Pozwole sobie na pewne wolne refleksje dotyczace wypowiedzi pana Seung Sahna (zwazywszy, ze zamiast udzielic mi odpowiedzi, cytujesz jego slowa, nie mam innego wyjscia) na temat medytacji, tak jak sie jej nauczylem w przekazie opartym na Kanonie Pali.
iwanxxx pisze:Isidatta pisze:Jesli zas tak nie jest, to jaki jest cel tej medytacji?
Seung Sahn pisze:edytacja śpiewu oznacza utrzymywanie nieporuszającego się umysłu, postrzeganie dźwięku własnego głosu. Postrzeganie swego własnego głosu oznacza postrzeganie swego prawdziwego Ja czy Prawdziwej natury. Wtedy Ty oraz dźwięk nigdy nie rozdzielacie się, co oznacza iż Ty i cały wszechświat jesteście nierozdzieleni. W ten sposób postrzeganie naszej prawdziwej natury oznacza postrzeganie Uniwersalnej Substancji.
Budda nauczal, ze nie ma zadnej "Prawdziwej natury" ani zadnego "prawdziwego Ja"; ani z malej ani z duzej litery pisanego. Zawarte to jest w jednej z podstawowych buddyjskich doktryn znanej jako "anica" i "anatta". Jesli wiec ta medytacja ma prowadzic do tego co tu jest powiedziane, nie jest w stanie doprowadzic do ostatecznego celu buddyjskiej medytacji, jakim jest wyzwolenie z cierpienia, Nibbana, a to dlatego, ze Nibbana nie jest polaczeniem z jakas domniemana natura swiata.
Seung Sahn pisze:Dla wielu osób medytacja śpiewu nie jest prosta. Pojawia się wiele myśli, bardzo pogmatwanych, wiele sprzecznych uczuć.
Istnienie tych trudnosci jest bardzo prawdopodobne, ale sa one spowodowane raczej natura samej medytacji, której drastycznie sprzeciwiaja sie nasze nabyte wczesniej uwarunkowania zmyslowe, niz spiew sam w sobie. Oczywiscie, spiew moze te sutuacje jeszcze poglebic -szczególnie jak sasiad falszuje
- ale to dlatego Budda polecil, ze aby medytowac nalezy szukac stosownego miejsca, vide: pustego domu, lasu, miejsca odosobnionego, itp.
Seung Sahn pisze:Tak więc kiedy śpiewasz, postrzegaj dźwięk swego głosu: Ty i Wszechświat już staliście się jednym - cierpienie znika, pojawia się prawdziwe szczęście. Nazywamy to Nirwaną. Jeżeli trwasz w stanie Nirwany - Twój umysł jest czysty jak lustro. Pojawia się czerwień; czerwień. Pojawia się biel; biel. ktoś jest szczęśliwy - ja jestem szczęśliwy. Ktoś jest smutny - ja jestem smutny. Ktoś jest głodny - dać mu jeść. Imieniem tego jest Wielka Miłość, Wielkie Współczucie, Wielka Droga Bodhisattwy. Oznacza to także Wielką Mądrość. To właśnie jest medytacja śpiewu, Zen śpiewu.
Tzn., ze w Nirwanie jest czerwien, biel, glodni ludzie, smutni ludzie, itp. Znaczy to, ze do Nirwany mozna wkroczyc, trwac i wrócic spowrotem? Jesli tak, to mówimy o dwóch rzeczywistosciach zupelnie innych: Nirwana i Nibbana, byly by wiec czyms zupelnie odmiennym.
Seung Sahn pisze:Postrzeganie dźwięku oznacza, że wszystko co słyszysz jest dźwiękiem uniwersalnym - śpiew ptaka, odgłos burzy, szczekanie psa - wszystko są to dźwięki uniwersalne [...] W tym samym momencie Ty i dźwięk stajecie się jednym. Kiedy Ty i dźwięk stajecie się jednym, wówczas nie postrzegasz dźwięku sam jesteś dźwiękiem.
To juz duzo blizsze tej koncepcji medytacji, która znam: jej celem byloby wiec opuszczenie dzwieku, zwykle "zarejestrowanie", ze dzwiek zaistnial, ze jest jakas baza sluchowa, który ten dzwiek rejestruje, ale nie powoduje on juz zadnej reakcji: pozytywnej (np. spiew skowronka) czy negatywnej (np. dzwiek klaksonu). Jesli to jest celem, nie rozumiem wiec tylko po co wprowadzac dzwieki dodatkowe, w rodzaju kompozycji muzykalnych, które w naturalny sposób powoduja lgniecie (kiedy muzyka jest ladna "dla ucha") lub niechec (kiedy jest ona wredna) i kiedy te kompozycje -jak sam autor to stwierdza- nie sa zamierzone na efekty natury estetycznej. Dlaczego wiec nie usiasc i nie sluchac po prostu tego co jest pod reka (czy. pod uchem
) i pójsc do celu prostsza droga?
Seung Sahn pisze:Pewien sławny Mistrz Zen posłyszał tylko pianie koguta i osiągnął oświecenie. Inny Mistrz Zen zamiatał podwórze i kamień pchnięty miotłą uderzył w kawałek bambusa - ten dźwięk wywołał oświecenie. On i dźwięk stali się jednym. Kwestia postrzegania dźwięku w praktyce Zen jest bardzo prosta - każdy dźwięk może przynieść oświecenie.
No wlasnie: zaden z nich nie ukladal piosenek!! Oswiecili sie przez dzwieki, które mieli "pod reka".