Buddyzm - podstawa wiary
Moderator: forum e-budda team
Buddyzm - podstawa wiary
Mam takie pytanie odnośnie buddyzmu. Mianowicie na czym konkretnie budowane są te wszystkie tezy określające właściwy zbiór zasad jakimi należy sie kierować? Wiadomo, każda religia ma swoje dogmaty, co jest całkowicie zrozumiałe. Natomiast interesuje mnie źródło ich pochodzenia w przypadku buddyzmu.
W przypadku chrześcijaństwa mamy raczej prostą sytuację. Całość bierze się z nauk Chrystusa, a dowodami na ich prawdziwość jest zmartwychwstanie i ogólnie szereg cudów jakie miały miejsce za jego życia oraz po nim. Pomijam tutaj już to, czy ktoś w to wierzy, czy nie, czy są to silne dowody, czy słabe - w każdym razie, jest się na czym oprzeć.
W buddyzmie, z tego co wyczytałem, fundamentami są nauki Buddy, który doznał swoistego oświecenia podczas praktyk medytacyjnych. Brakuje jednak "twardych" dowodów na poparcie tych wszystkich tez. Dobrze rozumuję?
Zeby nie było, traktuje ten watek jako punkt wyjścia do poważniejszej dyskusji, ale muszę sie upewnić w tych elementarnych kwestiach, żeby nie tworzyć jakichś niestworzonych teorii. Nie mam zamiaru tez krytykować żadnego wyznania, a przynajmniej nie na zasadzie jakiejkolwiek konfrontacji różnych religii.
W przypadku chrześcijaństwa mamy raczej prostą sytuację. Całość bierze się z nauk Chrystusa, a dowodami na ich prawdziwość jest zmartwychwstanie i ogólnie szereg cudów jakie miały miejsce za jego życia oraz po nim. Pomijam tutaj już to, czy ktoś w to wierzy, czy nie, czy są to silne dowody, czy słabe - w każdym razie, jest się na czym oprzeć.
W buddyzmie, z tego co wyczytałem, fundamentami są nauki Buddy, który doznał swoistego oświecenia podczas praktyk medytacyjnych. Brakuje jednak "twardych" dowodów na poparcie tych wszystkich tez. Dobrze rozumuję?
Zeby nie było, traktuje ten watek jako punkt wyjścia do poważniejszej dyskusji, ale muszę sie upewnić w tych elementarnych kwestiach, żeby nie tworzyć jakichś niestworzonych teorii. Nie mam zamiaru tez krytykować żadnego wyznania, a przynajmniej nie na zasadzie jakiejkolwiek konfrontacji różnych religii.
- kunzang
- Admin
- Posty: 12729
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: Buddyzm - podstawa wiary
Witamy na forum Notkin
I to wcale nie jest prosta sytuacja
Z buddyzmem jest podobnie - to nie jest prosta sytuacja, a sytuacja, która wymaga głębszych studiów nad zagadnieniem jakim jest buddyzm /tego co się z nim wiąże, jego różnych filozofii, praktyk, kosmologii, itd/, i chociażby na starcie przyjęciem założenia, czy się będzie to zagadnienie rozpatrywać od strony buddyzmu południowego /theravada/ czy północnego /mahajana, wadżrajana/.
Pozdrawiam
Jak dla mnie, to tworzysz te niestworzone teorie już na starcie znaczy:notkin pisze:Zeby nie było, traktuje ten watek jako punkt wyjścia do poważniejszej dyskusji, ale muszę sie upewnić w tych elementarnych kwestiach, żeby nie tworzyć jakichś niestworzonych teorii. (...)
Mi wiadomo, że całość nauk bierze się ze starego i nowego testamentu, a więc całość nauk nie bierze się li tylko z nauk Chrystusa /np kardynalnych dla chrześcijan dziesięć przykazań nie jest z nadania Chrystusa/.notkin pisze:W przypadku chrześcijaństwa mamy raczej prostą sytuację. Całość bierze się z nauk Chrystusa, a dowodami na ich prawdziwość jest zmartwychwstanie i ogólnie szereg cudów jakie miały miejsce za jego życia oraz po nim.
