(I dodam od razu - irytuje mnie, że w odniesieniu do tybetańskiej sytuacji nikt z lamów i innych buddyjskich nauczycieli nie odwołuje się do prawa karmy, nie zastanawia nad tym - przynajmniej się nie spotkałem - jak jest inaczej to sorry. Zawsze mówią że wszystko ma swoją przyczynę i skutek, w karmie, w działaniach i nastawieniach, a tutaj w odniesieniu do siebie milczą
Karma Tybetu?
Karma Tybetu?
Jesteśmy mądrymi ludźmi - buddystami (i nie tylko)... znane nam jest pojęcie "karmy". Hym... chciałbym wiedzieć jak według Was wygląda z perspektywy prawa karmy, obecna sytuacja w Tybecie?
(I dodam od razu - irytuje mnie, że w odniesieniu do tybetańskiej sytuacji nikt z lamów i innych buddyjskich nauczycieli nie odwołuje się do prawa karmy, nie zastanawia nad tym - przynajmniej się nie spotkałem - jak jest inaczej to sorry. Zawsze mówią że wszystko ma swoją przyczynę i skutek, w karmie, w działaniach i nastawieniach, a tutaj w odniesieniu do siebie milczą
chyba?
(I dodam od razu - irytuje mnie, że w odniesieniu do tybetańskiej sytuacji nikt z lamów i innych buddyjskich nauczycieli nie odwołuje się do prawa karmy, nie zastanawia nad tym - przynajmniej się nie spotkałem - jak jest inaczej to sorry. Zawsze mówią że wszystko ma swoją przyczynę i skutek, w karmie, w działaniach i nastawieniach, a tutaj w odniesieniu do siebie milczą
- chaon
- Posty: 799
- Rejestracja: czw wrz 06, 2007 00:36
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Soto Zen
- Lokalizacja: Szczecin
Re: Karma Tybetu?
Karma to cecha jednostek, a nie społeczności. Naród nie ma jednego umysłu który mógłby podlegać prawu karmy.
- Har-Dao
- Global Moderator
- Posty: 3162
- Rejestracja: pn paź 04, 2004 20:06
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Dhamma-Vinaya
- Lokalizacja: Polska
- Kontakt:
Re: Karma Tybetu?
Czołem
Karma nie jest jedyną przyczyną cierpienia.
metta&peace
p.
Karma nie jest jedyną przyczyną cierpienia.
metta&peace
p.
Re: Karma Tybetu?
Równie dobrze można wszystko potraktować jako wzniosłą próbę a nie karmę. To wszystko gdybania.Grundman pisze:chciałbym wiedzieć jak według Was wygląda z perspektywy prawa karmy, obecna sytuacja w Tybecie?
A tu zawsze można wymyślić, że powcielali się tam tacy co mają sobie pocierpieć (ale to gdybania a nie moje zdanie). Ezoterycy twierdzą, że istnieje coś takiego jak duch narodu i karma narodu.chaon pisze:Naród nie ma jednego umysłu który mógłby podlegać prawu karmy.
Przyczyną cierpienia nie jest sytuacja lecz stosunek do niej. Ten zaś wynika z błędnego utożsamienia. Ono jest związane z naszą przeszłością. Jak daleką? Może nawet i z poprzednimi wcieleniami. A więc czucie cierpienia jest związane z karmą.Har-Dao pisze:Karma nie jest jedyną przyczyną cierpienia.
- iwanxxx
- Admin
- Posty: 5373
- Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Buddhadharma
- Lokalizacja: Toruń
Re: Karma Tybetu?
W buddyzmie mówi się o karmie zbiorowej - karmie rodziny, karmie państwa, karmie narodu.chaon pisze:Karma to cecha jednostek, a nie społeczności. Naród nie ma jednego umysłu który mógłby podlegać prawu karmy.
Pzdr
Piotr
- pawel
- Posty: 1271
- Rejestracja: czw sie 30, 2007 21:55
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Dzogczen Longsal/ZhangZhungNG
- Lokalizacja: Łódź
- Kontakt:
Re: Karma Tybetu?
nieco zaskakuje mnie to co napisałeś. mówi się wiele o błędach w obrębie sposobu sprawowania władzy w Tybecie, o przepowiedniach dawanych przez wyrocznie (państwową i inne) na temat inwazji i sposobów zapobieżenia temu - niestety nie zostały zastosowane wskazówki udzielane przez wyrocznie. z perspektywy buddyzmu tybetańskiego okoliczności życia stworzyliśmy sobie sami więc być może dlatego nie dyskutuje się o tym, bo jest to logiczny w obrębie tej filozofii pogląd. dyskutuje się postawę (politykę) Dalajlamy pod względem jej skuteczności - jednak z perspektywy prawa karmy ma ona doskonały sens.Grundman pisze:Jesteśmy mądrymi ludźmi - buddystami (i nie tylko)... znane nam jest pojęcie "karmy". Hym... chciałbym wiedzieć jak według Was wygląda z perspektywy prawa karmy, obecna sytuacja w Tybecie?
