Japoński mnisi styl a sprawa koreańska
Moderator: iwanxxx
- iwanxxx
- Admin
- Posty: 5373
- Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Buddhadharma
- Lokalizacja: Toruń
Japoński mnisi styl a sprawa koreańska
Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę, ale w Japonii od końca XIX w. nie ma już tradycyjnych mnichów, tj bhiksiu. Wszyscy mogą mieć rodziny i mają jakiś japoński zestaw wskazań. W moim pytaniu chodziło o to, czy mnisi Kaisena są chociaż wierni tej japońskiej winaji (bo chyba jakaś jest), czy po prostu Kaisen wymyślił swój wzorzec mnicha.
Rozmawiałem kiedyś z jednym europejskim mnichem z japońskiego Tendai i mówił, że japoński buddyzm to sodoma i gomora :( Palą, piją, noszą długie włosy itd.
pzdr
Piotr
Rozmawiałem kiedyś z jednym europejskim mnichem z japońskiego Tendai i mówił, że japoński buddyzm to sodoma i gomora :( Palą, piją, noszą długie włosy itd.
pzdr
Piotr
Re: Japoński mnisi styl a sprawa koreańska
To prawda -cos u nich ( w Japonii ) jest chyba nie tak ..;) .Podczas II wojny swiatowej japonski okupant Koreii poprzez przedstawicieli japonskiego buddyzmu represjonowal tradycyjnych mnichow koreanskich m in zmuszajac ich do zawierania zwiazkow malzenskich ( co pewnie konczylo sie solidnymi przesladowaniami- bo mnisi koreanscy w kasze sobie dmuchac nie dawali ).iwanxxx pisze:Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę, ale w Japonii od końca XIX w. nie ma już tradycyjnych mnichów, tj bhiksiu. Wszyscy mogą mieć rodziny i mają jakiś japoński zestaw wskazań. W moim pytaniu chodziło o to, czy mnisi Kaisena są chociaż wierni tej japońskiej winaji (bo chyba jakaś jest), czy po prostu Kaisen wymyślił swój wzorzec mnicha.
Rozmawiałem kiedyś z jednym europejskim mnichem z japońskiego Tendai i mówił, że japoński buddyzm to sodoma i gomora :( Palą, piją, noszą długie włosy itd.
pzdr
Piotr
- iwanxxx
- Admin
- Posty: 5373
- Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Buddhadharma
- Lokalizacja: Toruń
Re: Japoński mnisi styl a sprawa koreańska
Skończyło się regularną wojną mnisi w celibacie kontra mnisi z żonami. Zostało kilkudziesięciu mnichów w celibacie, którzy mieli poparcie ludności, odzyskali klasztory i wyszli w końcu na prostą. Pisze o tym Seung Sahn DSSN w jednym z listów z "Tylko nie wiem".Gak Song pisze: To prawda -cos u nich ( w Japonii ) jest chyba nie tak ..;) .Podczas II wojny swiatowej japonski okupant Koreii poprzez przedstawicieli japonskiego buddyzmu represjonowal tradycyjnych mnichow koreanskich m in zmuszajac ich do zawierania zwiazkow malzenskich ( co pewnie konczylo sie solidnymi przesladowaniami- bo mnisi koreanscy w kasze sobie dmuchac nie dawali ).
Re: Japoński mnisi styl a sprawa koreańska
Mam pytanie.
Piszesz ze tu cytat:
Podczas II wojny swiatowej japonski okupant Koreii poprzez przedstawicieli japonskiego buddyzmu represjonowal tradycyjnych mnichow koreanskich m in zmuszajac ich do zawierania zwiazkow malzenskich ( co pewnie konczylo sie solidnymi przesladowaniami- bo mnisi koreanscy w kasze sobie dmuchac nie dawali ).
Teraz moje pytanie brzmi: z jakich zrodel korzystales? Nie pytam o to co mowil Soen Sunim, bo to juz kilka razy zdazylem przeczytac. Chodzi mi o inne wiarygodne zrodla na temat sytuacji buddyzmu w Korei w latach 1910-45. Dziekuje za odpowiedz. andreas
Gak Song,
Piszesz ze tu cytat:
Podczas II wojny swiatowej japonski okupant Koreii poprzez przedstawicieli japonskiego buddyzmu represjonowal tradycyjnych mnichow koreanskich m in zmuszajac ich do zawierania zwiazkow malzenskich ( co pewnie konczylo sie solidnymi przesladowaniami- bo mnisi koreanscy w kasze sobie dmuchac nie dawali ).
Teraz moje pytanie brzmi: z jakich zrodel korzystales? Nie pytam o to co mowil Soen Sunim, bo to juz kilka razy zdazylem przeczytac. Chodzi mi o inne wiarygodne zrodla na temat sytuacji buddyzmu w Korei w latach 1910-45. Dziekuje za odpowiedz. andreas
Gak Song,
- iwanxxx
- Admin
- Posty: 5373
- Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Buddhadharma
- Lokalizacja: Toruń
Re: Japoński mnisi styl a sprawa koreańska
http://eng.buddhism.or.kr/content/20020 ... 321757.aspandreas pisze: Teraz moje pytanie brzmi: z jakich zrodel korzystales? Nie pytam o to co mowil Soen Sunim, bo to juz kilka razy zdazylem przeczytac. Chodzi mi o inne wiarygodne zrodla na temat sytuacji buddyzmu w Korei w latach 1910-45. Dziekuje za odpowiedz. andreas
http://www.hm.tyg.jp/~acmuller/kor-bud/ ... rview.html
Re: Japoński mnisi styl a sprawa koreańska
iwanxxx,
Do iwanxxx
Serdeczne dzieki za te dwa linki. Chcialem zwrocic uwage tez na te stwierdzenia:
As Korean Buddhist scholar Robert Buswell demonstrates in The Zen Monastic Experience, contrary to common misperceptions, the idea of married clergy originated amongst Korean Buddhists and not the Japanese Buddhist missionaries.
