Nyima Dakpa Rinpocze:
"(...)Jest ważne, kiedy recytujecie jakieś modlitwy albo medytujecie nad czymś, że to musi być znaczące w waszym codziennym życiu. To po pierwsze. Potem musicie to zastosować w waszym codziennym życiu, to oznacza praktykowanie w codziennym życiu. To po drugie. I musi to was zmienić, przynieść korzyść, przemienić w waszym codziennym życiu, sposób waszego postępowania, wasz charakter i sposób myślenia, wasz stosunek do zjawisk, do sangi, pogląd na egzystencję, to musi być przemienione. Wtedy doświadczycie błogosławieństwa, energii, obecności tego, co przyzywacie, jakiekolwiek dacie temu imię. To esencja naszej praktyki. Nie robimy jej tylko, aby coś zyskać, np. jakieś tzw. oświecenie. Oświecenie to nasz ostateczny cel. Ale zanim osiągniemy oświecenie, pierwszym krokiem jest wejście w nasze codzienne życie, codzienne myśli, codzienny charakter, musi być osiągnięta zmiana tego i oczyszczenie. Jeśli to nie zachodzi, oczekiwanie osiągnięcia oświecenia jest na wyrost, oświecenie jest od nas bardzo odległe. Musicie o tym wiedzieć, pamiętać, jest to bardzo ważne. Np. błogosławieństwo, moc, siła. Poprzez otrzymanie błogosławieństwa od nauczyciela, bóstwa, strażników, z jakiegokolwiek źródła, kiedy to otrzymacie, da to waszemu wnętrzu pewien automatyczny rodzaj mądrości, lub jakby drogę, która wskaże wam lepszy sposób podążania za naukami, szansę na zmianę waszego dotychczasowego postępowania, to nie jest fizycznie widoczne, ale zachodzi, niejako czasem nawet bez naszej wyraźnej woli. Dzieje się po prostu. To jest błogosławieństwo, moc w naszym codziennym życiu, pełnym wyzwań, konkurencji, problemów, itp. W największym mieście, jeśli się przyjrzycie, społeczeństwo jest konkurujące, rywalizujące, nie ma spokoju, w każdej chwili na każdym poziomie jest walka i konkurencja, narzekanie, depresja, przeciwności, napięcie, kłótnie, cierpienie wewnętrzne bez możliwości wyrażenia tego, trzymamy to w sobie. To wpędza nas w poczucie nieszczęścia. Moc polega na tym, iż mamy moc poradzenia sobie z tym, z okolicznościami. Moc da nam siłę radzenia sobie z tym, co jest, odnalezienia się. Kiedy brakuje nam mocy radzenia sobie z okolicznościami, to przegrywamy. Czujemy się straceni. „Robię to, przegrywam, robię tamto, przegrywam.” Czujecie, że nie ma jak, nie ma co zrobić, tylko się zabić. Czujecie czarno. Brak jasności, światła. To się nazywa brakiem mocy radzenia sobie z okolicznościami. Moc nauczyciela, nauk, Buddy, strażników, wszystkich u kogo jej szukamy, ona daje nam zmianę w umyśle, w koncepcjach, koncentracji. To wszystko zmienia. Kiedy wybieramy złą drogę, widzimy tylko ciemność do podążania i nie mamy żadnego powrotu do światła. To jest brak zrozumienia wartości i jakości i możliwości, okoliczności i przede wszystkim natury egzystencji. Natura egzystencji to nie jest coś, co tam jest zawsze, tylko jest tym, co my tam widzimy. Natura egzystencji to jest coś, co podąża samo za sobą poprzez nasze koncepcje, fizyczność, umysłowość; musimy umieć sobie poradzić z sytuacjami, z tym co jest. Tak uczą nauki Bon. Zmień swój umysł, swój sposób myślenia, sposób widzenia przyjaciół, nauczyciela, społeczeństwa, całego świata, jeśli na wszystko patrzysz we właściwy sposób, wiesz jak na rzeczy patrzeć we właściwy sposób, nie powinieneś mieć powodów do narzekania ani do kłótni, trudności radzenia sobie z okolicznościami, bo znasz to, wiesz i widzisz, czym to jest, jakie jest, dlaczego takie jest. Tylko poprzez brak tego zrozumienia, różni ludzie mają odmienne sposoby narzekania i patrzenia, nawet na tą samą osobę i jej charakter. Ktoś mówi o kimś „ta osoba jest w porządku” a ktoś inny „o nie była ona taka miła”. A ktoś inny kogoś w ogóle nie lubi. A ktoś inny to ignoruje. A wszystko to powstaje w naszych umysłach. Dobre, złe, brzydkie, itd. Kiedy umysł zechce wszystko widzieć