małżeństwo, pożądanie a Buddyzm...

dyskusje i rozmowy

Moderator: iwanxxx

kaja
Posty: 9
Rejestracja: sob kwie 02, 2011 09:10
Płeć: kobieta
Tradycja: zen

małżeństwo, pożądanie a Buddyzm...

Nieprzeczytany post autor: kaja »

Czy małżonkowie powinni unikać seksu? Czy nie powinni się pożądać? Pożądanie to skalanie?
Proszę o odpowiedź.
lwo
Senior User
Posty: 3168
Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soen
Lokalizacja: Warszawa

Re: małżeństwo, pożądanie a Buddyzm...

Nieprzeczytany post autor: lwo »

kaja pisze:Czy małżonkowie powinni unikać seksu? Czy nie powinni się pożądać? Pożądanie to skalanie?
Proszę o odpowiedź.
Witaj :) ,
małżonkowie wogóle czy małżonkowie praktykujący? Praktykujący na przykład zen.
Pozdrawiam
kaja
Posty: 9
Rejestracja: sob kwie 02, 2011 09:10
Płeć: kobieta
Tradycja: zen

Re: małżeństwo, pożądanie a Buddyzm...

Nieprzeczytany post autor: kaja »

leszek wojas pisze:
kaja pisze:Czy małżonkowie powinni unikać seksu? Czy nie powinni się pożądać? Pożądanie to skalanie?
Proszę o odpowiedź.
Witaj :) ,
małżonkowie wogóle czy małżonkowie praktykujący? Praktykujący na przykład zen.
Pozdrawiam
Witaj :)
Małżonkowie praktykujący zen.
lwo
Senior User
Posty: 3168
Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soen
Lokalizacja: Warszawa

Re: małżeństwo, pożądanie a Buddyzm...

Nieprzeczytany post autor: lwo »

kaja pisze: Małżonkowie praktykujący zen.
W moim odczuciu jest to dość złożona sprawa. Jest tutaj kilka aspektów. Dużo też zależy od samych osób. Od ich osobistych priorytetów - jakie są ich najważniejsze priorytety życiowe, uwarunkowań, cech charakteru. Podawanie jednej wspólnej recepty dla wszystkich praktykujących małżeństw nie bardzo ma moim zdaniem sens.
Jeśli dla kogoś priorytetem jest praktyka i jest on/ona osobą świecką to ustawienie swojego życia pod kątem praktyki jest bardzo ważną rzeczą. Chodzi o to by życie tę praktykę wspierało a nie wypierało. Myślę, że małżeństwo może być takim wsparciem dla praktyki ale może też być odwrotnie.
kaja
Posty: 9
Rejestracja: sob kwie 02, 2011 09:10
Płeć: kobieta
Tradycja: zen

Re: małżeństwo, pożądanie a Buddyzm...

Nieprzeczytany post autor: kaja »

Dziękuję za odpowiedź lecz nadal nie mam jednoznacznej odpowiedzi. Nie chodzi mi o charakter człowieka, jego uwarunkowania. Chodzi mi o to, czy sex i pożądanie przeszkadzają w praktyce?
Awatar użytkownika
amogh
Posty: 3535
Rejestracja: pt mar 21, 2008 20:16
Płeć: mężczyzna
Tradycja: hołd nie-nazwanemu
Lokalizacja: piwnica Auerbacha

Re: małżeństwo, pożądanie a Buddyzm...

Nieprzeczytany post autor: amogh »

kaja pisze:Nie chodzi mi o charakter człowieka, jego uwarunkowania. Chodzi mi o to, czy sex i pożądanie przeszkadzają w praktyce?
To w dużej mierze zależy od tradycji w jakiej się praktykuje, a ta z kolei jest ściśle powiązana z charakterem i uwarunkowaniami (emocjami) człowieka. Także zdaje się, że nie da się tutaj udzielić jednoznacznej i konkretnej odpowiedzi. Bo jedne nauki mówią, że pomagają (wadżrajana), a inne, że przeszkadzają (therawada). Ale jak jest w przypadku zen, nie wiem. :)
lwo
Senior User
Posty: 3168
Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soen
Lokalizacja: Warszawa

Re: małżeństwo, pożądanie a Buddyzm...

