Dhyana i zen
Moderator: iwanxxx
Dhyana i zen
Dhjana to przedostatni z ośmiu stopni jogi Patańdżalego nazywany potocznie medytacją - tego samego określenia używa Budda. Słowo to przetłumaczone zostało w chinach jako chan a w japonii stało się zenem. Teraz moje pytanie: ile jest joginicznej dhjany w buddyjskim zazen (siedzenie w zen, siedzenie w medytacji) skoro z nazwy są tym samym?
-
- konto zablokowane
- Posty: 96
- Rejestracja: pt lut 04, 2005 21:36
Re: Dhyana i zen
Wedłuh Zenkei Shibayama "zen jest szkołą, która kładzie nacisk na bezpośredni przekaz doświadczenia satori, będącego prawdziwym rdzeniem wszystkich nauk buddyjskich. Podczas gdy większość szkół opiera się na niektórych wybranych naukach lub sutrach pozostawionych przez Siakjamuniego, zen oparty jest na satori, doświadczeniu religijnym Buddy, i wszystkie jego nauki czy wyjaśnienia traktuje jako coś o drugorzędnym znaczeniu."
Natomiast w języku japońskim zazen składa sie z dwu znaków: za oraz zen. Dosłownie za oznacza "siedzieć ze skrzyżowanymi noagami", a zen "spokojnie koncentrować umysł".
Chociaż japońskie zazen i sanskryckie dhyana są powiązane, zachodzą miedzy nimi pewne róznice, a właściwie odmmienności znaczeń. Zazen może być rozumiane jako środek prowadzący do osiągnięcia satori, oświecenia. W tym przypadku jest zbieżne z dhyaną.
W innym znaczeniu - "zazen jest sposobem treningu, jest to dharmiczna praktyka wyzwolenia. Co jest istotne, jest w zazen. Spadkobiercy Buddy powinni odpowiednio praktykować. To jest prawdziwe nauczanie właściwie przekazane" /Dogen/ .
Tu wskazuje na to "co jest istotne" i na "prawdziwe nauczanie właściwie przekazane".
Odnosi sie to do samego doświadczenia zen - do satori, na którym skupione są jego nauki.
Hui-neng: "pośród całego dobra i zła, żadna myśł nie powstaje w umyśle - to jest nazywane za. Spoglądanie na Naturę Jaźni bez żadnego poruszenia - to jest nazywane zen."
Tutaj za nie oznacza tylko siedzenia ze skrzyżowanymi nogami, a oznacza: nie dopuścić do powstania różnicującej świadomości w naszym codziennym życiu. Oznacza to, że za jest odcięciem tego wszystkiego. Zen jest przebudzeniem fundamentalnej Natury Jaźni. To nic innego niż samo doświadczenie oświecenia.
.
Natomiast w języku japońskim zazen składa sie z dwu znaków: za oraz zen. Dosłownie za oznacza "siedzieć ze skrzyżowanymi noagami", a zen "spokojnie koncentrować umysł".
Chociaż japońskie zazen i sanskryckie dhyana są powiązane, zachodzą miedzy nimi pewne róznice, a właściwie odmmienności znaczeń. Zazen może być rozumiane jako środek prowadzący do osiągnięcia satori, oświecenia. W tym przypadku jest zbieżne z dhyaną.
W innym znaczeniu - "zazen jest sposobem treningu, jest to dharmiczna praktyka wyzwolenia. Co jest istotne, jest w zazen. Spadkobiercy Buddy powinni odpowiednio praktykować. To jest prawdziwe nauczanie właściwie przekazane" /Dogen/ .
Tu wskazuje na to "co jest istotne" i na "prawdziwe nauczanie właściwie przekazane".
Odnosi sie to do samego doświadczenia zen - do satori, na którym skupione są jego nauki.
Hui-neng: "pośród całego dobra i zła, żadna myśł nie powstaje w umyśle - to jest nazywane za. Spoglądanie na Naturę Jaźni bez żadnego poruszenia - to jest nazywane zen."
Tutaj za nie oznacza tylko siedzenia ze skrzyżowanymi nogami, a oznacza: nie dopuścić do powstania różnicującej świadomości w naszym codziennym życiu. Oznacza to, że za jest odcięciem tego wszystkiego. Zen jest przebudzeniem fundamentalnej Natury Jaźni. To nic innego niż samo doświadczenie oświecenia.
.
