Zmarł Roshi Keido Fukushima

dyskusje i rozmowy

Moderator: iwanxxx

labdryn
konto zablokowane
Posty: 136
Rejestracja: pt lip 09, 2010 05:41
Tradycja: Mahajana

Zmarł Roshi Keido Fukushima

Nieprzeczytany post autor: labdryn »

Roshi zmarł 1 marca w dniu swoich 78 urodzin, od kilku lat był na emeryturze, którą z powodu choroby spędzał na indywidualnym odosobnienu. Dla tych, którzy nie znaja sylweki Roshiego:http://mahajana.net/teksty/kfu_badz_glupcem.html
:padam:
:padam:
:padam:
Awatar użytkownika
108Adamow
Posty: 343
Rejestracja: ndz kwie 18, 2010 23:50
Tradycja: amerykańskie soto zen
Lokalizacja: Kraków

Re: Zmarł Roshi Keido Fukushima

Nieprzeczytany post autor: 108Adamow »

Kiedy czytam japońskich mistrzów zen, czy to cytowany powyżej artykuł, czy np. Uchijamę, mam wrażenie nieprzystawalności na bardzo głębokim poziomie kulturowym i pojęciowym.

Myślę, że wynika to częściowo z absolutnej obcości kultury japońskiej, która jest niemal antytezą europejskiej, od kultury seksu poczynając, a na kulturze człowieka kończąc.

Ta refleksja zawsze wprawia mnie, jako lingwistę, w doskonały humor, gdyż uświadamiam sobie płonność wysiłków importu chan/zen w formie japońskiej do świata zachodu. Dlatego dość dumnie wyznaję przynależność do novajany, czwartego obrotu Kołem Dharmy, obrotu, który dotacza Wóz do Nowego Świata, postchrześcijańskiego świata humanizmu i Oświecenia (tego XVIII-wiecznego).

Ale z wielką ciekawością będę czytał takie publikacje, choćby dla tego łaskoczącego poczucia nieprzystawalności, która otwiera oczy na inne horyzonty, i mam nadzieję, że mistrzowie tego formatu będą dalej tworzyć zen w Japonii.

A.
labdryn
konto zablokowane
Posty: 136
Rejestracja: pt lip 09, 2010 05:41
Tradycja: Mahajana

Re: Zmarł Roshi Keido Fukushima

Nieprzeczytany post autor: labdryn »

108Adamow pisze:Kiedy czytam japońskich mistrzów zen, czy to cytowany powyżej artykuł, czy np. Uchijamę, mam wrażenie nieprzystawalności na bardzo głębokim poziomie kulturowym i pojęciowym.

Myślę, że wynika to częściowo z absolutnej obcości kultury japońskiej, która jest niemal antytezą europejskiej, od kultury seksu poczynając, a na kulturze człowieka kończąc.

Ta refleksja zawsze wprawia mnie, jako lingwistę, w doskonały humor, gdyż uświadamiam sobie płonność wysiłków importu chan/zen w formie japońskiej do świata zachodu. Dlatego dość dumnie wyznaję przynależność do novajany, czwartego obrotu Kołem Dharmy, obrotu, który dotacza Wóz do Nowego Świata, postchrześcijańskiego świata humanizmu i Oświecenia (tego XVIII-wiecznego).

Ale z wielką ciekawością będę czytał takie publikacje, choćby dla tego łaskoczącego poczucia nieprzystawalności, która otwiera oczy na inne horyzonty, i mam nadzieję, że mistrzowie tego formatu będą dalej tworzyć zen w Japonii.