Nieprzeczytany post autor: lwo »

kaja pisze:Dziękuję za odpowiedź lecz nadal nie mam jednoznacznej odpowiedzi. Nie chodzi mi o charakter człowieka, jego uwarunkowania. Chodzi mi o to, czy sex i pożądanie przeszkadzają w praktyce?
Kaju :) , starałem się Ci przekazać, że moim zdaniem nie ma jednoznacznej odpowiedzi na tak postawione pytanie. Jak mawiał mistrz zen Seung Sahn, sex sam w sobie nie jest ani dobry ani zły. Wszystko zależy od tego czy ktoś jest do tego przywiązany i w jaki sposób tego używa - czy tylko dla siebie (by zaspokoić swoje pragnienia) czy też dla innych - by pomagać innym. Przywiązanie do pragnień, w tym do sexsu może być oczywiście dla kogoś przeszkodą w praktyce - może go odciągać od praktyki czy też czynić jego praktykę pomieszaną. Ale z drugiej strony, wejście w relację bliskości z drugą osobą - otwarcie się na taką relację może być inspirujące, pomocne dla osoby która ma tendencję do odcinania się, izolowania się od innych. Tak więc może być różnie.
Zapytam wprost: czy masz z tym jakiś osobisty problem czy też pytasz tak bardziej teoretycznie?
kaja
Posty: 9
Rejestracja: sob kwie 02, 2011 09:10
Płeć: kobieta
Tradycja: zen

Re: małżeństwo, pożądanie a Buddyzm...

Nieprzeczytany post autor: kaja »

Dziękuję Wam kochani:)

Nie dawało mi to spokoju, bo z jednej strony dawanie przyjemności drugiej osobie a z drugiej branie przyjemności dla siebie. W moim przypadku, nie chodzi o samą cielesność ale też o kontakt i zespolenie emocjonalne. Chcę wierzyć, że nie robię nic złego :)
kaja
Posty: 9
Rejestracja: sob kwie 02, 2011 09:10
Płeć: kobieta
Tradycja: zen

Re: małżeństwo, pożądanie a Buddyzm...

Nieprzeczytany post autor: kaja »

leszek wojas pisze:
kaja pisze:Dziękuję za odpowiedź lecz nadal nie mam jednoznacznej odpowiedzi. Nie chodzi mi o charakter człowieka, jego uwarunkowania. Chodzi mi o to, czy sex i pożądanie przeszkadzają w praktyce?
Kaju :) , starałem się Ci przekazać, że moim zdaniem nie ma jednoznacznej odpowiedzi na tak postawione pytanie. Jak mawiał mistrz zen Seung Sahn, sex sam w sobie nie jest ani dobry ani zły. Wszystko zależy od tego czy ktoś jest do tego przywiązany i w jaki sposób tego używa - czy tylko dla siebie (by zaspokoić swoje pragnienia) czy też dla innych - by pomagać innym. Przywiązanie do pragnień, w tym do sexsu może być oczywiście dla kogoś przeszkodą w praktyce - może go odciągać od praktyki czy też czynić jego praktykę pomieszaną. Ale z drugiej strony, wejście w relację bliskości z drugą osobą - otwarcie się na taką relację może być inspirujące, pomocne dla osoby która ma tendencję do odcinania się, izolowania się od innych. Tak więc może być różnie.
Zapytam wprost: czy masz z tym jakiś osobisty problem czy też pytasz tak bardziej teoretycznie?
Mam z tym problem osobisty :(
lwo
Senior User
Posty: 3168
Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soen
Lokalizacja: Warszawa

Re: małżeństwo, pożądanie a Buddyzm...

Nieprzeczytany post autor: lwo »

kaja pisze:Dziękuję Wam kochani:)
Nie dawało mi to spokoju, bo z jednej strony dawanie przyjemności drugiej osobie a z drugiej branie przyjemności dla siebie. W moim przypadku, nie chodzi o samą cielesność ale też o kontakt i zespolenie emocjonalne. Chcę wierzyć, że nie robię nic złego :)
Praktyka zen, tak jak to rozumiem, nie sprowadza się wyłącznie do praktyki formalnej (medytacji, pokłonów, praktyki konganowej itd). Częścia praktyki zen jest ,,praktyka codziennego życia" - praktykowanie zen w codziennym życiu, na przykład w relacjach z innymi osobami. Chodzi o utrzymywanie ,,umysłu zen" w codziennym życiu, w codziennych sytuacjach. Taki rodzaj praktyki bywa trudniejszy niż praktyka formalna. Ale wsparciem dla utrzymywania umysłu zen w codziennym życiu jest właśnie praktyka formalna - umysł praktykowany w czasie formalnej praktyki zen. Jest to powiązane, współzależne.
Tak więc ,,po owocach" można poznać jak to u kogoś działa. Może być zapewnie różnie. Ktoś może zaangażować się silnie w związek z drugą osobą i w efekcie przestać praktykować bo nie ma na to już czasu czy też energii i wtedy jest tak, że ten związek wyparł praktykę z jego życia. Ale bywa też tak, że osoby będące w związku wspólnie praktykują - więcej niż przed związkiem bo dają sobie wzajemnie inspirację. Wtedy związek wspiera ich praktykę.
Awatar użytkownika
LordD
Posty: 2542
Rejestracja: czw sie 31, 2006 09:12
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Karma Kamtsang
Lokalizacja: Olsztyn
Kontakt:

Re: małżeństwo, pożądanie a Buddyzm...