(I dodam od razu - irytuje mnie, że w odniesieniu do tybetańskiej sytuacji nikt z lamów i innych buddyjskich nauczycieli nie odwołuje się do prawa karmy, nie zastanawia nad tym - przynajmniej się nie spotkałem - jak jest inaczej to sorry. Zawsze mówią że wszystko ma swoją przyczynę i skutek, w karmie, w działaniach i nastawieniach, a tutaj w odniesieniu do siebie milcząchyba?
Poza tym jeśli interesują cię szczegóły historii Tybetu, poszukaj sobie trochę na temat tzw. Nowej Kadampy i praktyki Szugdena - np. tu - jednak uprzedzam, że to są raczej krwawe epizody i z duchami i w bardzo nierozrywkowym stylu.
Niebo nie jest niebieskie, kolor z powodu atmosfery ziemskiej, z Księżyca nie ma koloru niebieskiego.
'a a ha sha sa ma
Heaven holds a place for those who pray
When all are one and one is all To be a rock and not to roll
'a a ha sha sa ma
Heaven holds a place for those who pray
When all are one and one is all To be a rock and not to roll
Re: Karma Tybetu?
"Karma to cecha jednostek, a nie społeczności. Naród nie ma jednego umysłu który mógłby podlegać prawu karmy."
>>> To jednostki tworzą naród (i co jest logiczne: to one zbierają konsekwencje swojej karmy: działań, nastawień ---- np. członkowie narodu Żydowskiego musieli mieć takie a nie inne nastawienia do siebie, że doszło do tego do czego doszło, a potem się dziwli że im się oczekiwania zgodne z karmą materializują
analogicznie: podobnie powinno być z Tybetem)
"Karma nie jest jedyną przyczyną cierpienia."
>>> Co masz na myśli? Jakie inne przyczyny? Niewiedzę?... Konieczność cierpienia? Jakie?
"Równie dobrze można wszystko potraktować jako wzniosłą próbę a nie karmę. To wszystko gdybania."
>>> Chodzi o prawo przyczyny i skutku. Prawo przyczyny i skutku nie jest gdybaniem.
>>> To jednostki tworzą naród (i co jest logiczne: to one zbierają konsekwencje swojej karmy: działań, nastawień ---- np. członkowie narodu Żydowskiego musieli mieć takie a nie inne nastawienia do siebie, że doszło do tego do czego doszło, a potem się dziwli że im się oczekiwania zgodne z karmą materializują
"Karma nie jest jedyną przyczyną cierpienia."
>>> Co masz na myśli? Jakie inne przyczyny? Niewiedzę?... Konieczność cierpienia? Jakie?
"Równie dobrze można wszystko potraktować jako wzniosłą próbę a nie karmę. To wszystko gdybania."
>>> Chodzi o prawo przyczyny i skutku. Prawo przyczyny i skutku nie jest gdybaniem.
Re: Karma Tybetu?
"z perspektywy buddyzmu tybetańskiego okoliczności życia stworzyliśmy sobie sami więc być może dlatego nie dyskutuje się o tym, bo jest to logiczny w obrębie tej filozofii pogląd"
>>> Nie do końca tak jest. Nie raz słyszałem jak ktoś przychodził z jakimś problemem do nauczyciela buddyjskiego, i dostawał odpowiedź: "To Twoja karma. Musi to wynikać z tego i tego..." . A oto gdy sami tybetańscy lamowie mają problem, zdają się tego zagadnienia nie podnosić! Chodzi tylko o to: zamiast robić z siebie ofiarę, zrozumieć przyczyny (swoje nastawienia, działania - jak widać błędne w pewnych aspetkach - bo karma weryfikuje to co błędne, a może raczej - niekorzystne).
Natomiast pierwsza część Twojego zdania jest słuszna: z perspektywy buddyzmu tybetańskiego okoliczności życia tworzymy sobie sami - więc nawet nie pytam co musieli mieć w głowach lamowie tybetańscy że "wykoreowali" sobie "swój mały armagedon". Tu nie chodzi o jakiś atak, ale o wyciągnięcie wniosków - bo po to to im się przydarza, no nie?
