Tomek pisze:To zależy co dla kogo znaczy kensho. Zdecydowanie nie jest to dla mnie żadnego rodzaju 'stan pustki' umysłu pozbawiony poznawczej treści i funkcji. Nie jest to żadnego rodzaju przebicie się do jakiegoś stanu 'czystej świadomości', ale raczej jest to rozbicie dychotomii pomiędzy podmiotem i przedmiotem – czyli jest to rodzaj całkowitego zaangażowania się w jakąś konkretną czynność, przedmiot czy sytuację.
Jeśli już, w tym sensie gadania o rodzaju 'stanu pustki', to oczywiście
sam stan pustki to blackout. Ten stan musi być 'jasny'. Natomiast ani umysł ani intelekt w tym udziału nie bierze - udział bierze mądrość, która wynika z 'jasnej pustki' i to rozbija dychotomię pomiędzy podmiotem i przedmiotem ale z drugiej strony, rzeczy nadal mają różność. Z tego stanu dopiero, intelekt jest w stanie funkcjonowac jasno, wcześniej funckjonuje ciemno (w niewiedzy). Zatem to nie jest stan intelektualny. Świadomość inteleku ani świadomość umysłu tego nie rozpoznaje z prostej przyczyny, umysł, jako taki jest wynikiem niewiedzy. Kiedy wiec umysł pozbawiony jest kalkulowanej treści poznawczej i kalkukowanej funckcji, która z poziomu umysłu zawsze rezultuje problemami, wówcas umysł stoi "pod ścianą", jest w "nie wiem". Zadaniem konganu jest wprowadzenie umysłu do tego stanu właśnie, a zadaniem praktyki jest oswajanie się z tym stanem nie tylko w sprawie konganu ale najbardziej w sprawie tego, co się dzieje z chwili na chwilę. Z tej pozycji dopiero mozna uzyskać jasność co do wszytkiego, a to oznacza uzyskać możliwość jasnego intelektu.
Rozbijnie niewiedzy mozna uzyskać poprzez całkowite zaangażowanie się w konkretną działalność - tylko robienie. W zenie się mówi na to
"kiedy coś robisz, tylko rób to". Wg. Bon Yo SSN, kiedy "tylko robisz" również jest to wskazywaniem na umysł. Ale to "tylko robienie" nie oznacza robienie czegoś i myślenie o czymś innym, albo obleczanie wszystkiego co się robi mysleniem (a to potrafi być bardzo, baaardzo subtelne) - oznacza to w zasadzie samo działanie, bez umysłu, "no mind", działanie "z bebechów" własnej natury. Wówczas możliwe jest działanie na podstawie mądrości, wówczas możliwy jest intelekt na podstawie mądrości a nie na podstawie kaklulatora emocjonalnych bądź mentalnych uwarunkowań (także tych, związanych z myśleniem o zenie, o jego nauczaniu, o historiach nauczania, o kalamburowaniu, metaforyzowaniu itd.) bo wówczas jest to co jest, a nie to co się myśli, że jest.
Można powiedzieć, że z zasady umysł w kontakcie z mądrością pustki wchodzi w stan przerażenia. Nie wie co się dzieje, a sam znika i nic nie może na to poradzić. "Nie wie" i panika na całego. Broni się jak szalony i musi czegoś chwycić i nie chce odpuścić całej zatwardziałej góry konceptualizowania, o którą tak bardzo dbał, i którą uważa za ostatecznie pomocną i nierozerwalną do swojego istnienia, do utrzymywania siebie, "ja", podczas gdy.... ta utwardzona góra jest niewiedzą.