Nieprzeczytany post autor: LordD »

Pożądanie i seks w związku to jest zupełnie normalna i naturalna kwestia, spaja i umacnia związek. Złe pożądanie to jest takie, z którego rodzi się czyjaś krzywda - tego należy unikać! Jak ktoś chce odciąć wszelkie pożądania to zostaje mnichem i tyle.
Awatar użytkownika
Asti
Posty: 795
Rejestracja: śr sie 25, 2010 09:20
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Hahayana
Lokalizacja: Łódź

Re: małżeństwo, pożądanie a Buddyzm...

Nieprzeczytany post autor: Asti »

Moim zdaniem trzeba samemu sprawdzić jak coś działa w naszym przypadku, ważne by nie tworzyć martwych koncepcji w swoim umyśle i dualizmu. Z pewnością to nie pomoże jeśli do tego dołoży się poczucie winy czy obawy, że psujemy swoją praktykę. To tylko myślenie, a myślenie stwarza cierpienie.

Mi osobiście wydaje się, że związek jest drugorzędną, zewnętrzną sytuacją, a od nas zależy, jak to z tym będzie.
Wydaje mi się, także w kontekście praktyki zen, że nasz stan wewnętrzny jest tu najistotniejszy, sex może być praktyką obdarowywania kogoś miłością i praktyką wzmacniania swoich pożądań.
Są związki w których się rozkwita i w których się gnije/usycha, wszystko zależy od nas i od partnera.

Swoją drogą zastanawiające jest, że ciągle powracają takie tematy w panelu Zen. Wydaje mi się to wskazywać, że albo my za ciency w uszach jesteśmy, żeby zintegrować praktykę z życiem, albo w jakiś sposób temat jest omijany/nie wystarczająco poruszany i tworzy pole do wątpliwości.

Pozdrawiam
Asti.
Natychmiast porzuć chwytający umysł,
a wszystko stanie się po prostu sobą.
W istocie nic nie ginie ani nie trwa. - Hsin Hsin Ming
Awatar użytkownika
bhakta
Posty: 243
Rejestracja: wt mar 15, 2011 17:15
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Chán/Sŏn

Re: małżeństwo, pożądanie a Buddyzm...

Nieprzeczytany post autor: bhakta »

Witaj Kaju,

Być może powtórzę to co inni, ale prawdy nigdy nie za wiele:

Seks i pożądanie jest przeszkodą w praktyce, gdy jest się do nich przywiązanym, i gdy to przywiązanie ukierunkowuje umysł w sztywny sposób. Moim zdaniem "właściwe" podejście do seksu powinno się zawierać w nie lgnięciu do niego (mocne pożądanie) i nie uciekaniu od niego (obawa przed "nieczystością" seksu), a uprawianie go z przytomnością i z punktu wolności i wolnej woli (nie mylić z samowolą). Wtedy seks nie stwarza mocnej karmy, wzmacnia miłość małżonków, którą można odnaleźć w Miłości absolutnej, czy Współczuciu. W praktykach tantrycznych seks był wykorzystywany do osiągnięcia wyzwolenia, jednak taki akt miał "wartość" tylko wtedy, gdy mężczyzna nie ejakulował.

Wszystko zawiera się w intencji, i rozpoznaniu, czy seks ma miejsce w reakcji na pożądanie, czy jest swobodnym działaniem. Warto do obcowania seksualnego zastosować pozycje i stany umysły spisane w Kamasutrze; wzmacnia to jakość stosunku, przedłuża go, opiera bardziej na miłości, niż fizycznym pragnieniu i tym samym wzbogaca partnerów.

:poklon2:
"-Ale czy Gotama ma jakąś własną teorię?
-Tathagata, o Vaccho, jest wolny od wszelkich teorii. To jednak, Vaccho, Tathagata wie: jaka jest natura form, i jak forma powstaje, i jak ginie" [MN I, 72]

duchonautyka.blogspot.com
wskazujaceslowa.blogspot.com
slawekpiela
Posty: 66
Rejestracja: śr kwie 14, 2010 22:25
Tradycja: zen

Re: małżeństwo, pożądanie a Buddyzm...

Nieprzeczytany post autor: slawekpiela »

kaja pisze:
leszek wojas pisze:
kaja pisze:Dziękuję za odpowiedź lecz nadal nie mam jednoznacznej odpowiedzi. Nie chodzi mi o charakter człowieka, jego uwarunkowania. Chodzi mi o to, czy sex i pożądanie przeszkadzają w praktyce?
Kaju :) , starałem się Ci przekazać, że moim zdaniem nie ma jednoznacznej odpowiedzi na tak postawione pytanie. Jak mawiał mistrz zen Seung Sahn, sex sam w sobie nie jest ani dobry ani zły. Wszystko zależy od tego czy ktoś jest do tego przywiązany i w jaki sposób tego używa - czy tylko dla siebie (by zaspokoić swoje pragnienia) czy też dla innych - by pomagać innym. Przywiązanie do pragnień, w tym do sexsu może być oczywiście dla kogoś przeszkodą w praktyce - może go odciągać od praktyki czy też czynić jego praktykę pomieszaną. Ale z drugiej strony, wejście w relację bliskości z drugą osobą - otwarcie się na taką relację może być inspirujące, pomocne dla osoby która ma tendencję do odcinania się, izolowania się od innych. Tak więc może być różnie.
Zapytam wprost: czy masz z tym jakiś osobisty problem czy też pytasz tak bardziej teoretycznie?
Mam z tym problem osobisty :(
Gorąco polecam Ci książkę 'Dlaczego kobiety uprawiają seks" M. Buss. oraz "Ewolucja pożądania" tegoż autora.
Sporo praktycznej wiedzy odnośnie motywacji i zachowań seksualnych kobiet.

