Tomek pisze:iwanxxx pisze:A czemu tylko akurat abidharmę (którą i do jakiego momentu?- jogaczara też miała swoją abhidharmę) miałeś na myśli? 
Z punktu widzenia Batchelora, czy to będzie 
yogacara ze swoją 
alaya-vijnaną, 
theravadinscy abhidharmikowie z 
bhavangą, czy wreszcie 
sarvastivadini ze swoim 'stanem pomiędzy' (
antarabhava)  zaadaptowanym później przez Tybetańczyków jako stan
 bar-do, wszystkie te różnorodne koncepcje umożliwiające wyjaśnienie ciągłości psychologicznej i legitymizację prawa karmy w  obrębie transmigracji, pozostaną jedynie spekulacjami. Spekulacjami, które oddalają nas od pragmatycznej postawy Buddy, a podsycają jedynie metafizyczne poglądy, których nie można zaprezentować, ani obalić, dowieść, ani odrzucić.    
+
 
Jest to chyba jednak inny patent niż u Chrześcijan, do których odwołał się Batchelor, a u których Bóg jest misterium, którego nigdy nie daje się pojąć. Przynajmniej w ścieżce scholastycznej, w zasadzie najsilniej rozpropagowanej, bo w ścieżce mistycznej już ma to inną formę.
Najważniejsze chyba jest to, że buddyzm nie ucina możliwości empirycznego doświadczenia pamięci poprzednich żywotów, czy nawet osiągnięcia takiego poziomu świadomości, który umożliwia postrzeganie przebiegu odrodzeń na bazie prawa karmy. Czyli nie pozostawia osoby z jedyną możliwą opcją w ramach odrodzeń, którą miała by być zaledwie wiara w to, że tak jest, wymagając wiary w czyjeś idee.
Kwestią inną jest, oczywiście, własna praca, która umożliwia osiągnięcie takiej wiedzy - wiedzy doświadczenia a nie spekulacji.
Generalnie, przy braku doświadczeń jednakowo dziwnym wydaje się spekulowanie, czy wręcz silny pogląd iż pewnych rzeczy nie ma, jak też i spekulowanie iż są.