A.
Dharma jest poza "kulturą", choć może i to brzmi "obco", gdy praktukuesz na pozimie kultur i tego co za sobą niosą, może obco też brzmi dla Ciebie przesłanie innych pokoleń? A jeśli stanie się tak, że zen upadnie na wschodzie i mistrzowie z zachodu będą transmitowali dharme na wschód, a napotkają taki sam "opór" jak Ty wyraziłeś ze swojej strony? Co powiesz wtedy? Roshi dobrze znał kulturę zachodu, jak i jego mistrz Zenkei Shibayama (http://en.wikipedia.org/wiki/Zenkei_Shibayama autor tak znaynch komentarzy do ksiąg koanów, tak bardzo ceniony za tą pracę przez "praktykantów" zachodu, pamietam jak JDPSN Andrzej Piotrowski namawiał mnie na właśnie tą lekturę, jako szczególnie ceną właśnie z powodu tych walorów), polecam ci kilka słów z książki; "The Laughing Buddha of Tofukuji: The Life of Zen Master Keido Fukushima", znajdziesz tam kontekst jego słów oraz jak bardzo z braku wiedzy, w swym stwierdzeniu odalliłes się od sedna sprawy. Dharma nie jest ani indyjska, ani japońska, koreańska, ani nawet amerykańska. Jednym z następców Roshiego jest Jeff Shore, zapoznaj się z jego przesłaniem w autobiograficznym eseju:http://beingwithoutself.org/talks/ShoreAutobio.pdf, oraz na stronie http://beingwithoutself.org/ Kolejnym spadkobiercą znanym na zachodzie, a nauczającym w Japonii jest Muho Noelke opat Antaiji,gdzie tak wielu uczniów zen z całego świata praktykuj Dharmę. Cieszę się, że praktykujesz dharmę w postaci "amerykańskiego soto zen", ale nie umniejszaj praktyki innych. I co to znaczy "amerykańskie soto zen" ?W Ameryce jest wiele lini o bardzo róznej specyfice.
Spokoju i zdrowia.
Jak wynika z Twojego postu na temat "cierpnięcia nóg":
Ostatnio opat Antaiji, Muho, podrzucił trzy naprawdę świetne linki o rozciąganiu:
http://video.about.com/exercise/hip-streches.htm --- ten jest super, bo to filmik :)
http://www.ashtanganeworleans.com/Old%2 ... usGrow.htm
http://www.movingintostillness.com/book ... asana.html

Adam
[/quote]
Wmiarę szanujesz zdanie Ven.Muho Noelke,który jest zresztą również spadkobiercą Kosho Uchiyamy Roshiego....;)
Awatar użytkownika
108Adamow
Posty: 343
Rejestracja: ndz kwie 18, 2010 23:50
Tradycja: amerykańskie soto zen
Lokalizacja: Kraków

Re: Zmarł Roshi Keido Fukushima

Nieprzeczytany post autor: 108Adamow »

Mam dziwne wrażenie, że potraktowałeś mój post jako atak na zmarłego w szczególności, a japońskie zen w ogólności. Moje intencje były całkowicie inne: chciałem pokazać, jak bardzo różne zjawiska zachodzą na płaszczyźnie Dharmy. Zjawiska te, wynikające z kultury, historii, uwarunkowania konkretnej linii przekazu itp. powodują, że trudno, czasem wręcz niemożliwe jest porozumieć się z buddystą z drugiego krańca świata. Nasze tło kulturowe nie przystaje do tła Japończyków, i niezależnie od tego, jak bardzo byśmy szanowali Uchijamę i jego próby zrozumienia chrześcijaństwa, w których posunął się niemal do wstąpienia do seminarium, to czytając Otwieranie nie możemy się uśmiechnąć tu i ówdzie, widząc generalizacje brane za podstawę poważnego wywodu.

Najlepiej chyba mój punkt widzenia przedstawia króciutkie opowiadanie Borgesa "poszukiwania Awerroesa" (chyba tak się to tłumaczy, ze zbioru Labirynty), w którym Awerroes, przetłumaczywszy całą Poetkę Arystotelesa i innej jego pisma, wciąż nie rozumie, co to znaczy "tragedia" i "komedia", i co więcej, nikt w świecie, w którym żyje, nie jest mu tych terminów w stanie wytłumaczyć. Największy tłumacz i interpretator Arystotelesa w średniowieczu, słowa "tragedia" używa jako wydmuszki, podstawia dźwięki pod nieznane znaczenie.