dobrym, tak to widzi. Ale jeśli zdecyduje, że nie, nie dobre, możemy mieć powody mówić, że nie jest coś dobre. A ktoś inny powie, że to nie jest także takie złe. Ktoś nie komentuje bo nie ma czystego wyraźnego widzenia tego, co ma przed sobą. Wszystko łączy się z nami, jest w nas a nie gdzieś tam. Nie myślcie teraz o oświeceniu, to następny krok. Teraz przyjrzyjcie się swoim wnętrzom i temu, co jest przed wami. Kiedy sobie z tym poradzicie, poszukajcie następnego kroku. Kiedy weźmiecie pierwszy krok, to celem nie powinien być tylko ten pierwszy krok, celem jest zawsze osiągnięcie oświecenia. To nie jest jeszcze działanie ale cel, zamiar. Wówczas uczymy się, widzimy i osiągamy zrozumienie i zmiany wewnątrz nas, radzenie sobie z okolicznościami, wtedy będzie nam łatwiej żyć w społeczeństwie i radzić sobie z ludźmi. Nikt nie przyjdzie i nie powie nam „jestem tu dla ciebie”, my musimy powiedzieć „to jest dla mnie”, nie miejcie takich oczekiwań, że ktoś zrobi nam taki prezent, raczej sami pozwólcie sobie myśleć „to jest dla mnie, może być moim przyjacielem, umiem sobie z tym poradzić”. Jeśli macie ze wszystkimi problem, oznacza to, że to WY macie problem, nie wiecie czym jest nie mieć problemu. Wy macie problem a nie oni. Musicie się nauczyć, że brak problemu przychodzi wtedy, kiedy wewnątrz nie macie problemu. Kiedy wasze wnętrze jest problemem, wszystko jest problemem. Tak powinniście nad sobą pracować. Taki jest cel praktyki. Jeśli nie potraficie sobie poradzić sami ze sobą, nie poradzicie sobie nawet z czterema osobami, ani z większą liczbą. Na zachodzie nauczają treningu leadership, radzenia sobie z grupą ludzi. (20’30”) Lecz główną rzeczą jest tak zwany umysł. Jeśli potraficie go trochę zmienić, zmiany nastąpią w waszym życiu. Jeśli jednak niezależnie od tego, ile byście nie praktykowali i nie otrzymali nauk, wasz sposób zachowania, bycia, myślenia, wasze wątpliwości i nieczyste patrzenie na innych nie zmieniają się, to musicie spróbować czegoś silniejszego, bo tak to tylko przeszkadza to wam. Np. macie silny problem z gniewem, który wam przeszkadza, może osoba na którą się gniewacie nawet o tym nie wie. Ale wy jesteście tym ograniczeni i jeśli ona pojawi się przed wami, tracicie kontrolę. Ale ta osoba nawet może tego nie czuje. Tylko wy macie problem sami ze swoim gniewem, przeszkadzacie sami sobie, cokolwiek robicie, kiedy jecie, śpicie, itp. A ona się bawi i jest wolna. Tylko wy nie jesteście wolni.
Sami sobie to robimy. Zewnętrzny świat tylko dostarcza nam okoliczności. Jest to samozatruwanie. Inna rzecz to nam to, czyli nasze dualistyczne myślenie. Powoduje ono powód, cel i akceptację i znów druga strona być może nie ma o tym pojęcia, ale my to robimy. Przykładowo gdzieś jest kilkaset osób które znamy i my też tam jesteśmy i śpieszy się nam, nie będziemy się witać ze wszystkimi – tylko z tymi, którzy staną nam na drodze może się dotkniemy lub przywitamy, zamienimy kilka słów. Być może kogoś jednak ominiemy, nawet jeśli stanie przed nami. My nie mamy intencji porozmawiania czy nie-porozmawiania z kimkolwiek, ale ta jedna pominięta osoba może zacząć myśleć: „on mnie nie lubi”, „nie przywitał się ze mną, a z innymi się przywitał” itp. Potem rozwija się myślenie: kładziemy się spać ¬– myślimy o tym, wstajemy i myślimy o tym, zaczynamy myśleć: „może to przez to, że kiedyś tam powiedziałem coś” itd. Sami to rozwijamy. Ta myśl jest fundamentem naszego pomieszania i szaleństwa. Przydajemy sobie pracy myślenia o tym, martwienia się o to, rozczarowania, smutku i poczucia nieszczęścia, tylko dlatego, że sami stworzyliśmy sobie powód do tego. Sami to stwarzamy nie zdając sobie z tego sprawy i jesteśmy nieszczęśliwi. Myślimy, że to przez tą osobę, która z nami nie porozmawiała, że to jej wina, ale tak naprawdę to przez nasze własne myślenie i sposób widzenia okoliczności.