Od strony praktyki jak dla mnie doskonałym jest rozdział z książki Dinae Rizzetto "Przebudź się ku temu co czynisz" dotyczący wskazania traktującego o seksie.

Temat jest złożony, ale nie znów aż tak bardzo. :)
Intencja, intencja, intencja ;).

Pozdrawiam,

Sławek
kaja
Posty: 9
Rejestracja: sob kwie 02, 2011 09:10
Płeć: kobieta
Tradycja: zen

Re: małżeństwo, pożądanie a Buddyzm...

Nieprzeczytany post autor: kaja »

slawekpiela pisze:
kaja pisze:
leszek wojas pisze:
kaja pisze:Dziękuję za odpowiedź lecz nadal nie mam jednoznacznej odpowiedzi. Nie chodzi mi o charakter człowieka, jego uwarunkowania. Chodzi mi o to, czy sex i pożądanie przeszkadzają w praktyce?
Kaju :) , starałem się Ci przekazać, że moim zdaniem nie ma jednoznacznej odpowiedzi na tak postawione pytanie. Jak mawiał mistrz zen Seung Sahn, sex sam w sobie nie jest ani dobry ani zły. Wszystko zależy od tego czy ktoś jest do tego przywiązany i w jaki sposób tego używa - czy tylko dla siebie (by zaspokoić swoje pragnienia) czy też dla innych - by pomagać innym. Przywiązanie do pragnień, w tym do sexsu może być oczywiście dla kogoś przeszkodą w praktyce - może go odciągać od praktyki czy też czynić jego praktykę pomieszaną. Ale z drugiej strony, wejście w relację bliskości z drugą osobą - otwarcie się na taką relację może być inspirujące, pomocne dla osoby która ma tendencję do odcinania się, izolowania się od innych. Tak więc może być różnie.
Zapytam wprost: czy masz z tym jakiś osobisty problem czy też pytasz tak bardziej teoretycznie?
Mam z tym problem osobisty :(
Gorąco polecam Ci książkę 'Dlaczego kobiety uprawiają seks" M. Buss. oraz "Ewolucja pożądania" tegoż autora.
Sporo praktycznej wiedzy odnośnie motywacji i zachowań seksualnych kobiet.

Od strony praktyki jak dla mnie doskonałym jest rozdział z książki Dinae Rizzetto "Przebudź się ku temu co czynisz" dotyczący wskazania traktującego o seksie.

Temat jest złożony, ale nie znów aż tak bardzo. :)
Intencja, intencja, intencja ;).

Pozdrawiam,

Sławek
Dziękuję :)

z pewnością przeczytam.
Awatar użytkownika
Dorota
Posty: 427
Rejestracja: czw wrz 11, 2008 10:52
Płeć: kobieta
Tradycja: Seon (Szkoła Zen Kwan Um)
Lokalizacja: Łódź

Re: małżeństwo, pożądanie a Buddyzm...

Nieprzeczytany post autor: Dorota »

dość ciekawie pisze o miłości i małżeństwie (dając również praktyczne rady na zachowanie zgody i dobrych relacji ze współmałżonkiem) Thich Nhat Hanh w "Nauki o miłości", Poznań 2006 (wydawnictwo Rebis)
Lacho calad! Drego morn!
Awatar użytkownika
Asti
Posty: 795
Rejestracja: śr sie 25, 2010 09:20
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Hahayana
Lokalizacja: Łódź

Re: małżeństwo, pożądanie a Buddyzm...

Nieprzeczytany post autor: Asti »

Podawaliście tutaj przykłady przystępnych nauk dla ludzi świeckich - książki Diane Rizzetto i Thich Nhat Hanha. A co powiedzie na taki rodzaj nauczania?
24. All sentient beings result from attraction to the opposite sex. Because of this we become habituated to the principle of opposites, lifetime after lifetime. The greatest hindrance to focusing one’s mind is reasoning (thinking) in terms of opposites. It is most important that practicing people stay away from the opposite sex.
To z książki zawierającej nauczenie Mistrza Zen Man Gonga. Nie muszę chyba mówić, że Man Gong był wielkim mistrzem jeśli chodzi o tradycję koreańskiego soen. Zastanawia mnie to, czy jest to jedynie nauczanie dla mnichów, czy dla wszystkich praktykujących zen? Nie ma to moim zdaniem żadnego odniesienia do stylu życia osoby świeckiej, natomiast celibat dla mnichów wydaje mi się dość oczywistą sprawą.