Innym przykładem niech będzie cytowana przeze mnie w wątku o Roshich reakcja Suzukiego na obdarzenie go --- z całą powagą i przekonaniem --- tym tytułem przez amerykańskich uczniów.

I tak to działa w obie strony...

A.
labdryn
konto zablokowane
Posty: 136
Rejestracja: pt lip 09, 2010 05:41
Tradycja: Mahajana

Re: Zmarł Roshi Keido Fukushima

Nieprzeczytany post autor: labdryn »

Nie posadziłem cie o atak, ale brak wiedzy, zresztą "brak" na który stać każdego z nas ludzi, sorry :) Tylko co ma praktyka Dharmy do kultury,tak ostatecznie... Mimo, iż wychowałem się w kręgu tzw. kultury europejskiej, chrześcijańskiej to wogóle tego nie czuję żebym miał podobny "poziom wrażliwości" koloryt spojrzenia na rzeczywistość jak cytowany Borges. Ja prosty ham..let jestem co mi po arystotelesie jako i większości zwykłych ludzi w tym kraju. Zatem chyba mówisz o dość wąskim kręgu, w moim rozumieniu, ludzi wykształconych, z głebokim utożsamieniem ze środowskiem postaci z podręczników historiji...;) Bardziej Roshiego Uchiyamę rozumiem niż jakiegoś argetyńczyka, przepraszam.:)
slawekpiela
Posty: 66
Rejestracja: śr kwie 14, 2010 22:25
Tradycja: zen

Re: Zmarł Roshi Keido Fukushima

Nieprzeczytany post autor: slawekpiela »

Obawiam się, że kody kulturowe (obszar tak zwanego 'drugiego planu' - to chyba Weber) są często nieuświadomione.
Na szereg pytań o podstawowe zachowania społeczne, relacje międzyludzkie odpowiesz zgodnie z naszym wzorcem kulturowym.
Dharma nie jest kulturą, ale musi brać ją pod uwagę. Obraz i wyraz dharmy jest przez kulturę kształtowany.
Zapewniem cię, że mentalnie dużo ci bliżej do europejczyka niż japończyka na przykład.

:)

Sławek
labdryn
konto zablokowane
Posty: 136
Rejestracja: pt lip 09, 2010 05:41
Tradycja: Mahajana

Re: Zmarł Roshi Keido Fukushima

Nieprzeczytany post autor: labdryn »

slawekpiela pisze:Obawiam się, że kody kulturowe (obszar tak zwanego 'drugiego planu' - to chyba Weber) są często nieuświadomione.
Na szereg pytań o podstawowe zachowania społeczne, relacje międzyludzkie odpowiesz zgodnie z naszym wzorcem kulturowym.
Dharma nie jest kulturą, ale musi brać ją pod uwagę. Obraz i wyraz dharmy jest przez kulturę kształtowany.
Zapewniem cię, że mentalnie dużo ci bliżej do europejczyka niż japończyka na przykład.

:)

Sławek
Mogę jedynie potwierdzić świadomość nieuświadamianych kodów kulturowych. Jednak nadal bliżej mi do Roshiego Uchiyamy niż Borgesa. Naszczęście ludzie potrafią porozumieć się ponad kulturami, i to mnie bardziej interesuje. Mam wieloletnie doświadczenie pracy z japończykami i zdaję sobie sprawę, że w pewnych sferach o których wspomniałeś, chyba nigdy do końca nie będę mógł się odnaleźć z nimi w tak bliskiej realcji jak z rodakami. Rodakami...dlatego, że uzywanie wciąż i wciąż terminu "kultury europejskiej" jak dla mnie nie jest adekwatne, to nadal jedynie "pobożne" życzenie. Znam wiele przykładów polaków, którzy kulturowo bardziej obco czuli się w Londynie niż w Tajlandi, szczególnie tych ze wsi...każdy kto tyle razy zaliczył wiejskie Odpusty czuje sie swojsko w kolorowym tłumie półwyspu indochińskiego;) Niektórzy też, wręcz nie mogą przystosować się do życia w Poznaniu, przybywając na studia, z Białegostoku...
Zakończę ten "rozdział" słowami poety:
"...Czasami rozmyślam sobie tak:
Lepsza kultura, czy jej brak..."
"Metafizyka dla debili" Kazimierz Malinowski, gdone polecenia ;)