To jest na stronie:
http://www.sonbuddhism.org/history.html#marriage
i o sytuacji pomiedzy zonatymi Taego i niezonatymi Chogye bhikshu, ten sam autor pisze:
The Taego and Chogye orders have made strides towards making peace with each other. Most Buddhist laypeople are not even aware of the historical differences between the Taego and Chogye orders. In my most recent trip to South Korea I accompanied many fellow Taego monks to visit Chogye temples and we were very cordially received by our brothers and sisters in the Chogye order. I attended several conferences and seminars where both Taego and Chogye monks taught together.
to znajdziesz, tu
http://www.sonbuddhism.org/history.html#modern
Z podanej przez Ciebie strony http://www.hm.tyg.jp/~acmuller/kor-bud/ ... rview.html wynika ze Koreanczycy zrobili rowniez wiele by zniszczyc buddyzm. Dzisiaj maja niefortunna sytuacje z agresywnymi atakami nawroconych na chrzescijanstwo koreanskich obywateli.
Jeszcze raz dzieki za linki.
Pozdrawiam
Andreas
Do iwanxxx
Serdeczne dzieki za te dwa linki. Chcialem zwrocic uwage tez na te stwierdzenia:
As Korean Buddhist scholar Robert Buswell demonstrates in The Zen Monastic Experience, contrary to common misperceptions, the idea of married clergy originated amongst Korean Buddhists and not the Japanese Buddhist missionaries.
To jest na stronie:
http://www.sonbuddhism.org/history.html#marriage
i o sytuacji pomiedzy zonatymi Taego i niezonatymi Chogye bhikshu, ten sam autor pisze:
The Taego and Chogye orders have made strides towards making peace with each other. Most Buddhist laypeople are not even aware of the historical differences between the Taego and Chogye orders. In my most recent trip to South Korea I accompanied many fellow Taego monks to visit Chogye temples and we were very cordially received by our brothers and sisters in the Chogye order. I attended several conferences and seminars where both Taego and Chogye monks taught together.
to znajdziesz, tu
http://www.sonbuddhism.org/history.html#modern
Z podanej przez Ciebie strony http://www.hm.tyg.jp/~acmuller/kor-bud/ ... rview.html wynika ze Koreanczycy zrobili rowniez wiele by zniszczyc buddyzm. Dzisiaj maja niefortunna sytuacje z agresywnymi atakami nawroconych na chrzescijanstwo koreanskich obywateli.
Jeszcze raz dzieki za linki.
Pozdrawiam
Andreas
Re: Japoński mnisi styl a sprawa koreańska
Andreas, czy Ty sugerujesz, że japońscy buddyści nie narzucali koreańskiemu buddyzmowi własnego stylu w okresie okupacji Korei? Instytucja żonatych i nieżonatych mnichów była zapewne znana w Korei jeszcze przed okupacją japońską. Ale ważne są proporcje. Jaki był stosunek mnichów żonatych do nieżonatych przed okupacją japońską a jaki po i dlaczego ten stosunek uległ zmianie w tak radykalny sposób. Kto to spowodował i przy pomocy jakich metod? Klimat tamtych czasów jest dość dobrze opisany w książce Victorii "Zen na wojnie". Szczególnie wymowny jest tu akt skruchy japońskiej szkoły zen soto w którym przeprasza ona za japońskie zbrodnie w Korei w których szkoła miała udział.
Pozdrawiam.
Pozdrawiam.
Wlodik
- iwanxxx
- Admin
- Posty: 5373
- Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Buddhadharma
- Lokalizacja: Toruń
Re: Japoński mnisi styl a sprawa koreańska
Pozwoliłem sobie wydzielić cały (mam nadzieję wątek). Owocnej dyskusji życzę
Pzdr
Piotr
Pzdr
Piotr
Re: Japoński mnisi styl a sprawa koreańska
wlodik,
Nie, nie mialem zamiaru nic sugerowac. Po prostu czytalem tez inne strony przy okazji, napisane przez ludzi zaangazowanych w praktyke w Korei.
Wydaje mi sie ze po prostu brakuje nam wiedzy, jesteesmy w Polsce i tu zyjemy, a czesto zauwazylem ze ludzie wydaja szybkie osady co do buddyzmu koreanskiego czy japonskiego. Co wiecej przyjmuja okreslone postawy. To wydaje mi sie dosc dziwne.
Czytalem tez przeprosiny japonskiego soto. To dlugi dokument i zostaly rowniez opisane okolicznosci w jakich powstal. W rzeczywistosci powstal pod naciskiem min. Koreanczykow, po tym kiedy zostala wydana oficjalna historia misji japonskich w Azji.
Co do Victorii, to raczej mam ograniczone zaufanie do niego. Spotkalem sie z zarzutami, ze manipulowal roznymi cytatami przypisywanymi roznym nauczycielom japonskim.
Poza tym jak przeczytalem polski wstep Victorii, to nie moglem do konca uwierzyc wlasnym oczom. Sugerowal niu mniej ni wiecej iz II wojan swiatowa i atak na Polske prze Niemcy, to sprawa wplywu japonskiego zen na Hitlera i jego otoczenie. Przy okazji zaczal manipulowac wypowiedzia Hitlera o Japonii. Jestem niedoszlym historykiem, aczkolwiek nie porzucilem swoich zainteresowan i dociekan w interesujacych mnie tematach i tu moglem zweryfikowac rzetelnosc Victorii... w jego przypadku bylbym ostrony.
Moze tez stad caly moj post, po tym jak przeczytalem wiele opinii, ktore wydaje mi sie dobrze jest przewietrzyc i zweryfikowac.
Nie, nie mialem zamiaru nic sugerowac. Po prostu czytalem tez inne strony przy okazji, napisane przez ludzi zaangazowanych w praktyke w Korei.
Wydaje mi sie ze po prostu brakuje nam wiedzy, jesteesmy w Polsce i tu zyjemy, a czesto zauwazylem ze ludzie wydaja szybkie osady co do buddyzmu koreanskiego czy japonskiego. Co wiecej przyjmuja okreslone postawy. To wydaje mi sie dosc dziwne.
Czytalem tez przeprosiny japonskiego soto. To dlugi dokument i zostaly rowniez opisane okolicznosci w jakich powstal. W rzeczywistosci powstal pod naciskiem min. Koreanczykow, po tym kiedy zostala wydana oficjalna historia misji japonskich w Azji.