"nieco zaskakuje mnie to co napisałeś. mówi się wiele o błędach w obrębie sposobu sprawowania władzy w Tybecie, o przepowiedniach dawanych przez wyrocznie (państwową i inne) na temat inwazji i sposobów zapobieżenia temu - niestety nie zostały zastosowane wskazówki udzielane przez wyrocznie. "
>>> Wiesz, my jako obserwatorzy z zewnątrz możemy dostrzegać pewne przyczyny lub domyślać się ich (ja pewne dostrzegam, może niektórzy z was dostrzegają więcej?). Wróce do Żydów - przez wieki oczekiwali końca świata, no i w końcu dostali (swój "mały koniec świata" podczas II wś). W Tybecie z kolei ja dostrzegam często (co nie znaczy zawsze): 1. niechęć i obojętność do ciała 2. nie trzeba chyba przypominać jeszcze nie tak dawno stosowanych niektórych praktyk pogardzania ciałem; Konsekwencje muszą być proste: ktoś niechętny do ciała i materii, obojętny, jak może tworzyć swoje państwo - skoro im materia obojętna, to mają co chcieli. A no i ich ciałem znajdzie się ktoś kto chętnie pogardzi... Mniej więcej tak to wygląda - karma is karma. Skutek ma przyczynę.... (w nas) . Czy źle mówię???
>>> Nie do końca tak jest. Nie raz słyszałem jak ktoś przychodził z jakimś problemem do nauczyciela buddyjskiego, i dostawał odpowiedź: "To Twoja karma. Musi to wynikać z tego i tego..." . A oto gdy sami tybetańscy lamowie mają problem, zdają się tego zagadnienia nie podnosić! Chodzi tylko o to: zamiast robić z siebie ofiarę, zrozumieć przyczyny (swoje nastawienia, działania - jak widać błędne w pewnych aspetkach - bo karma weryfikuje to co błędne, a może raczej - niekorzystne).
Natomiast pierwsza część Twojego zdania jest słuszna: z perspektywy buddyzmu tybetańskiego okoliczności życia tworzymy sobie sami - więc nawet nie pytam co musieli mieć w głowach lamowie tybetańscy że "wykoreowali" sobie "swój mały armagedon". Tu nie chodzi o jakiś atak, ale o wyciągnięcie wniosków - bo po to to im się przydarza, no nie?
"nieco zaskakuje mnie to co napisałeś. mówi się wiele o błędach w obrębie sposobu sprawowania władzy w Tybecie, o przepowiedniach dawanych przez wyrocznie (państwową i inne) na temat inwazji i sposobów zapobieżenia temu - niestety nie zostały zastosowane wskazówki udzielane przez wyrocznie. "
>>> Wiesz, my jako obserwatorzy z zewnątrz możemy dostrzegać pewne przyczyny lub domyślać się ich (ja pewne dostrzegam, może niektórzy z was dostrzegają więcej?). Wróce do Żydów - przez wieki oczekiwali końca świata, no i w końcu dostali (swój "mały koniec świata" podczas II wś). W Tybecie z kolei ja dostrzegam często (co nie znaczy zawsze): 1. niechęć i obojętność do ciała 2. nie trzeba chyba przypominać jeszcze nie tak dawno stosowanych niektórych praktyk pogardzania ciałem; Konsekwencje muszą być proste: ktoś niechętny do ciała i materii, obojętny, jak może tworzyć swoje państwo - skoro im materia obojętna, to mają co chcieli. A no i ich ciałem znajdzie się ktoś kto chętnie pogardzi... Mniej więcej tak to wygląda - karma is karma. Skutek ma przyczynę.... (w nas) . Czy źle mówię???
Re: Karma Tybetu?
Nie jest ale skąd wiesz czy to materializacja negatywnej czy pozytywnej? Może dla jednych takiej a dla drugich takiej? Dlatego napisałem, że może to być równie dobrze próba duchowa. Na dwoje babka wróżyła.Grundman pisze:Chodzi o prawo przyczyny i skutku. Prawo przyczyny i skutku nie jest gdybaniem.
- Karma Jesze
- Posty: 271
- Rejestracja: ndz paź 08, 2006 15:10
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Karma Kamtzang
- Lokalizacja: Częstochowa
Re: Karma Tybetu?
"mały koniec świata" podczas II wś).Wrócę do Żydów - przez wieki oczekiwali końca świata, no i w końcu dostali (swój
Dla uściślenia.
Raczej Chrześcijanie czekają na koniec świata /nadejście mesjasza/.
Ponieważ jak napisano w Wikipedii
Dla porównania Chrześcijanie:Księga Amosa zastrzega by nie oczekiwać końca świata: "Cóż wam po dniu Pańskim? On jest ciemnością a nie światłem" (5:18). Gdy już ów koniec świata nadejdzie, Mesjasz będzie musiał stoczyć walkę z armią Goga i Magoga. Wódz tej armii zostanie sprowadzony na górę Synaj i osądzony a następnie stracony. Ziemia zostanie oczyszczona z wszelkiego zła i dokona się budowa "czystego i świętego" domu dla Pana i jego poddanych (Ez 38 i 39).
Koniec (obecnego) świata w chrześcijaństwie kojarzony jest z powtórnym przyjściem Jezusa Chrystusa na Ziemię.[3] Będzie ono związane "z odnowieniem się wszystkich rzeczy".
