Zabawne, ze zostal wywolany duch Kanta. W koncu pierwszym jego "nastepca" byl Fichte, od ktorego Kant sie zdecydowanie odcinal, a ktory z Kanta wyciagnal tylko to, co mu pasowalo.
Zbyt pisze:Podobno sam Budda powiedział, że zaledwie pięćset lat przetrwa nauka o prawdzie. Potem miała nastąpić stopniowa degradacja nauk. To sformułowanie jest obecne w Kanonie.
Dogen Zenji swoim uczniom takze nieustannie powtarzal, ze przyszlo im zyc w "zdegenerowanych czasach". Dharma jest falszowana, weze probuja udawac smoki, i tak dalej.
A przy okazji: jak sie ma zen do "nauk kanonicznych"?
Zbyt pisze:Proponuję takie rozróżnienie buddyjskich nauk:
1. Treści nakierowujące na zbawczą prawdę. Przedstawiające sprawę w sposób możliwie najbardziej atrakcyjny i przystępny dla jak największej liczby ludzi. To mniej więcej tak, jak się tłumaczy dzieciom to, do rozumienia czego jeszcze nie dorosły. W zasadzie nie jest to ani kłamstwo ani prawda, ważne, że działa na nie pozytywnie i skutecznie (maha i wadżrajana).
2. Samo sedno zbawczej nauki - 100% pure Dhamma, miejscami trudna do przyjęcia (nauka Kanoniczna).
Klania sie Awerroes i jego teoria "dwoch prawd".
Zbyt pisze:IMHO "czystość doktryny" na milę pachnie krucjatą i tak na dobrą sprawę może tylko zaszkodzić, więc niech lepiej każdy praktykuje jak potrafi i czyni postępy na swoją miarę.
Dlatego wlasnie ujalem to w cudzyslow. Mowiac o czystosci doktryny mialem na mysli zachowanie sensu nauk. By zawsze pojmowac jasno i wyraznie "co to jest", "do czego sluzy", "dokad prowadzi". Ale by pojmowac (i utrzymywac), trzeba je najpierw poznac - oryginalne, czyste bez zaciemnien... O "ewangelizowaniu" nawet nie pomyslalem. Chyba po prostu lubie wiedziec gdzie wlasciwie jestem i dokad isc. A to jest, o czym sam piszesz, podroz samotna. Zreszta ewangelizowanie i uprawianie scholastyki byloby pogwalceniem wskazan i zboczeniem ze sciezki, a jak poucza czcigodny Hsuan Hua w komentarzu do "Surangamy" (parafraza): Kto na poczatku zboczy chocby o centymetr, na koncu minie cel o tysiac mil.
Buddyzm moznaby chyba porownac do wycieczki bez przewodnika, ktorej celem jest krawedz aktywnego wulkanu znajdujacego sie na srodku wyspy ludozercow - jeden falszywy krok i...

Nie dosc, ze mozna sie pomylic, utrzymywac niewlasciwe poglady, pobierac nauki u pomieszanych lub "demonow", popasc w lenistwo, zwatpic w Trzy Klejnoty, to jeszcze zagraza poszukujacemu Drogi w pewnym sensie sam buddyzm - usniecie w wygodnie wymoszczonym gniazdku o nazwie "ja i moja praktyka".
Zbyt pisze:Suma sumarum obawiam się, ze w ocenianiu co jest Dhammą, a co nie jesteś zdany na samego siebie. Obyś wybierał mądrze. Powodzenia.
Dlatego to takie straszne.

Bede trzymal kciuki za nas wszystkich.
[EDIT]
Lepsze pisze:Absolut nie moze uciec i głęboko wierze że jest dostępny dla wszystkich praktykujących obojętnie od okresu i epoki w jakiej zyją.
Istnienie uniwersalnej i powszechnie dostepnej Prawdy nie daje wcale gwarancji, ze kazdemu uda sie ja urzeczywistnic.

W koncu to nie Dharma nas unika, tylko my Dharmy... znaczy sie: o ile dobrze rozumiem.