Co do Victorii, to raczej mam ograniczone zaufanie do niego. Spotkalem sie z zarzutami, ze manipulowal roznymi cytatami przypisywanymi roznym nauczycielom japonskim.
Poza tym jak przeczytalem polski wstep Victorii, to nie moglem do konca uwierzyc wlasnym oczom. Sugerowal niu mniej ni wiecej iz II wojan swiatowa i atak na Polske prze Niemcy, to sprawa wplywu japonskiego zen na Hitlera i jego otoczenie. Przy okazji zaczal manipulowac wypowiedzia Hitlera o Japonii. Jestem niedoszlym historykiem, aczkolwiek nie porzucilem swoich zainteresowan i dociekan w interesujacych mnie tematach i tu moglem zweryfikowac rzetelnosc Victorii... w jego przypadku bylbym ostrony.
Moze tez stad caly moj post, po tym jak przeczytalem wiele opinii, ktore wydaje mi sie dobrze jest przewietrzyc i zweryfikowac.
Re: Japoński mnisi styl a sprawa koreańska
Oficjana historia misji japońskich w Azji przekazuje po prostu fałszywy obraz o czym sami Japończycy ze szkoły soto piszą w dokumencie wyznania win. Nie dziwię się, że były protesty ze strony Koreańczyków. Ta książka nie uwzględnia zbrodni japońskich popełnianych w Azji wschodniej w szczególności w Korei za które szkoła soto czuje się współodpowiedzialna. Wynika to jasno z dokumentu wyznania win.andreas pisze:
Czytalem tez przeprosiny japonskiego soto. To dlugi dokument i zostaly rowniez opisane okolicznosci w jakich powstal. W rzeczywistosci powstal pod naciskiem min. Koreanczykow, po tym kiedy zostala wydana oficjalna historia misji japonskich w Azji.
Co do Victorii, to raczej mam ograniczone zaufanie do niego. Spotkalem sie z zarzutami, ze manipulowal roznymi cytatami przypisywanymi roznym nauczycielom japonskim.
Czy mógłbyś podać który cytat (cytaty) z wypowiedzi japońskich nauczycieli w książce Victorii ,,Zen na wojnie" jest nieprawdziwy?
Pozdrawiam
Wlodik
Re: Japoński mnisi styl a sprawa koreańska
„Oficjana historia misji japońskich w Azji przekazuje po prostu fałszywy obraz o czym sami Japończycy ze szkoły soto piszą w dokumencie wyznania win. Nie dziwię się, że były protesty ze strony Koreańczyków. Ta książka nie uwzględnia zbrodni japońskich popełnianych w Azji wschodniej w szczególności w Korei za które szkoła soto czuje się współodpowiedzialna. Wynika to jasno z dokumentu wyznania win.
Czy mógłbyś podać który cytat (cytaty) z wypowiedzi japońskich nauczycieli w książce Victorii ,,Zen na wojnie" jest nieprawdziwy?
Pozdrawiam”
Dziekuje za odzew na moj post. Co do historii misji soto to glowny zarzut pochodzil z tego,iz oni w tej oficjalnej historii nie napisali o wszystkich okolicznosciach w jakich sie te misje odbywaly. Zarzuty postawione soto dotyczyly tego, iz japonscy mnisi soto odpowiedzieli na wezwanie rzadu i prowadzili ceremonie pogrzebowe dla zolnierzy japonskich ktorzy zgineli na froncie. To jest min. zarzut stawiany przez Victorie. Rownie dobrze mozna by stawiac podobne zarzuty kapelanom ktorzy w czasie wojny sluzyli duchowo polskim zolnierzom.
Co do cytatow, to niestety, ale oddalem moj egzemplarz polskiego wydania znajomym z zagranicy, dlatego nie moge przytoczyc wszystkich cytatow. Ale z tego co pamietam i co bylo uderzajace, to byla wypowiedz Kodo Sawakiego Roshiego, ktory zostal zacytowany w mniej wiecej nastepujacy sposob: „W czasie wojny nazabijalem sobie”. Pofatygowalem sie by to sprawdzic. W jezyku japonskim nie ma zwrotu POZABIJALEM SOBIE. Po polsku brzmi to niezwykle arogancko. Mogl powiediec „zabilem wielu ludzi”, ale POZABIJALEM SOBIE?
Kiedys czytalem wypowiedzi Sawakiego w sprawie wojny i powiedzial on iz wojna jest bezsensem. O ile sie nie myle to byla wypowiedz z okresu miedzywojennego. Zdobycze terytorialne Japonii nie maja zadnego znaczenia i prowadzenie wojny nie jest dobre. Takie byly jego slowa. Przyjaciel ktory czytal ksiazke o Sawakim powiedzial mi, iz Roshi dajac mowe Dharmy japonskim zolnierzom prosil ich by dostrzegli w przeciwnikach ludzi, odczuwajace istoty i nawet jesli musza ich zabic, by nie rozwijali nienawisci. Mowil ze powinni miec wspolczucie dla innych istot.
Jesli znowu kupie te ksiazke Victorii, a nosze sie z tym zamiarem, bede mogl dokladniej sprawdzic te cytaty i odpowiedziec na Twoje pytanie. Slyszalem, ze ktos w sprawie tej ksiazki pisze artykul obnazajacy stronniczosc w tresci.
Dla mnie szokujacym bylo przeczytanie o tym jakoby zen jest lub moze byc odpowiedzialny za II wojne swiatowa i napad Niemcow na Polske. Czy uwazasz ze jest to rzetelne przedstawienie sprawy? ZEN GLOWNA PRZYCZYNA WOJNY – to juz nawet dla laika powinna byc dziwaczna teza.
Przy takiej retoryce trudno mi przyjac ksiazke Victorii bez zadnej krytyki i jako jedyna objawiona prawde.