Choć Dharma nie jest kulturą, to jednak bierze ja pod uwagę. Jak pokazuje nam historia wędrówki buddyzmu na przestrzeni azji, wszędzie gdzie zawędrował, asymilował się. Jak się to pięknie określa; Zen wpłynął na Japonię a Japonia na Zen. Podobnie działo się w innych krajach. Jednak jest pewien szczegół w każdym kraju, regionie, w którym Buddyzm zawitał przede wszystkim dbano o jego wierny przekaz, bez zmian "doktrynalnych". Często proces taki zajmował setki lat nim kształtował się indywidualny koloryt buddyzmu, związanego z daną kulturą. Nikt jednak nie tworzył "Novojany". Czwartego Obrotu Kołem Dharmy... Tymczasem dziś w USA jest "amerykańskie soto zen", mało tego są szkoły amerykańskio-chicagowskie soto zen'" i "nowojorskie soto zen" itp itd....ten wąż zjada już w tej chwili swój własny ogon, a co będzie później? Nie mam najmniejsz watpliwości, iż słowa Jeffa Shore i Roshiego Fukushimy:
I will also touch on relationships, love and caring. Zen monastic life seems to underplay such “worldly” concerns. After all, monastics have left the world, have left home and family to devote themselves to the Way. Despite the significant role that lay Zen has played, monastics tend to assume that it is a minor exception to the monastic norm. This must change; indeed, it already is changing. In 2007, head abbot Keidô Fukushima of the major Rinzai monastery complex of Tôfukuji in Kyoto stated: “While American Zen has certainly learned a great deal from Japanese Zen, I think it is
now time for American Zen to stand on its own two feet. Incontrast with the ‘monastic Zen’ of Japan, American Zen is essentially a ‘lay Zen’”[SLP xvii]. And this phenomenon is not limited to America.
The joys and sorrows of family, home and career are not the focus of monastic life – how could they be? But make no
mistake: Zen Buddhism overflows with great compassion and caring, and with precious practical guidance for all. Monastic
Zen may be limited to the monastery; Zen Buddhism is not. What is needed here and now – in our home and work,
among our family, friends and co-workers? The answer is not found in an ancient Chinese text or behind monastery walls. It is our task to find out by opening up and seeing for ourselves. Then we can appreciate the greatness of the Zen Buddhist tradition and bring it to life in our world, rather than as some artificial accessory or ill-fitting appendage.
Presiding over rituals and memorial services, Japanese Zen priests and nuns played an important role in Japanese society.
They have little place in ours. In fact, they are becoming irrelevant in Japan as well.

...są z wszech miar słuszne, lecz nie mówią one o obracaniu kołem Dharmy poraz kolejny...
Inną sprawą jest typowo amerykańska potrzeba przystosowania wszystkiego do swojej kultury, wręcz chorobliwa, posiadajaca znamiona lękowe. Każdy film który odnosi sukces i może zdaniem specjalistów sprzedać się w USA, musi mieć wersję amerykańską. Może dotyczy to zjawisko także "buddyzmu", moze to objaw wyjatkowej kultury...ale czy z punktu praktyki nie warto go przekroczyć? Proces asymilacji buddyzmu na zachodzie jest faktem, to się dzieje, ale ten świat zachodu również się bardzo zmienia, wypadkowa tych dwóch jest trudna do przewidzenia, to kolejna lekcja, że nie ma nic trwałego poza Dharmą.
Awatar użytkownika
108Adamow
Posty: 343
Rejestracja: ndz kwie 18, 2010 23:50
Tradycja: amerykańskie soto zen
Lokalizacja: Kraków

Re: Zmarł Roshi Keido Fukushima

Nieprzeczytany post autor: 108Adamow »

Pięknie to, labdrynie, ująłeś. W gruncie rzeczy zgadzam się z tym ujęciem, z tą drobną uwagą, że przykładam, jak to wspomniałeś ;) większe znaczenie do wartości wpływu kultury na Dharmę i odwrotnie, gdyż nie widzę możliwości zaistnienia Buddyzmu --- jak i szerzej człowieka jako takiego --- w kontekście innym, niż kulturalny.

