czy to było doswiadczenie buddyjskie
Moderator: kunzang
czy to było doswiadczenie buddyjskie
Po ciężkim dniu pracy zasnąłem w busie i obudziłem się tuż przed wyjściem z niego w moim mieście. Po przyjściu do domu wyszedłem na pocztę odebrać coś albo zapłacić. Wtedy właśnie zauważyłem, że przeżywam w sposób inny. Po przyjściu do domu zanotowałem coś z tego. To jest poniżej. Czy to ma coś wspólnego z buddyzmem? Po jakimś czasie uznałem, że tak. Było to dawno, w 2000 roku.
"Przeżywam rzeczywistość w sposób specyficzny. Rozumiem, że nic ponad to, co znam i co jest moim najbardziej bezpośrednim doświadczeniem, że nic ponad to nie istnieje. Widzę, że błędna jest nadzieja, że może być coś więcej, oczekiwanie na coś specjalnego, oczekiwanie od egzystencji jakiejś nowości... Życiem moim jest to życie, to powszednie doświadczenie, ono jest wszystkim. Nie ma niczego innego. W tej najzwyczajniejszej chwili, w tym znanym mi tak dobrze łańcuchu najpowszedniejszych przeżyć dnia i wieczora, nie obfitującym w emocje, w tym pozornie „nic nie dziejącym się”, otóż w tym - jest wszystko. Tutaj, w moim codziennym, zwykłym i niczym nie wyróżniającym się doświadczeniu, obecna jest cała tajemnica mojego życia, i tu znajduje się wszystko, co mam, wszystko, co znam... Dostrzegając to i czując, nie potrzebuję niczego innego, nie poszukuję szczególnych wrażeń, bo to, co obserwuję, jest największym, przenikającym do głębi, wrażeniem. Nic więcej ponad życie, ponad czyste doświadczenie Istnienia. Wszelkie dążenia, pragnienia, wykraczające poza to doświadczenie, są niepotrzebne i nieistotne, ponieważ opisane doświadczenie jest przeżyciem jedynym, pierwszym, podstawowym, absolutnym... Ono zatapia... Nie doznaję tego doświadczenia – jestem nim... To jest wszystko... Rozpływam się w Istnieniu... Ja i Ono, to jedno... Już nie ma mnie... Nieodgadnione i niepojęte, będące poza słowami i znaczeniami, Życie... Tylko to... Jest tylko to..."
"Przeżywam rzeczywistość w sposób specyficzny. Rozumiem, że nic ponad to, co znam i co jest moim najbardziej bezpośrednim doświadczeniem, że nic ponad to nie istnieje. Widzę, że błędna jest nadzieja, że może być coś więcej, oczekiwanie na coś specjalnego, oczekiwanie od egzystencji jakiejś nowości... Życiem moim jest to życie, to powszednie doświadczenie, ono jest wszystkim. Nie ma niczego innego. W tej najzwyczajniejszej chwili, w tym znanym mi tak dobrze łańcuchu najpowszedniejszych przeżyć dnia i wieczora, nie obfitującym w emocje, w tym pozornie „nic nie dziejącym się”, otóż w tym - jest wszystko. Tutaj, w moim codziennym, zwykłym i niczym nie wyróżniającym się doświadczeniu, obecna jest cała tajemnica mojego życia, i tu znajduje się wszystko, co mam, wszystko, co znam... Dostrzegając to i czując, nie potrzebuję niczego innego, nie poszukuję szczególnych wrażeń, bo to, co obserwuję, jest największym, przenikającym do głębi, wrażeniem. Nic więcej ponad życie, ponad czyste doświadczenie Istnienia. Wszelkie dążenia, pragnienia, wykraczające poza to doświadczenie, są niepotrzebne i nieistotne, ponieważ opisane doświadczenie jest przeżyciem jedynym, pierwszym, podstawowym, absolutnym... Ono zatapia... Nie doznaję tego doświadczenia – jestem nim... To jest wszystko... Rozpływam się w Istnieniu... Ja i Ono, to jedno... Już nie ma mnie... Nieodgadnione i niepojęte, będące poza słowami i znaczeniami, Życie... Tylko to... Jest tylko to..."