I to wcale nie jest prosta sytuacja
Z buddyzmem jest podobnie - to nie jest prosta sytuacja, a sytuacja, która wymaga głębszych studiów nad zagadnieniem jakim jest buddyzm /tego co się z nim wiąże, jego różnych filozofii, praktyk, kosmologii, itd/, i chociażby na starcie przyjęciem założenia, czy się będzie to zagadnienie rozpatrywać od strony buddyzmu południowego /theravada/ czy północnego /mahajana, wadżrajana/.
Pozdrawiam
Re: Buddyzm - podstawa wiary
Mniejsza już z tym. Sednem sprawy jest dla mnie to, czy Buddyzm daje jakieś namacalne dowody na poparcie prawdziwości swoich tez o naturze wszechświata i właściwej drodze postępowania?
Czy może wszystko sprowadza się tylko do tego co kiedyś powiedział jeden człowiek? Człowiek, który mógł być przecież szalony.
Czy może wszystko sprowadza się tylko do tego co kiedyś powiedział jeden człowiek? Człowiek, który mógł być przecież szalony.
Re: Buddyzm - podstawa wiary
Może ja spróbuję odpowiedzieć w telegraficznym skrócie, uwzględniając różne wątki.
2500 tysiąca lat temu urodził się Sidharta Gautama, znany później jako Budda. Był księciem i zasadniczo pochodził z kasty ksztarijów, wojowników i gdzieś czytałam wzmiankę o tym, jakoby jego przodkowie pochodzili z terenów dzisiejszej Ukrainy, przez co Budda wcale ponoć nie wyglądał jak dzisiejszy, typowy Hindus. Do 29 roku życia żył w pałacu, otoczony bogactwem, pięknymi żonami, uczył się sztuki wojennej i przygotowywał się do zostania młodym władcą, aż pewnego dnia zobaczył starego człowieka, potem chorego i na końcu martwego. Zrozumiał, w jak bardzo przemijalnym świecie żyje aż na koniec trafił na medytującego, hinduskiego jogina. Bardzo się nim zainspirował i opuścił pałac, aby dowiedzieć się, jak osiągnąć coś ostatecznego, wychodzącego poza znaną mu rzeczywistość. Przez wiele lat odwiedzał wszelkich guru, nauczycieli, joginów i uczonych, ale ponieważ sam był bardzo inteligentny i zdolny, szybko osiągał to, czego ci ludzie go uczyli. W końcu usiadł pod drzewem i medytował tak długo, aż w końcu osiągnął oświecenie: jego umysł rozpoznał sam siebie. Można śmiało powiedzieć, że Budda nie wynalazł niczego nowego, on jedynie odkrył "jakimi rzeczy są", ostateczną naturę zjawisk i tego, że wszystko jest przestrzenią.
Po oświeceniu się zaczął nauczać aż do 80 roku życia oraz przekazywać metody, które pozwoliłyby każdemu powtórzyć innym jego sukces. Warto zaznaczyć, że Budda nie chciał tworzyć nowej religii, on chciał tylko pomóc każdemu indywidualnie. Wiele zależało od potencjału, inteligencji oraz indywidualnych przeszkód i pomysłów na życie, które posiadał jego rozmówca [miał różnych uczniów, a wielu z nich było wykształconymi ludźmi, prowadził też debaty z królami etc.]. Dla przykładu stąd są inne nauki dla mnichów, a inne dla ludzi świeckich. Nauki te potem zostały spisane. Według kanonu tybetańskiego [podaję tę informację, gdyż praktykuje właśnie tę odmianę buddyzmu] jest to 108 ksiąg Kandziuru zawierających łącznie 84.000 nauk. Do tego zostało dopisanych jeszcze 224 tomów Tendziuru, które są swego rodzaju komentarzami i traktatami.
