Zgrzytanie w głowie

Wasze pierwsze pytania tyczące się buddyzmu

Moderator: forum e-budda team

watpiacy
Posty: 10
Rejestracja: sob maja 01, 2010 20:58

Zgrzytanie w głowie

Nieprzeczytany post autor: watpiacy »

Witam, to mój pierwszy post na forum.
Jak medytowałem, a różnie próbowałem, przykładowo skupiałem się nad oddechem, to miałem czasem tak, że słyszałem/czułem w głowie "dźwięk". Różnie bym go mógł próbować określać, ale właściwie żadne z tych słów nie oddaje tego "brzmienia".
"Szuranie", "zakłócenia radiowe", "zgrzytanie", od biedy mógłbym to określić jako "wibracja", ale to słowo jeszcze mniej oddaje sedno według mnie :p
Przy kombinowaniu z medytacją nad oddechem miałem omamy, a ten "dźwięk" pojawiał się właściwie w momencie, jak sobie uświadomiłem, że to omamy oraz że jestem w odmiennym stanie świadomości. Zaraz po tym uświadomieniu sobie wychodziłem z tego stanu ("budziłem się"). Jak spróbowałem medytacji zen z koanem "Jaki jest dźwięk klaśnięcia jedną ręką?", to uzyskałem nagle taki stan, jakbym się "obudził", zero halucynacji, nic nie widziałem, nic nie słyszałem za wyjątkiem tego "szurania". Ten stan był o wiele bardziej stabilny niż te z omamami, jak minęła pierwsza dezorientacja i sobie uświadomiłem, że przecież medytowałem przed chwilą, to nie wyszedłem z tego stanu. Zastanowiłem się co zrobić i stwierdziłem, ze wrócę w takim razie do koanu, skupiłem się jeszcze raz bardzo mocno nad koanem (jestem z siebie bardzo dumny przez to, bo zrealizowałem założenia :p), a potem ciekawość mnie przemogła i chciałem sprawdzić, czy mam paraliż i czy będę wstanie od razu otworzyć oczy. Oczy fizyczne otworzyłem od razu i bez żadnych problemów, co przerwało ten dźwięk, nie miałem paraliżu tak, jak to miałem przy poprzednich stanach i byłem całkowicie sprawny w momencie otworzenia oczu. Mam 2 pytania do powyższego:

1) Jeżeli słyszę to "zgrzytanie/szuranie", to wrócić do koanu, czy skupić się nad tym, a jeżeli tak, to jak? (Usiłować na to wpływać? Nawet nie wiem czy to możliwe. Biernie obserwować?).

2) Czy ten dźwięk to omam/myślokształt/egregor/halucynacja, czy cokolwiek innego? (Może "słyszę" jakiś proces w swoim mózgu?)

To jest subtelniejsze, niż inne omamy, jakie miałem do tej pory. Jeżeli by mi się przykładowo pokazała jakaś przerażająca postać, albo jakaś niezwykle urodziwa i przyciągająca i przekazywałaby mi jakieś "prawdy duchowe", to nie miałbym wątpliwości, że to halucynacja/myślokształt (aż takich omamów nie miałem, ale jestem na takie przygotowany, przynajmniej teoretycznie). Zakładam, że ten "dźwięk" to omam, ale chętnie zapoznam się z opinią kogoś innego.
Interesuje mnie to, bo jeżeli to jest halucynacja, to nie wnikam, tylko wracam do koanu, a jeżeli to jest "dźwięk" medytacji, to może szkoda od niego odchodzić i zmienić (w trakcie) medytację z koanem, na medytację z "szuraniem"? :p
Przepraszam, że tak rozwlekłem tą wypowiedź, ale nie mam pomysłu jak to streścić, żeby nie ująć sensu.