W moim przekonaniu Dharma jest niezbędnie związana z człowiekiem, który z drugiej strony jest istotą kulturotwórczą (homo => humanitas).

Dlatego użyłem owego terminu novajana, który tu i tam się przewija (jeszcze wątku obok nie czytałem ;) ), gdyż mam wrażenie, że jesteśmy świadkami procesu równie mocnego, jeśli nie mocniejszego, jak w czasach zderzenia Buddyzmu z Tao podczas importu tego pierwszego do Chin; podejrzewam też, że tarcia i napięcia są większe, niż na froncie buddyzmu --- szamanizmu bon podczas importu tybetańskiego.

Psychologia zachodnia wytworzyła zupełnie inny typ pracy z człowiekiem, niż introspektywna psychologia buddyjska. Wyniki metody opartej na zewnętrznej obserwacji istoty ludzkiej prowadzą do ciekawych wniosków i obserwacji czynników niedostępnych introspektywnemu obserwatorowi badającemu siebie samego metodami np. vipassany. Zaczynamy rozumieć, w jaki sposób możliwe jest, że osoby wysoko urzeczywistnione wykazują czasami całkowitą bezradność w obszarze moralnym i relacji międzyludzkich, czasem aż w zakresie socjopatycznym ("Zen na wojnie", mimo oczywistej i właściwej krytyki dotyczącej ujęcia w nim niektórych osób, w swej całości jest wciąż ważnym dokumentem z tego obszaru, jak również wszystkie skandale seksualne, nie tylko amerykańskie, dotykające nauczycieli i nauczycieli nauczycieli, o nieposzlakowanej opinii w zakresie przekazu i urzeczywistnienia).

Spotkanie introspektywnej, dwuipółtysiącletniej szkoły badania człowieka rodem z północnych Indii z wyrosłą z Arystotelesa właśnie szkołą europejskiego badania człowieka "z zewnątrz" to, według mnie, największy wstrząs w buddyzmie od ponad półtora tysiąca lat.

A my mamy wielkie szczęście obserwować ten proces własnymi oczyma.

Pozdrawiam
A.
Awatar użytkownika
108Adamow
Posty: 343
Rejestracja: ndz kwie 18, 2010 23:50
Tradycja: amerykańskie soto zen
Lokalizacja: Kraków

Re: Zmarł Roshi Keido Fukushima

Nieprzeczytany post autor: 108Adamow »

Nieładnie mi, labdrynie, ad personam w drugim wątku pociągnąłeś w sprawie uszanowania pamięci zmarłego. Myślę, że taka dyskusja o Dharmie, jaka wywiązała się w związku z Jego odejściem, jest najlepszym uhonorowaniem Jego pamięci, którą możemy mieć jedynie z jego zapisanych i przez ciebie zacytowanych słów. Okazały sie bardzo płodne, co, myślę, by mu się podobało.

A.
labdryn
konto zablokowane
Posty: 136
Rejestracja: pt lip 09, 2010 05:41
Tradycja: Mahajana

Re: Zmarł Roshi Keido Fukushima

Nieprzeczytany post autor: labdryn »

z tą drobną uwagą, że przykładam, jak to wspomniałeś ;) większe znaczenie do wartości wpływu kultury na Dharmę i odwrotnie, gdyż nie widzę możliwości zaistnienia Buddyzmu --- jak i szerzej człowieka jako takiego --- w kontekście innym, niż kulturalny.
Każdy jakieś hobby ma... :)
Myślę, że taka dyskusja o Dharmie, jaka wywiązała się w związku z Jego odejściem, jest najlepszym uhonorowaniem Jego pamięci, którą możemy mieć jedynie z jego zapisanych i przez ciebie zacytowanych słów. Okazały sie bardzo płodne, co, myślę, by mu się podobało.
Jeśli tylko zakończy się Praktyką, to myślę, że byłby zadowolony.