Pozdrowienia,
Asti.
Natychmiast porzuć chwytający umysł,
a wszystko stanie się po prostu sobą.
W istocie nic nie ginie ani nie trwa. - Hsin Hsin Ming
Szaman
użytkownik zbanowany
Posty: 1169
Rejestracja: ndz lip 09, 2006 15:26
Płeć: mężczyzna
Tradycja: #

Re: małżeństwo, pożądanie a Buddyzm...

Nieprzeczytany post autor: Szaman »

Ma to też ograniczone odniesienie do osób nieheteronormatywnych, i to nie tylko praktykujących ale i tych - by skrytykować całość przesłania - których aktywność czasem jednak resultuje w stworzeniu sentient beinga.
leszek wojas pisze:Jak mawiał mistrz zen Seung Sahn, sex sam w sobie nie jest ani dobry ani zły. Wszystko zależy od tego czy ktoś jest do tego przywiązany i w jaki sposób tego używa - czy tylko dla siebie (by zaspokoić swoje pragnienia) czy też dla innych - by pomagać innym.
Zżymam się zawsze na takie nauki oświeconych, kolidujące z innymi, mówiącymi na przykład o tym, że pomoc innym powinniśmy zacząć od pomocy sobie ... albo na przykład że oświecony widzi to, że nie ma nikogo komu można by pomóc, że wszyscy są nim, nieoddzielni od niego ... a to że nie przystają one (nauki) do wszystkich preferencji i możliwych sytuacji to już w ogóle je jak dla mnie dekonstruuje i wyrzuca do kosza wespół z katolicką nauką społeczną :kit: Nie dziwię się, że buddyści (vel seksualne Matki Teresy?) mają z tym ciągłe problemy. To się zwyczajnie kupy/życia nie trzyma :) I idei wspólnego orgazmu :laugh:
Awatar użytkownika
Asti
Posty: 795
Rejestracja: śr sie 25, 2010 09:20
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Hahayana
Lokalizacja: Łódź

Re: małżeństwo, pożądanie a Buddyzm...

Nieprzeczytany post autor: Asti »

nieheteronormatywnych
Aż musiałem zajrzeć do słownika. Też zastanawiałem się, jak to się odnosi do homoseksualistów.
by skrytykować całość przesłania - których aktywność czasem jednak resultuje w stworzeniu sentient beinga.
Mógłbyś sprecyzować, co miałeś na myśli? Trochę nie rozumiem, o czym mówisz. Niby ten sam język...
Zżymam się zawsze na takie nauki oświeconych, kolidujące z innymi, mówiącymi na przykład o tym, że pomoc innym powinniśmy zacząć od pomocy sobie ... albo na przykład że oświecony widzi to, że nie ma nikogo komu można by pomóc, że wszyscy są nim, nieoddzielni od niego ... a to że nie przystają one (nauki) do wszystkich preferencji i możliwych sytuacji to już w ogóle je jak dla mnie dekonstruuje i wyrzuca do kosza
Mi osobiście się wydaje, że w naukach nie ma nic absolutnego, to jest, to jakie nauki się daje zależy od sytuacji. Nie myślałeś kiedyś, że te podejścia się wzajemnie uzupełniają, a nie wykluczają? Nazbyt altruistycznym, którzy w efekcie nie ruszają naprzód w rozwoju, mówi się, że pomoc innym trzeba zacząć od siebie, nazbyt egoistycznym i rygorystycznym, że seks też wspólną praktyką, nazbyt dualistycznie patrzącym, że nie ma żadnych istot do wyzwolenia... Ja tak to widzę.
Nie dziwię się, że buddyści (vel seksualne Matki Teresy?) mają z tym ciągłe problemy. To się zwyczajnie kupy/życia nie trzyma
Dla mnie to jest prosta sprawa - świecki nie wyrzeka się pewnych rzeczy, ma inny "moral conduct" niż mnich, więc wymaganie od świeckich praktykujących celibatu to dla mnie pomyłka. Mówiąc "seksualne Matki Teresy" masz na myśli altruizm? Myślę, że podejście do seksu różni się w ramach różnych tradycji, niektórzy nauczyciele mają bardziej życiowe, lub nawet bardzo "luźne" podejście do tej kwestii, inni są realistyczni ale też wymagają pewnego wyważenia w tej sferze, inni jeszcze uważają, że najlepiej, gdyby wszyscy buddyści żyli w celibacie i zostali mnichami. Dla mnie rodzi się tutaj oczywisty problem, kto by utrzymywał tych wszystkich mnichów :D Osobiście uważam, że ważne, by nie być kontrolowanym przez swój popęd, ale też, by go nie tłumić, jedno i drugie jest szkodliwe. I wreszcie, by trochę oddemonizować ten seks, zrozumieć, że to nie jest kwestia dobry/zły, ale tego, ile skupienia i energii się ładuje w dane sprawy (tu, w rozwój duchowy np.), czyli bardziej "wewnętrznej" roboty, którą każdy musi wykonać. Osobiście uważam, że np. podejście tantryczne do seksu (czyli włączenie tej sfery życia do praktyki) jest o wiele bardziej naturalne, niż unikanie seksu jak ognia, żeby nie popsuć sobie medytacji.
Natychmiast porzuć chwytający umysł,
a wszystko stanie się po prostu sobą.
W istocie nic nie ginie ani nie trwa. - Hsin Hsin Ming
Szaman
użytkownik zbanowany
Posty: 1169
Rejestracja: ndz lip 09, 2006 15:26
Płeć: mężczyzna
Tradycja: #