Metody i nauki Buddy z czasem zaczęły rozprzestrzeniać się z Indii po innych rejonach Azji, dopasowując się do społeczeństw, a nawet czerpiąc z niej różne elementy czy ogólną "stylistykę", a czasami łącząc się z lokalnymi wierzeniami. Idąc przez Chiny "załapał" klimat prostoty taoizmu i w tej formie poszedł potem do Japonii [która nawiasem mówiąc, przez długi czas była na etapie "kamyka i patyka" i w jednej z epok zaczęła gwałtownie czerpać z kultury chińskiej, łącznie z buddyzmem, a poza tym pismo, sztukę... Mogę potem podać do tego jakąś bibliografię]. Podobnie było z Tybetem. Stąd w różnych krajach buddyzm trochę inaczej wygląda, bo jak wspomniałam, Budda nie stworzył na nowo żadnej religii, jednak sens nauk i cel zawsze pozostaje taki sam, niezmienny, a jest to nieuwarunkowane szczęście wynikające z rozpoznania umysłu.
Potem było jeszcze wielu wspaniałych medytujących i jak Budda stawali się żywą nauką, żywym przykładem, że to rzeczywiście działa. Mieli uczniów i przekazywali to doświadczenie, a najwięksi mistrzowie korzystając ze swojej wiedzy o tym, jak działa umysł i co na niego zadziała pisali traktaty, przepiękne pieśni opisujące stany radości, których doświadczyli [w buddyzmie tybetańskim], koany [krótkie utworki działające na zasadzie paradoksu i zagadek, używane w buddyzmie chan i zen] a nawet całe medytacje. Na podstawie tego zaczęło się wyłaniać mnóstwo szkół buddyjskich i linii przekazu, czego warto być świadomym już na starcie czytania o buddyzmie, bo łatwo się pogubić w zalewie informacji Niektóre szkoły i linie istnieją już setek lat (np. od IX wieku).
Piszę to po to, by pokazać, że buddyzm wciąż jest czymś żywym, nie ma tutaj żadnego "dogmatu", chociaż oczywiście pojawiają się takie rzeczy jak mówienie o reinkarnacji [ale wierzyć w to buddysta nie musi. Wręcz podążę za wskazówką Buddy, że jak samemu się czegoś nie sprawdziło, to nie trzeba dawać temu wiary: ja swojej reinkarnacji nie pamiętam, więc w nią nie wierzę. Co najwyżej można "mieć zaufanie" do nauczycieli, że tak jest]. Buddyzmu nie ma bez jednego założenia: że istnieje szczęście, które umysł może przeżywać sam z siebie, niezależnie od warunków. Wszystko co mówił Budda, ma za zadanie pozwolić nam na sprawdzenie tego na własnym przykładzie.
Mam nadzieję, że o tego rodzaju wyjaśnienie chodziło? Wyczułam zainteresowanie rysem historycznym.
2500 tysiąca lat temu urodził się Sidharta Gautama, znany później jako Budda. Był księciem i zasadniczo pochodził z kasty ksztarijów, wojowników i gdzieś czytałam wzmiankę o tym, jakoby jego przodkowie pochodzili z terenów dzisiejszej Ukrainy, przez co Budda wcale ponoć nie wyglądał jak dzisiejszy, typowy Hindus. Do 29 roku życia żył w pałacu, otoczony bogactwem, pięknymi żonami, uczył się sztuki wojennej i przygotowywał się do zostania młodym władcą, aż pewnego dnia zobaczył starego człowieka, potem chorego i na końcu martwego. Zrozumiał, w jak bardzo przemijalnym świecie żyje aż na koniec trafił na medytującego, hinduskiego jogina. Bardzo się nim zainspirował i opuścił pałac, aby dowiedzieć się, jak osiągnąć coś ostatecznego, wychodzącego poza znaną mu rzeczywistość. Przez wiele lat odwiedzał wszelkich guru, nauczycieli, joginów i uczonych, ale ponieważ sam był bardzo inteligentny i zdolny, szybko osiągał to, czego ci ludzie go uczyli. W końcu usiadł pod drzewem i medytował tak długo, aż w końcu osiągnął oświecenie: jego umysł rozpoznał sam siebie. Można śmiało powiedzieć, że Budda nie wynalazł niczego nowego, on jedynie odkrył "jakimi rzeczy są", ostateczną naturę zjawisk i tego, że wszystko jest przestrzenią.