Dziękuję ci za te słowa: "...mimo oczywistej i właściwej krytyki dotyczącej ujęcia w nim niektórych osób...". To bardzo cenne słowa i postawa, wśród tych, którzy przeczytali tą książkę. Świadczy o tym, że chcesz obietywnie podchodzić do tematu; każdego, który cię interesuje.
Natomiast ta uwaga wydaje mi sie godna skupienia: "Zaczynamy rozumieć, w jaki sposób możliwe jest, że osoby wysoko urzeczywistnione wykazują czasami całkowitą bezradność w obszarze moralnym i relacji międzyludzkich..." szczególnie z zestawieniem stwierdzenia: "jak również wszystkie skandale seksualne, nie tylko amerykańskie dotykające nauczycieli i nauczycieli nauczycieli, o nieposzlakowanej opinii w zakresie przekazu i urzeczywistnienia"
Mam wątpliwości, o kim mówimy? O jakich nauczycielach, tu chyba już konkretnie musimy wskazać, jak sądzisz? Czy byli faktycznie urzeczywistnieni skoro robili takie hocki klocki? A może problem seksualnych afer, to nie sprawa parktyki jako takiej, ale, przynajmniej poczęści - kultury zachodu, nieumiejęstności poradzenia sobie, gdy dochodzimy do "władzy-sławy", czy bliskich relacji z ludzmi, którzy nam ufają. Takie afery to nie domena buddyzmu, jednak inni przodują. Afery tego pokroju to standart wręcz w kulturze zachodu. W kontekście tych słów warto wspomnieć nie tylko o Arystotelesie, Borgesie ale też o Hitlerze np. to przecież nasz kultura...;) A co tam nie bądźmy aż takimi "Pięknoduchami" ...
Ale o tym może w innym temacie, jak widzę, Twa twórcza wizja Novojany, czy inaczej dharma czwartego zakrętu ...rozkwita, w dyskusji przynajmniej :)
Zdrówka
garscryzu
Posty: 146
Rejestracja: czw sty 27, 2011 00:45
Tradycja: buddyzm

Re: Zmarł Roshi Keido Fukushima

Nieprzeczytany post autor: garscryzu »

Mam wrażenie że, ktoś na siłę stara się mnie przekonać że należy brak regularnej praktyki medytacyjnej oraz usprawiedliwianie się ze swoich dziwnych zachowań tłumaczyć jako ,,nieprzystosowanie buddyzmu do kultury zachodniej,, Całkowicie się zgadzam z labdrynem gdy pisał ,,Mam wątpliwości, o kim mówimy? O jakich nauczycielach, tu chyba już konkretnie musimy wskazać, jak sądzisz? Czy byli faktycznie urzeczywistnieni skoro robili takie hocki klocki? A może problem seksualnych afer, to nie sprawa parktyki jako takiej, ale, przynajmniej poczęści - kultury zachodu, nieumiejęstności poradzenia sobie, gdy dochodzimy do "władzy-sławy", czy bliskich relacji z ludzmi, którzy nam ufają. Takie afery to nie domena buddyzmu, jednak inni przodują. Afery tego pokroju to standart wręcz w kulturze zachodu. W kontekście tych słów warto wspomnieć nie tylko o Arystotelesie, Borgesie ale też o Hitlerze np. to przecież nasz kultura...;) A co tam nie bądźmy aż takimi "Pięknoduchami" . Pozdrawiam
Cokolwiek mi przynoszą, natychmiast to rozbijam.Jeśli mają to w rękach,rozbijam to w ich rękach,jeśli pochodzi to z ich ust,rozbijam to właśnie tam,jeśli z ich oczu,rozbijam to w oczach.Do tej pory nikt nie przyszedł sam. LIN-CHI
ODPOWIEDZ

Wróć do „Buddyzm Zen”