Re: małżeństwo, pożądanie a Buddyzm...

Nieprzeczytany post autor: Szaman »

Też dobrze prawisz ;)
Asti pisze:Aż musiałem zajrzeć do słownika. Też zastanawiałem się, jak to się odnosi do homoseksualistów.
A to dopiero początek, najprostszy, zastanawiania się nad nieheteronormatywnością.
Mógłbyś sprecyzować, co miałeś na myśli?
Sytuację, w której sentient being nie powstaje na skutek biologicznej attraction to the opposite sex i nie chodzi mi tylko o zapłodnienie (in vitro ale przecież niekoniecznie) 100% lesbijki, nasieniem 100% geja np.
Mi osobiście się wydaje, że w naukach nie ma nic absolutnego, to jest, to jakie nauki się daje zależy od sytuacji. Nie myślałeś kiedyś, że te podejścia się wzajemnie uzupełniają, a nie wykluczają?
Przeleciało też przez głowę, że zwłaszcza gdy publika jest zbiorowa (wykład, książka itd.) to stosowane podejście nauczycieli więcej mówi o nich samych niż o aktualnych potrzebach odbierających przekaz.
elwis
Posty: 189
Rejestracja: sob cze 07, 2008 16:50
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Kwan um
Lokalizacja: Gdańsk

Re: małżeństwo, pożądanie a Buddyzm...

Nieprzeczytany post autor: elwis »

W zenie nie ma tabelek pod tytułem: "To jest dobre, to jest złe". :) Seks jest w porządku o ile "bilans zysków i strat", pod względem praktyki będzie na plus. :) Zatem, jeśli nie masz problemu z brakiem seksu to raczej droga wolna (oczywiście z umiarem ;)), bo seks potrafi być bardzo inspirujący. :p Tylko zwróć uwagę czy nie czyni twojej praktyki słabszą. :)
Szaman
użytkownik zbanowany
Posty: 1169
Rejestracja: ndz lip 09, 2006 15:26
Płeć: mężczyzna
Tradycja: #

Re: małżeństwo, pożądanie a Buddyzm...

Nieprzeczytany post autor: Szaman »

Frazesy, frazesy, frazesy. Dziwnymi założeniami takie myślenie zalatuje (seks może być niebezpieczny dla praktyki ale nie na odwrót). Chcesz/chcecie/buddyzm zen (bo staram się tu krytykować generalnie podejście jakie się zdarza) chce powiedzieć, że jeśli za sprawą praktyki bilans na rzecz życia seksualnego jest na minus/staje się ono słabsze to problemu/zagrożenia (dla praktyki/buddyzmu) nie ma i byle do przodu? Bo może trzeba by czasem komuś powiedzieć: nie pozwól by Twoje pożądanie uwodzicielskiego oświecenia szkodziło pożądaniu Innych (?).
elwis
Posty: 189
Rejestracja: sob cze 07, 2008 16:50
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Kwan um
Lokalizacja: Gdańsk

Re: małżeństwo, pożądanie a Buddyzm...

Nieprzeczytany post autor: elwis »

Bez seksu można żyć bądź poczekać aż się będzie mentalnie gotowym (nie straci się głowy pod jego wypływem, itp). Natomiast jeśli podjęło się praktykę zen i chce się ją utrzymać warto zadbać, żeby tego nie zaprzepaścić przez seks. Swoją drogą to dobra inwestycja.
Awatar użytkownika
Asti
Posty: 795
Rejestracja: śr sie 25, 2010 09:20
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Hahayana
Lokalizacja: Łódź

Re: małżeństwo, pożądanie a Buddyzm...