Re: Dhyana i zen
nie pamiętam który to mistrz śmiał się z mnicha, który to wyobraził sobie że dzięki siedzeniu w medytacji cokolwiek osiągnie (w tym wypadku satori)dominikdano pisze: Zazen może być rozumiane jako środek prowadzący do osiągnięcia satori, oświecenia.
nie rozdzielając praktyki od codziennego życia- powinniśmy właściwie żyć.dominikdano pisze:Spadkobiercy Buddy powinni odpowiednio praktykować. To jest prawdziwe nauczanie właściwie przekazane" /Dogen/ .
otóż nikt nie wie jaki jest właściwy sposób życia dla ciebie, dla mnie. to powinien wiedziec każdy z nas. dharma leży wszędzie, jadni znajdują ją w przekazach, inni w codziennych trudach i radościach. każdy z tych sposobów jest właściwy dla danego człowieka. tak odczytuje te słowa dogena.
przy czym satori nie jest w tym wypadku intelektualnym tworem, czyli czymś co mamy nadzieję doświadczyć, kiedyś w przyszłości. satori jest tu i teraz.dominikdano pisze:Odnosi sie to do samego doświadczenia zen - do satori
no właśnie to lubię. odrzucenie myślenia poprzez "ja". czyli: ale mam radosny dzień, dlaczego mnie spotyka tyle cierpienia.dominikdano pisze:Hui-neng: "pośród całego dobra i zła, żadna myśł nie powstaje w umyśle - to jest nazywane za. Spoglądanie na Naturę Jaźni bez żadnego poruszenia - to jest nazywane zen."
skracając powiem "alleluja i do przodu"dominikdano pisze:Tutaj za nie oznacza tylko siedzenia ze skrzyżowanymi nogami, a oznacza: nie dopuścić do powstania różnicującej świadomości w naszym codziennym życiu. Oznacza to, że za jest odcięciem tego wszystkiego. Zen jest przebudzeniem fundamentalnej Natury Jaźni. To nic innego niż samo doświadczenie oświecenia.
.
Re: Dhyana i zen
tak nawiasem- czy jakakolwiek szkola mowi ze nie jest rdzeniem nauk buddy a jej praktyka nie prowadza wprost do oswiecenia ? gorzej chyba jak mowia, ze sa jedyna droga i inej nie ma- a w buddyzmie tez sa takie szkoly:)dominikdano pisze:Wedłuh Zenkei Shibayama "zen jest szkołą, która kładzie nacisk na bezpośredni przekaz doświadczenia satori, będącego prawdziwym rdzeniem wszystkich nauk buddyjskich.
.
Re: Dhyana i zen
Jhana jest pojeciem kanonicznym i prawdopodbnie stalo sie pierwowzorem slowaq chan. Joga buddyjska troche rozni sie od jogi hinduskiej ale sa podobne.
Re: Dhyana i zen
http://www.miskaryzu.republika.pl/ma_tsu.htmlzenza pisze:nie pamiętam który to mistrz śmiał się z mnicha, który to wyobraził sobie że dzięki siedzeniu w medytacji cokolwiek osiągnie (w tym wypadku satori)
-
- konto zablokowane
- Posty: 96
- Rejestracja: pt lut 04, 2005 21:36
Re: Dhyana i zen
W doświadczeniu zen najważniejsze jest to, że wywołuje ono efekt fundamentalnej przemiany na poziomie filozoficznym, intelektualnym i psychologicznym. Jest to całkowita przemiana osobowości, po której człowiek odradza się wolny i twórczy.[...]
Żadne słowa nie są w stanie oddać w pełni faktu „poświadczenia prawdy o Naturze Jaźni”. Mistrz Mumon powiedział: „To jest jak niemy, który miał sen. Miał go. To wszystko”. Można wydać okrzyk radości, ale wszelkie słowa zawodzą, gdy chcemy zakomunikować to doświadczenie. Jednak istoty ludzkie są żywymi stworzeniami i bazując na doświadczeniu, w sposób naturalny próbują się jakoś wyrazić. Lecz ich nowe działania, w których wyrażają siebie, nie są już ograniczone przez stare, ustalone, konceptualne ramy. Żyją teraz w kreatywnym świecie Boga, często łamiąc zasady zdrowego rozsądku i rozwijając własną twórczą ekspresję.
/Czcigodny Opat Zenkei Shibayama/
Żadne słowa nie są w stanie oddać w pełni faktu „poświadczenia prawdy o Naturze Jaźni”. Mistrz Mumon powiedział: „To jest jak niemy, który miał sen. Miał go. To wszystko”. Można wydać okrzyk radości, ale wszelkie słowa zawodzą, gdy chcemy zakomunikować to doświadczenie. Jednak istoty ludzkie są żywymi stworzeniami i bazując na doświadczeniu, w sposób naturalny próbują się jakoś wyrazić. Lecz ich nowe działania, w których wyrażają siebie, nie są już ograniczone przez stare, ustalone, konceptualne ramy. Żyją teraz w kreatywnym świecie Boga, często łamiąc zasady zdrowego rozsądku i rozwijając własną twórczą ekspresję.