Co wiecej przygladajac sie dzialalnosci nauczycieli z Japonii w Polsce, ktorych nauki mozna znalezc na internecie nie moglem dopatrzyc sie jakiegos szowinizmu itp rzeczy. Co wiecej z relacji ludzi, ktorzy ich spotkali slysze, ze ci nauczyciele okazuja wiele wspolczucia i sa dobrym przykladem tego, jaki powinien byc nauczyciel buddyjski. Wydaje mi sie ze w dyskusji na ten temat nie mozna tego pominac. Rowniez kiedy czytalem o Amerykanach, ktorzy po wojnie pojechali do Japonii, jak Kapleau czy Aitken, to widac, ze otrzymali wiele pomocy od nauczycieli, ktorym zarzuca sie w ksiazce Victorii zgola faszyzm. Jak na faszystow nienawidzacych bialych pewnie smazyli sie w torturach wlasnych emocji skoro pomagali swoim wrogom i trzymali ich w swoich swiatyniach i klasztorach.
Jednoczesnie ci nauczyciele min. Yasutani Roshi mimo podeszlego wieku jezdzili do Ameryki by nauczac tam buddyzmu. Jak na zatwardzialych nacjonalistow jakos dziwnie to brzmi. Czy nie uderzyly Cie sprzecznosci w tych faktach?
Na tym forum w dziale dharma free off-topic rozpoczela sie ciekawa dyskusja przerywana mniej istotnymi wypowiedziami na temat „buddyzm a sprawa narodowosciowa”. Wydaje mi sie, ze jest to dosc wazny temat rowniez dla nas Polakow praktykujacych buddyzm, poniewaz nie wiemy czy sami nie staniemy przed podobnymi dylematami w przyszlosci jak Japonczycy w pierwszej polowie XX wieku. Nam jest latwo wydawac sady, ale niewielu z nas ma wlasciwa wiedze historyczna, o ile ktokolwiek ma jakakolwiek historyczna wiedze z bioracych udzial w dyskusji. Jest to o tyle niebezpieczne, ze nasze sady moga byc dosc jednostronne, o ile nie falszywe. Niewiedza nie jest w tym przypadku cnota.
Dzisiaj buddyzm na zachodzie ze swoimi pogladami spolecznymi ma swoje korzenie nie w tradycji buddyjskiej tylko raczej w ruchu kontestacyjnym. To od hippisow zaczalo sie szybkie rozprzstrzenianie osrodkow buddyjskich. Ale jednoczesnie poglady na buddyzm byly uwarunkowane wyobrazeniami hippisowskimi nt. spoleczenstwa, odpowiedzialnosci indywidualnej etc. Jak to sie ma na przyklad do nauk Buddhy z sutry ktora cytowal Siristru w dyskusji o narodowosci? Jak to sie ma do nauk ktore mowily o klanie Vajji?
Dlatego bylbym ostrozny w ocenie Japonczykow, Koreanczykow, Chinczykow, Tybetanczykow i innych narodow ktore wyrosly w kulturze buddyjskiej. Nasze oceny moga swiadczyc o zadufaniu w sobie i poczuciu wyzszosci. To nie jest dobra droga dla buddysty.
Wydaje mi sie ze analiza, chocby skrotowa, bylaby bardzo pomocna w tej dyskusji o narodowosci, poniewaz to bardziej pasuje do sytuacji w jakiej znalezli sie japonczycy i inni buddysci w Azji w czasie wojny.
Pozdrawiam
Czy mógłbyś podać który cytat (cytaty) z wypowiedzi japońskich nauczycieli w książce Victorii ,,Zen na wojnie" jest nieprawdziwy?
Pozdrawiam”
Dziekuje za odzew na moj post. Co do historii misji soto to glowny zarzut pochodzil z tego,iz oni w tej oficjalnej historii nie napisali o wszystkich okolicznosciach w jakich sie te misje odbywaly. Zarzuty postawione soto dotyczyly tego, iz japonscy mnisi soto odpowiedzieli na wezwanie rzadu i prowadzili ceremonie pogrzebowe dla zolnierzy japonskich ktorzy zgineli na froncie. To jest min. zarzut stawiany przez Victorie. Rownie dobrze mozna by stawiac podobne zarzuty kapelanom ktorzy w czasie wojny sluzyli duchowo polskim zolnierzom.
Co do cytatow, to niestety, ale oddalem moj egzemplarz polskiego wydania znajomym z zagranicy, dlatego nie moge przytoczyc wszystkich cytatow. Ale z tego co pamietam i co bylo uderzajace, to byla wypowiedz Kodo Sawakiego Roshiego, ktory zostal zacytowany w mniej wiecej nastepujacy sposob: „W czasie wojny nazabijalem sobie”. Pofatygowalem sie by to sprawdzic. W jezyku japonskim nie ma zwrotu POZABIJALEM SOBIE. Po polsku brzmi to niezwykle arogancko. Mogl powiediec „zabilem wielu ludzi”, ale POZABIJALEM SOBIE?
Kiedys czytalem wypowiedzi Sawakiego w sprawie wojny i powiedzial on iz wojna jest bezsensem. O ile sie nie myle to byla wypowiedz z okresu miedzywojennego. Zdobycze terytorialne Japonii nie maja zadnego znaczenia i prowadzenie wojny nie jest dobre. Takie byly jego slowa. Przyjaciel ktory czytal ksiazke o Sawakim powiedzial mi, iz Roshi dajac mowe Dharmy japonskim zolnierzom prosil ich by dostrzegli w przeciwnikach ludzi, odczuwajace istoty i nawet jesli musza ich zabic, by nie rozwijali nienawisci. Mowil ze powinni miec wspolczucie dla innych istot.
Jesli znowu kupie te ksiazke Victorii, a nosze sie z tym zamiarem, bede mogl dokladniej sprawdzic te cytaty i odpowiedziec na Twoje pytanie. Slyszalem, ze ktos w sprawie tej ksiazki pisze artykul obnazajacy stronniczosc w tresci.
Dla mnie szokujacym bylo przeczytanie o tym jakoby zen jest lub moze byc odpowiedzialny za II wojne swiatowa i napad Niemcow na Polske. Czy uwazasz ze jest to rzetelne przedstawienie sprawy? ZEN GLOWNA PRZYCZYNA WOJNY – to juz nawet dla laika powinna byc dziwaczna teza.
Przy takiej retoryce trudno mi przyjac ksiazke Victorii bez zadnej krytyki i jako jedyna objawiona prawde.