edit:Interesuje mnie każda, nawet najbardziej hardcorowa opinia! Nie bójcie się że mi coś namieszacie! :)
Awatar użytkownika
Dorota
Posty: 427
Rejestracja: czw wrz 11, 2008 10:52
Płeć: kobieta
Tradycja: Seon (Szkoła Zen Kwan Um)
Lokalizacja: Łódź

Re: Zgrzytanie w głowie

Nieprzeczytany post autor: Dorota »

ja tam znawca nie jestem, ale z mojej skromnej wiedzy wynika, ze aby zaczac medytowac nad kong-anami to trzeba juz sobie bardzo dobrze radzić z prostrzą medytacją, no a przede wszystkim, kong-an otrzymuje sie bezposrednio od mistrza, ktory potem sluzy pomoca i rada, jesli nam nie idzie, a na końcu sprawdzi czy juz dany kong-an rozgryzlismy. najlpiej bedzie zatem jak udasz sie do mistrza i z nim/nia pogadasz
Lacho calad! Drego morn!
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12748
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bon
Lokalizacja: Zantyr

Re: Zgrzytanie w głowie

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Bry :)

Witamy na forum, Wątpiący :)
watpiacy pisze:1) Jeżeli słyszę to "zgrzytanie/szuranie", to wrócić do koanu, czy skupić się nad tym, a jeżeli tak, to jak? (Usiłować na to wpływać? Nawet nie wiem czy to możliwe. Biernie obserwować?).
Kto zadał Tobie ten koan? W ramach jakiej sangi zen praktykujesz?
watpiacy pisze:2) Czy ten dźwięk to omam/myślokształt/egregor/halucynacja, czy cokolwiek innego? (Może "słyszę" jakiś proces w swoim mózgu?)
Konsultowałeś to z lekarzem?

Pozdrawiam
kunzang
watpiacy
Posty: 10
Rejestracja: sob maja 01, 2010 20:58

Re: Zgrzytanie w głowie

Nieprzeczytany post autor: watpiacy »

Dorota:
ja tam znawca nie jestem, ale z mojej skromnej wiedzy wynika, ze aby zaczac medytowac nad kong-anami to trzeba juz sobie bardzo dobrze radzić z prostrzą medytacją, no a przede wszystkim, kong-an otrzymuje sie bezposrednio od mistrza, ktory potem sluzy pomoca i rada, jesli nam nie idzie, a na końcu sprawdzi czy juz dany kong-an rozgryzlismy. najlpiej bedzie zatem jak udasz sie do mistrza i z nim/nia pogadasz
Rozważę chwilowe porzucenie medytacji z koanem na rzecz medytacji nad oddechem. Dźwięk ten nie pojawia się wyłącznie podczas medytacji zen, ale w trakcie tej medytacji występuje wyłącznie ten dźwięk i właściwie wyłącznie dlatego się nad nim zastanawiam. Wcześniej praktykowałem medytację z oddechem.
Na razie kombinuję bez mistrza, chociaż może z jakimś się skontaktuję.

kunzang:
Kto zadał Tobie ten koan? W ramach jakiej sangi zen praktykujesz?
Sam się na taki zdecydowałem. Praktykuję według własnego uznania, ciężko mi powiedzieć jaka tradycja jest najbardziej zgodna z moimi aktualnymi przekonaniami (a te zmieniają mi się jak w kalejdoskopie i właściwie jedynym moim stałym przekonaniem jest konieczność nieblokowania zmienności przekonań).
Znałem rozwiązanie tego koanu zanim zacząłem praktykować.

Uwaga spoiler:

Rozwiązaniem jest "mu", czyli pustka.
Czyli właściwie za pomocą koanu medytowałem nad pustką.
Z tego, co rozumiem, to medytacja nad pustką służy temu, ze umysł przestaje "skakać jak małpa" i staje się bezradny, bo nie może odnaleźć rozwiązania postawionego problemu, dzięki czemu się poddaje. I dzięki temu umysł przestaje panować nade mną, a ja zaczynam panować nad umysłem.


Koniec spoileru.

