"Do pewnego mistrza zen przyszedł urzędnik i poprosił o krótką kaligrafię wyrażającą istotę buddyzmu. Mistrz po chwili napisał na zwoju: »Uważność« . Niezadowolony urzędnik stwierdził:
- Ale ja prosiłem cię o głębokie wyrażenie buddyzmu!
- A, rozumiem... - odparł mistrz i dopisał do poprzedniego, kolejne: »Uważność«
- Nie rozumiesz - powiedział urzędnik - chciałem otrzymać istotę nauk Buddy!
- A! Teraz rozumiem! - wykrzyknął mistrz i dopisał do poprzednich dwóch, kolejne: »Uważność!«."
I jedna z moich ulubionych:
"Gdy zmarl pewien mistrz zen, nie wyznaczajac nastepcy, powstal problem, kto z jego dwoch najblizszych uczniow ma byc spadkobierca linii przekazu. Jeden z nich twierdzil, ze jemu sie nalezy, gdyz nikt nie potrafi osiagnac glebszej koncentracji. Chcac to zademonstrowac, wszedl na tak gleboki poziom skupienia, ze juz z niego nie wyszedl. I to ten drugi zostal nastepca mistrza."
A nastepna pochodzi z
"Niezwykłych uwag o Mistrzu Zen Ryokanie":
Bywało, że Mistrz grywał w go na pieniądze, a ludzie dawali mu wygrać. Kiedy jednak zgromadził już pewną ich ilość, nie wiedział co z nimi zrobić. Kiedyś powiedział: ,,Ludzie martwią się kiedy mają za mało pieniędzy, a ja martwię się, kiedy mam ich za dużo!''
W rodzinnym mieście Ryokana Izumazaki przetrwała legenda o pojedynku w go pomiędzy Ryokanem a Sekigawą Mansuke. Mansuke był bliskim przyjacielem Ryokana, a ludzie, którzy szukali kaligrafii Ryokana często korzystali z Mansuke jako pośrednika.
Pewnego pogodnego jesiennego dnia, kiedy Mansuke zrywał persymonie w ogrodzie za swoim domem, obrócił się i zobaczył stojącego tam Ryokana, który patrzył marzycielsko w górę. Kiedy Mansuke zszedł z drzewa, Ryokan powiedział: ,,Zagrajmy dziś w go.''
Go było ulubioną rozrywką Mansuke i natychmiast przyniósł swoją planszę do gry w go. Ale najpierw miał pewien pomysł: ,,Gra tylko w samo go nie jest zabawna. Może założymy się o coś?'' - zaproponował. ,,Jeśli wygrasz (robi się zimno)'' - powiedział Ryokan, ,,możesz dać mi ocieplaną szatę.''
,,A co jeśli ja wygram?'' - zapytał Mansuke.
,,Nie mam czego Ci dać.'' przyznał Ryokan.
,,Może zrobiłbyś parę kaligrafii?'' zasugerował Mansuke, patrząc w kierunku wysokiego stosu papieru, który umieścił na swoim biurku.
,,W porządku,'' Zgodził się Ryokan, nie mając wyboru.
Zaczęli grać, ale Mansuke był lepszy od Ryokana w go i szybko go pobił. Zaczął wtedy nalegać, aby Ryokan zrobił kilka kaligrafii. Wówczas Ryokan niechętnie wziął wachlarz z biurka i napisał na nim:
Zrywając persymonie
Moje jaja czują chłód
Jesiennego wiatru
Mansuke przeczytał wiersz i uśmiechnął się gorzko. Wygrał następną rundę, a Ryokan napisał ten sam wiersz raz jeszcze. Kiedy powtórzył to trzeci raz, Mansuke nie mógł znieść już tego dłużej.
,,Trzy razy ten sam wiersz o jajach, to za dużo!'' zaprotestował.
,,No cóż,'' odparł Ryokan, ,,wygrałeś w tą samą grę go trzy razy, no nie? Więc też napisałem ten sam wiersz trzy razy.''
I jeszcze
tu mozna zajrzec.