Po oświeceniu się zaczął nauczać aż do 80 roku życia oraz przekazywać metody, które pozwoliłyby każdemu powtórzyć innym jego sukces. Warto zaznaczyć, że Budda nie chciał tworzyć nowej religii, on chciał tylko pomóc każdemu indywidualnie. Wiele zależało od potencjału, inteligencji oraz indywidualnych przeszkód i pomysłów na życie, które posiadał jego rozmówca [miał różnych uczniów, a wielu z nich było wykształconymi ludźmi, prowadził też debaty z królami etc.]. Dla przykładu stąd są inne nauki dla mnichów, a inne dla ludzi świeckich. Nauki te potem zostały spisane. Według kanonu tybetańskiego [podaję tę informację, gdyż praktykuje właśnie tę odmianę buddyzmu] jest to 108 ksiąg Kandziuru zawierających łącznie 84.000 nauk. Do tego zostało dopisanych jeszcze 224 tomów Tendziuru, które są swego rodzaju komentarzami i traktatami.
Metody i nauki Buddy z czasem zaczęły rozprzestrzeniać się z Indii po innych rejonach Azji, dopasowując się do społeczeństw, a nawet czerpiąc z niej różne elementy czy ogólną "stylistykę", a czasami łącząc się z lokalnymi wierzeniami. Idąc przez Chiny "załapał" klimat prostoty taoizmu i w tej formie poszedł potem do Japonii [która nawiasem mówiąc, przez długi czas była na etapie "kamyka i patyka" i w jednej z epok zaczęła gwałtownie czerpać z kultury chińskiej, łącznie z buddyzmem, a poza tym pismo, sztukę... Mogę potem podać do tego jakąś bibliografię]. Podobnie było z Tybetem. Stąd w różnych krajach buddyzm trochę inaczej wygląda, bo jak wspomniałam, Budda nie stworzył na nowo żadnej religii, jednak sens nauk i cel zawsze pozostaje taki sam, niezmienny, a jest to nieuwarunkowane szczęście wynikające z rozpoznania umysłu.
Potem było jeszcze wielu wspaniałych medytujących i jak Budda stawali się żywą nauką, żywym przykładem, że to rzeczywiście działa. Mieli uczniów i przekazywali to doświadczenie, a najwięksi mistrzowie korzystając ze swojej wiedzy o tym, jak działa umysł i co na niego zadziała pisali traktaty, przepiękne pieśni opisujące stany radości, których doświadczyli [w buddyzmie tybetańskim], koany [krótkie utworki działające na zasadzie paradoksu i zagadek, używane w buddyzmie chan i zen] a nawet całe medytacje. Na podstawie tego zaczęło się wyłaniać mnóstwo szkół buddyjskich i linii przekazu, czego warto być świadomym już na starcie czytania o buddyzmie, bo łatwo się pogubić w zalewie informacji Niektóre szkoły i linie istnieją już setek lat (np. od IX wieku).
Piszę to po to, by pokazać, że buddyzm wciąż jest czymś żywym, nie ma tutaj żadnego "dogmatu", chociaż oczywiście pojawiają się takie rzeczy jak mówienie o reinkarnacji [ale wierzyć w to buddysta nie musi. Wręcz podążę za wskazówką Buddy, że jak samemu się czegoś nie sprawdziło, to nie trzeba dawać temu wiary: ja swojej reinkarnacji nie pamiętam, więc w nią nie wierzę. Co najwyżej można "mieć zaufanie" do nauczycieli, że tak jest]. Buddyzmu nie ma bez jednego założenia: że istnieje szczęście, które umysł może przeżywać sam z siebie, niezależnie od warunków. Wszystko co mówił Budda, ma za zadanie pozwolić nam na sprawdzenie tego na własnym przykładzie.
Mam nadzieję, że o tego rodzaju wyjaśnienie chodziło? Wyczułam zainteresowanie rysem historycznym.
- kunzang
- Admin
- Posty: 12729
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: Buddyzm - podstawa wiary
Witam
Pozdrawiam
Patrz, a sądziłem, że dążysz do poważniejszej dyskusji, jak napisałeśnotkin pisze:Mniejsza już z tym.
Co to są namacalne dowody wg Ciebie - możesz podać jakieś przykłady takich wg Ciebie namacalnych dowodów?notkin pisze:Sednem sprawy jest dla mnie to, czy Buddyzm daje jakieś namacalne dowody na poparcie prawdziwości swoich tez o naturze wszechświata i właściwej drodze postępowania?