Z tego, co czytałem, to zen jest skuteczny i chciałem to sprawdzić. Bardzo do mnie przemawia skuteczne i właściwie "na chama" parcie do oświecenia (wiem, że odrobinę spłycam). Na podstawie rezultatów, które otrzymałem stwierdzam, że coś w tej skuteczności zen jest ;)
Konsultowałeś to z lekarzem?
Nie i nie widzę takiej potrzeby.
Może nie określiłem tego dość jasno, ale omamy mam tylko wtedy, kiedy kombinuję z odmiennymi stanami świadomości, czyli projekcją astralną, świadomym śnieniem, medytacją, itd, przy czym wielkiego doświadczenia nie mam. Teraz zredukowałem listę praktyk do medytacji.
Przez "omamy" rozumiem właściwie wszystko, bo w pierwszej kolejności zakładam, że to, na co natrafię podczas medytacji, to iluzja stworzona przez mój umysł.

Właściwie, to zadając te pytania sam sobie zaprzeczam. Skoro zakładam, że "zgrzytanie w głowie" to omam, to powinienem wrócić do tematu medytacji, a nie zastanawiać się nad zgrzytaniem. Ale chciałem sprawdzić, czy "zgrzytanie", "wibracja" nie jest przypadkiem rozpowszechnionym przypadkiem który pojawia się na początku drogi, lub też "na początku braku drogi " wielu osób.
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Zgrzytanie w głowie

Nieprzeczytany post autor: booker »

Siemano
watpiacy pisze: Uwaga spoiler:

Rozwiązaniem jest "mu", czyli pustka.
Sprawdź sobie tą odpowiedź z mistrzem/mistrzynią zen. Możesz się zdziwić :)
watpiacy pisze: Ale chciałem sprawdzić, czy "zgrzytanie", "wibracja" nie jest przypadkiem rozpowszechnionym przypadkiem który pojawia się na początku drogi, lub też "na początku braku drogi " wielu osób.
Różne rzeczy się pojawiają rozpraszające od medytacji - dźwięki, obrazy, sensacje, emocje, energie, wibracje itd itd itp...jest tego cały kalejdoskop.
Sensem technik medytacyjnych w zen jest ich wykonywanie, bycie ich przytomnym i ew. powracanie do nich kiedy się je gubi, a nie odloty w rozpraszanie się na to, co się w trakcie medytacji pojawia, bo to nadal oznacza przyzwalanie umysłowi na skakanie z jednej rzeczy na inną. W zen jest takie powiedzenie "kiedy coś robisz, to tylko rób to [tą rzecz]". Więc jeżeli siada się do konkretnej medytacji nad czymś, to na tą sesję siedzenia ta jedna rzecz only - i powracanie do tej jednej rzeczy po rozproszeniu się w jakieś dźwięki, zgrzyty, wibracje, szuranie itd.

ps. z nauczycielem będzie Ci łatwiej. ;)
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12748
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bon
Lokalizacja: Zantyr

Re: Zgrzytanie w głowie

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Bry :)
watpiacy pisze:Właściwie, to zadając te pytania sam sobie zaprzeczam.
Dokładnie - sam sobie zaprzeczasz. Niby prosisz o pomoc, ale wykładasz tu jak to z Tobą jest i stwierdzasz, że Ty wiesz - to po co pytasz? /pytanie retoryczne/ :)
Praktyka zen, a przede wszystkim praktyka zen z koanem, bez nauczyciela nie ma żadnego sensu, jest nieporozumieniem - łatwo staje się tylko grą, zabawą ego w tzw rozwój duchowy.