Nieprzeczytany post autor: Asti »

elwis pisze:Natomiast jeśli podjęło się praktykę zen i chce się ją utrzymać warto zadbać, żeby tego nie zaprzepaścić przez seks. Swoją drogą to dobra inwestycja.
Kwestia podejścia. :)
Myślę, że nie samo działanie jest krzywdzące, ale obsesja na jego punkcie; brak stabilności nim spowodowany. To nigdy nie jest zdrowe. Dla mnie jako osoby świeckiej zdrowsze jest realizowanie się w związku - funkcjonuję dzięki temu stabilniej, niż w sytuacji blokowania swoich popędów.
Ta praca umiejscowiona jest w twoich własnych wewnętrznych działaniach. Jest to tylko kwestią codziennego funkcjonowania pośrodku miriadów przyczynowych uwarunkowań, w pomieszaniu czerwonego kurzu, pośrodku okoliczności sprzyjających i przeciwności losu, zysku i straty, pojawiania się i znikania; nie możesz pozwolić, aby miało to na ciebie wpływ i ciebie „odwracało”, lecz wręcz przeciwnie, to ty musisz potrafić [te wszystkie zjawiska] przekształcić i je „odwrócić”.

Kiedy tryskasz życiem i woda nie jest w stanie cię zmoczyć, jest to twoją własną miarą mocy
- Mistrz Zen Yuan Wu
Natychmiast porzuć chwytający umysł,
a wszystko stanie się po prostu sobą.
W istocie nic nie ginie ani nie trwa. - Hsin Hsin Ming
Szaman
użytkownik zbanowany
Posty: 1169
Rejestracja: ndz lip 09, 2006 15:26
Płeć: mężczyzna
Tradycja: #

Re: małżeństwo, pożądanie a Buddyzm...

Nieprzeczytany post autor: Szaman »

elwis pisze:Bez seksu można żyć bądź poczekać aż się będzie mentalnie gotowym (nie straci się głowy pod jego wypływem, itp). Natomiast jeśli podjęło się praktykę zen i chce się ją utrzymać warto zadbać, żeby tego nie zaprzepaścić przez seks. Swoją drogą to dobra inwestycja.
Tyle w tym sensu co i w:

Bez buddyzmu można żyć bądź poczekać aż się będzie mentalnie gotowym (nie straci się głowy pod jego wpływem, itp.). Natomiast jeśli podjęło się praktyki seksualne i chce się je utrzymać warto zadbać, żeby tego nie zaprzepaścić przez buddyzm. Swoją drogą to dobra inwestycja.
elwis
Posty: 189
Rejestracja: sob cze 07, 2008 16:50
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Kwan um
Lokalizacja: Gdańsk

Re: małżeństwo, pożądanie a Buddyzm...

Nieprzeczytany post autor: elwis »

Pewnie, tylko że to seks jest tym co ciężej okiełznać. Tak więc rozsądniej jest zacząć od buddyzmu.
Awatar użytkownika
GreenTea
ex Global Moderator
Posty: 4530
Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Vajrayana

Re: małżeństwo, pożądanie a Buddyzm...

Nieprzeczytany post autor: GreenTea »

Szaman pisze:Przeleciało też przez głowę, że zwłaszcza gdy publika jest zbiorowa (wykład, książka itd.) to stosowane podejście nauczycieli więcej mówi o nich samych niż o aktualnych potrzebach odbierających przekaz.
„Publika zbiorowa”? Chyba tylko dla kogoś, kto nie słyszy i nie czyta (wykładu, książki)? ;)

Jeśli zaś chodzi o drugą część wypowiedzi, to, według mnie: pod warunkiem, że zakładasz ścisłe oddzielenie jednych od drugich. Mnie osobiście w takie oddzielenie trudno uwierzyć. Zawsze miałam skłonność do przeglądania się w innych niczym w lustrze - moje kłopoty z wiarą w przypadkowość spotkań właśnie z tej skłonności biorą początek. Ktoś by powiedział: to buddyzm nauczył cię myślenia w kategoriach karmy. Tymczasem ja jestem głęboko przekonana, że takie myślenie było we mnie wcześniej i że spotkanie z buddyzmem z tego myślenia wynikło, że buddyzm zatrzymał mnie przy sobie, bo zobaczyłam w nim siebie.

I żeby już całkiem nie offować: ;)
elwis pisze:Pewnie, tylko że to seks jest tym co ciężej okiełznać. Tak więc rozsądniej jest zacząć od buddyzmu.
Obyś miał rację. Mnie na razie wychodzi, że ciężej okiełznać regularną medytację. :)

pozdrawiam, gt
Szaman
użytkownik zbanowany
Posty: 1169
Rejestracja: ndz lip 09, 2006 15:26
Płeć: mężczyzna
Tradycja: #

Re: małżeństwo, pożądanie a Buddyzm...