W Tybecie z kolei ja dostrzegam często (co nie znaczy zawsze): 1. niechęć i obojętność do ciała
Nigdy o tym nie słyszałem, może jakiś przykład? Natomiast pamiętam ze szkoły że dobrzy byli w tym Chrześcijanie szczególnie w średniowieczu.
W związku z tym proszę o jakiś przykład:
Rozsądniej jest myśleć o swojej karmie/ i ja zmieniać na lepsze/ niż o karmie innych narodów, bo co nam to da?2. nie trzeba chyba przypominać jeszcze nie tak dawno stosowanych niektórych praktyk pogardzania ciałem
Pozdrawiam
I życzę dobrej karmy.
Praktykuj prawość poprzez trzy bramy!
Re: Karma Tybetu?
Podobne pytanie ktoś zadał kiedyś Khandro Rinpocze na wykładzie Warszawie. Z tego co pamiętam Khandro Rinpocze nie rozwinęła tego tematu ale potwierdziła, ze przyczyna nieszczęść Tybetańczyków jest negatywna karma.Grundman pisze:(I dodam od razu - irytuje mnie, że w odniesieniu do tybetańskiej sytuacji nikt z lamów i innych buddyjskich nauczycieli nie odwołuje się do prawa karmy, nie zastanawia nad tym - przynajmniej się nie spotkałem - jak jest inaczej to sorry. Zawsze mówią że wszystko ma swoją przyczynę i skutek, w karmie, w działaniach i nastawieniach, a tutaj w odniesieniu do siebie milcząchyba?
W swojej książce „Nasze Cenne Życie” napisała.:
Z drugiej strony, sami możemy być całkowicie wolni od owocu karmy, który jednak przejawia się w naszym środowisku. W rezultacie zabijania możemy się narodzić w targanych wojnach i przemocą kraju, gdzie brakuje leków lub jedzenia. Kradzież może prowadzić do pomniejszenia bogactwa, osłabienia lub pogorszenia innych pozytywnych warunków w kraju , w którym żyjemy. Niewłaściwe zachowania seksualne mogą prowadzić do tego, że nasza ojczyzna będzie cierpiała z powodu chorób lub głodu. Kłamstwa, ostra mowa czy plotkowanie mogą prowadzić do odrodzenia w miejscu, gdzie nie rosną zboża-na pustyni, gdzie ziemia jest sucha i nie jest w stanie wydąć plonów, wody ani szczęścia- karmiczny owoc jest wówczas doświadczany jako skrajne cierpienie wszystkich czujących istot. Tak więc karma zabijania i inne negatywne działania mogą zaowocować jako karma zbiorowa, która dojrzewa w otaczającym nas środowisku.
-
Kilgore Trout
- Posty: 374
- Rejestracja: ndz kwie 09, 2006 21:16
- Lokalizacja: Zima
Re: Karma Tybetu?
Naprawde ludzie probujacy ogarnac zlozonosc relacji, zwiazkow karmicznych etc. Moze najpierw zacznijcie od ogarniecia fizyki kwantowej, na to sa chociaz wzory 
Ja tam nie wiem czy bym wytrwal na poduszce jakby dookola Mesjasz toczyl walke z Gogiem i Magogiem, chyba bym sie powaznie bil z myslami czy sie na chrzescijanstwo nie nawrocic
Czad. Mam nadzieje ze bedzie transmisja w telewizji publicznej.Gdy już ów koniec świata nadejdzie, Mesjasz będzie musiał stoczyć walkę z armią Goga i Magoga. Wódz tej armii zostanie sprowadzony na górę Synaj i osądzony a następnie stracony
Ja tam nie wiem czy bym wytrwal na poduszce jakby dookola Mesjasz toczyl walke z Gogiem i Magogiem, chyba bym sie powaznie bil z myslami czy sie na chrzescijanstwo nie nawrocic
Nigdy nie zapominaj:
Chodzimy nad piekłem
Oglądając kwiaty.
Issa
Chodzimy nad piekłem
Oglądając kwiaty.
Issa
- sosnowiczanin
- Posty: 412
- Rejestracja: sob mar 03, 2007 15:48
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Bon
- Kontakt:
Re: Karma Tybetu?
>Ja tam nie wiem czy bym wytrwal na poduszce jakby dookola Mesjasz toczyl walke z Gogiem i Magogiem, chyba bym sie powaznie bil z myslami czy sie na chrzescijanstwo nie nawrocic
myślę że z twojej poduszki ta bitwa będzie jeszcze lepiej widoczna niż przez tv
-kwestia wypracowanego wglądu
myślę że z twojej poduszki ta bitwa będzie jeszcze lepiej widoczna niż przez tv
-kwestia wypracowanego wglądu