Pozdrawiam
kunzang
watpiacy
Posty: 10
Rejestracja: sob maja 01, 2010 20:58

Re: Zgrzytanie w głowie

Nieprzeczytany post autor: watpiacy »

Dzięki za odpowiedzi, szybko odpowiadacie :)
kunzang pisze:Niby prosisz o pomoc, ale wykładasz tu jak to z Tobą jest i stwierdzasz, że Ty wiesz - to po co pytasz?
Czyli, że jednak nie wiem? :D
Może pytam po to, żeby coś potwierdzić, jeżeli wyłożę swoją aktualną filozofię, to może łatwiej jest komuś wytknąć moje błędy. Jak na razie 2 osoby potwierdziły 2 różne rzeczy:
1) Powinienem wrócić do tematu medytacji.
2) Jestem hipokrytą i egotykiem.
Jeżeli często będę wykonywał to pierwsze, to prawdopodobnie pomoże mi to zmienić to drugie.

Mam awersję, albo wręcz lęk przed wszelkimi "mistrzami". Czytam sobie przykładowo pewną księgę, staram się to robić bez uprzedzeń i ze zrozumieniem. Po pierwsze, to zacząłem się zastanawiać: "Dlaczego akurat ta księga?". Ale analizuję jej treść i analizuję pewną popularną w tym kraju instytucję. Nauki wypływające z tej księgi wydają mi się wręcz sprzeczne z postępowaniem tej instytucji. Wcześniej byłem silnie zmanipulowany (indoktrynowany) i nie dostrzegałem pewnych rzeczy. Jako, że trochę mnie kosztowało wysiłku, aby wyzwolić się psychicznie od wpływu tej instytucji (całkowicie od niej wyzwolony psychicznie mogę nie być nigdy), więc teraz wręcz boję się, żeby mnie jakaś kolejna nie wciągnęła. Może moje obawy są bezpodstawne, bo może w wyniku tego doświadczenia nabrałem odporności na psychomanipulację, ale puki co będę trwał w paranoicznej ostrożności, do puki nie przeczytam dostatecznej ilości opasłych tomów. Tylko pojawia się kolejny lęk: Chcę zostać ekspertem w danej dziedzinie, żeby podjąć właściwy wybór, a może jest tak, że nic nie będę wiedział, jeżeli tego wyboru wcześniej nie podejmę.
Chciałbym podjąć najlepszy możliwy wybór, a trwam w braku wyboru, który wydaje słabym wyborem, ale wydaje się lepszy od najgorszego. Bardzo nie chcę wpaść z deszczu pod rynnę a z drugiej strony nie chcę wylewać dziecka z kąpielą. Do dysonansu poznawczego się już przyzwyczaiłem, tylko trwanie w nim troszeczkę przeciąża obwody, więc stwierdziłem, ze może sobie ulżę medytacją.
Mam więc kolejne pytanie:
Do wykonywania której praktyki medytacyjnej nauczyciel jest najmniej niezbędny?
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Zgrzytanie w głowie

Nieprzeczytany post autor: booker »

watpiacy pisze:Mam awersję, albo wręcz lęk przed wszelkimi "mistrzami".
Pojawiają Ci się jednak pytania, na które szukasz odpowiedzi. Sam fakt tego iż do nas wpadłeś to potwierdza. ;)

Bać się nie ma czego - w Polsce buddyzm jest już ponad 30 lat i w większości znane są sytuacje we wszystkich szkołach - to znaczy, to nie jest anonimowa sytuacja w Polsce. Nie ma potrzeby wykazywać w stosunku do tego paranoi.
watpiacy pisze:Do wykonywania której praktyki medytacyjnej nauczyciel jest najmniej niezbędny?
W zenie? Skupienie na oddechu, liczenie oddechów (1-10).
Ale tak czy siak, w końcu każda praktyka odsłoni potrzebę znalezienia pomocy/konsultacji, nastręczy pytań.
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12748
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bon
Lokalizacja: Zantyr