Re: czy to było doswiadczenie buddyjskie
podoba mi się - przyznaję nagrodę Ananasa
- piotr
- ex Global Moderator
- Posty: 3569
- Rejestracja: pn cze 30, 2003 08:02
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: brak
Re: czy to było doswiadczenie buddyjskie
Cześć,
Moje pierwsze skojarzenie było z czymś w rodzaju doświadczenia sat-cit-ānanda, a nie z jakimś aspektem buddyzmu, który znam.
Moje pierwsze skojarzenie było z czymś w rodzaju doświadczenia sat-cit-ānanda, a nie z jakimś aspektem buddyzmu, który znam.
Re: czy to było doswiadczenie buddyjskie
Z buddyzmem wspólne jest chyba to "nie ma mnie" oraz to, że widziałem kobietę i nie czułem wrogości (normalnie czułem bądź czuję). Szła za dzieckiem, które jej uciekało. Czułem ją jak siebie.
Buddyjskie wydaje mi się też to "poza pojęciami". Gdzieś w jakiejś suttcie mówi się o fałszu pojęć. Zen też mówi o tym, prawda?
Buddyjskie wydaje mi się też to "poza pojęciami". Gdzieś w jakiejś suttcie mówi się o fałszu pojęć. Zen też mówi o tym, prawda?
Re: czy to było doswiadczenie buddyjskie
Również to wydaje mi się buddyjskie:
"Wszelkie dążenia, pragnienia, wykraczające poza to doświadczenie, są niepotrzebne i nieistotne, ponieważ opisane doświadczenie jest przeżyciem jedynym, pierwszym, podstawowym, absolutnym".
"Wszelkie dążenia, pragnienia, wykraczające poza to doświadczenie, są niepotrzebne i nieistotne, ponieważ opisane doświadczenie jest przeżyciem jedynym, pierwszym, podstawowym, absolutnym".
- stepowy jeż
- Senior User
- Posty: 1852
- Rejestracja: pn paź 23, 2006 18:58
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Dzogczen, Zen
Re: czy to było doswiadczenie buddyjskie
Buddyjskie podejście jest takie, że cokolwiek się pojawia pozostawiasz to takim jakie jest. Nie dążysz do jakiś doświadczeń i nie odrzucasz innych. Wszystko co się pojawia jest w pewnym sensie doświadczeniem buddyjskim. Nie ma bardziej lub mniej specjalnych buddyjskich doświadczeń. W każdym razie nie tworzysz takich podziałów.
W innym razie będziesz lgnął do pewnych doświadczeń, a odrzucał inne jako np. mniej buddyjskie. Co jest przywiązaniem bądź lgnięciem.
W samym doświadczeniu istotne jest aby zachować uważność gdy się ono pojawia, gdy trwa i gdy odchodzi.
Nie potrzebujesz jego wywoływać ani go unikać.
Dlatego mówi się np. że zen nie jest niczym specjalnym, podkreślając przy tym, jak istotne jest nie lgnięcie.
W innym razie będziesz lgnął do pewnych doświadczeń, a odrzucał inne jako np. mniej buddyjskie. Co jest przywiązaniem bądź lgnięciem.
W samym doświadczeniu istotne jest aby zachować uważność gdy się ono pojawia, gdy trwa i gdy odchodzi.
Nie potrzebujesz jego wywoływać ani go unikać.
Dlatego mówi się np. że zen nie jest niczym specjalnym, podkreślając przy tym, jak istotne jest nie lgnięcie.
- piotr
- ex Global Moderator
- Posty: 3569
- Rejestracja: pn cze 30, 2003 08:02
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: brak
Re: czy to było doswiadczenie buddyjskie
Cześć,
Mi się wydaje, że zgodne z Dhammą, to jest podejście, które prowadzi do usunięcia trzech korzeni – żądzy, awersji, ułudy – niezdrowych czynów, a nie szukanie w swoim doświadczeniu mądrości, która ma jakoby odzwierciedlać stan przebudzenia. Mówiąc inaczej, na przyjęciu, że w kategoriach dhammicznych jest się częścią pospólstwa (puthujjana) i że ma się jeszcze wiele do zrobienia jeśli chodzi o pielęgnację czynów, charakteru, medytacji i mądrości.