Mówię tu o tym, jak sprawiamy, że czujemy się szczęśliwi ponieważ stwarzamy sobie do tego powód i o tym, że czujemy się nieszczęśliwi i rozczarowani w taki sam sposób: stwarzając sobie po temu powód. Mówię, że nie ma to związku z drugą stroną, lecz ze sposobem w jaki patrzymy na okoliczności. Jeśli to zmienimy, wszystko stanie się łatwiejsze. To główna rzecz.
Druga sprawa to brak zaufania. Kiedy brakuje nam zaufania, przynosi to określone konsekwencje. Mamy wówczas wątpliwości. Pytamy i pozostajemy pośrodku między tak i nie. Ignorancja i projekcje naszych dualistycznych myśli oraz wątpliwości. Są to trzy podstawowe rzeczy, które powinniśmy przepracować we właściwy sposób, zmienić, naprawić, przekształcić. Im lepiej będziemy potrafili to zrobić, tym bardziej będziemy wolni i będziemy sobie radzić ze wszystkim łatwiej. Dopóki jesteśmy ograniczeni tymi trzema uwarunkowaniami, im bardziej nas one ograniczają, tym bardziej czujemy się nieszczęśliwi, wpadamy w depresję, jesteśmy zamknięci.
Dlatego nauki skupiają się na tym. Nauki ciągle mówią o umyśle. Zarówno sutra, tantra jak i dzogczen ciągle powtarza „umysł”. Każda z nich ma inne metody, ale każda mówi „umysł”. . Dlaczego umysł jest tak ważny? Ponieważ to dla umysłu rzeczy stanowią różnicę, wszystko zależy od percepcji i odbioru umysłu. Jeden z wielkich Lamów mówi: „zamiast leczyć gniew wszystkich wkoło, kontroluj i lecz swój własny gniew. Lecząc swój własny gniew, leczysz gniew wszystkich pozostałych. Kiedy sam w sobie nie masz gniewu, cudzy gniew nie będzie ci przeszkadzać, ponieważ to już jest cudza własność, nie twoja.” Cudzy gniew nie przyjdzie do ciebie i nie powie: hej, przyszedłem i będę ci teraz przeszkadzać. Nic takiego się nie zdarzy. Tylko przez własny gniew, przywiązanie, nienawiść wpadamy w nieszczęście, zazdrość, dumę i inne – sami wpadamy w nieszczęście.
Czułem, że między sesjami praktyki powinienem mówić o tych sprawach. Musimy to dobrze zrozumieć.
Jest wiele poziomów w jakie każdy narzeka, cierpi, jest niezadowolony. Nie dlatego, że wszystko jest tak naprawdę, lecz z powodu niewiedzy jak radzić sobie z codziennym życiem i okolicznościami, lub ze społeczeństwem. Jest ważne abyśmy to przemyśleli. Powinniście to przemyśleć i sprawdzić, czy to ma dla was znaczenie i jeśli tak, pracować nad tym przez praktykę. W przeciwnym wypadku, jeśli nasza praktyka będzie poza codziennym życiem, to ja nie wiem na ile będzie ona pożyteczna. Celem naszej praktyki nie jest bycie poza, lecz integracja z codziennym życiem, ze sposobem myślenia, sposobem życia. Następuje tzw. rozwijanie się, rozwój, zmiana. Po to przyjeżdżamy na odosobnienie. Co możemy się nauczyć przez tydzień? Nie osiągniemy oświecenia w tydzień, to jest pewne. Możemy jednak dokonać zmian w naszym życiu, jeśli znamy kluczowe punkty. Wtedy to ma dla nas znaczenie i to jest bardzo ważne. To jest esencjonalne. Każdy z was ma inną perspektywę, inne oczekiwania związane z odosobnieniem. Ale to nie zadziała w taki sposób. Jest tylko jedna esencja znaczenia nauk, tych nauk Czerwonego Garudy. Jest ona taka: poprzez praktykowanie nauk Czerwonego Garudy przekształcić zwyczajny sposób rozumienia w poziom mądrości. To jest wszystko to, o czym mówiłem dotąd. Zobaczyć właściwy stan wewnętrzny, właściwy stan okoliczności. Nie jest tak że tylko duchy naga są naszym celem. Duch naga to jest po prostu jedna z czujących istot. Wzbudzamy umysł oświecenia dla wszystkich istot. Wiemy wszyscy że duch naga to także czująca istota. Nie powinniście myśleć, że ta praktyka to jakieś antidotum na duchy naga, aby je podbijać, to błędny pogląd. Podbij swój własny umysł, swoje własne myśli. Nie myśl sobie „muszę podbić jego umysł i sposób rozumienia”, podbij swój własny.