Co wiecej przygladajac sie dzialalnosci nauczycieli z Japonii w Polsce, ktorych nauki mozna znalezc na internecie nie moglem dopatrzyc sie jakiegos szowinizmu itp rzeczy. Co wiecej z relacji ludzi, ktorzy ich spotkali slysze, ze ci nauczyciele okazuja wiele wspolczucia i sa dobrym przykladem tego, jaki powinien byc nauczyciel buddyjski. Wydaje mi sie ze w dyskusji na ten temat nie mozna tego pominac. Rowniez kiedy czytalem o Amerykanach, ktorzy po wojnie pojechali do Japonii, jak Kapleau czy Aitken, to widac, ze otrzymali wiele pomocy od nauczycieli, ktorym zarzuca sie w ksiazce Victorii zgola faszyzm. Jak na faszystow nienawidzacych bialych pewnie smazyli sie w torturach wlasnych emocji skoro pomagali swoim wrogom i trzymali ich w swoich swiatyniach i klasztorach.
Jednoczesnie ci nauczyciele min. Yasutani Roshi mimo podeszlego wieku jezdzili do Ameryki by nauczac tam buddyzmu. Jak na zatwardzialych nacjonalistow jakos dziwnie to brzmi. Czy nie uderzyly Cie sprzecznosci w tych faktach?
Na tym forum w dziale dharma free off-topic rozpoczela sie ciekawa dyskusja przerywana mniej istotnymi wypowiedziami na temat „buddyzm a sprawa narodowosciowa”. Wydaje mi sie, ze jest to dosc wazny temat rowniez dla nas Polakow praktykujacych buddyzm, poniewaz nie wiemy czy sami nie staniemy przed podobnymi dylematami w przyszlosci jak Japonczycy w pierwszej polowie XX wieku. Nam jest latwo wydawac sady, ale niewielu z nas ma wlasciwa wiedze historyczna, o ile ktokolwiek ma jakakolwiek historyczna wiedze z bioracych udzial w dyskusji. Jest to o tyle niebezpieczne, ze nasze sady moga byc dosc jednostronne, o ile nie falszywe. Niewiedza nie jest w tym przypadku cnota.
Dzisiaj buddyzm na zachodzie ze swoimi pogladami spolecznymi ma swoje korzenie nie w tradycji buddyjskiej tylko raczej w ruchu kontestacyjnym. To od hippisow zaczalo sie szybkie rozprzstrzenianie osrodkow buddyjskich. Ale jednoczesnie poglady na buddyzm byly uwarunkowane wyobrazeniami hippisowskimi nt. spoleczenstwa, odpowiedzialnosci indywidualnej etc. Jak to sie ma na przyklad do nauk Buddhy z sutry ktora cytowal Siristru w dyskusji o narodowosci? Jak to sie ma do nauk ktore mowily o klanie Vajji?
Dlatego bylbym ostrozny w ocenie Japonczykow, Koreanczykow, Chinczykow, Tybetanczykow i innych narodow ktore wyrosly w kulturze buddyjskiej. Nasze oceny moga swiadczyc o zadufaniu w sobie i poczuciu wyzszosci. To nie jest dobra droga dla buddysty.
Wydaje mi sie ze analiza, chocby skrotowa, bylaby bardzo pomocna w tej dyskusji o narodowosci, poniewaz to bardziej pasuje do sytuacji w jakiej znalezli sie japonczycy i inni buddysci w Azji w czasie wojny.
Pozdrawiam
- iwanxxx
- Admin
- Posty: 5373
- Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Buddhadharma
- Lokalizacja: Toruń
Re: Japoński mnisi styl a sprawa koreańska
Jedno jest według mnie pewne - nie ma sensu przenosić azjatyckich sporów, animozji i innych takich na grunt europejski. I nikt też tego nie robi.
Całą ta dyskusja wynikła z tego, że niejaki mistrz Kaisen, który z Japonią nie miał nic wspólnego produkuję "mnichów", którzy od świeckich odróżniają się ubraniem i np. mieszkają z mamą w domu.
Co do faszyzowania japońskich nauczycieli - mnie to nie rusza. Japończyk o XIX wiecznej mentalności faktycznie może mieć w charakterze różne sprzeczności, których nie jestem w stanie pojąć. Bezpieczniej jednak czuję się pobierając nauki od nauczycieli-zwolenników liberalnej demokracji
A że w Japonii nie ma bhiksiu - szkoda i historia pokaże jak to się skończy. Ja się dowiedziałem, o tym, że nie jest dobrze od faceta, który jest włochem-mnichem tendai/shugendo i 2/3 roku spędza w Japonii - mówił, że japoński buddyzm jest na równi pochyłej.
Pzdr
Piotr
Całą ta dyskusja wynikła z tego, że niejaki mistrz Kaisen, który z Japonią nie miał nic wspólnego produkuję "mnichów", którzy od świeckich odróżniają się ubraniem i np. mieszkają z mamą w domu.
Co do faszyzowania japońskich nauczycieli - mnie to nie rusza. Japończyk o XIX wiecznej mentalności faktycznie może mieć w charakterze różne sprzeczności, których nie jestem w stanie pojąć. Bezpieczniej jednak czuję się pobierając nauki od nauczycieli-zwolenników liberalnej demokracji
A że w Japonii nie ma bhiksiu - szkoda i historia pokaże jak to się skończy. Ja się dowiedziałem, o tym, że nie jest dobrze od faceta, który jest włochem-mnichem tendai/shugendo i 2/3 roku spędza w Japonii - mówił, że japoński buddyzm jest na równi pochyłej.
Pzdr
Piotr
Re: Japoński mnisi styl a sprawa koreańska
do iwanxxx
"Jedno jest według mnie pewne - nie ma sensu przenosić azjatyckich sporów, animozji i innych takich na grunt europejski. I nikt też tego nie robi.
Całą ta dyskusja wynikła z tego, że niejaki mistrz Kaisen, który z Japonią nie miał nic wspólnego produkuję "mnichów", którzy od świeckich odróżniają się ubraniem i np. mieszkają z mamą w domu.