Mi się wydaje, że zgodne z Dhammą, to jest podejście, które prowadzi do usunięcia trzech korzeni – żądzy, awersji, ułudy – niezdrowych czynów, a nie szukanie w swoim doświadczeniu mądrości, która ma jakoby odzwierciedlać stan przebudzenia. Mówiąc inaczej, na przyjęciu, że w kategoriach dhammicznych jest się częścią pospólstwa (puthujjana) i że ma się jeszcze wiele do zrobienia jeśli chodzi o pielęgnację czynów, charakteru, medytacji i mądrości.
Re: czy to było doswiadczenie buddyjskie
Piotrek pisze: Również to wydaje mi się buddyjskie:
"Wszelkie dążenia, pragnienia, wykraczające poza to doświadczenie, są niepotrzebne i nieistotne, ponieważ opisane doświadczenie jest przeżyciem jedynym, pierwszym, podstawowym, absolutnym".
Samo zostawienie rzeczy samych sobie, to już jest próba. Próba, pragnienie by one były takie jakie są. A tak naprawdę one zawsze będą takie jakie będą, czy próbujemy je zostawić w spokoju czy nie. Dlatego "buddyjskim podejściem" jest zwyczajne życie wraz z właściwym poglądem (samma-ditthi). I czy próbujemy rzeczy zostawić w spokoju, czy też coś próbować zmienić, to nie ma znaczenia, bo znaczenie ma rozwój właściwego rozumienia, iż wszystko co powstaje jest uwarunkowane, powstaje i rozpada się. gdy rozumienie rośnie, wtedy pojawia się uważność i wgląd. dwie emocje których my nie znamy.stepowy jeż pisze:Buddyjskie podejście jest takie, że cokolwiek się pojawia pozostawiasz to takim jakie jest. Nie dążysz do jakiś doświadczeń i nie odrzucasz innych.
bez właściwego rozumienia(samma-ditthi), nie powstanie właściwa uważność (samma-sati). Gdy istnieje myśl o zachowaniu uważności w życiu, czy też myśl by nie starać się uważności wywołać albo unikać, właściwa uważność nie powstanie. Bo myślenie to nie uważność. Myślenie że to co robię w codziennym życiu, myję naczynia, spaceruję i jesetm przytomny tego i uważny, to jakiś rodzaj przytomności wykonywanych czynności, to jakaś uważność, ale to nie jest właściwa uważność to nie jest uważność ośmioaspektowej ścieżki bo ona może tylko powstać gdy powstaje właście rozumienie. Gdy powstaje właściwa uważność to może być ona uważna jedynie czterech odniesień, ruupy, vedany, citty i dhamm. Dlatego tak ważny jest rozwój właściwego rozumienia, na początku jest to rozumienie w teorii, ale gdy rośnie po trochu, to kiedyś urośnie do tego stopnia że uważność powstanie sama , bez wybierania czegokolwiek , naturalnie i wszystko bedzie takie łatwe, nikt nie bedzie musiał być uważny, bo wtedy będzie panna, właściwe rozumienie które widzi i wie że uważność to nie ja , poza kontrolą uwarunkowana dhamma, uwarunkkowana emocja której nikt nie może nigdzie przylozyc. A powstanie sama, czy tego chcemy czy nie, bo bedą warunki do jej powstania, właściwe rozumienie. I tego nikt nie zatrzyma.stepowy jeż pisze:W samym doświadczeniu istotne jest aby zachować uważność gdy się ono pojawia, gdy trwa i gdy odchodzi.
Nie potrzebujesz jego wywoływać ani go unikać.