Ostatnio słyszałem że był w Polsce nauczyciel, buddyjski lub zen, prowadził odosobnienie i był taki warunek, że na to odosobnienie nie będzie wpuszczał bonpo. Jeśli ktoś ma schronienie w Bonie lub praktykuje Bon, nie zostanie wpuszczony chyba że przyjmie na nowo schronienie u niego albo jakiegoś innego Lamy. Słyszałem, że niektórzy z was byli tym zasmuceni. Moim zdaniem nie ma powodu do smucenia się. Czy wydaje się wam, że mimo tych okoliczności moglibyście skorzystać na jego naukach i odosobnieniu, które prowadził? Mimo to chcielibyście tam być? Jeśli tak, to pójdźcie. Jeśli nie jesteście gotowi na przyjęcie tych warunków, to nie smućcie się, jest całkowicie w porządku być tu gdzie jesteście. Jeśli zamiast tego zareagujecie, spowoduje to tylko więcej negatywności, negatywnych komentarzy, negatywnych myśli, negatywnego środowiska. To nie jest nic nowego dla bonpo, wiecie? Od VIII wieku mamy to ze sobą. Mówiłem wam wcześniej, jak nasze dzieci cierpiały przez to. Nasze reagowanie nic nie pomoże, mówienie, że to nie jest dobry mistrz itp. To tylko próba kontrolowania sytuacji, bycia górą. Nauki Bon nie mówią: powiedz coś złego tym, którzy tobie powiedzieli. Nauki mówią: wzbudzaj miłość i współczucie tak mocno, jak oni ciebie krzywdzą. Powinniście pamiętać o tym. Mamy taką modlitwę inspiracji, trzy zdania, które recytujemy codziennie. Kiedy recytujemy powinniśmy o tym myśleć. Dala czi sem niu czier cziala znaczy niezależnie jak oni są dla mnie podli i źli, sandzie dziurła ma jin par znaczy nie podejmując żadnych negatywnych działań ani negatywnych myśli jako reakcji, la ja pen tor szos życzę sobie abym mógł być jak najbardziej dla nich pożyteczny. To modlitwa. Skoro modlimy się takimi słowami, to po to, abyśmy pomyśleli nad ich znaczeniem i wprowadzili je w praktykę. Tak więc nie powinniśmy, w świetle naszej praktyki, myśleć ani czynić niczego negatywnego do tego lamy, możemy mu tylko spróbować wyjaśnić, czym są nauki Bon i rozwiać jego wątpliwości – jeśli umiemy. Kiedy nie ma wątpliwości, wówczas jest jasność. Inaczej, tylko blokować siebie i przeszkadzać sobie – to strata czasu. Ani Budda Siakjamuni ani Tonpa Szienrab nie powiedzieli, że jeśli otrzymałeś jedne nauki to nie wolno ci słuchać innych itp. Żadna z nauk Buddów nie zawiera takich ograniczeń. Gwarantuje wam to. Ich nauki są dla korzyści wszystkich bez żadnych ograniczeń. Jeśli są jakieś ograniczenia, to nie jest to z oryginalnych nauk. Również ta koncepcja samego-siebie-ponad-innymi (self-supreme conception) – jest to najniebezpieczniejsza część ignorancji i chwytania, lgnięcia. To nie bazuje na naukach, ale właśnie na lgnięciu, chwytaniu, które jest nieuświadomione – wg nauk Bon. Po tybetańsku mówimy dang zi. Chodzi o postrzeganie siebie jako najlepszego, najważniejszego, najmądrzejszego itp. To jest ignorancja. Musimy się nauczyć równego postrzegania, traktowania i szanowania wszystkich istot. Nieważne, czy to egoizm związany z naukami, czy też z jakimiś prywatnymi sprawami, nie robi to różnicy, podobnie