Co do faszyzowania japońskich nauczycieli - mnie to nie rusza. Japończyk o XIX wiecznej mentalności faktycznie może mieć w charakterze różne sprzeczności, których nie jestem w stanie pojąć. Bezpieczniej jednak czuję się pobierając nauki od nauczycieli-zwolenników liberalnej demokracji
A że w Japonii nie ma bhiksiu - szkoda i historia pokaże jak to się skończy. Ja się dowiedziałem, o tym, że nie jest dobrze od faceta, który jest włochem-mnichem tendai/shugendo i 2/3 roku spędza w Japonii - mówił, że japoński buddyzm jest na równi pochyłej.
Pzdr
Piotr"
To sa wazne i terzezwe slowa.
Masz racje piszac ze nie ma co przenosic sporow do Polski. Raz ze to nie sa nasze sprawy, a dwa, ze trudno to po prostu zrozumiec. Trzy brakuje nam wiedzy na ten temat. Moze kiedys ktos zrobi pozadne badania i sprobuje nam to przyblizyc. Osobiscie uwazam ze jednak nauka historii, w tym historii buddyzmu jest wazna i mozna sie z niej czegos pozytecznego nauczyc. Chocby po to by byc swiadomym niebezpieczenstw i mozliwosci bledow.
Co do tego czy nie przenosi sie animozji pomiedzy szkolami czy grupami, to nie jestem taki pewny. Sam slyszalem jak ludzie praktykujacy koreanski buddyzm w polsce czesto krytykowali japonski buddyzm nie znajac go jednoczesnie. Krytyki oparte byly na opiniach innych ludzi. Wowczas ci co praktykowali w japonskiej tradycji nie czuli sie z tym chyba najlepiej. Z kolei zdarzalo mi sie tez slyszec negatywne opinie w przeciwnym kierunku.
Z kolei ci ktorzy praktykuja wadzrajane czesto wyrazaja opinie o zen majce malo wspolnego z dobrym obyczajem. Samo podejmowanie dyskusji co jest lepsze, czy tez co jest bardziej „kolorowe” wskazuje na jakis ludzki defekt. Tradycje sa rozne i kazda trzeba uszanowac, tym bardziej ze siedzac w Polsce nie mamy pelnego wgladu jak one naprwde wygladaja w krajach z ktorych pochodza.
Co do Japonii i bhiksiu, nie moge sie w zaden sposob wypowiedziec autorytatywnie, ale jak slyszalem o Murakamim Roshim czy Shodo Roshim, ktorzy przyjezdzaja do Polski to wyglada na to ze ci nauczyciele zyja jak mnisi. Czy to w Japonii jakis wyjatek? Tego nie wiem, ale dziwnym by bylo, gdyby kraj nadwislanski nawiedzali jacys zakonspirowani prawddziwi mnisi japonscy.
Twoj informator Wloch – mnich, czy raczej „mnich” w cudzyslowiu, skoro takich nie ma w Japonii, byc moze ma racje opisujac negatywnie buddyzm w Japonii, ale mialbym jedno pytanie do niego. Moze bys zechcial mu zadac w moim imieniu, poniewaz nie znam go, wiec tez nie mam okazji spytac. Pytanie: jesli w Japonii buddyzm jest na rowni pochylej, to co to znaczy? Dlaczego tez praktykuje na tej „pochylej rowni”? Logika mowi ze raczej lepiej sie nie pchac do takiego miejsca, poniewaz jest zbyt niepewne. Skoro on 2/3 roku jednak siedzi na tej „pochylej rowni” to dlaczego?
Przepraszam za te pytania, jesli brzmia nietaktownie, ale bedac filologiem studiowalem tez logike, a logika nie znosi sprzecznych wypowiedzi. To nie jest zarzut, ale chcialbym sie dowiedziec co dokladnie znaczylo to co powiedzial. Wczesniej pisales o japonskich mnichach, ze to sodoma i gomora, ale z moich dociekan wynika, ze nikt z Polakow majacych kontakt z Japonczykami przyjezdzajacymi do Polski nie jest namawiany na picie, palenie etc. Ogoladajac zdjecia nie widzialem tez dlugowlosych degenratow raczej. Dlatego mnie to zastanowilo. A na moje pytanie, ktore w miedzyczasie zadalem znajomemu, o tych nauczycieli czy pala, pija i uprawiaja sodome i gomore moj kolega dostal lekkiego wytrzeszczu ze zdziwienia. Namaiwalem go by moze przeczytal trche tych postow, ale niestety odmowil i machnal reka. Szkoda, moze jfo zdanie rzuciloby jakies swiatlo.
Co do Kaisena, to nie znam sprawy, dlatego nie moge sie wypowiedziec, ale cokolwiek bylo przyczyna tej dyskusji to przeciez bez mojego udzialu zeszla ona na inne tory i zaczeto pisac o zdegenrowanych Japonczykach, braku Winaji etc. ciemiezeniu koreanskich mnichow. Dlatego zaczalem sie pytac i znalezlismy sie w tym miejscu dyskusji. Zreszta sam utworzyles dla niej osobny dzial poniewaz wytworzyla sie ozywiona wymiana na ten temat. Wydaje mi sie waznym zawsze sprawdzanie informacji do konca. To jest bezpieczniejsza sciezka niz przedwczesne osady. Chyba zaczynam sie powtarzac. Przepraszam.
Wracajac do Kaisena – Mistrza Kaisena, jak niektorzy go opisuja, to z tego co czytalem na tych postach wylania sie dosc dziwna postac. Ale wole nie miec zdania. Cieplo pozdrawiam.
PS. Gdybym mial juz praktykowac buddyzm, to nie patrzyzlbym czy nauczyciel ma poglady takie czy inne, a raczej czy ma wiedze. Kiedys zdenerwowalem sie na lekarza, ktory nie zadzialal jak nalezy i w publicznej dyskusji padl argument, ze to dobry czlowiek. Od razu odpowiedzialem, ze nie interesuje mnie czy dobry czy nie, ale czy potrafi leczyc. Poglady na lib-dem sa dla mnie bez znaczenia, gdybym sie rzeczywiscie zdecydowal na buddyzm. Wazniejsza bylaby sama Dharma i jej autentycznosc. A to wydaje mi sie wcale nie takie latwe do znalecienia.
