stepowy jeż pisze:
Oburza mnie to, że zabierają dzieci z błahych powodów, Ciebie nie?
dziwi mnie to, i nie do końca rozumiem co się dzieje w Norwegii. Biorę pod uwagę możliwość, że to wersja tylko jednej strony sporu, tej poszkodowanej i emocjonalnej, zdaje się, że władze Norwegii twierdzą, że dzieci nie są odbierane z błahych powodów. Trudno mi tak naprawdę uwierzyć, że można komuś odebrać dziecko "za klapsa" itp.
Nie napisałam, że kogokolwiek bijesz. Chodziło mi raczej o to, że w wielu kulturach kobieta jest traktowana jak sztuka bydła, nie człowiek, i że ludziom w tych kulturach trudno jest zrozumieć, że złe traktowanie kobiet może skończyć się np. więzieniem. Problem braku równouprawnienia kobiet w wielu miejscach świata wiąże się z faktem, że mężczyźni boją się utraty władzy nad kobietami i związanymi z tym konsekwencjami. Zresztą nawet w Polsce w niektórych środowiskach ciągle istnieje przekonanie, że rozwód to zło (czasem nawet jeśli facet pije i bije) i lepiej "dla dobra dzieci", żeby rodzina była cała. Odnoszę wrażenie, że mamy w Norwegii do czynienia z jakimś nieporozumieniem kulturowym, niż celowym działaniem na szkodę rodzin. Ludzie boją się utraty dzieci, tak jak Saudyjczycy pewnie obawiają się utraty żon. Ale, tak jak napisałam wcześniej, to tylko takie moje skojarzenie i mogę się mylić.
stepowy jeż pisze:Nie podoba mi się też, że państwo ma mi mówić jak mam wychowywać swoje dzieci, bo to "państwo" to często bezduszni i niedouczeni urzędnicy.
i to jest kwestia sporna między nami. Moim zdaniem państwo ma obowiązek ochrony wszystkich obywateli, również dzieci. Nie można napiętnować niewłaściwego zachowania wobec dorosłych i przymykać oko na to, co ci dorośli wyrabiają z dziećmi. Choć od razu zaznaczę, że odbieranie dzieci rodzicom, za klapsa itp, to nie jest moja wymarzona forma ingerencji...
stepowy jeż pisze:
Nie wiem czy masz dzieci, bo nie odpowiedziałaś mi na to pytanie, ale załóżmy, że masz i odbierają ci dziecko bo coś tam komuś się nie spodobało. Co wtedy czujesz i co czuje Twoje dziecko? Ja nie rozumiem dlaczego tego nie rozumiesz.
I jeszcze raz napiszę, że jestem zdecydowanym przeciwnikiem klapsów, ale bardziej przerażające jest dla mnie odebranie ot tak sobie dziecka. To jest kwestia życia i śmierci. Nie rozumiesz tego?
nie mam dzieci, przynajmniej jeszcze nie
Nie wiem dlaczego miałabym sobie w ogóle wyobrażać taką sytuację i nakręcać się emocjonalnie. Poza tym, jesteś w 100% pewny, że te dzieci są odbierane "ot tak sobie"? Ja nie mam takiego przekonania.
stepowy jeż pisze:ps. Czy uważasz, że nie mam prawa do wyrażania swoich poglądów czy oburzenia jeśli nie adoptowałem dziecka?
ja się czuję oburzona krzywdą dzieci na świecie, dlatego zostałam wolontariuszem. Naprawdę polecam
Najlepiej ograniczać swoje działania (i myśli), do spraw na które ma się wpływ. Zyskuje się poczucie, że można choć trochę naprawić malutki fragment świata i ta nasza samsara mniej oburza wtedy.
GreenTea pisze:Niekoniecznie, bo dysfunkcja może rozwijać się również na bazie dramatycznych przeżyć związanych z decyzjami prawnymi, które zbyt gwałtownie/brutalnie naruszają toksyczną relację rodzic - dziecko
ok, zgoda. Powinnam była napisać:
"ale powodem tych zachowań destrukcyjnych u dzieci są właśnie
przede wszystkim DYSFUNKCYJNI rodzice"
odnosiłam się do sytuacji dzieci w Polsce. Tutaj dzieci odbierane są głównie z rodzin patologicznych, z problemem alkoholowym itp.
pozdrawiam