Nieprzeczytany post autor: Szaman »

GreenTea pisze:
Szaman pisze:Przeleciało też przez głowę, że zwłaszcza gdy publika jest zbiorowa (wykład, książka itd.) to stosowane podejście nauczycieli więcej mówi o nich samych niż o aktualnych potrzebach odbierających przekaz.
„Publika zbiorowa”? Chyba tylko dla kogoś, kto nie słyszy i nie czyta (wykładu, książki)? ;)
:luka:

To inaczej: gdy adresat jest domyślny :scratchchin: W literaturoznawstwie mówią o czytelniku (tutaj jeszcze słuchaczu) modelowym, takim w głowie autora, dla którego pisze on książkę (prowadzi wykład), de facto nieistniejącym.
Jeśli zaś chodzi o drugą część wypowiedzi, to, według mnie: pod warunkiem, że zakładasz ścisłe oddzielenie jednych od drugich. Mnie osobiście w takie oddzielenie trudno uwierzyć.
Mnie też.
Zawsze miałam skłonność do przeglądania się w innych niczym w lustrze - moje kłopoty z wiarą w przypadkowość spotkań właśnie z tej skłonności biorą początek. Ktoś by powiedział: to buddyzm nauczył cię myślenia w kategoriach karmy. Tymczasem ja jestem głęboko przekonana, że takie myślenie było we mnie wcześniej i że spotkanie z buddyzmem z tego myślenia wynikło, że buddyzm zatrzymał mnie przy sobie, bo zobaczyłam w nim siebie.
Dorzuciłbym jeszcze "i spodobałaś się sobie". Ci którzy buddyzmu/danego nauczyciela/wykładu/książki nie strawili (nie mają z nim karmy) byliby tymi, którzy też zobaczyli coś swojego, ale czego na dany moment nie chcą/nie potrzebują widzieć, wolą zakryć, nie patrzyć na siebie w takim akurat zwierciadle/świetle/interpretacji/pod takim kątem. Logika narcyzmu po obu stronach :lovee:
Awatar użytkownika
GreenTea
ex Global Moderator
Posty: 4530
Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Vajrayana

Re: małżeństwo, pożądanie a Buddyzm...

Nieprzeczytany post autor: GreenTea »

Szaman pisze:Dorzuciłbym jeszcze "i spodobałaś się sobie".
Ech, na wyrost powiedziane. Wolałabym użyć tutaj: „i dostrzegłam możliwość nowych inwestycji” ;)

pozdrawiam, gt
elwis
Posty: 189
Rejestracja: sob cze 07, 2008 16:50
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Kwan um
Lokalizacja: Gdańsk

Re: małżeństwo, pożądanie a Buddyzm...

Nieprzeczytany post autor: elwis »

GreenTea pisze:Obyś miał rację. Mnie na razie wychodzi, że ciężej okiełznać regularną medytację. :)
Chyba mnie nie zrozumiałeś. Okiełznać praktykę nie w sensie robienia jej regularnie lecz radzenia sobie z przywiązaniem do niej. :D Od praktyki chyba nie idzie dostać takiego świra od medytacji jak bardzo łatwo dostać od seksu. :D
Awatar użytkownika
GreenTea
ex Global Moderator
Posty: 4530
Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Vajrayana

Re: małżeństwo, pożądanie a Buddyzm...

Nieprzeczytany post autor: GreenTea »

elwis pisze:Okiełznać praktykę nie w sensie robienia jej regularnie lecz radzenia sobie z przywiązaniem do niej. :D Od praktyki chyba nie idzie dostać takiego świra od medytacji jak bardzo łatwo dostać od seksu. :D
Napisałam „okiełznać regularną medytację”, czyli okiełznać ją, gdy robi się ją regularnie. :)
Ciekawe jak unikniesz tutaj przywiązania, a przynajmniej jak odróżnisz regularność od przywiązania?
Jeśli zaś chodzi o świra, to myślę, że skala i bogactwo przeżyć w obu przypadkach (medytacja i seks) mogą okazać się podobne. :D

Tak naprawdę, trochę zażartowałam. Przechodzę obecnie fazę: wszystko jest medytacja. W tym sensie, że kłopoty z medytacją wydają mi się dokładnie te same, co kłopoty z innymi rodzajami aktywności. Jakoś dziwnie się składa, że ja na poduszce i ja poza poduszką zaczynają do siebie bardzo pasować pod względem nawyków, upodobań i niechęci. ;)

pozdrawiam, gt
elwis
Posty: 189
Rejestracja: sob cze 07, 2008 16:50
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Kwan um
Lokalizacja: Gdańsk

Re: małżeństwo, pożądanie a Buddyzm...

Nieprzeczytany post autor: elwis »

Regularna praktyka to regularna praktyka. Przywiązanie to praktyka "bo muszę", bo chcę. Chyba nigdy czegoś takiego nie miałem. Siedzę to siedzę, nie siedzę to nie siedzę. Idę robić pokłony, bo ciało sobie na dużo pozwala. xD
Co do przywiązania do seksu to wiem jak bardzo może od tego odbić. Naprawdę kompleksowa zmiana zachowania, hehe. Przez jakiś czas byłem porządnie zaślepiony. xD Nie wierzę, że praktyka może komuś zrobić w głowie aż taki kisiel. xD
ODPOWIEDZ

Wróć do „Buddyzm Zen”