Re: Zgrzytanie w głowie

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Bry :)
watpiacy pisze:
kunzang pisze:Niby prosisz o pomoc, ale wykładasz tu jak to z Tobą jest i stwierdzasz, że Ty wiesz - to po co pytasz?
Czyli, że jednak nie wiem? :D
Może pytam po to, żeby coś potwierdzić, jeżeli wyłożę swoją aktualną filozofię, to może łatwiej jest komuś wytknąć moje błędy.
No więc odnoszę właśnie wrażenie, że nie pytasz, a szukasz potwierdzenia, znaczy, chcesz sobie potwierdzić to, co sobie sam na ten temat wymyśliłeś. No ale, to tylko wrażenie kota... :)
watpiacy pisze:Jak na razie 2 osoby potwierdziły 2 różne rzeczy:
Poczekaj... poczekaj... nikt tu niczego Tobie nie potwierdzał, to Ty wyłapujesz to, co Tobie pasuje i coś to Tobie potwierdza :)
watpiacy pisze:1) Powinienem wrócić do tematu medytacji.
2) Jestem hipokrytą i egotykiem.
Jeżeli często będę wykonywał to pierwsze, to prawdopodobnie pomoże mi to zmienić to drugie.
Tak, acz niekoniecznie - to pierwsze może też ugruntować to drugie. Brak lustra, czyli brak nauczyciela - jeżeli podąża się ścieżką - często do tego prowadzi, ponieważ niczego nie jest tak trudno zmienić jak perspektywy z której postrzega się siebie samego.
watpiacy pisze:Mam awersję, albo wręcz lęk przed wszelkimi "mistrzami".
No to masz co przepracować - wszelkie awersje są blokiem, więc warto im się przyjrzeć. Często okazuje się, że owa awersja do Mistrza wiąże się z lękiem, że oto runie w konfrontacji z Nim nasz obraz siebie samych, ten, który /czasami przez lata/ tak pieczołowicie budowaliśmy... że się tak wymądrzę :)

Pozdrawiam
kunzang
watpiacy
Posty: 10
Rejestracja: sob maja 01, 2010 20:58

Re: Zgrzytanie w głowie

Nieprzeczytany post autor: watpiacy »

Booker - zgadza się, szukam odpowiedzi, ale nie mistrza.
Szukam kogoś, kto udzieli odpowiedzi, a nie będzie mnie kształtował wedle czyjegoś tam uznania. Jak te odpowiedzi otrzymam, to potraktuję je jako rady, a nie jako "jedyną i najwyższą prawdę." Potem rozważę te odpowiedzi z najwyższą możliwą dawką krytyki i albo się zastosuję, albo odrzucę, albo zadam pytania dodatkowe. Niektóre pytania zadam jeszcze raz, gdzie indziej.
Niezależnie od tego co mi tu powiecie pewnie przejdę się do jakiegoś nauczyciela medytacji. Może to bez sensu, że zamiast iść z tym do nauczyciela, wylewam najpierw swoje paranoje tutaj, ale gdzie jest powiedziane, ze wszystko musi mieć sens.
chcesz sobie potwierdzić to, co sobie sam na ten temat wymyśliłeś
Nie wszystkie te rewelacje wymyśliłem sam, ale reszta obserwacji kota się zgadza xD (to, że staram się wyłapywać i cedzić też się zgadza, wychodzi różnie, ale lepsze to, niż bezkrytyczne chłonięcie każdej "prawdy objawionej").
No to masz co przepracować - wszelkie awersje są blokiem, więc warto im się przyjrzeć. Często okazuje się, że owa awersja do Mistrza wiąże się z lękiem, że oto runie w konfrontacji z Nim nasz obraz siebie samych, ten, który /czasami przez lata/ tak pieczołowicie budowaliśmy... że się tak wymądrzę :)
Nie uważam, żebyś się wymądrzał, a nawet dodam, że tego typu wypowiedzi mi pasują.
Mnie nie chodzi o konstruktywną krytykę, ani nawet o niekonstruktywną, ale o pranie mózgu, które się może odbywać podczas tej krytyki.
Jeżeli ma runąć iluzja, to ok, ale jeżeli ma runąć człowiek, to mniej ok.
Mam również awersję do płatnych morderców. O ile płatni mordercy starają się zabijać w miarę szybko, to "mistrzowie" duchowi zabijają powoli.
Płatni mordercy zadają dzięki temu mało bólu, "mistrzowie" trochę więcej.
Płatni mordercy zabijają to, co fizyczne, opakowanie (ciało), a "mistrzowie" to, co niefizyczne, czyli zawartość (ducha).
Ciężko mi ocenić co jest bardziej naganne moralnie, ale obie te kwestie wydają się nieciekawe.
Oczywiście nie wszyscy "mistrzowie" czynią niewłaściwie, ale żeby to ocenić trzeba trochę temat ogarnąć. Ja ledwo temat liznąłem i szczerze mówiąc już mam dość. Z tego, co zdążyłem ogarnąć, to mi wyszło, że buddyści są najmniej niefajni, dlatego przyszedłem się tu dowiadywać o medytację, buddyzm jest ciekawy, ale mniej mnie interesuje, niż właśnie medytacja. Z tego rodzą się dwa nowe pytania, które wydzielę do nowych wątków, żeby bajzlu na forum nie robić:
Jeżeli mam medytować bez nauczyciela, to lepiej żebym w ogóle nie medytował?
Czy da się oddzielić medytację buddyjską od buddyzmu?
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Zgrzytanie w głowie