Pozdrawiam
ikar
"Chcemy iść łatwą drogą, ale jeżeli nie ma cierpienia, to nie ma mądrości. By dojrzeć do mądrości, musisz na swojej ścieżce naprawdę załamać się i zapłakać co najmniej trzy razy" Ajahn Chah
- stepowy jeż
- Senior User
- Posty: 1852
- Rejestracja: pn paź 23, 2006 18:58
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Dzogczen, Zen
Re: czy to było doswiadczenie buddyjskie
Pisałem na dość dużym stopniu ogólności. Wiadomo, że każda ze szkół ma swoje specyficzne metody, które w ostateczności prowadzą do mądrości, współczucia i bezwysiłkowej uwagi. Ma też swoją specyficzną nomenklaturę.
Wiadomo też, że myślenie o tym by być uważnym nie musi oznaczać uważności.
Chciałem głównie zwrócić uwagę na to, że chyba nie ma czegoś takiego jak doświadczenie buddyjskie. Albo inaczej - wszystko co się pojawia może być doświadczeniem buddyjskim. Natomiast istotny jest nasz stosunek do tego co się pojawia (to jest chyba bardziej buddyjskie). Ten stosunek ostatecznie związany jest z praktyką, medytacją, wglądem itp.
Wiadomo też, że myślenie o tym by być uważnym nie musi oznaczać uważności.
Chciałem głównie zwrócić uwagę na to, że chyba nie ma czegoś takiego jak doświadczenie buddyjskie. Albo inaczej - wszystko co się pojawia może być doświadczeniem buddyjskim. Natomiast istotny jest nasz stosunek do tego co się pojawia (to jest chyba bardziej buddyjskie). Ten stosunek ostatecznie związany jest z praktyką, medytacją, wglądem itp.
Re: czy to było doswiadczenie buddyjskie
Tak, czy owak, to doświadczenie przybliżyło mnie do buddyzmu i wzbudziło do niego szacunek. Dziękuję za uwagi.
-
- Posty: 314
- Rejestracja: sob kwie 23, 2011 17:28
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: chwilowo zbanowany zenek
- Lokalizacja: Warszawa
Re: czy to było doswiadczenie buddyjskie
Brawo! Brawo!
Ludzie sie budza! Coraz bardziej na masowa skale!
Ananas, Piotrek...
Ludzie sie budza! Coraz bardziej na masowa skale!
Ananas, Piotrek...
Re: czy to było doswiadczenie buddyjskie
Jednak, niestety, jednym z motywów zamieszczenia tego doświadczenia była chęć podobania się. Nie wierzcie mi.
Re: czy to było doswiadczenie buddyjskie
Praktykujący różnych religii są mało skłonni do dzielenia się swymi doświadczeniami, przeżyciami wewnętrznymi.
Boją się wyśmiania, zdemaskowania, określenia mianem szaleńców lub stracenia słodyczy płynącej ze stanu ułudy w jakim się znajdują.
Pisząc te słowa zdecydowałeś się na postęp. A co do motywów, Buddha również miał motyw gdy zasiadł pod drzewem bodhi.
Pozdrawiam
Boją się wyśmiania, zdemaskowania, określenia mianem szaleńców lub stracenia słodyczy płynącej ze stanu ułudy w jakim się znajdują.
Pisząc te słowa zdecydowałeś się na postęp. A co do motywów, Buddha również miał motyw gdy zasiadł pod drzewem bodhi.
Pozdrawiam
- AHuli
- Posty: 489
- Rejestracja: sob mar 12, 2011 19:58
- Płeć: kobieta
- Tradycja: kamtzang, krypto ningmapa
- Lokalizacja: Festung Breslau
Re: czy to było doswiadczenie buddyjskie
Piotrze, mówiono mi, (bo nie mam żadnych własnych doświadczeń w tej materii), że aby rozpoznać autentyczne, duchowe doświadczenie w zasadzie wystarczy jedno pytanie. Jedno doświadczenie weryfikuje właściwie sprawę. Jest to doświadczenie metty, bodhiczitty.
Jeśli tego nie ma, to nie przejmuj się, podobno jedni widzą duchy, inni słyszą głosy zwierząt... takie doświadczenia mają i mogą się zapętlić w nich na wiele lat.
Pozdróweczka
Jeśli tego nie ma, to nie przejmuj się, podobno jedni widzą duchy, inni słyszą głosy zwierząt... takie doświadczenia mają i mogą się zapętlić w nich na wiele lat.
Pozdróweczka
Nie zostawisz samsary, odrzucając ją - wyzwolisz ją wewnętrznie, pozwalając jej być. Twe próby wyleczenia się z nieszczęść nie przyniosły ci ulgi, ulgę przynosi rozluźnienie i pozostawienie rzeczy takimi, jakie są.
Re: czy to było doswiadczenie buddyjskie
Jak może zauważyłaś, napisałem, że czułem kobietę jako siebie.
- LordD
- Posty: 2542
- Rejestracja: czw sie 31, 2006 09:12
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Karma Kamtsang
- Lokalizacja: Olsztyn
- Kontakt:
Re: czy to było doswiadczenie buddyjskie
Też miałem kiedyś ciekawe doświadczenie. Było to tak, że szedłem sobie w bardzo pięknych okolicznościach przyrody i byłem w 100% pochłonięty tymi wszystkimi kolorami, dźwiękami, zapachami. Myślenie zanikło, było tylko czyste doświadczanie.
W normalnym stanie mamy takie poczucie bycia zawężonym do ciała, to ciało jest ja itd. Wtedy nagle po prostu owo zawężenie zniknęło, byłem wszystkim i wszystkimi; chociaż równie dobrze mógłbym powiedzieć że mnie nie już nie było. Oba stwierdzenia pasują. Potem umysł próbował to ogarnąć i wszystko zniknęło, znów byłem swoim ciałem, swoim małym ja.
Też przez długi czas próbowałem zrozumieć co to właściwie było, czy w nauczaniu Buddy jest coś do czego można by to odnieść. Niczego jednak nie znalazłem i po jakimś czasie dałem sobie na luz. Chociaż nie ukrywam, że chętnie bym jeszcze tego doświadczył, bo to była ekstaza, czysta radość!
W normalnym stanie mamy takie poczucie bycia zawężonym do ciała, to ciało jest ja itd. Wtedy nagle po prostu owo zawężenie zniknęło, byłem wszystkim i wszystkimi; chociaż równie dobrze mógłbym powiedzieć że mnie nie już nie było. Oba stwierdzenia pasują. Potem umysł próbował to ogarnąć i wszystko zniknęło, znów byłem swoim ciałem, swoim małym ja.
Też przez długi czas próbowałem zrozumieć co to właściwie było, czy w nauczaniu Buddy jest coś do czego można by to odnieść. Niczego jednak nie znalazłem i po jakimś czasie dałem sobie na luz. Chociaż nie ukrywam, że chętnie bym jeszcze tego doświadczył, bo to była ekstaza, czysta radość!
Re: czy to było doswiadczenie buddyjskie
każdy miewa tego typu doświadczenia, nie każdy natomiast w natłoku i różnorodności zdarzeń to rejestruje, a już mało kto jest aż tak wrażliwy jak Piotrek - dlatego Piotrek dostał prestiżową "Nagrodę Ananasa" a Ty nie
- LordD
- Posty: 2542
- Rejestracja: czw sie 31, 2006 09:12
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Karma Kamtsang
- Lokalizacja: Olsztyn
- Kontakt:
Re: czy to było doswiadczenie buddyjskie
Nie rozumiem jak można czegoś takiego nie zarejestrować, to jest jak lot w kosmos bez zabezpieczeniaananas pisze:każdy miewa tego typu doświadczenia, nie każdy natomiast w natłoku i różnorodności zdarzeń to rejestruje, a już mało kto jest aż tak wrażliwy jak Piotrek - dlatego Piotrek dostał prestiżową "Nagrodę Ananasa" a Ty nie
Re: czy to było doswiadczenie buddyjskie
Czujesz wrogość do kobiet?Piotrek pisze:Z buddyzmem wspólne jest chyba to "nie ma mnie" oraz to, że widziałem kobietę i nie czułem wrogości (normalnie czułem bądź czuję). Szła za dzieckiem, które jej uciekało. Czułem ją jak siebie.
Re: czy to było doswiadczenie buddyjskie
Trudno mi teraz stwierdzić. Czasem do obcych młodych kobiet - tak.Andy72 pisze: Czujesz wrogość do kobiet?