
Moj problem moze wydac sie blachy wyjadaczom buddyjskim


W tym momencie troche wymieklem... No bo wlasciwie nie sposob odmowic racji temu rozumowaniu. Macie jakas koncepcje na "zbicie" tego argumentu? Oczywiscie, mozna powiedziec ze "wspolczucie dla wszystkich istot" no i ze przeciez i tak "nie ma JA" ale nie sadze by to byly odpowiednie argumenty... Z gory przepraszam jesli sie wyglupiam jakos tym topikiem, ale ewentualna odpowiedz bardzo by mi pomogla bo watpliwosc przytoczona stala sie blyskawicznie i moja watpliwoscia...Pewna osoba z forum ateistycznego pisze: Czyli z tym następnym człowiekiem nie mam nic wspólnego oprócz karmy, podczas gdy - według mnie - o odrębności człowieka decyduje osobowość, wspomnienia i poglądy (przede wszystkim to pierwsze, pozostałe mają zdecydowanie mniejsze znaczenie - choć oczywiście istniejące).
Innymi słowy, gdybym jakimś cudem przyjął teorię buddyzmu w niczym bym się nie zmienił. Śmierć i tak pozostaje końcem, szczerze mówiąc nie za bardzo mnie obchodzi los tej istoty z której będę miał ,,ciągłość karmy" - jak na mój gust to nie ja.
Podam jeszcze link do calosci dyskusji jakby ktos chcial zajrzec:
http://www.forum.ateista.pl/viewtopic.php?p=80776#80776