Nieprzeczytany post autor: booker »

watpiacy pisze: Szukam kogoś, kto udzieli odpowiedzi, a nie będzie mnie kształtował wedle czyjegoś tam uznania. Jak te odpowiedzi otrzymam, to potraktuję je jako rady, a nie jako "jedyną i najwyższą prawdę."
Myślę, iż Cię rozumiem bo sam stronię od relacji uczeñ-nauczyciel w takiej formule gdzie nauczyciel uważa iż ma "tą jedną, jedynie słuszną prawdę najsłuszniejszą" :)

Mistrz jest dla mnie partnerem na ścieżce (a ja, próbuje być nim dla niego). Im bardziej mojemu partnerowi na ścieźce w jego nauczaniu (bo jednak przecież sam nauczanie chcę przyjmować) zaleźy na mojej samodzielności tym dla mnie praca z nim lepiej się układa.

Akurat udało mi się trafić w środowisko, gdzie podejście nauczycieli jest takie właśnie. Cenie sobię takie warunki.

Pozdr.
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12748
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bon
Lokalizacja: Zantyr

Re: Zgrzytanie w głowie

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Bry :)
watpiacy pisze:Jeżeli mam medytować bez nauczyciela, to lepiej żebym w ogóle nie medytował?
Jeżeli chce się podążać ścieżką w ramach buddyzmu /gdzie owo ''buddyzm'' tu znaczy konglomerat tradycji, szkół i praktyk/, bez mistrza, bez nauczyciela, to taką przestrzeń stwarza ścieżka theravady /mogę się tu mylić/, natomiast pozostałe ścieżki są z związane z bezpośrednią interakcją, a co za tym idzie z nauczycielem, są związane z żywym przekazem i kładą na to nacisk.
Po za tym, by medytować, jasne, że nie potrzeba Nauczyciela buddyzmu i można sobie, jeżeli tak się uzna za stosowne, praktykować z książek, zadawać pytania na forach, weryfikować na nich swe stany, dyskutować - także i w realu wśród uczniów buddystów - czy szukać inspiracji itd... Jest to czyjąś sprawą i wyborem, nie jest to jednak sprawą buddyzmu :oczami:
watpiacy pisze:Czy da się oddzielić medytację buddyjską od buddyzmu?
Jeżeli chce się praktykować elementy buddyzmu to czemu nie, kwestią jest to, że na tym forum Nauczycieli nie ma, więc można sobie o tym podyskutować, wymienić poglądy i opinie przedstawić, lecz jeżeli podchodzi się do tego serio, to kwestię ''wyjmowania'' konkretnych praktyk z kontekstu podejścia do nich
w ramach danej szkoły, proponowałbym skonsultować bezpośrednio z Nauczycielem, który naucza danych praktyk w ramach danej szkoły :89:

Medytacja jest bardzo szerokim pojęciem i ma swój cel, każda medytacja, kwestią jest tu jej Cel i Kierunek, a jest tak, że buddyści patentu na medytację nie mają i na szczęście obowiązku praktykowania buddyjskich medytacji nie ma, tak więc można po za buddyzmem sobie swobodnie odnaleźć medytacje, które w jakiś sposób odpowiadają komuś, a i jak sięgnąć w przestrzeń ścieżek ''new age'', to podobnych buddyjskim praktyk odnajdzie się sporo :luka:
Można zatem swobodnie zostawić buddyzm z jego praktykami w spokoju /r.i.p. dla buddyzmu/ i praktykować sobie jakąś medytację bez buddyzmu - po co mieszać w to buddyzm... :14:

Pozdrawiam
kunzang
watpiacy
Posty: 10
Rejestracja: sob maja 01, 2010 20:58

Re: Zgrzytanie w głowie

Nieprzeczytany post autor: watpiacy »

Właśnie też takie wrażenie odniosłem, że theravada byłaby dla mnie chyba najmniej nieodpowiednia. Ale nie obawiaj się, bo jak już pisałem:
watpiacy pisze:Interesuje mnie każda, nawet najbardziej hardcorowa opinia! Nie bójcie się że mi coś namieszacie! :)
To, że tak się wydaje mnie i że na podstawie moich bredni może się tak wydawać Tobie, to oczywiście nie znaczy, że tak jest. Ja teraz nie wstanę od klawiatury i nie będę głosił "słowa bożego", że mnie oświeciło i że jedyną słuszną ścieżką/nie-ścieżką dla mnie, bądź dla kogokolwiek innego jest theravada i to najlepiej uprawiana bez nauczyciela.

Teraz odniosę się do new age. New age wydaje mi się nierzetelne do bólu. Jak sobie czytam teksty typu: "Ostatnio naukowcy coraz częściej stwierdzają, że", a dalej brednie takie, że nie tylko naukowiec, ale nawet ja bym się pod tym nie podpisał, to ja dziękuję. Jest to ordynarna psychomanipulacja nakierowana na ludzi, którzy nie mają pojęcia o nauce, ale widzą w naukowcach autorytety. Słusznie może je w nich widzą zresztą, tylko, że przez to stają się podatni na innych ludzi, którzy się na naukowców powołują (zdaje się, że Siddhartha Gautama przestrzegał przed posiadaniem autorytetów). Jak sobie czytałem plejadian, to jeszcze mniej mi się to podobało. Ja rozumiem, że medytacja według new age, to nie to samo, co filozofia new age, ale jeżeli ci goście tak ordynarnie manipulują i do tego mają filozofię podaną w książce, która wydaje mi się skrajne transowa (hipnotyzująca, wyłączająca krytycyzm, manipulująca), to ja za ich porady odnośnie medytacji podziękuję (mam wątpliwości, czy będą one reprezentowały jakikolwiek poziom). Teksty: "nowe systemy 13 czakr, w nowej erze człowiek będzie miał 13 czakr", "pojawi się tobie 8 czakra", i tego typu. Jeżeli ktoś zna chociaż definicję czakramu i nie wyśmieje tych tekstów, to ja mu współczuje braku odporności na psychomanipulację. Za porady oczywiście dziękuję, ale pozwolę sobie to o new age uważać za nie-poradę :p Już sam fakt, ze new age promuje indywidualizm każe mi się poważnie zastanowić nad indywidualizmem. Jeżeli ten ruch go promuje, to całkiem możliwe, że indywidualizm jest do bani. Niezależnie od new age widzę bardzo dużo minusów indywidualizmu (dlatego pewnie indywidualizm porzucę).
Obserwowany w new age synkretyzm jest o tyle problematyczny, że czerpie z całego szeregu różnych tradycji, z których wiele wyklucza się nawzajem i potem wychodzą z tego systemy, które więcej szkodzą, niż pomagają. Już wolę buddyzm, niż new age, ale ja w ogóle nie zamierzam się pakować w religię, lub pseudoreligijne ruchy. Medytacja wzięta z buddyzmu wydaje mi się mniej ryzykowna, niż ta wzięta z new age.
Z tego co się dowiedziałem, to buddyjska medytacja jest jedną ze skuteczniejszych (tzn występuje w niej silne parcie na oświecenie, po drodze do niego porzuca się iluzje, polepszają się parametry mózgu) i jest stawiana ponad tą wziętą przykładowo z jogi. Nie wykluczam jednak, że pójdę w kierunku medytacji z jogi. Tylko, kurde, nie synkretyzm - albo, albo.
Na koniec będę się silił na konstruktywną krytykę:
Kunzang - wydzieliłem pytania do osobnych tematów i tam się już nawet inni ludzie zaczęli wypowiadać, a Ty odpowiadasz na nie tutaj i to w miarę racjonalnie. Nie dbasz o porządek na forum! :p
Awatar użytkownika
Dobek
Posty: 186
Rejestracja: wt lip 11, 2006 09:46
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak
Lokalizacja: Poznań