Nie, wszystko nie sprowadza się do tego co powiedział jeden człowiek - np w ramach buddyzmu północnego wszystko sprowadza się do tego, co powiedziało bardzo wielu ludzi od kiedy żył Budda po czasy nam współczesne, a których uważa się za urzeczywistnionych czyli tych, którzy osiągnęli owoc poglądu i ścieżki buddyjskiej.notkin pisze:Czy może wszystko sprowadza się tylko do tego co kiedyś powiedział jeden człowiek? Człowiek, który mógł być przecież szalony.
Pozdrawiam
Re: Buddyzm - podstawa wiary
To brzmi już całkiem logicznie. Czyli jak rozumiem, nie dostaję gotowego układu aksjomatów w które muszę wierzyć, lecz zbiór wskazówek które powinny mnie zaprowadzić do tzw. oświecenia?
- kunzang
- Admin
- Posty: 12729
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: Buddyzm - podstawa wiary
Witaj
Pozdrawiam
Upraszczając to, to tak. A doprowadzić ma do ustania cierpienia, do przebudzenia i pozostania w tym stanie.notkin pisze:(...) Czyli jak rozumiem, nie dostaję gotowego układu aksjomatów w które muszę wierzyć, lecz zbiór wskazówek które powinny mnie zaprowadzić do tzw. oświecenia?
Pozdrawiam
Re: Buddyzm - podstawa wiary
Dokładnie Dostajesz do ręki całą ich masę i metody [medytację], ale buddyzm opiera się całkowicie na doświadczeniu. Wiara po prostu jest tutaj niepotrzebna, ale przydaje się pewna gotowość na sprawdzanie różnych rzeczy. Jak ktoś chce tylko sobie wierzyć, to znajdą się dla niego inne oferty na rynku religijnym, które jego potrzeby zrealizują. Ba! Budda nawet powiedział, że głupcem jest ten, który po osiągnięciu brzegu oświecenia będzie próbował nieść dalej na plecach tratwę jego nauk. Oznacza to, że na koniec rozpuszcza się nawet przywiązanie do nauk, ponieważ one były tylko zręcznym i szybkim środkiem, a ostateczny cel jest nawet ponad samym buddyzmem. Co nie oznacza, że przestajemy być wdzięczni a jeśli ma się współczucie i chęć pomagania, można samemu zacząć nauczać, stając się kolejnym ogniwem w przekazienotkin pisze:To brzmi już całkiem logicznie. Czyli jak rozumiem, nie dostaję gotowego układu aksjomatów w które muszę wierzyć, lecz zbiór wskazówek które powinny mnie zaprowadzić do tzw. oświecenia?
"Oto mogę umrzeć szczęśliwy, nie zatrzymałem ani jednej nauki w zamkniętej dłoni. Cokolwiek może wam przynieść pożytek już wam dałem. Nie wierzcie w ani jedno słowo tylko dlatego, że wypowiedział je Budda, lecz sprawdzajcie rzeczy sami; bądźcie swoim własnym światłem." [Budda]
- kunzang
- Admin
- Posty: 12729
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: Buddyzm - podstawa wiary
Witam
Pozdrawiam
Jeżeli nie wieży się w to, że można zrealizować stan /podczas tego życia/, który zrealizował Budda, to czy wg Ciebie zrealizuje się ten stan?Mio pisze:(...) Wiara po prostu jest tutaj niepotrzebna, ale przydaje się pewna gotowość na sprawdzanie różnych rzeczy. (...)
Pozdrawiam
Re: Buddyzm - podstawa wiary
Zgadzam sie.notkin pisze:Brakuje jednak "twardych" dowodów na poparcie tych wszystkich tez.
