Serio? A ja taki nieuczesany...bhakta pisze: Właśnie to pytanie nie może być retoryczne (sprawdźcie co znaczy to słowo!!!)
Rozumiem, że to jest Twoja teza, aj? W którym momencie mówiłem o tłumieniu? Zrób ctrl + F i znajdź słowo w moich wypowiedziach, jak i w postach innych osób? Twierdzisz że to ja coś Ci imputuję, po czym sam najwidoczniej to robisz... I znów - czy myślisz, że my (przynajmniej ja) zamiast myśleć przestrzennie, uprawiać wolnomyślicielstwo i ogólnie rozszerzać horyzonty myślowe, to siedzimy i skubiemy się w głowę, oby tylko nie pomyśleć o czymś złym?! Oczywiście, że nie, i oczywiście, że myślałem nie raz i nie dwa o takowych scenariuszach. Natomiast tak jak w Twoich podpowiedziach odnośnie tego byśmy sprawdzili co to znaczy pytanie retoryczne - wydaje mi się, że masz nas tutaj za osoby początkujące w myśleniu... takie mam wrażenie cały czas...bhakta pisze: - ono musi stać się osobiste, a wówczas głębokie rozważanie takich kwestii wzbudza w umyśle odpowiednie reakcje. Tych reakcji nie można stłumić frazesami o potocznym rozumieniu prawa karmy. Te rzeczy są w człowieku i musi je zrozumieć, aby je przepraktykować i przekroczyć, wówczas zmierza do wyrwania korzenia tej karmy! Jeżeli te rzeczy bowiem się pojawiają, gdy człowiek przeżywa w sposób wizualizacyjny, albo zapośredniczony w dźwięku, obrazie, albo tekście, to jest to dowodem, że posiada ów człowiek predyspozycje do określonych reakcji, dzięki czemu rozpoznaje on swoją kondycje i może do pewnego stopnia przewidzieć, jakby się zachował.
To inne pytanie - czy takie myślenie kiedyś się kończy, jakąś konkluzją? Czy można kiedyś przestać i czy dajesz nam prawo do przepracowania pewnych scenariuszy. Mogę tylko personalnie powiedzieć, że myślałem i uważam za etap zamknięty odnośnie kilku kwestii, na pewno scenariusz, że ktoś mi grozi, mojej rodzinie, etc. Czy takie myślenie musi być jak u egzystencjalistów - za każdym razem, nawet jak zakładasz skarpetki masz myśleć o śmierci (tu: swojej rodziny).
Ostatnie pytanie, nieco personalne - czy Ty codziennie myślisz o tym, na przykład o mordowaniu innych przez Ciebie, albo Ciebie przez innych (czy może generalnie mówiąc - o tych nieprzyjemnych stronach swojej psychiki)? Nie wiem, ja takie rzeczy przechodziłem jako nastolatek, myślałem, że to normalne że mija z czasem i człowiek nie staje się drewnem, tylko normalnieje (bo wiadomo, w głowie nastolatka dość kiepsko, ale tego typu próby go w pewien sposób kształtują, trochę jak stal hartowaną).
P.S.
Reasumując - znam pi razy oko siebie i wiem jakie są mechanizmy w mojej głowie, niektóre fajne inne mniej, pracuję z tymi mniej fajnymi, wzbudzam te fajniejsze - to też część Ścieżki (jeśli możesz, mógłbyś powiedzieć który to stopień tejże, taki mały teścik?). Tyle z mej strony - EOT. Bo ani ja najwidoczniej nie przekonam Ciebie, ani Ty (najwidoczniej) mnie. Życząc coby Twoja droga introspekcji zaprowadziła Cię do szczęścia (o ile tego sobie życzysz) daję sobie urlop od tego tematu...
metta&peace
H-D