/Czcigodny Opat Zenkei Shibayama/
- iwanxxx
- Admin
- Posty: 5373
- Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Buddhadharma
- Lokalizacja: Toruń
Re: Dhyana i zen
Warto dodać, że Dominik prezentuje tu pogląd będacy w dużej mierze domeną japońskiej szkoły Rinzai.
Pzdr
Piotr
Pzdr
Piotr
Re: Dhyana i zen
Czy ktoś może ten temat przybliżyć?miglance pisze:Jhana jest pojeciem kanonicznym i prawdopodbnie stalo sie pierwowzorem slowaq chan. Joga buddyjska troche rozni sie od jogi hinduskiej ale sa podobne.
Re: Dhyana i zen
Z tego, co pamiętam, to ostatnie trzy stopnie ośmiostopniowej ścieżki Patanjalego, to 6. dhjana, 7. dharana, 8. samadhi.
Dhjana osnacza chyba koncentrację. Chyba chodzi o ekaagratę (jednoupunktowiona koncentracja). Zdolność koncentracji rozwija się pod wpływem stopnia 5. (pratjahaara - wycofanie zmysłów). W 5., w wyniku relaksacji uwaga skierowuje się "do wewnątrz". wtedy stosuje się koncentrację (dhjana), następnie zaczyna się kontemplować (dharana) i w końcu pojawia się samadhi, w którym jaźń (atman) stapia się z jaźnią uniwersalną (paramatman), która jest obecna we wszystkim.
Te informację wykopałem z pamięci na temat lektury Iyengara, "Joga", i innych źródeł, których nie pamiętam.
W "Joga. Nieśmiertelność i wolność" Eliadego, autor dzieli samadhi na "samadhi z podporą" - gdy medytacja odbywa się w oparciu o obiekt medytacji, oraz na "samadhi bez podpory", która jest najbardziej zaawansowana. Nie ma tu obiektu medytacji, tylko sama medytacja. W tej książce jest też zdefiniowana wyżej wymieniona ekagrata - jako podstawa technik jogicznych.
Jeżeli coś pomieszałem, to odsyłam do powyższych źródeł.
Największa różnica pomiędzy jogą hinduską a buddyjską jest chyba "filozoficzna". Podstawą nauk buddy jest nauka o iluzoryczności niezależnego, trwałego ego. W tradycjach hinduskich ego (atman) jest podstawą praktyki. Dąży się do zjednoczenia atmana z paramatmanem itp. Jest on wpisany w praktykę jogiczną.
Na forum była też dyskusja na temat różnic pomiędzy hinduską a buddyjską tantrą.
Dhjana osnacza chyba koncentrację. Chyba chodzi o ekaagratę (jednoupunktowiona koncentracja). Zdolność koncentracji rozwija się pod wpływem stopnia 5. (pratjahaara - wycofanie zmysłów). W 5., w wyniku relaksacji uwaga skierowuje się "do wewnątrz". wtedy stosuje się koncentrację (dhjana), następnie zaczyna się kontemplować (dharana) i w końcu pojawia się samadhi, w którym jaźń (atman) stapia się z jaźnią uniwersalną (paramatman), która jest obecna we wszystkim.
Te informację wykopałem z pamięci na temat lektury Iyengara, "Joga", i innych źródeł, których nie pamiętam.
W "Joga. Nieśmiertelność i wolność" Eliadego, autor dzieli samadhi na "samadhi z podporą" - gdy medytacja odbywa się w oparciu o obiekt medytacji, oraz na "samadhi bez podpory", która jest najbardziej zaawansowana. Nie ma tu obiektu medytacji, tylko sama medytacja. W tej książce jest też zdefiniowana wyżej wymieniona ekagrata - jako podstawa technik jogicznych.
Jeżeli coś pomieszałem, to odsyłam do powyższych źródeł.
Największa różnica pomiędzy jogą hinduską a buddyjską jest chyba "filozoficzna". Podstawą nauk buddy jest nauka o iluzoryczności niezależnego, trwałego ego. W tradycjach hinduskich ego (atman) jest podstawą praktyki. Dąży się do zjednoczenia atmana z paramatmanem itp. Jest on wpisany w praktykę jogiczną.
Na forum była też dyskusja na temat różnic pomiędzy hinduską a buddyjską tantrą.