Polecam rowniez lekture watku pt.: Droga (przez rozum) do zostania buddysta
http://forum.medytacja.net/viewtopic.php?f=6&t=12040
Re: Buddyzm - podstawa wiary
Przynajmniej sama staram się nie podążać ślepą wiarą, a już na pewno ona sama nie wystarczy do osiągnięcia oświecenia, które w końcu mamy sami doświadczać, a nie tylko wierzyć w nie. Można potraktować to jako najlepszą z ofert i pewne założenie: nieprzemijające szczęście brzmi całkiem nieźle, prawda? Dlaczego nie miałabym przynajmniej spróbować? Widzę też nauczycieli o spokojnych, radosnych i odważnych umysłach. Nawet gdyby oświecenia nie było, to oni pokazują, że podążanie ścieżką Buddy i medytacja COŚ daje i to na tyle istotnego, że gra może być warta świeczki, a nasze życie ludzkie będzie dzięki temu nieco radośniejsze. Na bazie tego po paru latach sama odkryłam, że medytacja coś robi [najlepszym barometrem są inni ludzie, kiedy mówią Ci, że jakoś tak sympatyczniejszy i znośniejszy się zrobiłeś...], istnieje więc szansa, że z czasem efektów przyjdzie więcej i może też pojawi się słynne oświecenie. A może nie Ale i tak najgorszy możliwy scenariusz jest taki, że umrę jako człowiek, który był najszczęśliwszy, jaki potrafił To już takie mocno prywatne dygresje, ale wszak o moje zdanie pytałeś.kunzang pisze:Jeżeli nie wieży się w to, że można zrealizować stan /podczas tego życia/, który zrealizował Budda, to czy wg Ciebie zrealizuje się ten stan?
- kunzang
- Admin
- Posty: 12729
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: Buddyzm - podstawa wiary
Witaj
Pozdrawiam
Zgadza się, niemniej wiara jest niezbędnym środkiem na ścieżce, podobnie jak zaufanie - tak uważam. Natomiast ślepa wiara, to już inna bajka i nie o nią mi tu chodzi.Mio pisze:Przynajmniej sama staram się nie podążać ślepą wiarą, a już na pewno ona sama nie wystarczy do osiągnięcia oświecenia, które w końcu mamy sami doświadczać, a nie tylko wierzyć w nie. (...)kunzang pisze:Jeżeli nie wieży się w to, że można zrealizować stan /podczas tego życia/, który zrealizował Budda, to czy wg Ciebie zrealizuje się ten stan?
I tu wg mnie pojawia się wiara, że dla Ciebie - skoro i dla nich - jest to możliwym. Gdybyś w to nie wierzyła, to prawdopodobnie nie podążałabyś ścieżką /czy nie zaczęła nią podążać/.Mio pisze:Można potraktować to jako najlepszą z ofert i pewne założenie: nieprzemijające szczęście brzmi całkiem nieźle, prawda? Dlaczego nie miałabym przynajmniej spróbować? Widzę też nauczycieli o spokojnych, radosnych i odważnych umysłach. Nawet gdyby oświecenia nie było, to oni pokazują, że podążanie ścieżką Buddy i medytacja COŚ daje i to na tyle istotnego, że gra może być warta świeczki, a nasze życie ludzkie będzie dzięki temu nieco radośniejsze. (...)
Dzięki za wyjaśnienie z Twej stronyMio pisze:(...) To już takie mocno prywatne dygresje, ale wszak o moje zdanie pytałeś.
Pozdrawiam
Re: Buddyzm - podstawa wiary
Dzięki za zmuszanie do zastanawiania się. Pomyślę nad tym jeszczekunzang pisze:Dzięki za wyjaśnienie z Twej strony
- kunzang
- Admin
- Posty: 12729
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: Buddyzm - podstawa wiary
Witaj
Pozdrawiam
Gdybym mógł Ciebie do czegokolwiek zmusić, to ''zmusiłbym'' Ciebie do tego, byś zastanowiła się nad tym, jakie emocje i myśli wyzwala w Tobie słowo ''wiara'' i dlaczegoMio pisze:Dzięki za zmuszanie do zastanawiania się.
Pozdrawiam
-
- Senior User
- Posty: 3168
- Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Soen
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Buddyzm - podstawa wiary
Witam ,kunzang pisze:Co to są namacalne dowody wg Ciebie - możesz podać jakieś przykłady takich wg Ciebie namacalnych dowodów?notkin pisze:Sednem sprawy jest dla mnie to, czy Buddyzm daje jakieś namacalne dowody na poparcie prawdziwości swoich tez o naturze wszechświata i właściwej drodze postępowania?
pozwolę sobie na wielkanocną dygresję: