[quote="Gak Song"]hello
klika groszy ode mnie w sprawie . Nie jestem bardzo kompetentny w tej sprawie , ale to co znam z rozmow z mnichami Kwan Um wyglada nastepujaco .
Witam po przerwie.
Jak obiecalem tak tez pisze o tym co sie dowiedzialem od mnicha Kwan Um. To o czym pisze w tym akapicie to informacje od spotkanego mnicha Kwan Um – nie-Polaka.
A wiec moj mnich mowil:
Na poczatku, byc moze Soen Sanim wyswiecal czy probowal wyswiecac mnichow takich z pelnymi wskazaniami, niestety informator sam nie byl tego pewny. Nawet jesli wyswiecal, to szybko wpadl na pomysl nowej formy – mnichow bodhisattwow. Byc moze zainspirowal sie Japonia wg mojego mnicha. Niemniej tych mnichow nikt nie chcial pozniej uznac w Korei jak zaczeli tam jezdzic i mieli klopoty z dostaniem sie do klasztorow na praktyke wiec musieli wyswiecac sie ponownie zgodnie z koreanskim zwyczajem. Wyswiecenia byly wynika z tego w tradycji Chogye nie jakiejs autonomicznej tradycji Kwan Um, która wymysli byl sam Soen Sanim. Wielu wyswiecilo się poza swiatynia Soen Sanima, w jakis duzych klasztorach. Dygresja moja: Ciekaw jestem czy te wyswiecenia w Korei sa zgodne z chinska tradycja, jesli tak to to musi oznaczac, ze Soen Sanim nie mogl w ogole sam wyswiecac, poniewaz w Chinach panowal zwyczaj wyswiecania w wielkich publicznych klasztorach specjalnie do tego wyznaczonych. Mnisi „bodhisattwowie” z Kwan Um nie przestrzegali celibatu i niektorzy byli calkiem aktywni w tej dziedzinie, rowniez wsrod Polakow których moj mnich ponoc zna.
Stwierdzenie - Stanowczo mowie , ze mnisi/mniszki Kwan Um to bhiku!!
Nie udalo mi sie obronic w 100%.
To samo dotyczylo mniszek bodhisattwow. Ale wszyscy traktowali sie jak mnisi i tak tez traktowal ich mistrz zgodnie z informatorem. Oczywiscie dopoki nie trafili do Korei. Nosili szare dlugie szaty, golili glowy, tylko wierzchnia szata nie byla brazowa a pomaranczowa czy jakos tak – tego nie zrozumialem. To dotyczylo okresu lat 80-tych
Moj mnich – informator nie byl chyba najlepszym przykladem ww praktyk i morderczej dyscypliny opisanej przez Gak Song. Swobodnie sobie palil, rozwalal sie na fotelu jak u siebie w domu, no i pociagnal piwko, po czym ze swada wzial sie za opowiadanie o wspanialym mistrzu i o tym jaka stworzyl wspaniala szkole – wg mnicha-informatora – najwieksza na Zachodzie, a moze i na swiecie. No coz pozostal lekki niesmak. Z mnicha mial w sobie niewiele, choc byl w jakis takich szarych kusych niby-szatach i ogolony. Pomyslalem sobie ze Gak Song dalby mu popalic za te wystepy.
Ale spytalem dobrodzieja o te katorznicze praktyki, 3000 poklonow etc. Nie potwierdzil i nie zaprzeczyl, ale troche platal sie wtedy w zeznaniach. Natomiast na pytanie o te straszne przygotowania do wyswiecenia powiedzial, ze jest bardzo duzo ciezkiej fizycznej pracy i kazdy juz wyswiecony mnich traktuje kandydatow jak niewolnikow. Ogolnie fatalny okres i wtedy wielu psychicznie nie wytrzymuje. Moj mnich sie wzdrygal gdy o tym wspominal. Nic nie wiedział o komisjach lekarskich, choc mnie to zafrapowalo i nie potwierdzil zadnych pozostałych informacji o nauce etc. Owszem ucza rzeczy prostych wg niego np. jak zyc w swiatyni etc.
Druga informacja ze światyni Soen Sanami w Seulu.
Korespondowalem w tych dniach z dziewczyna która odwiedzila osrodek Soen Sanima w Seulu – chyba – w kazdym razie w jakims na pewno duzym miescie, gdzie byli obcokrajowcy w swiatyni. Było tam troche Polakow mnichow. Dociekalem tych strasznych praktyk i morderczej dyscypliny, ale ze zdziwieniem wyczytałem historie o tym jak spedzala noce do białego rana na roznych ciekawych rozmowach z poznanymi mnichami. To mnie zastanowilo. Czytając opis klasztornego zycia, ale nie wg Gak Song, tylko z bardziej powaznego i miarodajnego zrodla, mnisi po pierwsze sa bardzo zajeci, po drugie kobietom nie wolno przebywac w nocy na terenie klasztoru mnisiego, nie mowiac juz o ich pokojach. Ta niewiasta spedzala noc na ciekawych rozmowach z mnichami w swiatyni szkoly Kwan Um mistrza Soen Sanima. No chyba byli tam jacys przelozeni? Ciekaw jestem jak to wyglada naprawde, ponieważ opisy Gak Song sa dosc malo przekonujace, choc ciekawe i barwne. To wszystko co opisala mi dziewczyna dzialo sie niedawno, ale jeszcze za zycia Soen Sanima. Ale nie dowiedzialem sie czy byl w tym czasie w swiatyni by pilnowac tych 3000 katorg na deskach.
Gak Song byl laskaw napisac:
Stanowczo mowie , ze mnisi/mniszki Kwan Um to bhiku!! , ktorych obowiazuja mnisie wskazania !! I tu nie ma mowy o zadnej
Moje pytanie:
To po co oni tam trzymaja w swiatyni Kwan Um swieckie baby na noc? Cwicza cierpliwosc czy cos innego?
Dostalem tez namiar na jednego mnicha w Korei. Jak uda mi sie z nim porozmawiac via mail lub jakos inaczej to dam znac. Sam jestem ciekaw. Opis Gak Song i moje dociekania oraz rozmowa z prawdziwym mnichem poki co sie nieco rozmijaja. Ale caly czas szukam potwierdzenia jakiegos. Jak rozumiem Gak Song nie byl w Korei i nie jest mnichem wiec nasze szanse sa rowne, by cos sie dowiedziec, poniewaz musimy sie opierac na innych zrodlach niz wlasne doswiadczenie.
Pozdrowien moc w ciemna duszy noc, sle andreas z emigracji.