"Jedno jest według mnie pewne - nie ma sensu przenosić azjatyckich sporów, animozji i innych takich na grunt europejski. I nikt też tego nie robi.
Całą ta dyskusja wynikła z tego, że niejaki mistrz Kaisen, który z Japonią nie miał nic wspólnego produkuję "mnichów", którzy od świeckich odróżniają się ubraniem i np. mieszkają z mamą w domu.
Co do faszyzowania japońskich nauczycieli - mnie to nie rusza. Japończyk o XIX wiecznej mentalności faktycznie może mieć w charakterze różne sprzeczności, których nie jestem w stanie pojąć. Bezpieczniej jednak czuję się pobierając nauki od nauczycieli-zwolenników liberalnej demokracji
A że w Japonii nie ma bhiksiu - szkoda i historia pokaże jak to się skończy. Ja się dowiedziałem, o tym, że nie jest dobrze od faceta, który jest włochem-mnichem tendai/shugendo i 2/3 roku spędza w Japonii - mówił, że japoński buddyzm jest na równi pochyłej.
Pzdr
Piotr"
To sa wazne i terzezwe slowa.
Masz racje piszac ze nie ma co przenosic sporow do Polski. Raz ze to nie sa nasze sprawy, a dwa, ze trudno to po prostu zrozumiec. Trzy brakuje nam wiedzy na ten temat. Moze kiedys ktos zrobi pozadne badania i sprobuje nam to przyblizyc. Osobiscie uwazam ze jednak nauka historii, w tym historii buddyzmu jest wazna i mozna sie z niej czegos pozytecznego nauczyc. Chocby po to by byc swiadomym niebezpieczenstw i mozliwosci bledow.
Co do tego czy nie przenosi sie animozji pomiedzy szkolami czy grupami, to nie jestem taki pewny. Sam slyszalem jak ludzie praktykujacy koreanski buddyzm w polsce czesto krytykowali japonski buddyzm nie znajac go jednoczesnie. Krytyki oparte byly na opiniach innych ludzi. Wowczas ci co praktykowali w japonskiej tradycji nie czuli sie z tym chyba najlepiej. Z kolei zdarzalo mi sie tez slyszec negatywne opinie w przeciwnym kierunku.
Z kolei ci ktorzy praktykuja wadzrajane czesto wyrazaja opinie o zen majce malo wspolnego z dobrym obyczajem. Samo podejmowanie dyskusji co jest lepsze, czy tez co jest bardziej „kolorowe” wskazuje na jakis ludzki defekt. Tradycje sa rozne i kazda trzeba uszanowac, tym bardziej ze siedzac w Polsce nie mamy pelnego wgladu jak one naprwde wygladaja w krajach z ktorych pochodza.
Co do Japonii i bhiksiu, nie moge sie w zaden sposob wypowiedziec autorytatywnie, ale jak slyszalem o Murakamim Roshim czy Shodo Roshim, ktorzy przyjezdzaja do Polski to wyglada na to ze ci nauczyciele zyja jak mnisi. Czy to w Japonii jakis wyjatek? Tego nie wiem, ale dziwnym by bylo, gdyby kraj nadwislanski nawiedzali jacys zakonspirowani prawddziwi mnisi japonscy.
Twoj informator Wloch – mnich, czy raczej „mnich” w cudzyslowiu, skoro takich nie ma w Japonii, byc moze ma racje opisujac negatywnie buddyzm w Japonii, ale mialbym jedno pytanie do niego. Moze bys zechcial mu zadac w moim imieniu, poniewaz nie znam go, wiec tez nie mam okazji spytac. Pytanie: jesli w Japonii buddyzm jest na rowni pochylej, to co to znaczy? Dlaczego tez praktykuje na tej „pochylej rowni”? Logika mowi ze raczej lepiej sie nie pchac do takiego miejsca, poniewaz jest zbyt niepewne. Skoro on 2/3 roku jednak siedzi na tej „pochylej rowni” to dlaczego?
Przepraszam za te pytania, jesli brzmia nietaktownie, ale bedac filologiem studiowalem tez logike, a logika nie znosi sprzecznych wypowiedzi. To nie jest zarzut, ale chcialbym sie dowiedziec co dokladnie znaczylo to co powiedzial. Wczesniej pisales o japonskich mnichach, ze to sodoma i gomora, ale z moich dociekan wynika, ze nikt z Polakow majacych kontakt z Japonczykami przyjezdzajacymi do Polski nie jest namawiany na picie, palenie etc. Ogoladajac zdjecia nie widzialem tez dlugowlosych degenratow raczej. Dlatego mnie to zastanowilo. A na moje pytanie, ktore w miedzyczasie zadalem znajomemu, o tych nauczycieli czy pala, pija i uprawiaja sodome i gomore moj kolega dostal lekkiego wytrzeszczu ze zdziwienia. Namaiwalem go by moze przeczytal trche tych postow, ale niestety odmowil i machnal reka. Szkoda, moze jfo zdanie rzuciloby jakies swiatlo.
Co do Kaisena, to nie znam sprawy, dlatego nie moge sie wypowiedziec, ale cokolwiek bylo przyczyna tej dyskusji to przeciez bez mojego udzialu zeszla ona na inne tory i zaczeto pisac o zdegenrowanych Japonczykach, braku Winaji etc. ciemiezeniu koreanskich mnichow. Dlatego zaczalem sie pytac i znalezlismy sie w tym miejscu dyskusji. Zreszta sam utworzyles dla niej osobny dzial poniewaz wytworzyla sie ozywiona wymiana na ten temat. Wydaje mi sie waznym zawsze sprawdzanie informacji do konca. To jest bezpieczniejsza sciezka niz przedwczesne osady. Chyba zaczynam sie powtarzac. Przepraszam.
Wracajac do Kaisena – Mistrza Kaisena, jak niektorzy go opisuja, to z tego co czytalem na tych postach wylania sie dosc dziwna postac. Ale wole nie miec zdania. Cieplo pozdrawiam.