Re: Zgrzytanie w głowie

Nieprzeczytany post autor: Dobek »

Wątpiący, proponuję uważne przestudiowanie samych podstaw nauk buddyjskich(4 Szlachetne Prawdy, nietrwałość, prawo karmy) i sprawdzenie, czy widzisz tam gdzieś swoje życie, swoje własne doświadczenia. Jeżeli tak, jeżeli zauważysz, że Pierwsza Prawda, jest rzeczywiście prawdą i uświadomisz sobie potrzebę wyzwolenia wtedy, myślę, że Twoje zainteresowanie buddyjską medytacją czy buddyzmem ma jakiś sens :)
Mogę się oczywiście mylić, ale u mnie tak to przebiegało, dogłębne doświadczenie i zrozumienie 4SzP było odpaleniem lontu na którego końcu było rozpoczęcie "dojrzałej" praktyki łącznie z odstawieniem w kąt tam gdzie jego miejsce nadmiernie wątpiącego sceptycyzmu, który na dobrą sprawę nie robi nic innego poza blokowaniem działań. Warto też zadać sobie pytanie czy sądy oparte na lęku czy awersji do instytucji religijnych bądź nauczycieli są cokolwiek warte ;)
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12748
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bon
Lokalizacja: Zantyr

Re: Zgrzytanie w głowie

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Bry :)
watpiacy pisze: Na koniec będę się silił na konstruktywną krytykę:

Dziękuję :)
watpiacy pisze:Kunzang - wydzieliłem pytania do osobnych tematów i tam się już nawet inni ludzie zaczęli wypowiadać, a Ty odpowiadasz na nie tutaj i to w miarę racjonalnie. Nie dbasz o porządek na forum! :p
Pytanie, które zadałeś zakładając nowy temat, to są rozważania tyczące się praktyk buddyjskich bez buddyzmu... a nie pytanie początkującego chcącego podążać ścieżką buddyjską, a więc np pytanie tyczące się tego ''jak podążać ścieżką buddyjską'' /temu poświęcony jest ten panel/ i Twój temat tyczący się praktyk buddyjskich bez buddyzmu zostanie przeniesione do ateneum prawdopodobnie - patrzę na razie co się z tego rozwinie.
Co do mej odpowiedzi na nie tutaj, to intencją z mej strony było tylko to, by w tym temacie /a kwestia nauczyciela pojawia się już przed owymi pytaniami-tematami, jakby co/, zaznaczyć to co napisałem, a nie dyskutować ze swej strony o tym /jak widzisz/ :)

Pozdrawiam
kunzang
ODPOWIEDZ

Wróć do „Wasze pierwsze pytania”