jak nie ma znaczenia, czy jesteśmy skuci złotymi kajdanami, czy żelaznymi. Nie powiemy, że złoty łańcuch jest lepszy z powodu tego złota. Kajdany pozostają kajdanami i krępują naszą wolność niezależnie od tego, z czego są zrobione, czy z drogocennego kruszcu, czy ze stali. Tak więc ignorancja pozostaje ignorancją, niezależnie od tego, z czym jest związana. Celem naszej praktyki jest się od ignorancji uwolnić, na każdym poziomie. Żaden z naszych nauczycieli, przy których wzrastaliśmy, czy Jego Świątobliwość, czy Jongdzin Rinpocze, mimo, że przez lata i wieki byliśmy prześladowani, nigdy nasi nauczyciele nie powiedzieli nam, żebyśmy robili coś w odpowiedzi. Raz nawet sami próbowaliśmy coś zrobić, kiedy byliśmy młodzi i niedoświadczeni. Chcieliśmy napisać coś, aby oczyścić i wyjaśnić błędy buddyjskie na temat Bonu. Myśmy wtedy uczyli się dialektyki i poezji i byliśmy bardzo podekscytowani ideą napisania odpowiedzi, zwłaszcza że jeden z buddyjskich mistrzów napisał coś o Bonie, co dla nas było już za wiele – byliśmy źli i chcieliśmy napisać odpowiedź. Napisać, gdzie się myli, co jest źle. Zdecydowaliśmy się więc napisać wyjaśnienia i odpowiedź, ale nie mieliśmy pieniędzy, więc postanowiliśmy zrobić zbiórkę pieniędzy. Trzeba było jednak poprosić jego Św. o zgodę. Myśleliśmy, że to będzie wspaniałe. Ja i koledzy poszliśmy do Jego Św. i powiedzieliśmy, że chcemy napisać książkę o tym, jak Bon był źle interpretowany i nierozumiany. Czekaliśmy na odpowiedź, ale Jego Św. tylko jakoś tak patrzył na nas i nic nie mówił. Nie wiedzieliśmy, o co chodzi. Zapytał nas, jak mamy zamiar napisać i powiedzieliśmy, że podzielimy się tą pracą, jeden napisze o tym, inny o tamtym itd. I Rinpocze nas zapytał, czy uważamy, że po napisaniu tej książki już wszystko będzie wyjaśnione na te tematy. Powiedzieliśmy, że tak. A On zapytał, czy po tym, jak oni napiszą nam odpowiedź, czy jesteśmy gotowi na napisanie następnej książki. A my myśleliśmy, że jedna wystarczy. A Rinpocze powiedział nam, abyśmy uczyli się, studiowali i nie myśleli o tych sprawach, ponieważ od VII wieku nic się nie wyjaśniło i to nigdy się nie skończy. Tylko doda to egoizmu i ignorancji i walki. Jeśli nie przestaniemy odpisywać na to, to nie uwolnimy się od naszej ignorancji. Wtedy byliśmy rozczarowani, że Jego Św. nie pozwolił nam napisać nawet jednej książki. Wtedy nie potrafiliśmy zrozumieć głębi jego nauk. Ale to były najgłębsze nauki, jakie otrzymaliśmy. Teraz czujemy się szczęśliwi, że wtedy nic nie napisaliśmy. Smucenie się czy gniewanie na cudzą ignorancję nic nie pomoże, a to, co ktoś inny pisze, to jego sprawa i nauk Bon to nie zmieni. Mówię o tym, żebyście pomyśleli i zrozumieli to, co jest w podtekście tej opowieści.
(...)"
Nauki powyższe pochodzą z odosobnienia Czerwonego Garudy z roku 2002
Niebo nie jest niebieskie, kolor z powodu atmosfery ziemskiej, z Księżyca nie ma koloru niebieskiego.
'a a ha sha sa ma
Heaven holds a place for those who pray
When all are one and one is all To be a rock and not to roll