PS. Gdybym mial juz praktykowac buddyzm, to nie patrzyzlbym czy nauczyciel ma poglady takie czy inne, a raczej czy ma wiedze. Kiedys zdenerwowalem sie na lekarza, ktory nie zadzialal jak nalezy i w publicznej dyskusji padl argument, ze to dobry czlowiek. Od razu odpowiedzialem, ze nie interesuje mnie czy dobry czy nie, ale czy potrafi leczyc. Poglady na lib-dem sa dla mnie bez znaczenia, gdybym sie rzeczywiscie zdecydowal na buddyzm. Wazniejsza bylaby sama Dharma i jej autentycznosc. A to wydaje mi sie wcale nie takie latwe do znalecienia.
- iwanxxx
- Admin
- Posty: 5373
- Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Buddhadharma
- Lokalizacja: Toruń
Re: Japoński mnisi styl a sprawa koreańska
Masz racje, że w poście o sodomie i gomorze za bardzo sypnąłem niesprawdzonymi informacjami. Ale nie pochodziły tylko od włoskiego mnicha - którego spotkałem raz na Vesaku pod Padwą i pewnie już więcej nie spotkam. On tam siedział u mistrza, którego przedstawiał jako jednego z "ostatnich sprawiedliwych". Może coś w tym jest - na tle powszechne zepsucia jaśniej błyszczą różne wybitne osobistości. Nie wiem z resztą.
Ale co do japońskiego celibatu - to samo pisał Seung Sahn DSSN, który znał japońskie stosunki, ponieważ był jakiś czas opatem koreańskiego klasztoru w Japonii. Nie wiem też, czy mnisi, których podałeś jako przykłady świadomie przestrzegają mahajanistycznej winaji, czy po prostu nie trafili na odpowiednie kobiety. Jest też taki przykład małżeństwa polskich mnichów z japońskiego zen. Dlatego ja jestem pewien, że typowy japoński mnich ma prawo się żenić i być członkiem zakonu, chyba że sam sobie postanowi być bhiksiu.
Słusznie mi zwróciłeś uwagę, że powypisywałem niesprawdzonych i niepotrzebnych głupot o tej całej Japonii. W ogóle za dużo gadam głupot, więc się zamknę bo przez to forum odrodze się jako lis
Pzdr
Piotr
Ale co do japońskiego celibatu - to samo pisał Seung Sahn DSSN, który znał japońskie stosunki, ponieważ był jakiś czas opatem koreańskiego klasztoru w Japonii. Nie wiem też, czy mnisi, których podałeś jako przykłady świadomie przestrzegają mahajanistycznej winaji, czy po prostu nie trafili na odpowiednie kobiety. Jest też taki przykład małżeństwa polskich mnichów z japońskiego zen. Dlatego ja jestem pewien, że typowy japoński mnich ma prawo się żenić i być członkiem zakonu, chyba że sam sobie postanowi być bhiksiu.
Słusznie mi zwróciłeś uwagę, że powypisywałem niesprawdzonych i niepotrzebnych głupot o tej całej Japonii. W ogóle za dużo gadam głupot, więc się zamknę bo przez to forum odrodze się jako lis
Pzdr
Piotr
- lepsze
- ex Moderator
- Posty: 1896
- Rejestracja: ndz paź 16, 2005 21:52
- Tradycja: Brak
- Lokalizacja: Toruń
Re: Japoński mnisi styl a sprawa koreańska
Na stronie spokojnie.net mnich-opat z Antaiji (w tradycji japońskiego soto Zen), zdaje się że w pierwszym eseju, pisze że ma żone i dziecko.
"Rozkradzione krople
jej skóra
czyni wodę wiosną. "
by Har Dao _/|\_
jej skóra
czyni wodę wiosną. "
by Har Dao _/|\_
- iwanxxx
- Admin
- Posty: 5373
- Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Buddhadharma
- Lokalizacja: Toruń
Re: Japoński mnisi styl a sprawa koreańska
Więc zdania, które na pewno są prawdziwe to:lepsze pisze:Na stronie spokojnie.net mnich-opat z Antaiji (w tradycji japońskiego soto Zen), zdaje się że w pierwszym eseju, pisze że ma żone i dziecko.
Istnieją japońscy mnisi, którzy nie muszą życ w celibacie.
Istnieją japońscy mnisi, którzy nie mają małżonków.
A wg informacji, które posiadam - wielu się żeni - ale żadnych statystyk nie znam.
Pzdr
Piotr
Re: Japoński mnisi styl a sprawa koreańska
Z tego wszystkiego wnioskuje , za ja sam rowniez jestem MNICHEM :) , ale wypassss! :)iwanxxx pisze:Więc zdania, które na pewno są prawdziwe to:lepsze pisze:Na stronie spokojnie.net mnich-opat z Antaiji (w tradycji japońskiego soto Zen), zdaje się że w pierwszym eseju, pisze że ma żone i dziecko.
Istnieją japońscy mnisi, którzy nie muszą życ w celibacie.
Istnieją japońscy mnisi, którzy nie mają małżonków.
A wg informacji, które posiadam - wielu się żeni - ale żadnych statystyk nie znam.
Pzdr
Piotr
- lepsze
- ex Moderator
- Posty: 1896
- Rejestracja: ndz paź 16, 2005 21:52
- Tradycja: Brak
- Lokalizacja: Toruń
Re: Japoński mnisi styl a sprawa koreańska
a musiałeś dotykać gorącego kotła wewnętrzną stroną ręki żeby mieć wypalonony znak shaolin?
"Rozkradzione krople
jej skóra
czyni wodę wiosną. "
by Har Dao _/|\_
jej skóra
czyni wodę wiosną. "
by Har Dao _/|\_
Re: Japoński mnisi styl a sprawa koreańska
hello :) dziary i inne cuda juz wyszly z mody - np w Koreii kiedy mnich sklada jakies slubowanie moze sobie to i owo powypalac na rekach - twardziele nawet spopielaja sobie cale palce - piec slubowac i jedna dlon nie ma juz paluszkow ;0 .Ale nawet w Koreii uwaza sie to za szpan :)).lepsze pisze:a musiałeś dotykać gorącego kotła wewnętrzną stroną ręki żeby mieć wypalonony znak shaolin?