskiego i tłumaczenia doktryny na pojęcia współczesnej mu nauki, filozofii i realiów społeczno-politycznych.
Myślę, że wiele z nich nie czekało nawet na jakieś NASTĘPNIE. Problem jest tu dwojaki: modernizacja buddyzmu w Japonii niemal od początku miała charakter oportunistyczny, a zarazem otwarcie na Zachód i nowoczesność było powiązane z otwarciem na współczesny świat z jego zaletami i wadami, problemami i osiągnięciami.„ale czy nie było tak, że te młodzieżowe organizacje buddyjskie włączyły się następnie w nurt militarystyczny?”
Otwieranie się Japonii na Zachód miało – nieco upraszczając – dwie fazy: imitacyjną i konfrontacyjną. W pierwszej naśladowano państwa zachodnie, wyraźna była fascynacja nauką i kulturą, elity intelektualne przyjęły zachodni styl ubierania się i trybu życia. Wtedy to raczej udowadniano, że kultura japońska jest RÓWNA zachodniej; stąd np. porównywanie samurajów do rycerstwa zarówno pod względem przymiotów moralnych, jak i wpływu na kształtowanie kultury. Nitobe udowadniał na przykład: „W najbardziej rycerskich czasach Europy szlachta stanowiła tylko małą część jej mieszkańców, ale jak powiada Emerson: «W angielskiej literaturze w połowie dramatów i we wszystkich nowelach, od sir Philippa Sidneya począwszy, a skończywszy na dziełach sir Waltera Scotta, wszędzie panowała tylko ta jedna postać (gentleman)». W miejsce Sidneya i Scotta napiszmy Chikamatsu i Bakin, a będziemy mieli miniaturze główne rysy japońskiej historii literatury”. Później jednak zaczęto dowodzić WYŻSZOŚCI kultury i „ducha” japońskiego nad zachodnim. Pokłosiem tego jest gloryfikacja umysłu Wschodu, który jest przedstawiany esencjalistycznie: te dwa zestawy cech zdają się kompletne i przeciwstawne. Jak rozumiem, według Suzukiego ŻADEN Japończyk nie myśli analitycznie, podobnie jak ŻADEN Europejczyk nie kieruje się intuicją. Ludzie Zachodu są materialistyczni i sprawni w zarządzaniu, natomiast Japończycy uduchowieni i egalitarni. Możliwość narzucaniu swej woli innym nawet nie przyjdzie im na myślSuzuki wyraźnie gloryfikuje tu umysłowość Wschodu. Umysł Wschodu jest między innymi: syntetyczny, integrujący, intuicyjny, duchowo indywidualistyczny i społecznie zorientowany na grupę itd. Umysł Zachodu natomiast jest między innymi: intelektualny, analityczny, schematyzujący, władczy, apodyktyczny, skłonny do narzucania swojej woli innym itd. Wynikałoby z tego, że mentalności japońskiej obca jest raczej apodyktyczność, władczość i skłonność do narzucania swojej woli innym.
No tak, a militarna ekspansja Japonii we wschodniej Azji nie była przejawem skłonności do narzucania woli innym tylko społecznego zorientowania na grupę.
I oczywiście stanowiła najdoskonalszy wyraz wielkiej miłości i wielkiego współczucia... Tu nastąpiło kompletne odwrócenie znaczeń. Wojna i zabijanie zaczęły być opisywane jako przejaw buddyjskiego współczucia, a dążenie do uzyskania stanu „nie-ja” bywało interpretowane jako wskazanie do bezwzględnego podporządkowania się woli i rozkazom cesarza. I tak na przykład w odezwie wydanej w 1937 roku przez panbuddyjską organizację Stowarzyszenie Meiwa można było przeczytać: „Aby ustanowić wieczny pokój w Azji Wschodniej, wzbudzając wielką życzliwość i współczucie buddyzmu, czasami podporządkowujemy się, a czasami zmuszamy do uległości innych. Nie mamy obecnie innego wyboru, jak tylko spełnić życzliwy przymus wobec innych, polegający na «zabiciu jednego, by wielu mogło żyć». […] Jest to coś, co buddyzm mahajany uznaje z największą powagą” [cyt. Brian Victoria Zen na wojnie, s. 79]. Mistrz zen Yamazaki Ekijū z aprobatą przywoływał słowa podpułkownika Gorō Sugimoto: „istota jedności umysłu i ciała znajduje się w «nie-ja». Japonia jest krajem, w którym władca i lud są tożsami. Gdy cesarscy poddani stapiają się w jedno z dostojnym [umysłem] cesarza, wówczas lśni ich prawdziwe oblicze. Istotą jedności władcy i ludu jest «nie-ja» i zniszczenie tego, co osobowe” [tamże, s. 108].militarna ekspansja Japonii we wschodniej Azji nie była przejawem skłonności do narzucania woli innym tylko społecznego zorientowania na grupę