chrystian pisze:nim się stał umysł był mózg -a nim on się zjawił był...mózg
Cóż, w takim razie śmierć mózgu = śmierć umysłu. *plak*
Jeżeli tak - rodzisz się raz, umierasz raz i to już jest koniec.
Po co więc te rozmyślania o nirwanie, podróżowaniu, energiach i tych całych imaginacjach ?
W ogóle, w tym układzie - żadne działania nie mają tu dużego sensu, nie ma wyzwolenia do osiągnięcia ani w tym życiu, ani w momencie śmierci, ani po śmierci.
Jednakże, jeżeli trochę ufamy naukom Buddzy, wówczas jak zaglądniemy do opisów planów 31 loka, to możemy przeczytać, że opisywał on różne plany bezforemne, na których istoty mają jednak umysły ale ciała ani mózgu nie mają w ogóle.
W takim razie rośliny nie mają umysłu. ok ?
A co z ludzmi, którzy poróżują poza ciałem. Próbowałeś OOBE ?
Skoro umysł siedzi w mózgu, to nie może postrzegać tego, czego oko nie widzi.
W jaki więc to sposób ludzie wiedzą o rzeczach, które nie postrzegają oczami, a potrafią powiedzieć gdzie są itp. Np. radiesteci. A ci co wychodzą z ciała, mogą podróżować i podać opisy miejsc i rzeczy, których nigdy nie widzieli na oczy.
Przecież skoro umysł jest w mózgu, to nie postrzega nic, poza tym, co dociera do mózgu, right ?
Chyba, że wymyślamy sobie sami, czym jest samsara i nirvana, czym jest wyzwolenie, czym jest oświecenie - i generalnie bardziej interesuje nas nasze-myślenie-o-prawdzie, niż prawda.
Pozdrawiam
/M